Kurza twarz.
Zapytałam na dogo, czy ktoś coś wie o tej adopcji, bo coś mi tu śmierdzi jak nic. Poza tym - jakby to ktoś z władz schronu przeczytał to mi się dostanie po uszach, trudno -
suki tam zachodzą w ciążę!, gdyż:
a) nie są kastrowane
b) siedzą razem z samcami w kojcach, bo wtedy "są spokojniejsze i nie ma tylu awantur".
Dla mnie to jest jakaś masakra. Jak tak będą zostawiać nawet po jednym szczeniaku to wkrótce z (załóżmy) 100 psów zrobi im się 150, potem 300 a później się chyba pozjadają, bo będzie takie przepełnienie, że nie da rady tam normalnie funkcjonować
Pewna pani zaadoptowała młodą sunię, okazało się, że jest szczenna i to w b. wysokiej ciąży. Że sunia kudłata to nikt nie zauważył, wszyscy myśleli, że jest po prostu grubsza. Panią delikatnie mówiąc szlag trafił, szczenięta chyba uśpiła ale od tamtej pory nie odzywa się do jednej z naszych lubelskich wolontariuszek, nie odbiera telefonów itd.
Quote:
Originally Posted by Mila
A wiadomo czy już urodziła? Jak to usypiają? Ja słyszałam, że (przepraszam, ale to cytat) "idą jak świeże bułeczki". [...] Zostałam zapewniona , że następnym razem mam przywieżć psy od razu do schroniska, bo szybko znajdują dom. A teraz słyszę, że usypiają. To jak jest? Czy to może różnica 1,5 miesięczne a 1 dniowe?
|
Usypiają szczeniaczki, które się tam rodzą, zostawiają suce zwykle jednego bobasa. Moim zdaniem to nie jest wyjście, bo na dłuższą metę zasypią ich w końcu te psy a po drugie każda suka po każdej cieczce będzie rodzić, rodzić, rodzić... To chore. Poza tym, samce w trakcie walki o krycie gryzą się i to tak strasznie, że mają później dziury w łapach.
Będę drążyć dalej temat tej niby-adopcji do Warszawy, może ktoś coś wie. Bo jak dla mnie to te suki są zbyt podobne do siebie.
Nie wiem, czy nie przedobrzę w końcu, bo to schron prywatny i w zasadzie mogą tam robić co im się żywnie podoba, ale nie podoba mi się ta sprawa. I na pewno jej tak nie zostawię.