|
Różne O wszystkim co jest związane z CzW |
|
Thread Tools | Display Modes |
29-07-2015, 23:00 | #81 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
Niedługo nasz bura kończy 7 m-cy. Będziemy w tym czasie podróżować, zatem tym razem relacja z ostatnich tygodni ciut wcześniej.
Życie z wilczakiem jest już pewną rutyną. Pewne sprawy weszły nam w krew. I tak: nasz półroczny pies musi być wymęczony i pilnowany, bo inaczej mógłby zając sobie czas brojeniem, ale ponieważ jest psem-cieniem, to rzadko ma okazję na samowolnej demolki. Szkody są kontrolowane - dostaje do gryzienia, to co my wyznaczymy. Bo gryzienia nie da się uniknąć. Zostawanie aktualnie do 4 godzin - bez problemu. Zapał do kopania w ogrodzie ten sam (poziom średni, ale zawsze) - stąd zabawy w ogrodzie tylko pod okiem dorosłych. Dzięki naszej grupie spacerowej niesamowicie polepszył się nasz socjal z czworonogami. Wszystkie dawne zahamowania w przypadku dużych samców wydają się odejść w przeszłość. Ayra dobrze czuje się w stadzie. Przyjmuje należne jej miejsce. Potrafi podporządkować się starszym, nawet jeśli są małymi amstafkami. Z obcymi psami po wstępnym rytualne, czyli postawionej sierści i obwąchaniu, jeśli druga strona nie wykazuje agresywnych zachować, Ayra szybko znajduje psi język. Jej rodzinne walory nadal się poszerzają. Jest opiekuńcza, cierpliwa. Pod nieobecność naszych dzieci, szuka kontaktu z każdym napotkanym obcym dzieckiem. W tym miesiącu przekonała się także do wody i wydaje się być najszczęśliwszym psem na świecie, kiedy może buszować po rozlewiskach. W końcu koprofagia ustała niemal zupełnie. Oczywiście z rzadka zdarza się jej złapać w paszczę jakiś bobek dzika, ale czujność pańci w dużej mierze eliminuje jej zapędy w tym kierunku. Nie zżera już swojej kupy, czy innych psów. Teraz o czymś , co w sezonie letnim rzuca mi się w oczy najbardziej: wilczy apetyt na owoce. Ayra zjada wszystko: truskawki, czereśnie, arbuzy, jabłka.... a najbardziej gustuje w nektarynach. Wszystkie owoce pozostawione na paterach w pokoju są zjedzone w całości lub częściowo. Zastaję często samą pestkę zostawioną na miejscu, gdzie wcześniej leżał owoc. Na jagodach obsługuje się sama - podobnie z poziomkami.... Dieta jej służy - nie ma po tym rozwolnień... Dość dużo ostatnio jeździliśmy rowerami z Ayrą, która nieźle sobie radzi z bieganiem przy rowerze. Na jednej z naszych przejażdżek podjechał do nas samochód. Wychyliła się kobieta i zapytała co to za pies. Myślałam, że jak zwykle ktoś zainteresował się 'wilkiem'. Okazało się jednak, że rok temu zaginęła pani suka i do teraz się nie odnalazła. Stąd nadzieja, jaka pojawiła się wraz z dostrzeżeniem Ayry. Tu link to wydarzenia na FB - https://www.facebook.com/events/481409438662436/ . Może ktoś dostrzegł dorosłego wilczaka w ogródku sąsiada..... W przyszłym tygodniu ruszamy razem w długą podróż po Europie południowej. Asortyment dla psa kupiony (jeśli ktoś ma jakieś rady - to proszę o podpowiedzi w tej kwestii). Ekwipunek: - szelki - pies musi być zapięty w samochodzie pasem (chyba że jedzie z tylu za kratką lub w klatce (którą zresztą początkowo kupilismy, ale zaraz wróciła do sprzedawcy, bo psu nie było w niej wygodnie) - adapter do pasów j.w - poidło turystyczne - worki na odchody - aport wodny - "Pokusa" w razie braku apetytu - karma - namiot plażowy - kaganiec (just in case) - PASZPORT Zebrała się mała walizeczka. Na ostatniej wystawie w Warszawie było miło spotkać kilka fajnych psiaków. Trochę śmielej patrzymy na kwestię wystaw i wygląda na to, że jesienią zadebiutujemy. Się okaże. A teraz fotki z ostatniego m-ca: Lekko nieostry profil: Przyjaźń:
__________________
Nemo me impune lacessit Last edited by Ayra; 30-07-2015 at 11:43. |
05-09-2015, 01:14 | #82 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
No i właśnie wybija nam 8 miesiąc życia Ayry. Szybko czas leci, trudno już przypomnieć sobie czasy sprzed wilczaka.
Ale, ale... Nie tak dawno wróciliśmy ze wspólnych wakacji. Za nami 8 tysięcy kilometrów zrobionych samochodem po Europie. Tak więc ten post będzie o podróżach z wilczym podrostkiem. Trzy tygodnie w podróży to taki super test. W naszym życiu było kilka etapów: wyruszaliśmy w trasę najpierw jako para, potem jako rodzina 3-osobowa, potem 4-osobowa, a teraz jako rodzina + wilczak. W podróży wychodzi wszystko - wszystkie słabe i mocne strony zespołu jaki tworzymy. Ale tutaj mniej filozoficznie, a bardzie praktycznie będzie. I tak: - Ayra to wulkan energii, ale w samochodzie psa w zasadzie nie ma. Kupiliśmy początkowo klatkę do auta (super-hiper-szwajcarską). Po przymiarkach uznaliśmy, że psu nie będzie w niej wygonie. Suka zatem zajmowała to samo miejsce, które przysługiwało jej od wczesnych lat szczenięcych - na tylnej kanapie, pomiędzy dziećmi. Został zbudowany pomost łączący kanapę z naszym, przednim podłokietnikiem. W ten sposób pies spędzał w podróży nawet 15 godzin dziennie. Ważne było by nos był skierowany ku nawiewom. Do tego szelki i zapięcie do pasa - bezpiecznie i praktycznie. Ayra spała, a gdy zaczynała się wiercić, oznaczało to, że czas na sikanie. Potem znów sen. Zero problemów. - noclegi - w podróży zazwyczaj rezerwujemy noclegi poprzez serwis booking.com. Łatwo tam znaleźć dogodne dla nas miejsce. Jest także opcja wyszukiwania hoteli 'pet friendly', zatem wystarczy przejrzeć oferty i kliknąć tę, która nam odpowiada. Pies w hotelach odnajdywał się bardzo szybko. Windy, korytarze itp. - wszystko ciekawe i godne eksploracji. Największym powodzeniem cieszyły się bidety,które robiły za wodopój. Już w maju wynajęliśmy kwatery w Hiszpanii i na Prowansji. Zatem czekały na nas domy, w których bez większego problemu można było funkcjonować z wilczakiem. W większości hoteli nie obowiązywały dodatkowe opłaty za psa (jedynie blokady na karcie kredyt. zwiazne z ewentual. szkodami), ale były i takie gdzie trzeba było drobną opłatę uiścić. - temperatura - przed wyjazdem martwiłam się o to, że Hiszpania to dla psa kara boska. Zastanawiałam się jak poradzić sobie z plażowaniem podczas upałow. Okazało się, że wysoka temperatura to w jakimś sensie błogosławieństwo. Psa podczas dnia w zasadzie nie było - ranny spacer, a potem Ayra spędzała czas w pomieszczaniach klimatyzowanych, chłodząc się na kafelkach. Nasze wycieczki po okolicy nie spotykały się z entuzjazmem. Zawsze towarzyszył nam podczas nich spory zapas wody, ale jedyne co ją interesowało w czasie zwiedzania, to był CIEŃ. Przed wyjściem na plażę, aby mieć pewność, że jest solidnie nawodniona podawałam jej dużą miskę wody z rozpuszczoną Pokusą. Wypijała całość i nie było obawy, ze pies na plaży będzie usychał z pragnienia. We Francji upały zelżały i nagle okazało się, że nasz pies potrzebuje dużo więcej ruchu. A my już przyzwyczailiśmy się do andaluzyjskiego lenistwa... - zwiedzanie - czyli wilczak codziennie gdzie indziej - zwiedzanie z psem ma tę wadę, że dla psa nie wszystkie progi są gościnne. Zatem często zabytki zwiedzialismy naprzemiennie. Czasem dzieci plus dorosły szły zwiedzać obiekt dla psów niedostępny, a pies z drugim dorosłym szedł zwiedzać obiekt pet friendly. Ponieważ, jak mi się wydaje, spędziliśmy dużo czasu na socjalizacji, nie było problemów z poruszaniem się w nieznanych przestrzeniach. Duże miasta, małe uliczki, tłum, przedstawienia w zamkniętych obiektach, karuzele, parki rozrywki, strzelanie z broni palnej, niezliczona ilość restauracji, konie, bryczki - nic z tych rzeczy, których wcześniej Ayra nie widziała, nie budziło jej lęków. Ale problem jedne występował notorycznie. Mianowicie: - INNE PSY. Nasz dzień i nasze otoczenie na co dzień wyglądają podobnie -te same psy, które lubimy i te same psy których NIE LUBIMY. Z kolegami jest sztama, z tymi które nas oszczekują - NIE. Ale w podróży nie ma psów znanych - wszystkie są nieznane i potencjalnie groźne (tak to widzi nasz wilczak). Mijanie się z psami w średniowiecznych uliczkach, o szerokości max. 2 metrów, w tłumie i upale, to było nie lada wyzwanie. Wiadomo, ze nie można z każdym właściecielem pogadać, poprosić, by psy się obwąchały. Wyglądało to zatem tak, że nasza sucz zamieniała się w bestię i z wściekłością oszczekiwała mijanego psa, budząc we wszystkich wokół grozę. Sytuacja zmieniała się, gdy psy MOGŁY się obwąchać. Wówczas okazywało się, że można się pobawić i że o dziwo psy hiszpańskie czy francuskie też są OK. Pod koniec wyjazdu znaleźliśmy patent na psa - zamiast mnie, psa prowadził a smyczy mój mąż. Ja szłam z dziećmi przed nim. Ayra była tak skoncentrowana na nas - większej części jej stada z przewodnikiem, że nie zwracała uwagi na mijające nas psy. Podsumowując: to jedyny upierdliwy punkt podróży z wilczakiem. Jak się okazuje, pomimo wielkiej pracy włożonej w nasz egzemplarz, relacje wilczak-inne psy bywają bardzo trudne i nie zawsze możliwe do przewidzenia. - plażowanie - kilka godzina na plaży z psem - i owszem! Wystarczy znaleźć odpowiednie miejsce. W Hiszpanii i we Francji plaże miejskie nie są dostępne dla psów. Informują o tym ustawione przy wejściach na plaże znaki. Ale tuż obok plaż miejskich znajdują się miejsca, gdzie psy sa mile widziane. Z takich korzystaliśmy, nie tylko my zresztą. Na plażach można było spotkać wiele czworonogów, mniej lub bardziej obszczekiwanych przez Ayrę. Największy problem stanowiło dotarcie na miejsce. W klapach przejście po piasku przy prawie 40 stopniach nie jest wyczynem, ale psie stopy cierpią ogromnie. Po takiej wędrówce zaliczaliśmy szybką kąpiel dla ochłody i było ok. Ayra zawsze zaczynała plażowanie od wykopania grajdołu, w którym spędzała resztę czasu. Morze ją nie pociągało (co innego rzeka czy jezioro). Oczywiście szaleństwo na brzegu i owszem, bo fale można gonić itp, ale po kilku przebieżkach po sąsiednich ręcznikach uznaliśmy, że smycz będzie optymalnym rozwiązaniem. - wilk szary na południu Europy, czyli "patrzcie, wilk! - wybaczcie moją ignorancję, ale w Hiszpanii wilczaki nie wydają się być znane. Stąd ta sensacja jaką budziliśmy, pojawiając się z Ayrą gdziekolwiek. Jak wiadomo Hiszpanie to ludzie dość bezpośredni, zatem co kilkanaście metrów robiliśmy za misia - zdjęcie, pytanie czy to wilk (znamy słowo wilk w co najmniej 4 językach po tych wakacjach), a na koniec pokaz kolekcji zdjęć własnego pupila. Początkowo nas to bawiło, potem nużyło, na koniec irytowało. We Francji raczej wytykali nas palcem, a mniej wchodzili w rozmowę. Podsumowują - podróżowanie z psem jest rewelacyjne, jednak wybierając się następnym razem do dużych metropolii i nastawiając się na zwiedzanie, zastanowię się, czy psu nie lepiej będzie w hotelu lub u naszej rodzinny. Plaże, natura, przestrzeń - w takich warunkach wakacje z psem (także wilczakiem) to super sprawa. Na dzień dzisiejszy jako największe wyzwanie widzę dalszą pracę nad emocjami w kontekście innych psów. Organizują szkoleniowca dla naszej grupy spacerowej. Mam nadzieję, że się uda. Wiem, że wilcza krew w żyłach wilczaka oznacza miłość tylko do części psiej populacji, ale może uda się nam wypracować jeszcze ciut więcej w tej kwestii. Z racji wielkości i swoich reakcji na obce psy nasza suka zaczyna budzić strach u okolicznych mieszkańców - uroki posiadania wilczaka - sąsiedzi z psami wielkości świnki morskiej, widząc nas na horyzoncie w pośpiechu biorą psy na ręce . A tymczasem w następną niedzielę debiut wystawowy. Mamy tremę. Poniżej relacja fotograficzna z wyjazdu. Na dniach zdjęć przybędzie. Zdwiedzanie: Pies andaluzyjski Wilk na dzikim zachodzie
__________________
Nemo me impune lacessit Last edited by Ayra; 05-09-2015 at 10:20. |
05-09-2015, 14:59 | #83 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Gdzie byliście dokładnie w Hiszpanii?
Ładne zdjęcia |
06-09-2015, 09:55 | #84 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
Bylismy niedaleko Almerii, przy przylądku Cabo de Gata.
__________________
Nemo me impune lacessit |
06-09-2015, 17:22 | #85 |
Junior Member
Join Date: Jan 2014
Posts: 10
|
Super dziewczynka!
|
06-09-2015, 22:49 | #86 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Dzięki za info
|
07-09-2015, 09:27 | #87 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
__________________
Nemo me impune lacessit |
10-09-2015, 22:27 | #88 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
__________________
Nemo me impune lacessit |
11-09-2015, 00:31 | #89 |
Junior Member
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
|
piękne te wasze zdjęcia
Pozdrawiam
__________________
Never Surrender |
11-09-2015, 09:12 | #90 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
__________________
Nemo me impune lacessit |
05-10-2015, 23:16 | #91 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
No i zdjęcia rzeczone zniknęły wrac z darmowym hostingiem...
Nie mam siły i czasu na naprawę, więc kto widział ten ma. 9 miesięcy dziś stuknęło, a my zamiast świętować po weterynarzach jeździmy. A to dlatego, że 2 tygodnie temu Ayra złapała 2 kleszcze (pomimo ochrony) i skończyło się to niestety babeszjozą. Dziś 2 dawka odtrutki wypadła. Na domiar złego po babeszjozie przypętało się zapalenie jelit (wirus?), więc znów antybiotyk... Koniec końców Ayra ma mega uraz do weterynarzy i lecznicy, do której chodziliśmy. Spróbuję to jakoś powoli odkręcić, ale może lepiej zmienić weta. Jakieś rady? Zanim jednak do tego miejsca naszej historii doszliśmy, to miejsce miało kilka miłych epizodów. Na pewno należał do nich nasz debiut wystawowy. Trema zżerała głownie panią, bo Ayra była szczęśliwa ze spotkania z rodziną. Zostaliśmy ocenieni jako wybitnie obiecujący, a w klasie przegraliśmy 'grzbietem' z naszym przystojnym bratem Ale finały należały już do nas wszystkich. 4 miejsce wśród grup hodowlanych i puchar. Byłam dumna z suki i całej naszej ekipy! W dobrym towarzystwie wystawy psów dają się lubić. Z ciekawostek - wciąż zdumiewa mnie umiejętność uczenia się wilczaka poprzez obserwację człowieka. U nas, gdy cała rodzina jest w domu, poranny schemat jest prosty - wstaję, idę robić śniadanie, dzieci budzi mąż. Gdy jestem sama, wstaję wcześniej i robię śniadanie, a tymczasem Ayra samodzielnie otwiera drzwi sypialni dzieci i je budzi - lizaniem i odkopywaniem spod kołdry. Dopiero gdy dzieci zaczynają się kręcić i powoli się podnoszą, pies schodzi na dół by zorientować się w sytuacji śniadaniowej. Mam zatem wilczego pomocnika. Zdjęć nie mam za dużo. Wklejam zdjęcia 'rodzinne' z jesiennych spacerów:
__________________
Nemo me impune lacessit |
09-10-2015, 09:05 | #92 |
Junior Member
Join Date: Apr 2015
Location: Kraków
Posts: 25
|
Przede wszystkim życzymy zdrowia!
My z Brego przechodzimy od 2 tygodni (chyba) dojrzewanie, oprócz zwykłych chłopięcych przypadłości wieku młodzieńczego które rozsiewa po całym sobie, domu i okolicy , zajął się destrukcją zjadł mi buta, rozszarpał wszystkie elementy swojego posłania w klatce, wykopuje kwiatki w ogrodzie, goni koty, które jeszcze niedawno goniły jego Oprócz tego zaczął jeżyć się i warczeć na wszystkie czworonogi, dominować słabsze psy, choć dalej nawet mały, ale pewny siebie jest w stanie wywrócić go na plecy Z kategorii [mam nadzieje] dorastania, zaczął też straszliwie śmierdzieć. Nie cały czas a falami, słabszymi lub mocniejszymi, zapach jest bardzo ostry i praktycznie nie do zniesienia. Jako źródło smrody zlokalizowaliśmy tylną część psa (raczej nic związane z układem pokarmowym), ale co dokładnie to może być - nie mamy pojęcia W sobotę obejrzy go wet, ale na gołe oko nie widać, żeby on się czymś przejmował, nie liże się, nie gryzie, nie interesuje. Nie miał ktoś takiego doświadczenia z wilczakiem? Poza tym bardzo tęsknimy za Ayrą, z którą Brego bawił się najlepiej ze wszystkich psów, w naszym wilczakowym stadzie Brego dalej jest na szarym końcu i rzadko ma okazję dobrze się bawić :P Ostatnio niestety pożegnaliśmy naszą koleżankę Lunę, gordon setera ;( Zaprzyjaźniliśmy za to się z rocznym mastifem tybetańskim Kujo, ale widujemy się zwykle wieczorami, więc póki co nie mamy żadnych zdjęć |
09-10-2015, 21:46 | #93 |
Junior Member
Join Date: Sep 2013
Posts: 3
|
To pewnie gruczoły około odbytowe. Nasz pies ma "czyszczenie" u weta raz na miesiąc bo jak przegapimy to smrodek nas powala.
|
09-10-2015, 22:51 | #94 |
Senior Member
Join Date: Feb 2010
Location: Warszawa
Posts: 1,337
|
|
10-10-2015, 11:20 | #95 | |||
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
Quote:
Quote:
Quote:
Trzymajcie się!
__________________
Nemo me impune lacessit |
|||
12-10-2015, 13:32 | #96 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
PILNE PYTANIE: JAK ŻYWIĆ PSA PO JELITÓWCE, BY ODZYSKAŁ MASĘ?
Jakieś wysokokaloryczne karmy, które są jednocześnie delikatne dla żołądka?
__________________
Nemo me impune lacessit |
05-11-2015, 23:02 | #97 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
Dziesiąty miesiąc dziś mija.
Będzie krótko, bo czas ostatnio leci jak szalony i w zasadzie na nic tego czasu nie - tym bardziej na fora. Ayra po problemach z jelitami jakoś wyszła na prostą. Mam wrażenie, że apetyt jednak nie wrócił. Karmy nie chce jeść, jeśli już to chętnie pożre korpus. No ale nikt poza mną jej takich luksusów nie zamierza fundować, zatem jak mnie nie ma karma leży w misce, a pies zerka na nią z ukosa. I tak cały dzień. Mam zatem psa anorektyka. I karmę dla wybitnych niejadków - ponoć. Z okazji swojej miesięcznicy urodzin Ayra postanowiła rozprawić się dziś ze swoim transporterem - siedząc w nim podczas dnia, wygryzła od wewnątrz cały plastikowy zamek, który służył do zamknięcia klatki. Pręty jakimś cudem zostały na swoich miejscach, więc nie wyszła na zewnątrz, ale drzwi są juz w zasadzie do niczego. Napisałam do producenta maila - może uda mi się we Włoszech nabyć same drzwiczki.... No i tak to jest z tym wilczakiem. Teraz gdy pracy jest więcej, nas w domu mniej i to zazwyczaj tylko jedno z dziećmi i psem siedzi (ja) to marzy nam się, by wilczak był 'tylko' psem - nie skakał ciągle (bo akurat niewybiegany), nie otwierał wszystkich drzwi (bo można by go zostawić w jednym pomieszczeniu), nie gryzł zabawek dzieci (bo pluszaki to przecież najlepszy psi przysmak) i generalnie miał połowę tej energii, którą ma. Było by łatwiej. No, ale jako, że sucz kochamy to akceptujemy owe trudności, pocieszając się, że jak będzie mieć 12 lat, to dopiero pożyjemy! Zdjęcia nieobrobione leżą. Może w następnym tygodniu coś wkleję. Trzeba by jakiś wilczakowy spacer zorganizować.
__________________
Nemo me impune lacessit Last edited by Ayra; 06-11-2015 at 00:27. |
09-11-2015, 12:13 | #98 |
Junior Member
Join Date: Apr 2015
Location: Kraków
Posts: 25
|
My z Brego natomiast byliśmy na wystawie w Poznaniu, zdobyliśmy tytuł Młodzieżowego Zwycięzcy Polski i spotkaliśmy drugą z naszych sióstr: Chyngis
Dzieciaki super się bawiły, razem uratowały nasze stado przed straszliwym wilczarzem irlandzkim, choć początkowo wydawał się zbyt wielki i groźny Brego też jest niejadkiem, jak rzeczywiście nie je, to do naszej super-karmy dolewam mleka/rosołu/jogurtu/jajka i wtedy zazwyczaj zjada wszystko, choć ociągając się. Na wyjeździe do Poznania pobił rekord i poza smaczkami na ringu, nie zjadł nic od piątku rano do niedzieli wieczorem. Ania, właścicielka Chyngis, bardzo poleciła nam BARFa, ale wydaje mi się to drogie, niepraktyczne, no i Brego wybrzydza też przy mięsie. Zobaczymy, może warto spróbować |
09-11-2015, 13:33 | #99 |
Junior Member
Join Date: Mar 2015
Location: Warszawa
Posts: 72
|
No ja widziałam zdjęcia, medale - wspaniale - GRATULUJEMY!!!
Wklej zdjęcia Brego i tutaj! Ayra z kolei przepada za surowizną i staram się jej jak najczęściej ją podawać, ale jak mówisz, karma praktyczniejsza, więc wolę, aby była podstawą. Dolewam także - jogurt lub pokusę, ale i tak Ayra grymasi. No nic - jeszcze 10 kilo i będzie można testować kolejną karmę Nie wybierać się do Warszawy?
__________________
Nemo me impune lacessit |
09-11-2015, 16:28 | #100 |
Junior Member
Join Date: Apr 2015
Location: Kraków
Posts: 25
|
zdjęcia ze spotkania z Chyngis
|
|
|