Miot po Gejšy z Vlčí chaloupky - 'I' z Peronowki

[z Peronówki]

Wybacz LRocco, ale najpierw musze wszystko opisac, bo czesc uzytkownikow nie wie o co chodzi i sie pyta... To generalnie piekielko z czeskiego klubu, ale skoro temat przeszedl i tu to powinnismy reszcie czytelnikow naswietlic sprawe... (i troche przetlumaczyc) :P

Cala sprawa zaczela sie latem, a z Gejsa i Marcela nie miala wtedy nic wspolnego. Pewna czeska niezbyt solidna hodowczyni (majaca na koncie juz dwa ostrzezenia za lamanie przepisow klubu) zdecydowala sie nie kryc psem, ktorym powinna, ale psem wloskim, ktory akurat przyjechal na jeden z obozow szkoleniowych. Tu wytlumaczenie: w Czechach klub rasy ma wielkie prawa - mozna tam kryc jedynie psami, ktore komisja hodowlana da na liste. Oczywiscie ma sie prawo dyskusji i jak sie znajdzie ciekawego psa, ktory pasuje do suki to dostanie sie pozwolenie, ale jak juz ma sie liste to nie mozna kryc wedlug wlasnego 'widzimisie', bo wtedy szczeniaki nie dostana rodowodow... Czyli teoretycznie wloski pies moglby stac sie partnerem suki tej hodowczyni, gdyby poinformowala ona wczesniej odpowiednie osoby. Nie zrobila tego. Ale (za "dobra rada kolezanek"?) wymyslila sposob jak oszukac komisje. Najpierw wyslala SMS(!!!) do glownego poradcy chowu, ze ONA SOBIE ZMIENILA PSA NA LISCIE. Nie miala do tego uprawnien, wiec aby jakos uklepac sprawe napisala do komisji, ze suczka jej uciekla i poleciala do wloskiego psa i dala sie pokryc... I tak uciekala kilka razy... Oczywiscie klamstwo szyte bylo grubymi nicmi, bo nie dosyc ze na karcie krycia wpisala zla date (o ile sie nie myle 3 dni po tym jak podobno suka jej 'uciekla') to jeszcze oklamala wlasciciela reproduktora, ktora nie wiedzial, ze kryje suke bez pozwolenia na krycie... Osobiscie mocno mnie rusza takie oklamywanie wlasciciela reproduktora, bo akurat tu bylo szczescie, ze pies byl z Wloch, a tam w zasadzie wolno kryc co sie chce, ale gdyby pies byl z Polski, a szczeniaki z takiego przekretu nie dostalyby papierow to wlasciciel takiego psa trafilby przed sad kolezenski, bo za posiadanie "lewych" szczeniakow grozi nie tylko zawiesienie w ZKwP, ale czasem nawet wydalenie...
Sprawa tej hodowczyni zajela sie komisja hodowlana czeskiego klubu. Majac uzasadnione podstawy by przypuszczac, ze chodzi o jak najbardziej swiadomy i planowany przekret sad nalozyl na hodowczynie kare. Uznal jednak, ze szczeniaki dostana rodowody o ile hodowczyni wykona badania DNA (co jest uzasadnione, skoro niby bylo tak, ze suka uciekla - bo skad mozna wiedziec, ze trafila zaraz do wlasnie tego prawidlowego psa, a nie jednego z kilkunastu innych obecnych na obozie ).

Monika i LRocco sa wielkimi przyjaciolkami tej hodowczyni i jej sprawa lezy im na sercu...

...i dlatego z radoscia podjely temat Gejsy, aby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu - wyciagnac swoja kolezanke, a pograzyc wroga, czyli Marcele....

Co do jej miotu to czesc z Was juz sprawe zna, a kto nie, to nie ma sprawy - moge opisac jeszcze raz... Wlascicielka Gejsy byla Marcela, ktora wiekszosc z Was zna ze spotkan w Poznej... Poniewaz suczysko nakrecilo sie na mame, przez co stalo sie mniej pewne siebie zapadla decyzja, ze trafi na resocjalizacje to Evy od Dat'a. Tak wiec przez dlugi czas Gejsa mieszkala u Evy, byla przez nia szkolona, wystawiana. I mialo tak zostac az do czasu, gdy Gejsa sie nie "odkreci". Na poczatku wrzesnia Gejsa dostala cieczki. Psy byly separowane, Gejsa miala pojechac ponownie do Marceli, aby do niczego nie doszlo... Ale chwila nieuwagi mamy Evy, ktora puscila oba psy, aby 'sobie pobiegaly' i do czegos doszlo...

Tak wiec sprawa zaczela sie przedstawiac tak:
1) Mozna bylo podac Gejsy zastrzyk powodujacy poronienie. To odpadalo - nie tylko jesli chodzi o kwestie etyczne, ale i ogromne ryzyko - czesto zdarzaja sie powiklania powodujace nie tylko bezplodnosc, ale i zagrozenia zycia suki, o czym w Polsce moglismy sie juz przekonac...
2) Mozna bylo poczekac na narodziny szczeniakow i wtedy wszystkie uspic. To ponownie nie wchodzi w gre zarowno z powodu przepisow o ochronie zwierzat, jak i zwyczajnego "ludzkiego" podejscia...
3) Mozna bylo poczekac na szczeniaki i sprzedac je bez papierow. To jednak jest powaznym naruszeniem przepisow. I gwarantuje, ze LRocco i Monika bylyby pierwsze, ktore za cos takiego scigalyby Marcele po komisjach karnych...

...ale bylo jeszcze 4. wyjscie, gdzie wlasnie zaczyna sie moja "rola"... Przyznaje, ze gdy przedstawiono mi sprawe nie namyslalam sie nawet chwili i zgodzilam sie. Nie chodzilo jedynie o ratowanie szczeniakow, ale o zwyczajne "zimne podejscie hodowcy"... Bo co to duzo gadac - chetnie widzialabym Gejse w gronie moich suk hodowlanych, bo niewiele jest suk tej rasy, ktore rownie mocno wpadly mi w oko... Sprawa byla tez czysta z moralnego punktu widzenia - nigdy nie zarejestrowalabym na swoja hodowle miotu suki niebadanej, albo takiej, ktora nie reprezentuje odpowiedniego 'poziomu'. Nie przylozylabym reki do zadnego przekretu majacego na celu rejestracje psow chorych, czy ogolnie "watpliwych". Bo przeciez male beda MOIMI szczeniakami z moim przydomkiem hodowlanym... Musza wiec trzymac srednia...
I w tym wypadku, mimo, ze akurat ten miot nie byl planowany, to za jakis czas (po zaliczeniu przez Gejse bonitacji) taki sam miot bylby jednym z najciekawszych miotow w Czechach. Z jednej strony pies z linii, ktorej w Polsce nie mamy o spokojnym zrownowazonym charakterze, z calkowicie czystymi stawami i doskonala ocena z przegladu hodowlanego. Z drugiej zdrowa suka, ktora mimo mlodego wieku ma nie tylko urode, ale i znaczace osiagniecia wystawowe (jak Najlepsza Suka Specjalnej wystawy CzW w Czechach w konkurencji 22 suk, czy Zw.Mlodziezy na Europejskiej Wystawie CzW w Nitrze). A jedyne co jej brakuje to zaliczony przeglad...
Jednak w Polsce jest suka hodowlana, a nawet jak na nasze warunki ma o wiele wiecej niz srednia. Tak jak caly miot, bo obaj rodzice sa przebadani i z powodzeniem wystawiani. Co zreszta doskonale widac, gdy zerknie sie na ogloszenie...

Prawde mowiac, gdyby taka wpadka przydazyla sie jakiemus SOLIDEMU hodowcy w Polsce (a Marcela jako czlonek komisji hodowlanej za taka osobe moze byc uwazana) to uznanoby, ze "kazdy moze popelnic blad". Szczeniaki dostalyby warunkowo rodowody.... Niestety czasem jak widac nie bywa sprawiedliwie i szczeniaki pochodzace z przekretu o jakim pisalam w pierwszym przykladzie dostalyby rodowody, a szczeniakom gdzie o niedociagnieciu zawinil zwyczajny ludzki blad takiego przywileju by odmowiono.

Wiem, ze LRocco dla ciebie kazdy pretekst jest dobry i nie martw sie - doskonale wiedzialam, ze skonczy sie to Waszymi atakami. Ale prawde mowiac gdybym miala decydowac o tym miocie jeszcze raz to ponownie byl sie zgodzila na jego rejestracje. Ja widze same plusy: szczeniaki zyja i beda mialy dobre domy, my bedziemy mieli u nas ciekawy miot, w Polsce ciekawa krew, a nowi wlasciciele pelnowartosciowe szczeniaki po swietnych rodzicach... Jesli to Ciebie boli - Twoja sprawa....