Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Z życia wzięte....

Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 27-03-2010, 19:22   #1
Gaga
VIP Member
 
Gaga's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Los Dientitos
Posts: 6,856
Send Message via Gadu Gadu to Gaga
Default

Quote:
Originally Posted by Elentia View Post
Witam, jestem potencjalną przyszłą właścicielką CzW i chciałam Ci Fori podziękować za ten szczery tekst.
Jestem na etapie przemyśleń: czy na pewno ta rasa nadaje się dla mnie albo raczej czy ja nadaję się na właściciela. To sporo wnosi w przemyślenia takiego nowicjusza jak ja. Tym bardziej, że czytając WD nie znajduję takich historii. Aby mieć pełny obraz, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam, czy był jakiś powód tych ukierunkowanych na Ciebie agresji? czy po prostu pies nagle stał się taki "dominujący", bez powodu? no i w związku z tym tematem takie pytanie do ogółu, czy faktem jest że psy tej rasy często wykazują takei zachowania, chęć zyskania wyższej pozycji. Można go szkolić, socjalizować, dawać z siebie wszystko, traktować jak przyjaciela, a on i tak mając ok.3 lata, odważy się na atak, by zdominować właściciela? a sukami jest podobnie?
Miałam odpowiedzieć Fori ale w sumie Twój post jest idealny.
Ale najpierw wyjaśnienie: Fori-do głowy mi nie przyszło robić Ci psychoanalizę, ale też nie to, że Twój post miał być wołaniem "odezwijcie się pozostali, będzie mi raźniej". Póki co, z Twoich opisów wynika to, co zrozumiała Elentia:samiec wilczaka i tak Cię zaatakuje. A ja na to mówię :nie, nie i jeszcze raz NIE! Na pewno nie w takim sensie, że "one tak mają i już" i stąd moje pytanie o PRZYCZYNĘ zachowania Forasa, której nie wyjaśniłaś. Opisałaś EFEKT czyli atak, a nie przyczynę. Przyczyn może być cała masa. Pierwsza z brzegu to błędy wychowawcze, które popełnia KAŻDY z nas. I to żaden wstyd. Wstyd jest wtedy, kiedy nie potrafimy tych błędów dostrzec i ich naprawić. Tylko co kogo obchodzi wstyd w obliczu naprawdę poważnych problemów?
Ja zawsze jestem za opcją, która jest możliwa w przypadku Elentii- masz wątpliwości czy sobie poradzisz? Zrezygnuj. Bo Twój wilczak wcale nie musi Cie zaatakować, ale może wymyślić milion innych kłopotów, które postawią Cię pod ścianą.
Chcesz przykładu? Bardzo proszę: mój ponad 5-letni pies, zostający w domu sam dzień w dzień, spokojnie, bez afer, bez zniszczeń (okres demolek młodzieńczych dawno poszedł w zapomnienie), dodam, że zostaje bez klatki (takową przerósł w wieku pół roku, więc ją zlikwidowałam) został wraz z nami przeprowadzony pod inny adres. I co? I arnageddon! Szaleństwo, panika, afera. Kupiłam klatkę-chcesz foty? Zapraszam na priv, jak wygląda klatka, z której wydostał się wilczak w ciągu godziny. Pręty powyrywane, dziura i wolność. Dostałam mega klatkę "na tygrysa", stalowa, spawana na kątownikach. "nie ma siły- tej nie przejdzie"-myślałam.. Ha! Przeszedł. Oczom własnym nie wierzę. I teraz wyobraź sobie:masz psa, super-kumpel, możesz mu ufać, iść wszędzie, no paluszki lizać,cieszysz sie, że dla niego i dla siebie będziesz miała lepsze tereny spacerowe, lepsze warunki, urządzasz nowe mieszkanie, pucujesz, pieścisz... no radość wyłazi z Ciebie i kwitnie bujnym kwieciem i nagle bach! ściany podrapane, okna podrapane, drzwi podrapane, przy okazji ściagnięte żaluzje (połamane). Wracasz do domu i widzisz psa w stresie..walczysz dzień po dniu,żeby jego uspokoić, jakoś stworzyć warunki aby tak nie histeryzował, jednocześnie załamujesz ręce, bo cała Twoja robota poszła się ..opalać. Na marginesie dodam, że właśnie z powodu zniszczeń w domu (m.in) niedawno został oddany jeden wilczak.. Można się załamać? Można. I nie wiesz już JAK rozwiązać problem...Bo nie masz do czynienia ze zniszczeniami, nie- wszystko leży na swoim miejscu i jest nietknięte, wyraźnie widać, że pies chce się wydostać.
Uwierz-to jest MEGA problem
całe życie i wszędzie powtarzam, że wilczaki uczą POKORY, w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że nagle stanę przed takim problemem. Ale może to dla równowagi w przyrodzie- za długo nie było żadnych?
W takich chwilach, jak wspomniała Fori-niesamowicie cenne jest, że są obok Ciebie ludzie, którzy niejedno widzieli i niejedno przeszli i pomagają, podrzucają pomysły i jakoś z Tobą są. Ale, PYTAJĄ o wszystkie możliwe przyczyny, sygnały, zachowania, bo może ja coś przeoczyłam, czegoś nie zauważyłam. Bo bez dotarcia do przyczyny nie da się pokonać skutków.
__________________

Hodowca psów to nie funkcja, to nie zawód i nie nazwa hobby - to tytuł i godność. Trzeba na nią zasłużyć i dobrze piastować.
チェイタン。

Last edited by Gaga; 27-03-2010 at 19:35.
Gaga jest offline   Reply With Quote
Old 28-03-2010, 08:44   #2
Rona
Distinguished Member
 
Rona's Avatar
 
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
Default

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
Wracasz do domu i widzisz psa w stresie..walczysz dzień po dniu,żeby jego uspokoić, jakoś stworzyć warunki aby tak nie histeryzował, jednocześnie załamujesz ręce, bo cała Twoja robota poszła się ..opalać. I nie wiesz już JAK rozwiązać problem...Bo nie masz do czynienia ze zniszczeniami, nie- wszystko leży na swoim miejscu i jest nietknięte, wyraźnie widać, że pies chce się wydostać.
Uwierz-to jest MEGA problem
całe życie i wszędzie powtarzam, że wilczaki uczą POKORY,
Pewnie już tej metody próbowaliście, nie twierdzę też, że byłaby skuteczna, ale przyszło mi na myśl, może dałoby się (naturalnie na ile to możliwe) odtworzyć sekwencję sytuacji po których Chey zaczął sam bezproblemowo zostawać w poprzednim mieszkaniu (tj. bez chodzenia po ścianach ), pójść starym tropem, odgrzebać coś w jego pięknym łebku.

Inny sposób, to ten, który zaleca się się ludziom przeżywającym ostrą fazę szoku kulturowego - spróbować wyjechać do jeszcze bardziej obcego miejsca, im mniej przyjaznego tym lepiej. Wtedy powrót do nowego miejsca staje się powrotem 'do domu', emocjonalnie staje się ono "stare i oswojone". Podobno ludziom bardzo pomaga, ale nie wiem, czy psom też. Chyba jeszcze nikt tego naukowo nie testował
__________________

Rona jest offline   Reply With Quote
Old 28-03-2010, 13:32   #3
Gaga
VIP Member
 
Gaga's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Los Dientitos
Posts: 6,856
Send Message via Gadu Gadu to Gaga
Default

Dzięki, pomyślimy i o tym. Przeszukując internet zauważyłam, że przeprowadzki u psów wyzwalają takie problemy- tekstów i specyfików na ten temat jest całe mnóstwo, a skoro "przemysł kwitnie" to znaczy, że jest rynek odbiorców.
jedno mogę obiecać, jak już uporamy się z problemem, to dokładnie opiszę wszystkie dobre ścieżki i ślepe uliczki. Może kiedyś, komuś to się przyda. Na razie wdrażamy plan, który ma bidulkowi pomóc jak najszybciej i najłagodniej otrzaskać się z nowym otoczeniem.
__________________

Hodowca psów to nie funkcja, to nie zawód i nie nazwa hobby - to tytuł i godność. Trzeba na nią zasłużyć i dobrze piastować.
チェイタン。
Gaga jest offline   Reply With Quote
Old 29-03-2010, 09:14   #4
Fori
Junior Member
 
Join Date: Sep 2006
Posts: 159
Default

Powtórzę jeszcze raz, poza wyżej opisanymi przykładami nic w życiu psa, jego otoczeniu, moim otoczeniu, zachowaniu, trybie życia się nie zmieniło.
Jeżeli atak psa następuje w momencie, gdy pies dostał michę i jest w trakcie jedzenia, a ja chodzę po mieszkaniu to faktycznie popełniłam błąd, nie siedząc bez ruchu i nie czekając aż zje ale „popełniałam” ten błąd przez 3,5roku codziennie...
Jeżeli kolejne ataki następują w momencie gdy chcę aby pies wykonał komendę „siad lub waruj” to również mój błąd, bo coś od niego chciałam…
Pies atakował tylko mnie, pomimo że posturą nie przypominam Herkulesa, to jestem najsilniejszą osobowością w domu, i to ja z nim spędzam całe dnie, daję jeść i szkolę. A to oznacza, że pies chciał zmienić hierarchię, chciał być alfą.

Jeżeli problem agresji, dominacji psa sprowadzacie do truizmu „kto funkcjonuje na forum i na naszych spotkaniach ten jest dobrym właścicielem a kto nie - ten popełnia błędy” to przepraszam, że zabrałam głos. Ale uważam, że uczestnictwo w wirtualnym świecie nie przekłada się na jakość życia psa. Czytając można się czegoś nauczyć ale już od dawna nie ma czego czytać, a każdy temat jest kolejnym przyczynkiem do awantury lub strasznym spłycaniem problemu, albo zamykaniem tematu przez jedną osobę autorytatywnie krzyczącą „nie, to nieprawda”. Ale problem istnieje, czego dowodem jest wypowiedź Rony i Margo, o psach które atakowały swoich właścicieli lub domowników.

Margo pytanie specjalnie do Ciebie: czy szczenięta z jednego miotu (Imin i Imbus, rodzeństwo po tych samych rodzicach, czy inne rodzeństwo Amber i Anubis,) jest wynikiem poliembrionii? Bo z mojej i nie tylko mojej wiedzy wynika, że każde szczenię jest inne bo dochodzi do swobodnej segregacji genów (crossing-over), losowego łączenia się gamet, losowego rozchodzenia się chromosomów. Fenotyp ujawnia się i zmienia na tyle na ile pozwoli mu genotyp, ale przecież o tym wszystkim wiesz. Więc nie upraszczaj, że tylko środowisko (szkolenia, socjalizacja, spotkania) wpływają na charakter psa – bo są jeszcze geny!

Nie lubię spotkań i mam takie prawo, ale nie trzymam psa w kojcu ani nie mieszkam na bezludnej wyspie.
Aby uniknąć kolejnych pytań opiszę temat socjalizacji:
My spędzamy razem na zewnątrz, w lesie, na łąkach, idąc przez osiedla, deptaki, obok placów zabaw i szkoły a także obok sklepów w tygodniu codziennie 3 do 5godzin na spacerach, ćwiczeniach, zabawie, itp., W soboty i niedziele po 4 godziny w zimie, po 8-10 godzin latem (i tak było zawsze, sukcesywnie zwiększając ten czas w miarę wzrostu psa). Mój pies jest socjalizowany codziennie na spacerach ale najważniejsze on pracuje ze mną w sklepie!!! Klientami są dzieci, młodzież, ludzie dorośli i starsi, hałaśliwi i spokojni, trzeźwi i pijani, często ze swoimi zwierzętami wszelkich ras psami, kotami i królikami. Ludzie nastawieni przyjaźnie i wrogo. Pies ma przekrój różnych ludzi a co za tym idzie różnych sytuacji. Co któryś weekend spędzamy w Krakowie, spacery w Lasku Wolskim, po Bulwarach Wiślanych, na Skałkach Twardowskiego – to spora ilość rowerów, wózków, spacerowiczów z psami, rolkarzy, wrotkarzy, dzieci grających w piłkę, itp. – czy to mało?
Jak widać problem: za mało zajęć, brak socjalizacji, brak bodźców nas nie dotyczy. Podobnie jak nie dotyczy nas problem zostawania psa w domu, gdy ja idę do pracy. My spędzamy ze sobą 24godziny na dobę, przez 365dni w roku, dni robocze, święta i urlopy (o czym wiecie). A to że nie spotykam się z innymi wilczakami nie jest i nie może być wyznacznikiem tego czy się sprawdzam jako właściciel albo stwierdzenia, że jako właściciel jestem do d…y.

Gaga, Gdybym potrzebowała „wsparcia aby było mi raźniej” (masz mnie za takiego szczyla czy w taki sposób prowokujesz???) to tytuł brzmiałby „Mam pytanko…” a we wpisie niewinny zawoalowany tekst „na PD piszą, że DOROSŁY SAMIEC to zupełnie inny i nieprzewidywalny pies. Czy mógłby to ktoś wyjaśnić? Czy to znaczy, że pies może się zmienić, że może się zmienić jego charakter? psychika?”
Ten obłudny ton, jakim pisze się o problemach z psem, zaczyna być zrozumiałym w momencie gdy zderzasz się ze ścianą czyli swoim a jednocześnie obcym ci psem.

Dajesz sobie prawo, do opisania KIEDYŚ swoich problemów z niszczeniem wszystkich rzeczy w nowym domu przez psa. Dlaczego tego prawa nie dajesz mnie? W sytuacji gdy my nadal jeszcze jesteśmy na gorąco, pod presją, w stresie, i gdy sytuacja dotyczy mojego zdrowia lub życia.… Ja po prostu i po ludzku „padam na twarz” do normalnego rytmu doszło maksymalne żyłowanie psa komendami, egzekwowania każdej komendy. Próbowałaś tego kiedyś? 16godzin na dobę musztrować psa, być ciągle skoncentrowaną na nim, na niuansikach w zachowaniu, jednocześnie nie głaszcząc, nie przytulając, nie będąc przyjacielem dla swojego psa? Ja jestem zmęczona, fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Nie stać mnie teraz na dzielenie włosa na czworo i szukanie gdzie i co spieprzyłam.

Mało mnie interesuje że na privach, gg i mailach wrze, że wszyscy albo większość uważa, że szkoda było wilczaka dla mnie, bo go zmarnowałam, że jestem słaba psychicznie, że nie dość że sobie nie poradziłam to jeszcze o tym mówię, itd. itp.
Różnica między mną a Wami to moja dojrzałość, odpowiedzialność za psa i za innych ludzi, to odporność psychiczna na potencjalną krytykę, to w końcu umiejętność powiedzenia otwartym tekstem - poległam, nie poradziłam sobie, popełniłam błędy, pies atakował. To nie jest pies na kolanka i nie jest to pies dla wszystkich. Im szybciej to do Was (sprzedających/kupujących) dotrze tym mniej będzie rozczarowań i tragedii psów. Jak widać Was na taką ocenę jeszcze nie stać.

Jako laik, osoba która sobie nie poradziła
- od Ciebie Gaga – doświadczonego właściciela, który umiał wyeliminować lub nie dopuścić do agresji/dominacji, nie popełnił błędów wychowawczych
- od Ciebie Margo – doświadczonego hodowcy, znawcy rasy, znawcy charakterów i psychiki, w końcu od osoby, która nie jednego psa widziała i miała okazję wyszkolić
oczekuję następujących informacji:
Często lekceważonymi objawami dominacji są:
1.
2.
….
99.

Objawami agresji są:
1.
2…

I również w punktach od najważniejszych do najsłabszych czynników -wymieńcie je.

Jeśli Was na to stać, to zróbcie to dla DOBRA RASY, dla mnie jako laika, ale także dla innych obecnych i przyszłych właścicieli tych pięknych i wspaniałych psów. A ja w wolnej chwili przeanalizuję listę i napiszę Wam wszystkim za jakiś czas co ja konkretnie zignorowałam. Czy tak będzie uczciwie?
Niech to wreszcie dla wielu będzie świadome, odpowiedzialne, bardziej przewidywalne życie z wilczakiem.
I na koniec najważniejsze zdanie, pomimo tego co przeszłam z moim burkiem, cieszę się że go mam. Wywrócił moje życie do góry nogami ale było i nadal warto walczyć o naszą bezpieczną i spokojną przyszłość, szkoda tylko że koszt jest taki wysoki. Tego tematu nie podjęłam po to żeby dokopać Margo, zniszczyć wizerunek rasy, zaszkodzić komukolwiek, piszę o tym aby podjąć rozmowę w temacie „mamy inteligentne psy, które nasze błędy szybko wykorzystują przeciwko nam”. Dopóki chodzi o pierdoły możemy się bawić, ale gdy do głosu dochodzi agresja nie ma już żartów.

Życzę Wszystkim spokojnych, zdrowych i rodzinnych Świąt
Anka
Fori jest offline   Reply With Quote
Old 29-03-2010, 09:39   #5
Gaga
VIP Member
 
Gaga's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Los Dientitos
Posts: 6,856
Send Message via Gadu Gadu to Gaga
Default

Quote:
Originally Posted by Fori View Post

Gaga, Gdybym potrzebowała „wsparcia aby było mi raźniej” (masz mnie za takiego szczyla czy w taki sposób prowokujesz???) to tytuł brzmiałby „Mam pytanko…” a we wpisie niewinny zawoalowany tekst „na PD piszą, że DOROSŁY SAMIEC to zupełnie inny i nieprzewidywalny pies. Czy mógłby to ktoś wyjaśnić? Czy to znaczy, że pies może się zmienić, że może się zmienić jego charakter? psychika?”
Ten obłudny ton, jakim pisze się o problemach z psem, zaczyna być zrozumiałym w momencie gdy zderzasz się ze ścianą czyli swoim a jednocześnie obcym ci psem.

Dajesz sobie prawo, do opisania KIEDYŚ swoich problemów z niszczeniem wszystkich rzeczy w nowym domu przez psa. Dlaczego tego prawa nie dajesz mnie?
\
??????????? Ania, ja bardzo chętnie popiszę ale proszę Cię, wyluzuj z tą agresją w tonie, bo jej nie rozumiem. Nie widzę tez ŻADNYCH powodów abyś w ten sposób atakowała tych, którzy tu napisali.
Pokaż mi proszę GDZIE ja Ci zabraniam czegokolwiek???
Rozmawiamy jak dorośli, kontrolujący emocje ludzie, albo w ogóle.
__________________

Hodowca psów to nie funkcja, to nie zawód i nie nazwa hobby - to tytuł i godność. Trzeba na nią zasłużyć i dobrze piastować.
チェイタン。
Gaga jest offline   Reply With Quote
Old 29-03-2010, 10:26   #6
Rona
Distinguished Member
 
Rona's Avatar
 
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
Default

Quote:
Originally Posted by Fori View Post
P Ale problem istnieje, czego dowodem jest wypowiedź Rony i Margo, o psach które atakowały swoich właścicieli lub domowników.
Anka, na litość! Nie napisałam, że pies atakował kogokolwiek! Słyszałam, że miał bardzo trudny okres dojrzewania, podobno codziennie testował swojego właściciela (możesz mi wierzyć lub nie, ale naprawdę nie wiem co się za tym stwierdzeniem kryje i nie zależy mi aby się dowiadywać ). Od szeregu osób słyszałam, że wzbudzał powszechny strach w okolicy, ale nie znam szczegółów ani detali...

Poznałam go jako bardzo sympatycznego kilkuletniego samca, już po "kryzysie" i kastracji i miałam okazję sama zaobserwować, że teraz jest przewidywalny, odwoływalny, przyjazny wobec ludzi i innych psów. Właściciele mówili, że uczęszcza do psiej szkoły, z krótkimi przerwami na wakacje i wyjazdy. Ma rewelacyjny kontakt z całą rodziną. Fajny, wesoły, stabilny pies....
__________________

Rona jest offline   Reply With Quote
Old 29-03-2010, 20:23   #7
Galicja
Galicyjski Wilk
 
Galicja's Avatar
 
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
Default

Świetny post, tylko nie na forum....nikt nie podejmie tematu bo: hodowca ma złe psy, złą pule genów, właściciel : źle wychowywał
My (Ja i Andrzej ) swego czasu głośno mówiliśmy o problemach jakie mieliśmy z Doną na każdym spotkaniu. Ale......to były jeszcze TE czasy kiedy wilczaków było niewiele, albo były jeszcze młode, ich właściciele patrzyli na nas jak na kosmitów, więc przestaliśmy. Myślę że i teraz nic się nie zmieniło.
__________________
http://www.galicyjskiwilk.pl/
Galicja jest offline   Reply With Quote
Old 29-03-2010, 21:06   #8
Gaga
VIP Member
 
Gaga's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Los Dientitos
Posts: 6,856
Send Message via Gadu Gadu to Gaga
Default

Ja Ci w punktach nie opiszę, bo zwyczajnie nie miałam takich sytuacji. To ja byłam liderem w naszym teamie, przekazywałam "nauki" ze szkoły Romanowi, który niejedną "pracę domową" mi wypracował i nigdy nie było nawet próby pokazania czegokolwiek wobec nas. Poza nieposłuszeństwem, rzecz jasna, ale tu nie o tym.
Przyznam-wilczak nie jest mega socjalnym psem wobec innych psów i tego trzeba pilnować. I pilnowałam. Żeby nie czuł się w obowiązku pilnowania strefy stada chociażby. Bo to ja decyduję, czy z innym psem będziemy się "kłócić" czy nie. Jako, że wilczaki dają nam niewyobrażalnie wielki dar szalenie czytelnej i bogatej mowy ciała, starałam się tego nie zaprzepaścić. Honorowałam to, co chciał pokazać i co jest mu potrzebne do bycia psem. Więc na widok innego psa wolno się usztywniać, jeżyć, mruczeć ale nie wolno wyskakiwać do psa, szarpać smyczy itp. W efekcie osiągnęliśmy zrozumienie zasady: na smyczy się nie tłuczemy i reagujemy na człowieka (na mnie). Zasadę szlag nam trafił po 3 przypadkach, gdy nie miałam wyjścia i musiałam psu pozwolić na wkroczenie do akcji (za nami rzeka a szarżujący pies poza zasięgiem właściciela niemal na naszych głowach). I po takich wypadkach szalenie trudno jest osiągnąć poprzedni stan. Uzyskanie status quo wymaga ode mnie większej stanowczości-to tak, jakbyśmy się cofnęli o kilka lekcji do tyłu. Złamanie zasady na korzyść psa (może spuścić parę, mamy tzw. zachowanie samonagradzające) jest przez niego natychmiast wykorzystywane.I trudno mu się dziwić. W obecnej chwili łatwiej jest mi go zatrzymać, gdy jest luzem i widzi innego psa niż powiedzieć aby stal spokojnie na smyczy gdy tuż przed nami pręży się inny samiec. Lata nauki nie poszły w las, ale widać różnicę.Jedno zostało niezmienne: nawet gdy już dojdzie do bójki z innym spem (nawet przy maksymalnej uwadze obu stron, wtopy się zdarzają, na szczęście nigdy krwawe) to w chwili gdy wkraczam ja-bójka się kończy i nie mam najmniejszego problemu z odłowieniem gnoja, po prostu przestaje. Niestety musi być tak, że to ALFA (jak ja nie lubię tego słowa!) broni stada. A to miejsce jest zajęte, nie przez psa Gdybym pozwoliła Cheyowi na bycie bodyguardem-niewykluczone, że poczułby się pierwszym w stadzie. I kto wie co wpadłoby mu do głowy? Ja nie lubię używania psa jako pistoletu, doskonale potrafię obronić się sama, więc pies nie czuje potrzeby (a jeśli zaczynał czuć, to szybko mu to wystukiwałam z głowy) pilnowania mnie przed całym światem.
Doskonale zdaję sobie sprawę z możliwości tak dużego, silnego i szybkiego psa, ale pilnuję aby wykorzystywał cały swój arsenał (wystarczy, że mruknie) sygnałów.
To w temacie zachowań agresywnych, które przyszły mi do głowy. Z jedzeniem nigdy nie miałam problemów-odrobiłam sumiennie lekcje w dzieciństwie. Pies poleguje na łóżkach, wpycha się między nas, uwala na naszych nogach, rozwala jak byk w zielsku i żadna twierdza nie drży w posadach.
Za to mogę Ci opisać "umykające posłuszeństwo". Wystarczy dłuższy okres lenistwa, spacery, na których nic od psa nie chcę, ja idę, on idzie...luzik. Po kilku dniach pies zaczyna czuć "wakacje", nagle wyłamie komendę i poleci do innego psa na przykład. Standardowe podejście i zapięcie na smycz spowoduje, że następny raz będzie szybciej. Więc muszę natychmiast wrócić do lekkiej musztry, huknąć, naburczeć (NIGDY ! nie wywalam psa na glebę -odstawiam teatr, jakiego nauczyła mnie Margo-pies wygląda, jakby codziennie obrywał w dupę-pokaże, że jest "malutkim, grzecznym pieseczkiem" i wystarczy) i natychmiast myślenie i słuch wracają w pełnej formie
Wilczaki są jak najczulsze sejsmografy, co widać w codziennym życiu. Często sprawdzają po "całym stradzie" czy relacje są na miejscu, czy wszystko jest tak, jak niedługo wcześniej. Dla nich równowaga jest ważna i warta kontrolowania. A po naszej stronie leży dbałość o tę równowagę. Dla naszego i ich dobra.
Przy całej masie błędów, które popełniłam, popełniam i będę popełniać, pilnuję komfortu psychicznego, zaufania i posłuszeństwa i cały czas traktuje psa jak uczącego się szczeniaka. Tego nauczyła mnie trenerka w chwili cheyowego dorastania i drastycznego spadku współpracy: prosty schemat:komenda-wykonanie-nagroda. I to działa. Zawsze nagradzanie zachowań, które chcę widzieć, nawet tych najprostszych. I oczywiście cały język porozumiewania się (sygnały werbalne i nie). Nie wiem, może moje upodobanie do treningów, tak dla czystego funu nam to wypracowało, fakt, że mogę pisać o kłopotach typu "burek nie akceptuje nowego miejsca" (btw: może to mój mega błąd wychowawczy:ciągle istniejąca pępowina) zamiast walki o miejsce w stadzie?
Bo po co on miałby zmieniać to miejsce? Nie daję mu żadnych powodów...
jedno, co z mojego doświadczenia mogłoby Ci, być może, pomóc, to rejestracja ODPOWIEDNIEGO momentu, czasem jest to sekunda (czasem za późno). Dla ilustracji: pies staje, napina się i wpatruje w jakiś obiekt. Jeśli w tym momencie dasz komendę-posłucha, sekundę później już zepnie mięśnie do startu.. no wtedy to sobie możesz wołać, bez szans, dopóki nie dopadnie celu. Tak samo z reakcjami do psów: pozwolisz na wyjście nosem do psa-za chwilę musisz odciągać tę masę mięśni idącą do przodu (przypadki suczek, które "chciałyby i boja się"), ale jeśli w odpowiednim momencie dasz "równaj", nadasz kierunek łukiem to przechodzisz na kontrolowanej ale luźniej smyczy. To jest podejmowanie decyzji za psa (i chwalenie go, za wykonanie tego, o czym nie musiał decydować)

__________________

Hodowca psów to nie funkcja, to nie zawód i nie nazwa hobby - to tytuł i godność. Trzeba na nią zasłużyć i dobrze piastować.
チェイタン。

Last edited by Gaga; 29-03-2010 at 21:10.
Gaga jest offline   Reply With Quote
Old 29-03-2010, 21:25   #9
Grin
Wilkokłak
 
Grin's Avatar
 
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
Default

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
-odstawiam teatr, jakiego nauczyła mnie Margo
A ja bym chciała wiedzieć (najlepiej widzieć ), jak wygląda taki teatr!
Grin jest offline   Reply With Quote
Old 16-09-2010, 21:46   #10
Fori
Junior Member
 
Join Date: Sep 2006
Posts: 159
Default

W tych dniach minęły cztery lata od chwili gdy mała, puchata kulka zwana przeze mnie Pysiem malutkim zawitała w moim domu… Takie rocznice nastrajają nostalgicznie, więc kolejna garść refleksji.

Powoli ale systematyczne obserwuję u psa reakcję na bodźce słowne zwane komendami. Pies słyszy, ba! coraz częściej rozumie co do niego mówię i nawet potrafi wykonywać polecenia ze zdecydowanie większym zaangażowaniem niż dawniej
Niestety, o czym wszyscy wiemy narząd nieużywany zanika…więc teraz odwalamy ciężką pracę nad znalezieniem lub odbudową mózgu psa. Mam nadzieję, że dzięki wykonywanej przez niego pracy umysłowej w niedługim czasie go znajdziemyJ A stwierdzenie O rany! On ma mózg, i myśli mózgiem a nie „klejnotami” nie będzie tylko pobożnym życzeniem.

Mimo upływu wielu miesięcy, pies nadal dostaje żarcie z ręki, ale teraz wprowadzam mu nowy element. Gdy w misce jest już niewiele jedzenia stawiam ją i chodzę po mieszkaniu. Jedzenia zostawiam na tyle mało, że nie muszę się zastanawiać czy tym razem będzie go bronił, a jednocześnie mam nadzieję, że on zatrybi że mnie jego jedzenie nie interesuje. Co do sposobu „rozmawiania” z psem można powiedzieć, że rozmawiamy prawie normalnie a nie samymi komendami, ale nie ciumkam do niego, nie przytulam – do tego jeszcze nie możemy wrócić, o ile w ogóle kiedykolwiek będziemy mogli... Z lekką zazdrością patrzę na wszystkich do których się łasi i przytula– widać, że mu tego brakuje. Mnie też ale chwila słabości i przytulania się do pysia a za dwie chwile dostaję strzał zębami. Różnica polega na tym, że teraz startuje do mnie z wyszczerzonymi zębami, obija mnie nimi zostawiając sporo sińców ale tak naprawdę już nie rozwala mi rąk do krwi, nie miażdży mięśni. I jeszcze jedna różnica, dawniej po ataku leżał wyprężony i pewny siebie, nie szukał z nikim kontaktu a teraz jak na niego huknę gdy szarżuje, to podkula ogon i się wycofuje do innego pomieszczenia, by po chwili samemu szukać kontaktu ze mną, szturcha mnie nosem albo liże po rękach. Chwile całkowitej bezmyślności i ataki na szczęście zdarzają się coraz rzadziej.

Sporo razem przeszliśmy, zwłaszcza ostatnie miesiące były nowym rozdziałem w naszym życiu. Czasem ustalania wszystkiego od zera, starań o przywrócenie równowagi w naszym stadzie, walki o naszą spokojną przyszłość.
Pewnie jeszcze nie raz da mi w siedzenie, i nabije niejednego siniaka ale w rocznicę tych czterech wspólnych lat i w dniu swoich urodzin życzę jemu i sobie, żeby nam się udało, bo pomimo wszystko jest fajnym psem o którego było i nadal warto walczyć…

PS
Właśnie wróciliśmy z urlopu i ….



i wiewiórka:


Ps 2
Dziękuję wszystkim za privy, maile i telefony. Dziękuje za wsparcie, rady i sugestie, za rozmowy i próby znalezienia przyczyn takich zmian w zachowaniu psa. Przepraszam, że nie zawsze odpowiadałam – brakowało czasu i sił, ale jestem Wam za te wszystkie dobre słowa bardzo wdzięczna
Pozdrawiamy
Anka z Forasem
Fori jest offline   Reply With Quote
Old 17-09-2010, 09:34   #11
sssmok
Gorthan's WeReWoLf
 
sssmok's Avatar
 
Join Date: Oct 2006
Location: Wilkołaki
Posts: 1,828
Send a message via Skype™ to sssmok Send Message via Gadu Gadu to sssmok
Default

Wszystkiego najlepszego - trzymamy za Was kciuki
__________________

Forum to nie rzeczywistość...
A to, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
sssmok jest offline   Reply With Quote
Old 17-09-2010, 13:39   #12
Bajka
'Wilk z baśni' :)
 
Bajka's Avatar
 
Join Date: Jan 2008
Location: Kraków / Żydów...i tak na zmianę:)
Posts: 749
Default

Też trzymamy kciuki i serdecznie pozdrawiamy No i wszystkiego najlepszego oczywiście i od nas i od dziewczyn a szczególnie od starszej
__________________

www.wilkzbasni.pl
Kalaratri z Peronówki (Furia) & Clair De Lune Srdcerváč (Luna) & Bazyliszek Wilk z baśni
Bajka jest offline   Reply With Quote
Reply


Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 11:33.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org