![]() |
![]() |
|
Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk.... |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
>>Czekamy na pozytywne wieści... <<
Pozytywnych wieści nie ma: W sobotę wieczorem Car po jedzeniu zaatakował mojego Męża. Odciął Mu drogę wyjścia z psiarni i rzucił się do gardła. Mąż zasłonił się ręką i teraz ma ją czasowo unieruchomioną –są głębokie rany szarpane, w które wdało się od razu zakażenie. Lekarze weterynarii zabrali psa we wtorek po południu na obserwację stacjonarną. Ponieważ pies zaatakował i przestał, jak „na komendę”, a my postępowaliśmy zgodnie z zasadami bezpieczeństwa przekazanymi nam przez trenerów i weterynarzy, przeprowadziłam „dochodzenie” dot. psa i przepisów związanych z jego adopcją. Oto podstawowe informacje oraz hipotezy /które nie są pełne, bo o pewnych rzeczach już się nie dowiemy/: -pies został kupiony przez nieodpowiedniego człowieka: a/ który nie dał sobie z nim rady: i albo pies uciekł, albo został wywieziony na tyle daleko by nie odnalazł drogi do domu, b/ który chciał mieć niebezpiecznego psa łańcuchowego /świadczył o tym nie tylko bardzo mocno przetarty włos na szyi, ale również jego zachowania/ i j.w.; -nie wiadomo, czy pies nie pogryzł już kogoś na terenie Czech /co jest mocno prawdopodobne/; -pensjonat* w Dzierżoniowie nie był jego pierwszym „bidulem” –trafił tam z Kudowy; nie ustaliłam, czy to jedyne miejsca czasowego pobytu Cara w Polsce i jak długo wałęsał się po opuszczeniu swojego domu; -policja nie miała prawa doprowadzić do przerwania obserwacji weterynaryjnej po drugim ugryzieniu; -inspektorat weterynaryjny nie powinien wyrazić zgody na przedterminowe zakończenie obserwacji /które zakończyło się po przekroczeniu przez psa granic województwa/; -Car nie powinien trafić do domu policjanta przed upływem 14-stu dni od pierwszego pogryzienia; -policjant chwilowo zajmujący się Carem miał już doświadczenie z układaniem psów /o czym wiadomo dopiero teraz, a co powinno być wskazówką dla weterynarza sprawującego nadzór/; -w normalnym kraju, po zakończeniu obserwacji psa /patrząc na jego skrzywienie psychiki, rasę, płeć, wiek i gabaryty/, proces adopcyjny byłby przeprowadzony zupełnie inaczej /jeśli pies nie zostałby od razu uśpiony/: powinien psa ocenić weterynarz ORAZ psycholog, i to oni wskazali by rodzaj domu, warunków i właściciela, do którego pies mógłby trafić; -po ostatnim ataku, wg psychologów, trenerów i weterynarzy, pies raczej nie zostanie nam oddany, bo stanowi realne zagrożenie dla życia; jedynym wyjściem dla Cara jest właściciel, który konsekwentną pracą bez przerwy /!/ od rana do rana, głodem i regularnym biciem zacznie go układać od początku likwidując obecne agresywne zachowania. Potrzebny jest mu dom, gdzie pies byłby odizolowany od domowników, a właściciel nie posiadałby innych psów /które zawsze będą dla Cara konkurencją do zwalczenia/. Pies nawet po ułożeniu byłby pod stałą kontrolą, bo zawsze już stanowić będzie potencjalne zagrożenie /najbardziej wskazany byłby kojec/. Ze względu na to... głodzenie i kary fizyczne, my się nie kwalifikujemy; -w przeciągu kilku dni będę wiedziała, czy znajdzie się ochotnik spełniający warunki odpowiedniego opiekuna /tak więc, jeszcze tli się nadzieja, że pies będzie żył.../; może ktoś z Was zna odpowiedniego kandydata?... -brak pełnej informacji od osób zajmujących się Carem w Dzierżoniowie oraz niedopełnienie przez nich formalności, skazał trud i poświęcenie wszystkich zaangażowanych w sprawę osób, na porażkę... *-miejsce pobytu Cara w Dzierżoniowie, to nie schronisko ze stałym nadzorem weterynaryjnym, lecz pensjonat /???/, z którym podobno jakieś okoliczne gminy podpisały umowę na odbieranie psów wałęsających się. Właściciel, który zarejestrował tylko działalność gospodarczą /ma obecnie stawiane zarzuty przez prokuratora/, inkasował jednorazowe opłaty za każdego kolejnego psa. Właściciel nie zajmuje się psami, robi to jego była żona, która „żebrze” o pomoc w postaci karmy dla psów, słomy i pieniędzy dla pracujących tam ludzi. Nie wiadomo, dlaczego gminy wykazały się takim brakiem znajomości przepisów związanych z działalnością schronisk, dlaczego brak zainteresowania gmin tym miejscem, nie wiadomo, co dzieje się z martwymi psami, nie wiadomo, jaką realną karę poniesie właściciel i czy w innym miejscu w Polsce nie zrobi kolejnego „pensjonatu”. .................. .................. Wszystkim sponsorom dziękujemy za serce: Wasz wkład zostanie w najbliższym czasie zwrócony /zaliczkowaliśmy już na materiał mający zabezpieczać teren dla Cara/. Przepraszam, że wszystkim nie podziękowałam indywidualnie na priv –nie byłam panią swojego czasu. Moja ulubiona Ekipo Ratunkowa: Wasz trud /i poświęcenie/ pokazał wszystkim, jak wspaniałymi jesteście Ludźmi i jak można na Was liczyć, gdy przychodzi do wspólnych działań dotyczących wilczaków. .................. .................. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
złośliwy krasnolud
Join Date: Aug 2007
Posts: 705
|
![]()
Pomimo wszystkich utarczek itd - szacunek Doroto.
Widać że jedynymi sensownymi ludźmi z którymi ten pies miał do czynienia po opuszczeniu domu rodzinnego byłaś ty i ekipa ratunkowa. Szkoda że cała reszta nadawała się do posiadania pluszaka a nie wilczaka i wydała na niewinne zwierzę wyrok śmierci. Bo niestety po za sytuacjami ekstremalnymi (jakieś wady wrodzone itd) to wszystko to wina ludzi. I jednocześnie boję się że to tylko wierzchołek góry lodowej i może być tylko gorzej wraz ze wzrostem ilości miotów i patrzac ile doroslych pojawia sie na wd do adopcji.
__________________
CIRI Wilk z Polskiego Dworu ['] |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Moderator
|
![]()
Maly off topic
Quote:
W dziale psy w potrzebie masz psy z CALEJ EUROPY. I to dosyc kompletna liste, bo na Wofdoga trafiaja informacje o wiekszosci wilczakow - zglaszaja sie tutaj bezposrednio schroniska i grupy zajmujace sie adopcja psow, bo wiedza, ze na Wolfdogu najszybciej znajda dla tych psow nowe domy. I uwierz mi, ze mniej CzW szuka nowych domow w Europie niz np Husky czy owczarkow w samej Warszawie... ![]() Psy do adopcji trafiaja i BEDA trafiac - nigdy nie jestes w stanie zagwarantowac, ze nowy wlasciciel bedzie na 100% cieszyl sie np doskonalym zdrowiem przez nastepne 15 lat... Nie jestes pewien, czy nie zdarzy sie tragedia. Czasem ludzom zycie wali sie na glowe... Na serio trafiaja sie bardzo powazne przypadki, gdy do adopcji dostajemy np 7 CzW... Oczywiscie liczba NOWYCH miotow tez spowoduje pewien wzrost ilosci psow szukajacych nowych domow - a to z powodu DOCIERANIA sie hodowcow. "Nowi" wierza ludziom ![]() Wpadki zdarzaja sie oczywiscie wszystkim - "starym wyjadaczom" rowniez. Zdziwilbys sie jacy "WSPANIALI" wlasciciele psy oddawali w zasadzie bez powodu... To jednak ma NIEWIELE wspolnego z tym tematem - problem Cara to nie tyle problem wybrania zlych wlascicieli (tzn niekoniecznie)... Psa, ktory sie tak zachowuje trzeba "wychowac". Zdarzaja sie sporadycznie przypadki, gdy pies zaczyna szalec z innych powodow, ale taka slepa agresja do kazdego praktycznie zawsze spowodowana jest biciem psa... Takie Cary powstaja (nie tylko w wilczakach), gdy pies jest maltretowany fizycznie i psychicznie. Nie tylko przez wlasciciela - mielismy przypadki, gdy wlasciciel byl wspanialy, ale slepo wierzyl szkoleniowcowi, ktory mial "twarda reke"... Powiem wiecej: pPraktycznie WSZYSTKIE wypadki tak powaznej agresji z jakimi mielismy do czynienia w tej rasie to byly psy SZKOLONE. I to INTENSYWNIE szkolone... Zdecydowanie negatywynymi metodami... Twarde szkolenie z bicie, "dominowaniem" psa, masa zakazow, przestrzeganie regul "jak nie dac sie zdominowac" - to wlasnie doskonaly przepis na wychowanie sobie psa w takim stylu.... |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
złośliwy krasnolud
Join Date: Aug 2007
Posts: 705
|
![]() Quote:
__________________
CIRI Wilk z Polskiego Dworu ['] |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]() Quote:
![]() To znaczy ja się nie mądrzę broń Boże, nie mam ZUPEŁNIE doświadczenia z psami o tak skrzywionej psychice, ale czy to właśnie głód i bicie nie doprowadza psa do takiego stanu i czy z wilczakiem aby na pewno ma to jakąkolwiek gwarancję powodzenia? Czy tylko takie metody mogą mu uratować życie? To nie jest Puchatku żadna krytyka pod Twoim adresem absolutnie. Po prostu jestem ciekawa opinii na ten temat ludzi, którzy bardziej ode mnie znają się na rasie i takich przypadkach. No i żal mi psa. Współczuję Tobie i zwłaszcza mężowi tego, co się przydarzyło. ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |||
Licho nie śpi...
|
![]()
oj smutno...
![]() życz mężowi szybkiego powrotu do zdrowia... Quote:
Quote:
hmmmm tylko się zastanawiam czy wilczak o naprawdę twardym i juz tak ukształtowanym charakterze da się tak potraktować, czy nie będzie odwrotnego skutku...? Quote:
|
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Senior Member
Join Date: Nov 2006
Location: Sopot
Posts: 1,787
|
![]() Quote:
Myslę że pieniadze znalazłyby sie. Moze to jest ostatnia szansa dla Cara???
__________________
IMBUSEK4, IMBUSEK3, IMBUSEK2, IMBUSEK1, IMBUSEK, szasztin szasztinphoto, szasztinphoto1 |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
złośliwy krasnolud
Join Date: Aug 2007
Posts: 705
|
![]()
A kastracja? Pozbawienie nadmiaru testosteronu nie pomoze?
Nie znam sie, mam tylko suke csv nie samca, wiec pytam czy w takim przypadku moze pomoc (nie jako magiczny srodek na wszelkie problemy z samcami, ale jako jedno z paru dzialan)?
__________________
CIRI Wilk z Polskiego Dworu ['] |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Wiewiórka Wredna
|
![]()
Kastracja może nawet pogłębić agresje lękowe.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
VIP Member
|
![]()
Moze to byc jakas opcja... ciezko powiedziec.
Ale w przypadku tego psa moze nie przyniesc skutku - jest juz za stary - zdarzyl sie rozwinac i "doroslac". Poza tym to zachowanie to nie dominacja (testotesron), a wychowanie (lub raczej popelnione bledy)...
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#11 | ||||
VIP Member
|
![]()
W niedziele wysluchalam sprawozdania o Carze takze od innych osob.... Wiec "moje" trzy grosze, bo temat jest "standardowy"....
Quote:
Quote:
Kto ma ocenic psa? Weterynarz to nie szkoleniowiec, ani psycholog. A psycholog... Samo "lansowanie" sie na speca nie powoduje, ze dany czlowiek automatycznie zdobedzie (posiada) wiedze. Psich psychologow i behawiorystow mamy w Polsce MASE, a tych DOBRYCH, ktorzy rzeczywiscie wiedza co robic policzysz moze na placach jednej reki... Padaly juz pomysly, aby dla wilczakow zrobic schronisko i aby tam ludzie "od rasy" obserwowali psa i wydawali decyzje na temat jego charakteru. Nie raz mielismy do czynienia gdy wlasciciele oddawali do adopcji "kochane psy", ktore okazywaly sie byc zdrowo spaczone... I nie zawsze byl happy end... Niestety jak dotad konczylo sie brakiem funduszy... A ten przyklad, ze slowo "psycholog" nie oznacza osoby, ktorej warto zaufac widac tutaj: Quote:
Puchatku, znam ten typ psa i uwierz mi, ze to dolewanie oliwy do ognia, a takie "metody szkoleniowe" spowoduja, ze ten pies niedlugo kogos powaznie pogryzie (o ile nie bedzie gorzej)... I zrobi to W OBRONIE WLASNEJ... Ten "typ" to standardowy typ psa "gnebionego" (ale swiadomego swojej sily). Wiele psow, wielu ras, gdy sa bite, gnebione, meczone fizycznie i psychicznie zamyka sie w sobie, z pokora przyjmujac swoj los. Ale NIE wilczaki i podobne rasy szybko sie uczace. Wystarczy, ze pies odkryje, ze osoba, ktore go bije (ktora sie nad nim zneca) jest slaba to szybko nauczy sie to wykorzystywac. Wystarczy, ze raz sie odgryzie, a agresor (czlowiek) "wymieknie", a bedzie to powtarzal. A im bardziej czlowiek bedzie agresywny, tym bardziej bedzie agresywna reakcja psa. Do skutku... Takiego czy innego... Po zlych przezyciach na psychice psa zostaja rany - tzn. rzeczy, momenty, ktore prowokuja go do agresji. Kiedys mielismy przypadek strachliwego wilczaka, ktorego szkoleniowiec oduczal strachliwosci bijac go kijem. Bil tak dlugo, az pies zaczal sie odgryzac, wtedy "trener" sie wycofywal. To "szkolenie" bylo powtarzane. Fakt, pies nabral pewnosci siebie, bo nauczyl sie WYGRYWAC z czlowiekiem. Nauczyl sie, ze gdy jest agresywny, to czlowiek odpuszcza. Ale tez zostal zafiksowany w temacie "kijek" - wziecie kijka do reki nawet przez dziecko skutkowalo natychmiastowym atakiem. Byl przypadek psa, ktorego biciem uczono czystosci... Obrywal ostro. Efekt taki: atakowal za kazdym razem, gdy czlowiek pojawial sie w poblizu jego kupy... W przypadku psow takich Car jest dodatkowa trudnosc - to MOCNY psychicznie pies, a nikt z nas nie ma sie pojecia, na co reaguje negatywnie. Nie ma sie pojecia co moze wyzwolic agresje (a moga byl to "pierdoly"). Na codzien pies bedzie taki jaki ma charakter "genetycznie", czyli SYMPATYCZNY i MILY. "Odbicia" beda powodowac jedynie pewne elementy, ktore zna, a ktore uczynily go takim jaki jest. Zaraz potem znow bedzie mily... To powoduje jego "niepoczytalnosc"... Quote:
Kojec i seperacja jak najbardziej, bo ogranicza ilosc bodzcow, a nie wiadomo, co moze wyzwolic w psu agresje... Nie wiadomo co ten pies przechodzil... Inne psy sa plusem - o ile ich nie atakuje. Wilczaki ucza sie poprzez obserwacje, wiec dobrze wychowany, spokojny i mily pies moze pomoc. Reszta.... niestety bedzie jedynie pasmem "prob i bledow"... Bedzie wiec BARDZO ciezko. Krotko mowiac to pies dla osoby, ktore wie z czym ma sie do czynienia. Mozna "na ostro", ale wtedy w gre wchodzi jedynie mundorowka, ktora zna takie psy. Nie wiem tylko czy byliby zainteresowani... Nie jest to jednak pies "dla policjanta to patrolowania"... Poradzic moze sobie tez osoba spokojna, ale wiedzaca co mozna osiagnac "po dobroci" i znajaca takie psy. Nie wiem, czy ktos sie taki znajdzie. W Czechach doswiaczenie z CZW ma Ruda Desensky - z takim wilczakiem sobie poradzi: http://www.facebook.com/group.php?gi....3036695416..1 Nie wiem, tylko, czy bedzie w stanie wziac Cara... Ale zapytac warto...
__________________
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
""Takie Cary powstaja (nie tylko w wilczakach), gdy pies jest maltretowany fizycznie i psychicznie. Nie tylko przez wlasciciela - mielismy przypadki, gdy wlasciciel byl wspanialy, ale slepo wierzyl szkoleniowcowi, ktory mial "twarda reke"... Powiem wiecej: pPraktycznie WSZYSTKIE wypadki tak powaznej agresji z jakimi mielismy do czynienia w tej rasie to byly psy SZKOLONE. I to INTENSYWNIE szkolone... Zdecydowanie negatywynymi metodami...
Twarde szkolenie z bicie, "dominowaniem" psa, masa zakazow, przestrzeganie regul "jak nie dac sie zdominowac" - to wlasnie doskonaly przepis na wychowanie sobie psa w takim stylu...."" Obawiam się, że w tej chwili mamy do czynienia z psem, nad którym znęcano się świadomie, gdy nie był "posłuszny" lub autentycznie miał być postrachem. Boleję nad tym, że nadal rasa postrzegana jest jako "fajny wilk" i "pies na kolanka". Na WD jest wielokrotnie pisane o specyfice rasy. Dzisiaj rano zadzwonił do mnie p.Policjant z Olsztyna z pytaniem o Cara. Przedstawiłam Mu sytuację, przybliżyłam rasę i ... zrezygnował, bo chcą mieć psy do ułożenia i pracy, a nie leczenie jego blizn psychicznych, bo to byłoby długotrwałe leczenie bez gwarancji powodzenia. Szastin, obawiam się, że nadal patrzymy na Cara sercem, a nie rozsądkiem. Ja wiem, że "póki życia, póty nadziei" -bo i ja tak zareagowałam i mogę cieszyć się, że skutki tego przemyślanego ataku to szczęście w nieszczęściu. Obawiam się jednak /po rozmowach ze szkoleniowcami/, że trud, poświęcenie i pieniądze nie zagwarantują sukcesu. Dobrze: pies trafi do terapeuty-szkoleniowca, ten go "naprostuje" i przekaże nowemu właścicielowi. Czy wolno nam ryzykować zdrowie/życie kolejnego ochotnika mając świadomość, że Car to gra w rosyjską ruletkę... Musimy być w tej chwili realistami, bo chodzi nie tylko o dom dla zwichrowanego psychicznie "molosa", ale o bezpieczeństwo ludzi. Ile razy widzimy na ulicy macho z psem z ras niebezpiecznych: gość jest pewny, że jego rodzinie nic się nie stanie, bo ma "bejsbola", a potem w tv program interwencyjny, że dziecko, sąsiad, przechodzień. Można psa ułożyć twardą ręką bez gwarancji powodzenia, można psa ułożyć łagodnością i konsekwencją, ale nie w tym wieku psa i po dotychczasowych traumach. Pamiętajmy, że ten wilczak poczuł już wolność i bycie sobie samemu panem. Obrona psa przed zapanowaniem nad nim będzie długa i zajadła... Co do kastracji, to fakt, w pewnych sytuacjach pomaga. Ale Car jest dojrzałym psem i szanse na złagodzenie, moim zdaniem, niewielkie. Wręcz mogą /jak napisała AngelsDream/ pogłębić agresję. Margo -Twój ostatni post: nic dodać nic ująć. Co do przytoczonym przez Ciebie moich fragmentów wypowiedzi, to są to słowa fachowców. Moje zdanie nt. sprawy /czytaj-> skutków działań właściciela/ pozostawię sobie, bo to jeden długi litanio-bluzg... Last edited by Puchatek; 11-03-2010 at 12:12. |
![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Senior Member
Join Date: Sep 2008
Location: Sosnowiec
Posts: 1,687
|
![]()
Margo, dzięki Ci na spojrzenie na pewne rzeczy (*tu propozycje szkolenia) z tej innej strony, bo to co wywołuje „bulwers” w człowieku, zdołałaś jakby przystopowac i niejako zmusiłaś do przemyśleń (przynajmniej ja tak mam).
Dorota – ranyy myślałam, że tylko ja jestem taką realistką/pesymistką, ale Ty to masz „bardziej”-> Wniosek po przeczytaniu postów mam taki: chocby znalazł się szkoleniowiec, który będzie chciał wyszkolic Cara, to będzie, to tylko nauka pewnych umiejętności. Nigdy niestety, nie będzie możliwe aby Car „funkcjonował” normalnie w społeczeństwie, bo nikt nie jest w stanie przewidziec jaki bodziec może u niego wywołac napad kolejnej agresji. A skoro tak, kto zagwarantuje, że ten pies pewnego dnia nie będzie chciał znów nawiac, i lepiej nie myślec co wtedy…. Fakt jest taki: jak Car poczuł się pewniej (co było spowodowane ludzką dobrocią), to zaatakował. Fakt drugi, to taki:jak Car poczuł zagrożenie (w schronie), to też zaatakował. Taka psychika psiaka wg mnie już nigdy nie będzie normalna….niestety |
![]() |
![]() |
![]() |
Thread Tools | |
Display Modes | |
|
|