|
Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW |
|
Thread Tools | Display Modes |
02-06-2012, 13:17 | #41 |
Junior Member
Join Date: Jun 2012
Location: Pszczyna
Posts: 163
|
Hmmm... Nie bardzo rozumie jak można sobie przestawić sumienie i je dopasować do warunków otaczających. Ja ze swoim tak nie potrafię.
I nie powiem, że brakuje mi widoku mojego psa hasającego po lesie z wiatrem w futrze. Ale nie mogę uznać, że moje szczęście i szczęście mojego psa jest ważniejsze niż życie innych zwierząt. I to w dodatku prawowitych mieszkańców terenów w których i ja i Aszczu jesteśmy tylko gośćmi. Pisząc o sarnie chcę tylko przestrzec innych. Mnie ludzie usilnie mówili, że pojedynczy pies nie ma szans dogonić dorosłej sarny. A jak się okazuje- ma. I to w tempie ekspresowym, bo wszystko nie trwało nawet 30 sekund. I chciałabym żeby każdy sobie z tego zdawał sprawę. Że nasze niuniusie to nie zawsze niuniusie. I nie dowiemy się tego do czasu... Tylko czy chcemy się tego dowiadywać? |
02-06-2012, 13:38 | #42 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Jakże się myliłam! Okazuje się, że u nas wystarczy wyjść w okolicę ogromnego centrum handlowego, czy po prostu do parku na spacer żeby spotkać sarny. O dzikach to już nawet nie wspominam, bo te są wręcz legendarne w okolicach Ligoty. Ludzie robią im zdjęcia z okien domów. Tam gdzie chodzimy z Łowcą na spacery, znajduje się największa (chyba) w Europie ostoja danieli (wstęp jest wolny dla wszystkich). Tak się właśnie porobiło, że urbanizacja stale zmniejsza siedliska zwierząt, zmuszając je tym sam do koegzystowania z cywilizacją, w efekcie czego tu są bardziej "zagęszczone" i o wiele częściej się je spotyka niż tam, gdzie mogą żyć nie tak "ścieśnione". I zgadzam się też z Magdą, że chodząc często po lasach, poznając zwyczaje i zachowanie zwierząt, dość szybko można się nauczyć, kiedy i gdzie są większe szanse spotkania z nimi, a o jakiej porze dnia i przy jakiej pogodzie można psa spokojnie puścić. Uczymy się też zachowania psa; stopniowa coraz łatwiej jest przewidzieć, co się za chwilę stanie, łatwiej zareagować. I tak; uważam, że jak najbardziej powinniśmy, a nawet mamy obowiązek dostosować swoje zwyczaje spacerowe do zwyczajów zwierząt, ich pór lęgowych, żerowania itp, bo to my tam jesteśmy gośćmi, a nie na odwrót. No chyba, że reprezentujemy tak częsty pogląd, że mnie człowiekowi- władcy uniwersum wolno wszystko... Szczerze mówiąc nie wiem, jak bym postępowała mając 5 psów i mieszkając w takim miejscu jak Puchatek, nie zamierzam więc tutaj mówić: "uważam że powinnaś postępować tak a tak, a tak Ci nie wolno", ale faktem też jest, że nieraz będąc w miejscach wakacyjnych, odnosiłam wrażenie, że bardziej się staramy niż "miejscowi"; my po prostu te lasy i przyrodę kochamy miłością... platoniczną, a oni to traktują w sposób bardziej... utylitarny. (znów; nie piję tu do konkretnych osób). Wspomniałaś też o kocie; pytałaś czy masz go nie wypuszczać. W sumie to kolejny ciekawy i (chyba) drażliwy temat do dyskusji; bo o ile jeszcze w przypadku psów jakaś tam świadomość jest, a przynajmniej są starania aby była, o tyle temat kotów praktycznie nie istnieje, a przecież kot w lesie to szkodnik nieprzeciętny, każdy leśniczy to chyba powie. Ludzie na wsiach pozwalają się "swoim" kotom żyjącym na pół dziko mnożyć bez opamiętania, a potem już karmić za bardzo to nie, bo "ma se myszy" nałowić... |
|
02-06-2012, 14:04 | #43 |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
Ja mam mieszane uczucia w tym temacie. Od kilku lat próbuję jasno postawić się po jednej stronie barykady, ale nie potrafię. Nadal wypracowuję swój swiatopogląd na temat spacerowania z psami po lesie.
Z jednej strony szczerze kocham las i chciałabym jak najmniej w ten las ingerować i jak najmniej przeszkadzać żyjącym tam zwierzętom. Z drugiej strony kocham po tym lesie spacerować... z psami. Nie umiem jednoznacznie opowiedzieć się po jednej ze stron, więc wyznaję zasadę złotego środka i zdrowego rozsądku. Jak wiem, że pies wpada w lesie w amok, to chodzi na smyczy (Nitka). Ale wiem również, że Basta i Lati nigdy nic w lesie nie upolowali i nie mają raczej duzych szans, bo do cichutkich te ich pogonie nie należą. Wiem również po kilku latach przeżytych z tymi psami, że nie biegną za zwierzyną do upadłego - najbardziej bawi ich sam fakt wypłoszenia z krzaków jakiegoś zwierzaczka. Zwierzęta się stresują owszem, nie powiem, żebym miała z tego ubaw... jednak z drugiej strony taka adrenalina to w naturze norma. Co więcej - zdrowa norma. Dlatego wiem, że do lasu z nimi mogę iść i często bardziej boję się o psy, niż o zwierzynę (sarna, czy dzik mogą zrobić niemałą krzywdę w końcu...) Jak wiem, że akurat są młode, to ograniczam do minimum, nie wchodzę w las tak głęboko, albo idę w inne miejsce, gdzie las jest mniejszy - tam z kolei bażanty i kuropatwy. I chodzę sobie tak z psami po lesie od kilkunastu lat... bo trochę nie mam innego wyjścia. Mieszkam w miejscu, gdzie dookoła jest las. W Skarżysku nie ma parków, a tym bardziej parków dla psów, czy parków, gdzie ktokolwiek by swojego psa puszczał. Nie ma miejsca, gdzie można legalnie wyprowadzić psa na spacer i spuścić go ze smyczy. Mają siedzieć całe życie na podwórku i cieszyć się wolnością tylko wtedy, kiedy uda im się uciec? To ja już wolę iść razem z nimi do tego lasu i przynajmnej widzieć co robią - zawsze to jakaś kontrola. I odnoszę wrażenie (mam nadzieję, że słuszne), że my z psami robimy w tym lesie dużo mniej zamieszania, niż cymbał, który w niedzielę jedzie "zażywać natury" na quadzie, albo crossie. |
02-06-2012, 14:12 | #44 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Człowiek w "trudnych do życia warunkach" twardnieje. Byłam miastowa i miałam sumienie miastowe /nawet udawałam, że tęczowa szynka z marketa nie jest ze świni a jeśli,nie daj Boże!, już -to humanitarnie zabijanej/ -gdy stykasz się z naturą w jej prawdziwym kształcie otwierają Ci się oczy, że może Twoje spojrzenie na świat nie jest jedyną prawdą objawioną. Ja taki moment miałam, gdy na moich oczach wiejski smark 6-7-letni skręcił kark małemu gołąbkowi, bo "tatul powiedzieli", że z niego nic nie będzie... Nie wiem jak inni by zareagowali, ale ja wtedy miałam realne wspomnienie śniadania między zębami...Nie wiem czemu //, ale do tej pory tych ludzi nie lubię, chociaż nic mi złego nie zrobili...
Magda, jest takie dziwne słowo >Wolność< -ja na dzień dzisiejszy właśnie to pojęcie uosabiam /i nie jestem ewenementem -wielu miastowych*, którzy uciekli z miasta wiedzą o czym piszę/. Ale "wolność" nie w tym kształcie przeinterpretowywanym chętnie przez innych na swoje egoistyczne potrzeby... Nie samowola, nie egoizm, nie "róbta co chceta", nie "jakim mnie Panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz"... Jest jeszcze inne znaczenie tego słowa.... Błagam! Nie mów o prawowitych mieszkańcach tych ziem, tych ostoi, "tych pagórków leśnych i tych łąk zielonych".....Ja się cieszę, że moje niuniusie, to nie niuniusie -mam psa z genami wilka, nie yorka z chowu klatkowego. Wiem, na co go stać -staram się być ostrożna, ale nie spętam go w okowy przepisów i zasad humanitaryzmu. ... *-ja nas nazywam "szczury uciekające z tonącego okrętu".... szczur to mądre zwierzę... .... Grin, masz wiele racji w swoich słowach /zgłębię je później -zaraz muszę lecieć/. Co do kotów, to łajzy są sto razy większe od psów. Naszą łajzę wysterylizowaliśmy na "dzień dobry", karmimy /mimo, że stodołowa i "na" myszy/ na max-a a i tak łowi....Grin, my mieszkający na wsi a będący z miasta bardziej się staramy niż "autochtony" -im to dopiero wisi.... |
02-06-2012, 20:29 | #45 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Polowanie jest częścią natury tego wilko-psa. Ważne by korygować, ale ważne też by rozumieć naturę. My zawsze i za wszelką cenę chcemy psa nauczyć nas /tu widzę "ludzkie macho"/. My uprawiamy jakiś sport -on też ma, my lubimy to czy tamto -on też ma to polubić. Ciągle my, my i my..... My zmieniamy partnerów jak rękawiczki -on ma się do każdego nowego łasić, my jaramy w aucie -on ma jeździć i to akceptować, my lubimy wystawy -on ma też lubić. Znowu my, my, my..... A dlaczego nie chcemy iść na kompromisy... Pewnie, że zwierzę nam nie powie, co lubi i co chce, a nam to na rękę: my bardzo lubimy podejmować decyzje i mówić: "mój pies bardzo to lubi".... A może lubi coś jeszcze? A może ma swoje atawizmy i pragnienia..... Ale to my mu narzucamy, my-pany wszechświata....
Magda, przypomnij sobie wzrok Aszczu gdy załatwiała tę sarnę.... moralniaka złapała chyba dopiero wtedy, gdy zareagowałaś. Jej zachowanie było silniejsze od wpojonych zasad -ona musiała to zrobić. To dla nas wyglądało to krwawo, dla nas -cywilizowanych ludzi, dla niej to było normalne zachowanie.... Nie jestem za tym, by dawać rozgrzeszenie każdemu takiemu czynowi, ale chcę patrzeć na sprawę z dystansu analizując różne aspekty "problemu". Nie chcę wchodzić w dywagacje o anektowaniu kolejnych "terenów zielonych". Temat jest obszerny, zaraz się zmutuje, a poza tym wyrosłam już z czasów "make love not war or children"... Nie podejmę tematu bycia gościem w lesie -mieszkam w II strefie ochronnej Śniardw -Światowego Parku Biosfery i to ja się dostosowałam do życia i warunków /w odróżnieniu od chłopków, dla których ich własny teren jest często miejscem utylizacji/. To mnie szlag trafia, gdy "stonka" zostawia tony syfu w miejscach lęgowych, pali ogniska w miejscach żerowania, rozpiżdża quadami/cross-ami drogi w rezerwatach i kupuje ryby od kłusowników. Ja staram się naturę zrozumieć i nic jej nie narzucam. I nawet wolę to "frisbee-macabre" /gdy mój pies jest sobą/ od jego wyćwiczonego błaznowania przed sędziami /którzy, nota bene, często nawet się na rasie nie znają/. Mój pies chce w lecie spać na dworze -niech śpi, chce się wytarzać w końskim łajnie -mnie mdli ale niunia jest cholernie szczęśliwa, dostaje głupawki i szaleje debilnie w czasie deszczu -niech się cieszy, najwyżej będzie musiała się osuszyć przed wejściem do łóżka, załatwi jaskółkę czy królika -to też jej natura. Nie stymuluję, nie ukierunkowuję, kontroluję i staram się korygować, ale nie dlatego, że to złe czy że jestem "gościem", ale dlatego, że nie musi zdobywać pokarmu i dlatego że "nie dała im życia, nie powinna odbierać". Bardziej się zżymam na istnienie takich miejsc jak ZOO czy cyrk niż na rozerwanie przez psa wydry czy kury -ot, spojrzenie na sprawę z innej "perspektywy"... I ja też nie "piję" do kogokolwiek -przedstawiam swój punkt widzenia, jak to w dyskusji... .... |
02-06-2012, 21:28 | #46 |
Junior Member
Join Date: Jun 2012
Location: Pszczyna
Posts: 163
|
Astarte była przede wszystkim zdziwiona. Sama nie wiedziała co się dzieje czy co się stało. Nie czuję potrzeby robienia wnikliwej psychoanalizy czy czuła się wtedy "bliżej natury" czy też bała się, że zabiorę jej łup i dlatego próbowała uciec targając truchło ze sobą. Wiem tylko, ze ta śmierć była zupełnie niepotrzebna i że to była MOJA wina.
Nie była to wina Aszczu i jej dzikiego instynktu tylko właśnie moja bo to ja jej nie dopilnowałam. I powiem brzydko- gówno mnie to obchodzi czy jej się podobało czy nie. Gówno mnie obchodzi czy ona to lubi czy nie. Dokładnie tyle samo mnie obchodzi czy lubi się rzucać do innych suk, lizać obce dzieci czy skakać po znajomych. Są pewne normy których musi przestrzegać. Dla mnie do tych norm należy też nie zagryzanie zwierząt. Bo tak jak mówisz "wolność". Ale wolność kończy się tam gdzie zaczyna wolność innych. W tym wypadku zwierzyny. Astarte uwielbia brodzić w naszej rzece, uwielbia brodzić w błocie. Może to robić do woli, nawet jeśli kosztuje mnie to zmianę pościeli w łóżku. To jest cena jej zadowolenia którą jestem w stanie płacić (i płacę dość często). Ale życia innego stworzenia nie jestem w stanie spłacić. I myślę kochany Puchatku, że czas zakończyć tą dyskusję Bo można tak do rana a i dłużej, a to niczego nie zmieni. Bo jak widzę to kwestia indywidualna sumienia. Bo na tereny prawne wchodzić nie będziemy, bo u nas jak wiadomo prawo kulawe. Choć z drugiej strony może to nauczy co poniektórych, że można dyskutować nie obrzucając się błotem, wjeżdżając w tereny osobiste bez zachowania kultury i smaku PS. Zapomniałam dodać, że nie lubię zmieniać pościeli Last edited by Witek; 02-06-2012 at 21:40. |
02-06-2012, 21:41 | #47 | |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Quote:
/A Astkę właśnie jeszcze bardziej lubię za to >zdziwienie< -ma dzieweczka swoje wilcze geny.... / ...P.S. Ja też nie, ale to z serii "wola boska i skrzypce"... |
|
02-06-2012, 21:50 | #48 |
Junior Member
Join Date: Jun 2012
Location: Pszczyna
Posts: 163
|
|
02-06-2012, 22:09 | #49 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Oki, oki Ze mną, jak z dzieckiem....
... Wiem, że "balansuję na granicy", ale nie mogę się oprzeć.... nie poleciałaś za nią, bo Ci się nie chciało.... JUŻ MILCZĘ! |
02-06-2012, 22:49 | #50 | |
Junior Member
Join Date: Jun 2012
Location: Pszczyna
Posts: 163
|
Quote:
A to wyjaśnienie tego cacuszka japońskiego, gdyby ktoś nie wiedział: |
|
02-06-2012, 23:10 | #51 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Pozdrawiamy Małżonka! Niby Śląsk, a bardzo "swój"....
... I tak na przyszłość: sarnina to niezłe mięso.... tylko trzeba umieć je przyrządzić.... ... Dobra, spadam -czas wyjąć ciacho z piecyka... nie ma to jak ciepłe niezdrowe ciasto "po nocy"... ... "Limo" pany! |
02-06-2012, 23:14 | #52 |
Junior Member
Join Date: Jun 2012
Location: Pszczyna
Posts: 163
|
|
02-06-2012, 23:32 | #53 |
Junior Member
|
Ojej... jakbym przypuszczał że takie długie posty będziecie pisać to bym chyba nie zakładał tematu...
Podstawowym powodem jest niemanie ciasta Dobranoc... bez ciasta.
__________________
Zack. My name is Zack. |
04-06-2012, 04:54 | #54 |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
Pozbawiłbyś świata wielu ciekawych wypowiedzi!
|
|
|