Quote:
Originally Posted by GRABA
Myślę, że także taka świadomość, nakłoniła Anetę do nie dawania ogłoszenia na WD, no niestety jak zwykle znaleźli się "życzliwi" ........ Jak już to daliście na WD pod publikę, to może znajdzie się ktoś komu uda się pomóc w tej sytuacji???
|
Mysle, ze nieslusznie sie obrywa Witkowi. Coz, chcialabym, aby wiecej osob postepowalo jak on. Powiedzmy to otwarcie: od momentu, gdy Aneta wystawila ogloszenie lacza internetowe wprost grzaly sie od kolejnych wersji, dlaczego Jesaja jest do oddania - znaczki byly jedna z nich... On jedyny mial odwage zapytac publicznie, zamiast rozkladac temat za plecami (i biorac pod uwage reakcje trudno sie dziwic, ze nikt inny sie tego nie podjal

)
Gdyby kazda plotka byla przerabiana na forum to mniej by bylo trolli i trolowania. Bo trolle zeruja i zyja za plecami zainteresowanych...
Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor
Potrafię zrozumieć prywatnych, różne w życiu sytuacje mogą się zdarzyć zrozumiałbym i hodowce gdyby oddawał wszystkie psy ale jedno z całego stada tego nie rozumiem.
|
Ja bym nie dzielila tego na ilosc oddawanych psow, czy to, czy dana osoba jest hodowca, czy wlascicielem. Ale na przyczyne oddawania. I "styl" pozyskania psa.
Hodowcy nie raz oddaja jednego psa - powodem sa prywatni wlasciciele - nie raz do "domu" wraca wyhodowany pies. Przyczyny sa rozne. A nie wyobrazam sobie, aby odmowic jego przyjecia. Roznie tez bywa w zyciu - Irana przygarnelam nie majac KOMPLETNIE dla niego miejsca i warunkow (to sie stworzylo dopiero pozniej) - gdybym postapila inaczej to pies w ciagu 3 dni bylby martwy. Sorry, ale sa momenty, gdy sie dziala, a potem czasem miesiacami szuka nowego domu dla takiej bidy.
Co jednak nie podlega dla mnie dyskusji to oddanie psa, ktorego sie swiadomie nabylo. W tym zgadzam sie z Maria:
Quote:
Originally Posted by maria
Każdy ma powód. Trzeba zrozumieć także tych, którzy nie rozumieją pewnych rzeczy, tak jak ja nie rozumiem jak można oddać psa. Dlaczego my mamy rozumieć tych, którzy mają powody, jeśli Wy nas - czyli osób nie rozumiejących - nie rozumiecie. Dobrze wiem, że zawsze mogą zdarzyć się powody do oddania psa wychowanego od małego w naszym domu, ale ja ich nie rozumiem. Po prostu. Żeby zrozumieć te osoby niejednokrotnie stawiałam się w ich sytuacji, w sensie takim, że wymyślałam sobie wszelakie scenariusze, które zmusiłyby mnie do oddania psa do adopcji, i znalazłam tylko jedną. Dowiaduje się, że umieram i wtedy szukam im domu. Wymyślałam najprzeróżniejsze historie, typu wyjazd zagranicę, choroba, dziecko, którego psy nie tolerują, pogryzienie przez mojego psa, agresja moich psów, itp itp no i na wszystko jak na razie znajduję rozwiązanie. Są to często rozwiązania, które często ustawiłyby moje życie do góry nogami. Dodam oczywiście, że sytuacja dotyczy psów wychowanych od małego, bo ze zwierzętami dorosłymi które do naszych domów trafią zawsze może być różnie, bo nie wiemy co w psie drzemie, albo czy nasze stado je zaakceptuje, więc te sytuacje są dla mnie zrozumiałe jak najbardziej. Choć nikogo nie potępiam, bo zakładam, ze zawsze może się komuś trafić scenariusz, którego nie jestem sobie w stanie wyobrazić albo tego scenariusza nie rozpatrywałam w swoich przemyśleniach, a być może to właśnie ten, który i mnie skłoniłby do takiego kroku. Jak na razie należę do osób nierozumiejących, i to nie jest takie złe, pomimo, że ta właśnie postawa też jest tutaj potępiana. Po prostu nie rozumiem i stąd może się też brać dociekliwość, aby kogoś lepiej zrozumieć, a nie po to, by potępić. Intencje dociekliwości nie muszą być złe.
|
Jesli powodem mialoby byc nie zgadzanie sie psow to wybaczcie, ale powinien byc zakaz brania wiecej niz jednego psa i jednej suki. Bo to jedyna gwarancja sielanki w domu. I koniec.
NIGDY nie ma sie gwarancji, czy dwie suki zgodza sie ze soba w momencie dorastania, czy beda sie kochaly po tym jak ktoras z nich bedzie miala szczeniaki, czy nie "odbije" im w jakims momencie. Wyklucznie ze stada po operacji? Balroga wykluczyli jak na tydzien pojechal z Przemkiem na studia. Kogo powinnam oddac? Balroga, czy Eligo? Wczesniej psom podpadl Botis - pies nie nadajacy sie do adopcji. Proponowane rozwiazanie to humanitarna eutanazja? Belka nie lubi Ali - a ze to weteranka to powinna zostac oddana?
Wybaczcie, ale gdy tluklismy sie w domu z Przemkiem to nigdy nie uslyszalam od rodzicow, ze jedno z nas oddadza do domu dziecka... I psom tez tego nie zrobie... Pies, ktorego nabede DO HODOWLI, ktory bedzie naszym psem pozostanie nim nawet, gdy wyrosnie na psa brzydkiego jak noc, zracego sie z innymi psami, dysplatycznego, schorowanego kaleke. Zostaja tez wszystkie weteranki... Jasne, ze "darmozjady" podwyzszaja koszty i trzeba miec dla nich miejsce. Ale jest czas to zaplanowac PRZED podjeciem decyzji o kupieniu/zatrzymaniu danego psa.
Tutaj jednak warto poruszyc inna sprawe - jak niesprawiedliwa potrafi byc "opinia publiczna". Aneta oddaje psa "bez sciemy" - narazila sie na fale krytyki, bo zrobila to oficjalnie.
A mogla pojsc w slady innych polskich hodowczyn...
Idea nr 1: pies jest niehodowlany i nagle ze slodziaka staje sie potencjalnie agresywny i biedna hodowczyni "obawia sie" o swoje dziecko. Pies nigdy nikogo nie ugryzl, nigdy nie byl agresywny, ale opinia wspolczuje biedaczce. Przeciez zdrowie dzieci jest najwazniejsze (i nikogo nie interesuje, ze wszystko jedzie sciema). Mimo, ze sa osoby, ktore chca go adoptowac pies "wyparowuje" - niby trafia do nowego domu, ale slad po nim ginie. Telefon do nowego wlasciciela okazuje sie nieprawdziwy. Znika pies niehodowlany, sprawy nie ma, oficjalnie postapila slysznie oddajac "agresora". I nikogo nie dziwi, ze w domu szybciutko pojawia sie nowy piesek... Tym azem pelnowartosciowy.
Pomysl na pozbycie sie psa nr1: robimy z psa wariata, ktory bez powodu zaczyna atakowac (najlepiej) dzieci...
Idea nr 2: "na slodko": hodowczyni sprowadza z Czech psa, ktory po ok roku okazuje sie niehodowany. No i pojawia sie bajeczka: w odwiedziny do hodowczyni przyjezdza jakas kobieta, ktora piesek tak POKOCHAL, ze hodowczyni go jej podarowala. A zaraz na jego miejsce przyjezdza z Czech nowy braciszek. Tematu nie ma, nikomu spreawa nie wydaje sie dziwna, a hodowczyni psa sie pozbyla. I nadal moze sciemniac, ze ona wszystko robi z milosci do psow...
Pomysl nr 2: piesek wybiera nowego wlasciciela, a my nie chcemy stawac na drodze do jego szescia...
W jednym i drugim przypadku nie sa to PIERWSZE i czesto nie ostatnie pozbycia sie psow w tych hodowlach. W jednym i drugim przypadku nikt sie nawet nie zajaknal, ze hodowczynie postepuja nieetycznie. Ze to handary bez serca. Nie, obie hodowczynie maja "cenione malenkie domowe hodowle". Nie to co te komerchy z duza ilosci psow trzymajace u siebie darmozjady w formie weteranow i psow niehodowlanych... grunt to przeksztalcic zimne, przedmiotowe traktowanie psow w slodka lukrowana bajeczke.....
Moge sie z Aneta nie zgadzac - i kazdy ma prawo do swojego zdania. Ale weddlug mnie warto docenic, ze postepuje jawnie. Niczego nie ukrywa - nie ma w tym sciemy. Sucz jest niehodowlana. Nie zgadza sie ze stadem. Jest wiec do oddania. Ni mniej, ni wiecej.