|
|
|
|||||||
| Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
![]() |
|
|
Thread Tools | Display Modes |
|
|
|
|
#1 |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Myślę, że nastąpiło tu małe nieporozumienie, wynikające zresztą z używanego nie do końca ściśle określenia "nauka oddawanie kości", podczas gdy tak naprawdę powinno się to nazywać "nauka tego, że nie ma niebezpieczeństwa odebrania kości".
Tego "normalnie w stadzie" zwierzęta oczywiście nie stosują, ale życie z ludźmi narzuca konieczność pewnych "innowacji", bo przecież może i zdarzają się sytuacje, gdy jednak jakiś przysmak trzeba psu zabrać (żeby go przenieść w inne miejsce choćby, bo zabrał coś, co może mu zaszkodzić itp.); wtedy ta nauka zaufanie się przydaje; choć nie przeczę; każde odebranie jakiegoś znaleziska to jakby "krok wstecz", ale zawsze można to osłodzić przynajmniej wymianą na jakiś smakołyk, który mamy przy sobie. Poza tym na co dzień postępuję dokładnie tak jak Ty; jak pies je, dajemy mu spokój, co daje jemu poczucie bezpieczeństwa. Szczególnie uczulałam córę, żeby przechodząc koło niego, gdy obgryza kość, robiła to jak najbardziej neutralnie; nie przodem, ale raczej bokiem i odwracając wzrok. To przynosi wg mnie bardzo dobre efekty. Pies czuje się bezpiecznie, a my dzięki temu możemy teraz bez problemu deptać mu prawie po tej kości, chodząc koło niego, bo wie że "nie mamy złych zamiarów". Z wypowiedzi niektórych ludzi - niekoniecznie tutaj na wolfdogu - wynika, że nie zawsze do końca rozumieją ideę tej nauki i przez swoje zachowanie; poprzez wyzywające pozy, wzrok, gesty pogarszają sytuację, albo przez to, że chcą za dużo i za szybko. Zatem podsumowując; zgadzam się z tym co napisałaś i sami w domu na co dzień właśnie tak robimy, jak dajemy kość to nie po to, żeby mu ją zabrać, ale naukę trzeba od tego oddzielić, bo też kolejność "czynności", jest wtedy trochę inna. Last edited by Grin; 07-10-2011 at 11:10. |
|
|
|
|
|
#2 | |
|
Junior Member
Join Date: Feb 2007
Posts: 22
|
Quote:
|
|
|
|
|
|
|
#3 |
|
Tmave Zlo
|
Ja w dwóch słowach: to nie nauka odbierania kości. To raczej budowanie wzajemnego zaufania: ja uczę się ufać, że Dew nie walnie zębami a Dewi uczy się, że ja nie nastaję na jej kości. Bezcenne, gdy ma się w domu dwuletniego szkraba. Dewi ma szyję a Synalek ma ręce bez siniaków. Dewi może też dostać szyję w biurze w kuchni i wszyscy mogą w tym czasie zrobić sobie kawę.
Nie znaczy to, że przy każdej kości czy szyjce musimy coś sobie udowadniać. Dodatkowo - to miłe, jak Twój pies wtyka Ci pod pachę wędzone ucho je tam "zakopuje" - w jego mniemaniu to najbezpieczniejsze miejsce - albo leci z pyskiem i prośbą, żeby kawałek pychoty zaklinowany na zębach mu z pyska wyjąć, bo przeszkadza. To o to w tym wszystkim, moim zdaniem, chodzi.
__________________
|
|
|
|
|
|
#4 |
|
Junior Member
Join Date: Feb 2007
Posts: 22
|
Ojej, ojej, tylko mnie nie dziobać za bardzo
Nie będę cytować, za dużo czasu by to zajęło. Więc krótko: 1. Nie ma czegoś takiego jak zaufanie w relacjach dwulatek i pies. Jakiejkolwiek rasy. To musi być zawsze zaufanie kontrolowane. Wychowałam córkę wraz ze sznaucerem olbrzymem. Teraz moja wnuczka opędza się od mojego wilczaka, który łazi za nią krok w krok w czasie jej rzadkich odwiedzin, gestem: "ić siobie" (pisownia zgodna z wymową), ale nigdy nie spuszczam obu panien z oka. Dziecko jest nieprzewidywalne, pies także. 2. Zaufanie to szacunek, szacunek to zaufanie. Śmierdzące ucho niech zostanie w kojcu, a moja szminka i puder w mojej kosmetyczce ;P Resztę z dzikim chęciem robimy wspólnie. |
|
|
|
|
|
#5 |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
No a jak ktoś nie ma kojca?
To wtedy pies rozkłada się z szyją, kością, uchem w różnych miejscach - najczęściej w przejściu lub wręcz pod nogami. Dobrze jest, jak mu wtedy "nie przeszkadza", że ludzie mu latają tuż przy jego przysmaku. |
|
|
|
|
|
#6 |
|
Plessowy wilczak
Join Date: Mar 2009
Location: Pszczyna
Posts: 1,200
|
Jeśli chodzi o relacje dziecko-pies z kością, Aszczu ma zupełnie inaczej... Dla niej chodzące dziecko jest atrakcyjniejsze od kości. Woli przerwać konsumpcję by je polizać jeśli przechodzi obok. Ogólnie lizanie to jakiś fetysz Aszczury...
__________________
OBERSCHLESIEN IST MEIN LIEBES HEIMATLAND |
|
|
|
|
|
#7 | |
|
Junior Member
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
|
Quote:
Pomijając takie sytuacje, ja uważam że pies musi pozwolić sobie grzebać w okolicach pyska w czasie jedzenia (co nie znaczy, że trzeba to robić za każdym razem kiedy je), na wypadek dorwania na dworze czegoś niebezpiecznego dla niego. |
|
|
|
|
|
|
#8 |
|
Junior Member
Join Date: Feb 2007
Posts: 22
|
Ja już pisałam: Pies może oddać coś, co znalazł na dworze bez grzebania mu w paszczy. Do tego jest komenda.
Sorry, ciągle jednak się nie zgadzam mimo zalewu opinii. Myślę sobie, że Wasze psy pozwalają Wam wyciągać kości z ich pysków, ponieważ wiedzą, że to "lubicie" i tak sobie "życzycie". Ale nie ma to nic wspólnego z zaufaniem. Jeśli zdarzy się im gorszy dzień, jeśli kiedyś ta fala uczucia jakie do Was żywią zostanie przez cokolwiek przerwana, to grzebanie może skończyć się trochę inaczej niż zwykle. I co wtedy? Poczujecie się zdradzeni? Obwinicie psa? Nie gniewajcie się i mam nadzieję, ze nikogo nie rozzłoszczę tą dyskusją, naprawdę bym nie chciała, ale już od dłuższego czasu chodziło mi to po głowie (zaglądam tutaj, jak już napisałam wcześniej). |
|
|
|
|
|
#9 | |
|
Junior Member
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
|
Quote:
Tak z ciekawości, jak Ty uczyłaś psa komendy zostaw? Bo ja średnio widzę inną opcję niż poprzez wymianę (no chyba, że ktoś czeka aż pies sam coś przypadkiem wypuści). |
|
|
|
|
|
|
#10 | |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Ale przecież ZANIM zacznie tę komendę respektować, musi się tego nauczyć, prawda? A czy nie na tym właśnie polega m.in. nauka wykonania tej komendy, żeby uświadomić psu, iż pozostawienie zdobyczy mu się opłaca? Na tym samym mniej więcej polega wg mnie nauka tak zwanego oddawania kości. PS O ile pies jest spuszczany luzem poza terenem swojej posesji, nie zawsze jest możliwość zapobieżenia (najlepsze wyjście) wzięciu przez niego do pyska jakiegoś ścierwa. No chyba, że pies zawsze się trzyma przy nodze i nigdy nie zdarza mu się pójść za jakimś super kuszącym zapachem, ale w cudowne wilczaki, to ja już raczej nie wierzę. Last edited by Grin; 07-10-2011 at 13:27. |
|
|
|
|
|
|
#11 | ||
|
Junior Member
Join Date: Jun 2009
Posts: 56
|
Quote:
Quote:
Marzenno, ja uczyłam podobnie "nie rusz" (nie używam "zostaw" bo myli się sukowi z "zostań"). Ale czasem sytuacja jest taka, że na spacerze pies coś pochwyci i mnie na przykład zazwyczaj łatwiej go słownie unieruchomić i wyjąć z paszczy znalezisko. Po całej akcji następuje wydanie jakiejś komendy i nagroda za jej wykonanie. Nie rozumiem, dlaczego komenda "zostaw" jest OK, a wymiana zdobyczy na coś innego już jest stresem wielkim i złem wcielonym |
||
|
|
|
|
|
#12 | |
|
Junior Member
Join Date: Feb 2007
Posts: 22
|
Quote:
Aiko na początku wchodziła na moje łóżko lub na kanapę. Ale szybko zorientowałam się, że kiedy jest w takim miejscu to zaczyna uważać, że pozostałe zwierzaki (mamy 3 koty), są niżej w hierarchii. Reagowała na ich wskakiwanie na łóżko (zwłaszcza gdy spała), dość niepokojąco. Szybko ustaliłyśmy więc, że ani moja sypialna to nie jest miejsce dla niej, to mój azyl, i choć drzwi do niej zawsze są otwarte to wchodzę tam tylko ja. To było fantastyczne posunięcie, dało mi bardzo ciekawą pozycję i Aiko bez sprzeciwu to uszanowała. Wilczusia nie chodzi też po innych meblach, typu kanapa czy fotele, ma za to drugie legowisko, obszerne i wygodne, w pokoju dziennym. Zwykle sama sobie wybiera gdzie chce leżeć (w swoim kojcu, czy na legowisku w pokoju dziennym), ale czasem odsyłamy ją na konkretne miejsce. Pies dostaje swoją porcję jedzenie i idzie z nim do siebie, a nie łazi gdzie popadnie, przecież Wy też jecie w konkretnych miejscach i nie mażecie ketchupem po kanapie, prawda? |
|
|
|
|
|
|
#13 | |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Każdy ma co lubi. |
|
|
|
|
|
|
#14 | |
|
Junior Member
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
|
Quote:
W ogóle to ja nie rozumiem dlaczego wzięcie w rękę psiego jedzenia miałoby być czymś dla niego strasznym? Mój tak się przyzwyczaił, że jak je a ja przychodzę to sam wstrzymuje jedzenie i patrzy z miną "to co? potrzymasz mi?" |
|
|
|
|
|
|
#15 | |
|
Tmave Zlo
|
Quote:
Masz rację: kontrola najwyższą formą zaufania Ja tam lubię ucho pod pachą Wiesz, obie jesteśmy już na trochę innym etapie. Niemniej jednak na początku my praktykowałyśmy wymiany dość skrupulatnie. Teraz raczej praktykujemy karmienie przez Synalka. Przygotowujemy michę - Ig daje, głaszcze i ma się wynosić, żeby pies zjadł spokojnie. Dla niego to straszna frajda.
__________________
|
|
|
|
|
|
|
#16 | |
|
Junior Member
Join Date: Feb 2007
Posts: 22
|
Quote:
|
|
|
|
|
![]() |
|
|