Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Adopcje

Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk....

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 25-03-2010, 12:13   #1
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

[b]To już moje ostatnie wypociny w temacie /chyba już wszyscy jesteśmy umordowani/, tak do wyciągnięcia wniosków...
„napisal Grzegorz, napisala Puchatek co daje chociaz slady przyzwoitosci” /<-Btd/
Podaję mail do mnie ze środy /godz.13:09/–uderzył mnie „brak czasu” autora, gdy zaraz został wklejony tekst na PD /godz.16:08/. Poza tym, czy osoba, która ma wielki żal do mnie pisałaby „Dorotka”? Autor ma też zwyczaj pisać niechlujnie i z masą błędów /gram., ort. oraz literówek/, a tekst-opowieść jest bardzo poprawny językowo –moim zdaniem został przygotowany wcześniej.
....
Witaj
Dorotko ja dopiero niedawno wstałem i zaczynam ogarniać sytuację.
Wróciłem wczoraj po 23 do domu i musiałem się zająć pewnymi sprawami.
Jeden telefon niestety nie miał roamingu, a drugi się uszkodził i muszę
wymienić aparat.
Nie ma piekarni z WD bo nikt nie siedzi i nie czeka na całe rozliczenie z
urzędem skarbowym.
Jestem właśnie w pracy i robię zaległości, łącznie z księgowością, która
muszę skończyć na jutro.
Jak będę miał chwilę czasu to zdam ze wszystkiego relację wieczorem , a
wszystkim wyślę szczegółowe rozliczenie.
Pozdrawiam
Grzegorz
.......................................
„Punktowanie” tekstu–opowieści o akcji ratunkowej:
*„lęk przed kolejnym porzuceniem” –?
* „kolejne pogryzienie, które wynikło z braku podstawowych informacji o rasie” –chyba o psach jako takich? Kto po dwóch dniach obcowania z obcym, dużym psem z problemami drażni się o kość? Policjant układający psy?
*” Oczywiście ja musiałem zmienić własne plany, pracownik musiał odwołać” –?
Poza tym: kto wymusił na policji i weterynarzu skrócenia kwarantanny?
*”Niestety wszystko spaliło na panewce więc musiałem sam zawieźć” –?
*” Wtedy też zacząłem mieć pierwsze obawy czy Dorota sobie poradzi” –/to powinno „pójść” na priv, ale wolę mieć świadków/ dobrze Ci radzę: unikaj mnie, jak zarazy, bo na najbliższej wspólnej wystawie..., uwierz mi: nie chcesz mnie nigdy więcej spotkać!
*„Dorota robiła to samo, szukała pomocy u specjalistów, którzy ją coraz
bardziej zastraszali i uświadamiali w tym, że psa należy uśpić”
–moi specjaliści: Wilczakrew /mówił o mocnej reglamentacji karmy i ewentualności uśpienia psa/, pani z Częstochowy „od” Grzegorza /wspomniała o człowieku, który osiągnął sukcesy z psem po ostrym naparzaniu go kijem!/,
MÓJ SPECJALISTA: p.A Wach –wieloletni szkoleniowiec /z Bratem i Ojcem –autorzy książek o układaniu psów/, który nie wspomniał ani razu o katowaniu i głodzeniu
*” musiałem uderzyć do lekarza wojewódzkiego” –ja do powiatu dawałam namiary...
*” Decyzja o zawiezieniu psa do Rudolfa była moją decyzją, bo sam zainteresowany wyraził chęć przyjazdu po psa.” –a chcecie znać prawdziwy przebieg całej akcji i wmanipulowanie mnie? Margo: to mogłoby być dla Ciebie interesujące /bez względu na nasze relacje, bardziej cenię sobie prawdę -każdą!/
*” Bardzo jego jak i innych bolała sprawa, że pies może zostać uśpiony i nie chcieliśmy do tego dopuścić” –weterynarze nie uśpiliby Cara przed końcem kwarantanny /proszę o sprawdzenie znaczenia tego słowa w kontekście mojego doglądania psa w tym czasie/ i bez mojej zgody. Wilczakrew chciał skrócenia też tej kwarantanny /tel do wetów/ mimo, że jest to niezgodne z prawem /ale już raz to zrobił z Carem/
Karma profilum? I ta cena?
Cena do sprawdzenia /proszę spojrzeć na ceny za 15kg i za 3kg:
http://www.krakvet.pl/?gclid=CJ_G4Ni10qACFcOT3wodaEMK0Q
Grzegorz przywiózł ze sobą 15kg najtańszego Pedigree /mówił, że mu jeszcze jakaś zalega, to przywiezie –miał ją za darmo/ dla psów dużych i dwa małe woreczki po /1- 1,5kg?/ karmy dla... szczeniaków. Car jadał porządnie: dostawał ok.1,2kg dziennie. Pies był u mnie od soboty /jadł 2 razy –ok. 1kg/ + 9 dni/ok.11kg/ +wtorek rano /1 raz –ok.0,8kg/. Nie ma dla mnie problemu: gdy otrzymam rachunki i Umowę Adopcyjną zwrócę w ilości ok.5kg –nie chcą tego jeść moje psy /a jedzą teraz właśnie Profilum -wpadłam na tę promocję i mówiłam Grzegorzowi/
Kaganiec –za mały /kupował Grzegorz, który był przy psie/
Pasta uspokajająca -kto aplikuje psu o takim ostrożnym nastawieniu do obcych pastę? Tego się nie praktykuje w danym przypadku szczególnie, że pies był wyjątkowo czujny: wynajdywał i pluł tabletkami uspokajającymi podawanymi w mięsie przed kwarantanną u mnie
Płacenie wynajętemu kierowcy gdy byli chętni? To wyjątkowe nie liczenie się z Ofiarodawcami i ich często ostatnimi „zaskórniakami” w danym momencie –wiem, co pisali do mnie na priv Darczyńcy
Jeden telefon niestety nie miał roamingu, a drugi się uszkodził –ile można się nagadać /za 100zł -oszczędzając koszty/ z zagranicą w tej sytuacji?
W zestawieniu są ujęte tylko koszty jakie poniosłem ja i Karolina –?
koszty wszystkich rozmów telefonicznych w tej sprawie jakie zostały odbyte w przeciągu ponad miesiąca –codziennie odbierałam po kilka telefonów /trwających każdorazowo nawet do 1godz./ i byłam szczegółowo przepytywana w temacie oraz udzielano mi multum rad /bilingi?/
Przejechana trasa –wyjątkowe szastanie pieniędzmi przy uwzględnieniu faktu, że Wilczakrew mieszka w Dąbrowie Górniczej oddalonej od Będzina 10km! Wg Grzegorza zostało przejechane 3890km, wg mojego wertowania tras w Google /może się mylę/ –ok. 3565km.
*”Powiedziałem Ci to już telefonicznie, ze nie masz prawa żądać czegokolwiek
względem Cara”
–w moim projekcie Umowy Adopcyjnej były zastrzeżenia dotyczące możliwości wizyt, informowania mnie o dalszych losach Cara, wpłynięcie na właściciela, by ten po śmierci Cara oddał materiał genetyczny do badań, oraz zapis o obowiązku przestrzegania polskiego prawa /Ustawy o ochronie zwierząt i k.k./. Grzegorz zrobił korektę i Umowa ma lakoniczny wydźwięk.
Nie wiem, czy otrzymam drugi egzemplarz Umowy Adopcyjnej /ani razu Grzegorz o tym nie wspomniał/...
....................................
PANI HANKO –OSOBIŚCIE PRZEPRASZAM ZA CZŁOWIEKA, KTÓRY SKOMPROMITOWAŁ NAS /JAKO POLAKÓW/ PRZED WAMI. MAM NADZIEJĘ, ŻE DZIĘKI PANI BĘDZIEMY OTRZYMYWAĆ INFORMACJE O CARZE /LUB OD SAMEGO P.RUDOLFA/ I... MOŻE CZASEM KILKA ZJĘĆ...

....................................
Jest mi wyjątkowo przykro, bo na tym wszystkim ucierpią kolejne psy szukające nowych domów.
Sytuacja, która została stworzona, utrwali antagonizmy, podejrzenia i zwykłą międzyludzką złość w świecie wilczakowców...

Last edited by Puchatek; 25-03-2010 at 12:16.
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 25-03-2010, 12:49   #2
Hanka
Senior Member
 
Hanka's Avatar
 
Join Date: Nov 2003
Location: Kadaň
Posts: 1,622
Send a message via ICQ to Hanka Send a message via Skype™ to Hanka
Default

Aaaaa. to je OK , nemám s tím problém .
Sama se budu o Cara zajímat a budu se Rudy ptát na jeho situaci. Ale myslím, že kdokoliv může Rudovi napsat a zeptat se, on vám všem rád odpoví. Když budete v Čechách, můžete se na něj jet podívat. Ruda o něm bude mít určitě informace na jeho stránkách:
http://www.psycholog-psu.com/
Já jsem ráda že žije a že se v pořádku dostal k Rudovi. Už tam bydlelo, bydlí a určitě bude bydlet hodně vlčáků, kteří mají v životě smůlu na lidi.
Takže já to klidně ukončím tak, že jsem za Cara ráda......Žije-to je hlavní.
Děkuji všem, kvůli kterým nebyl uspaný ................
Hanka jest offline   Reply With Quote
Old 25-03-2010, 12:52   #3
szasztin
Senior Member
 
szasztin's Avatar
 
Join Date: Nov 2006
Location: Sopot
Posts: 1,787
Default

Dziekujemy Ci Hanko!!!! Najważniejsze że CAR zyje!!!
szasztin jest offline   Reply With Quote
Old 25-03-2010, 13:08   #4
Rona
Distinguished Member
 
Rona's Avatar
 
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
Default

Quote:
Originally Posted by szasztin View Post
Dziekujemy Ci Hanko!!!! Najważniejsze że CAR zyje!!!
Hanko, ja też Ci bardzo dziękuję - mam nadzieję, że Car dotarł wreszcie do swojego Domu gdzie będzie miał spokój i stabilizację...
Będziemy bardzo wdzięczni jeśli czasem coś o nim na forum napiszesz.

Doroto - nie myśl już o tej sprawie, szkoda nerwów i szarpania emocji. Chyba każdy mniej więcej wie, co i dlaczego się stało, więc nie musisz nic nikomu tłumaczyć. Pies żyje, dzięki Tobie zyskał na czasie, co go pewnie uratowało i to jest najważniejsze!
__________________


Last edited by Rona; 25-03-2010 at 13:13.
Rona jest offline   Reply With Quote
Old 25-03-2010, 13:47   #5
Narvana
love and terror
 
Narvana's Avatar
 
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
Default

Dorota, zrobilas kawal dobrej roboty, razem z innymi osobami, ktore byly w to wciagniete. To co G.ada, jest niewazne.

Niech Carowi bedzie dobrze!
__________________
Pozdrawiam
Marzena&Trejsi&Pirat&Garuda
Narvana jest offline   Reply With Quote
Old 25-03-2010, 13:55   #6
wolfin
Moderator
 
wolfin's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Where the wolf lives
Posts: 6,095
Send a message via ICQ to wolfin Send a message via Skype™ to wolfin
Default

Hanka, dakujeme tez

Dorota, tu WIELKA !!!! masz potrzymanie i gratulacje za to co robis nie tylko od mnie no i od innych wlascicieli wilczakow na LT.
__________________
wolfin jest offline   Reply With Quote
Old 26-03-2010, 11:35   #7
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

Aby nie było szeptania i przekłamań, wklejam tekst podany dzisiaj przeze mnie na PD.

OŚWIADCZENIE
Ze względu na obecną sytuację mającą przedstawić mnie jako potwora, który doprowadził do okaleczenia psa Car w trakcie trwającej kwarantanny-obserwacji w miejscu odosobnienia wyznaczonym przez lekarza weterynarii, oświadczam:
dokonano na mnie zemsty za brak chęci współpracy mającej na celu znieważenie i upokorzenie jednej z Osób biorącej od początku udział w sprawie oraz odegraniu się na Margo i Jej sprzymierzeńcach.

Przebieg całej historii związanej z psem jest niesmaczny w momentach, w których bierze udział Wilczakrew, wyrzucony z forum Wolfdoga.
Moja znajomość z tym panem rozpoczęła się jeszcze za czasów, gdy ten czynnie brał udział w forum. On pierwszy skontaktowł się ze mną w celu ostrzeżenia, jacy podli i perfidni ludzie są w świecie wilczakowców. Od niego dowiedziałam się: jakie są /wg niego/ przekręty na wystawach, bonitacjach i w samych hodowlach, a także nieeleganckie szczegóły z życia prywatnego forumowiczów /alkohol, sprawy intymne i emocjonalne/. Być może uważał, że ta wiedza jest mi potrzebna zanim poznam kogokolwiek z wilczakowców w realu. Nie oszczędził nawet Ludzi z bliskiego swojego otoczenia, z którymi cały czas ma dobre stosunki. Podejrzewam, że w momencie, gdy któryś z Nich wystąpi przeciwko „bohaterowi carskiej akcji” i na Niego Wilczakrew przygotuje misterną pułapkę. Bo względem mnie do takiej manipulacji doszło. Osoby zaangażowane w sprawę wiedzą, jaka była moja rola i czym się kierowałam. Mam nadzieję, że właśnie stąd i z poczucia sprawiedliwości w tej chwili bronią mnie przed oczernianiem.
Przedstawiam ostatni raz sytuację /i fakty do tej pory nieznane/ i osobę –twórcę intrygi.
Do przewiezienia do mnie z Warszawy Cara zgłosiła się także Sssmok. Jak każdy z nas czasem ma, nie miała funduszy na paliwo, ale >służyła< czasem i samochodem . Bez problemu i poświęceń /przedstawianych teraz na forum PD/ pies mógł do mnie trafić. Ale Wilczakrew wykluczył Ją z możliwości pomocy /dlaczego -tylko ja wiem/. Przed przyjazdem do Tuchlina /by odebrać Cara/ przygotował jednak dziwną propozycję /w której miałam wziąć czynny udział/: ponieważ na szczeniaki Ani nie było wszystkich odbiorców, Wilczakrew doszedł do wniosku, że dziewczyna klepie totalną biedę i nie ma za co wykarmić psiaków, dlatego trzeba Jej zrobić zapomogę. Zaproponował mi, by jeden worek karmy >charytatywnie< został Sssmokowi przekazany, a koszty ponieśli Darczyńcy. Gdy padło to stwierdzenie oraz, że >nikt się przecież o tym nie dowie oprócz nas<, nie wyraziłam na to zgody. I w tym momencie przestałam być >przyjacielem< . Oświadczam, że gdy Ania przyjechała do mnie odebrać psa, sama powiedziałam Jej o tej dwuznacznej propozycji i wyraziłam niezadowolenie /padło nawet z moich ust stwierdzenie, że może to być w przyszłości wykorzystane publicznie przeciwko Niej/. Ania okazała się osoba wspaniałą: z całą stanowczością odmówiła brania jakiejkolwiek karmy dla siebie. Wiedziała od G.S., że ten szykuje Jej taki >prezent< i to wzbudziło w Niej stanowczy sprzeciw już wcześniej.
Oświadczam, że żadna karma wymieniana publicznie przez p.G.S. do mnie nie dotarła. Wiem, że to mało, bo świadkami są tylko moje Dzieci, które były przy przyjeździe psa i widziały, co zostało przywiezione. Padło nawet stwierdzenie, że są zdziwione, że człowiek, który tak dba o swojego psa Carowi przywiózł najgorsze badziewie. Nie wymagam, aby ktokolwiek mi wierzył –wystarczy, że oboje z p.G.S. w swoich sumieniach wiemy, co przywiózł. Był tak sprytny w swoim planie, że karmę Profilum rzeczywiście kupił /co widziała Mila/, ale ta karma do mnie nie dojechała nigdy.
Specjalnie też był wzięty aparat fotograficzny: Wilczakrew wiedział, że po kwarantannie-obserwacji /widział to w poprzednim miejscu pobytu psa/ Car na pewno będzie wychudzony. Szkoda, że nie powiedział publicznie, że do mnie pies trafił z zasklepionymi ranami i bliznami. Szkoda też, że wtedy nie porobił zdjęć ran /które były zasłonięte sierścią –co sami wyczuliśmy pieszcząc psa/... Na zdjęciach wklejonych do galerii WD, widać jak pies przybrał na wadze i ile w nim było energii. Nie jest moja winą /i nigdy tym siebie nie obciążę/, jak zachowują się niektórzy lekarze weterynarii, którzy z założenia /na bazie osobistych doświadczeń/ przygotowują się na ostateczne wyjście, jakim jest uśpienie zwierzęcia.
Chcę też publicznie powiedzieć z całą świadomością, że pomysłodawcą wyjazdu psa do Czech była Margo. Po Jej poście dostałam od G.S. telefon, że mam napisać, iż od dnia poprzedniego trwają rozmowy w tej sprawie. Tak napisałam, ale wieczorem też telefonicznie Wilczakrew powiedział mi, że nie da satysfakcji Margo, iż to ona wskazała p.Rudolfa i że dopiero tego dnia rozpoczął starania o załatwienie miejsca dla Cara w Czechach. Tak właśnie wyglądało wmanipulowanie mnie w bezpośredni konflikt Wilczejkrwi z Margo.
Jest mi autentycznie przykro, że nie zapewniłam Carowi stałego miejsca pobytu. Przegrałam na całej linii w tej konfrontacji, pies nie był dla mnie, bo błyskawicznie >ustawił mnie w szeregu< i nie ukrywam, że po pogryzieniu mojego Męża zaczęłam się psa bać /a dawał powody/ oraz, że stanęłam przed dylematem: Rodzina czy pies z problemami /po części ukrywanymi wcześniej przede mną/. Nie będę mówić o smutku, jaki przeżywałam w związku z tym dylematem –wystarczająco mocno zrobiłam z siebie idiotkę żebrząc o pomoc u Czechów*. Szkoda, że Ci, którzy tak łatwo mnie oceniają i potępiają, nie wyszli od początku z chęcią pomocy –to zostawiam Im i Ich sumieniom. Przecież wiedzieli na bazie własnej wiedzy i doświadczeniu hodowlanemu, że mogło skończyć się nie tylko >banalnym< pogryzieniem, a jednak nie mówili głośno o takiej ewentualności.
Moje słowa puszczam na forum wilczaków bez jakiejkolwiek wiedzy Graby, Mili i Sssmoka. Od nich tylko zależy /i Im to zostawiam/, czy potwierdzą moje słowa w sprawach o których wiedzą, bo zdaję sobie sprawę, że trudno w dzisiejszych czasach mówić głośno prawdę. Bez względu na to, co zrobicie Dziewczyny, nadal będziecie dla mnie Ludźmi honoru umiejącymi bezinteresownie i z poświęceniem walczyć o >braci mniejszych<.
A właśnie ta bezinteresowność i poświęcenie wymienionych przeze mnie Dziewczyn powinny być tematem ewentualnych rozmów o akcji, a nie rozczulanie się nad bohaterstwem człowieka, który od samego początku nie działał bezinteresownie, chcąc zaspokoić swoją potrzebę istnienia w świecie wilczaków. Działać zaczął dopiero w momencie, gdy ja powiedziałam, że psa wezmę /chociaż akcję obserwował od początku –bo WD jest jego >prasówką< w każdej wolnej chwili/

Żądam /w trybie natychmiastowym/ zlikwidowania mojego konta na forum >Wilk z Polskiego Dworu< /samej nie udało mi się tego zrobić dzisiejszej nocy/. Nie jest dla mnie honorem być na jednym forum z człowiekiem, który kieruje się bardzo niskimi pobudkami /co odczułam na własnej skórze/ i nie ma bladego pojęcia, co oznacza bezinteresowność i szacunek do ludzi.

Margo sama zadecyduje, czy zechce mnie też wykreślić z WD –to pozostawiam Jej i podporządkuję się każdej decyzji –ja nie będę przez Męża tworzyć drugiego konta, by po cichu brać udział w życiu wilczaków i nie będę >szczuć< kogokolwiek na Nią czy Jej otoczenie.
Nie zamierzam też brać udziału w tworzonej równolegle na WD przez p.G.S. Grupie Inicjatywnej dla Klubu, której spotkanie zaplanowano na wystawie w Katowicach –ja świadomie po przemyśleniu sprawy /już dawno/ nie wpłaciłam pieniędzy za udział w wystawie /–co jest do sprawdzenia/.

Do Margo: nie jest moim zamierzeniem podlizywać się Tobie czy komukolwiek, już mnie poznałaś na tyle, że wiesz ile przed nami jeszcze potyczek /jeśli będę na WD/. Ale co >swój oficjalny wróg< to >swój oficjalny wróg<. Nie liczę na zrozumienie, ale ja tak mam: zawsze działam oficjalnie /nawet przed atakiem/ i nie udaję przyjaźni.
Do Ewy /PD/: szkoda, że obie się pomyliłyśmy względem siebie. Mam nadzieję, że jednak rozumiesz, czemu nie mogę brać udział w Waszych planach –nie jest nam ze sobą po drodze. Nie, żebyśmy się nawet >nie lubiły<, ale to kwestia charakterów, wartości i różnie pojmowanych zasad życiowych.
Do Graby, Mili i Sssmoka: zaszczytem było dla mnie mieć z Wami kontakt
Do Wilczejkrwi: dzięki za >ostrą jazdę bez trzymanki<. I przyznaj się, po co zaistniałeś na stronie Klubu u Sssmoka /ja właśnie dlatego tam nie jestem/.

Nie było moim celem napisanie tego wszystkiego dla litości. Litością gardzę i mam ją gdzieś.
Ale w tradycji przed straceniem skazańca ma on prawo do jednego życzenia –moim było poinformować także Ciebie -Basiek, że w sprawie jest drugie dno. Ale ja nie tworzę >drugiego obiegu< w sieci i nie zajmuje się szeptaniem po kątach /w odróżnieniu od G.S. między innymi/ - ja wprost rozmawiam z ludźmi /czy to z przyjaciółmi czy z wrogami/. A resztkę karmy będącej w reklamówce zapomniałam Ani dać, bo się okrutnie zagadałyśmy.
Nie oczekuje odpowiedzi, aczkolwiek spodziewam się kolejnych ścieków i aktów męczeństwa herosa. Mnie sprawa przestała dotyczyć –niech on nadal bryluje i knuje.
Zamęczyłam wszystkich elaboratem –przepraszam, już nie będę. Wiem, że wielu przeczyta to >po łebkach< i swoje nadal będzie klepać, ale ja teraz czuję się autentycznie uwolniona od G.S. Przepraszam, że nie uwierzyłam w ostrzeżenia przesyłane mi prywatnie –rzeczywiście musiałam >dostać lanie<.
....................
Btd- dzięki...nie spodziewałam się po Tobie takich słów. Może właśnie dlatego, że G.S. zupełnie inaczej przedstawił mi także Ciebie i Twoje >problemy<.
....................
* -sorry, Czesi,za kolejna polską wojenkę
....................
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 26-03-2010, 11:56   #8
Hanka
Senior Member
 
Hanka's Avatar
 
Join Date: Nov 2003
Location: Kadaň
Posts: 1,622
Send a message via ICQ to Hanka Send a message via Skype™ to Hanka
Default

Puchatek!!!!! neprzeprzasaj se. U nikoho jsi o pomoc nežebrala, neboj se. Já jsem Carův problém sledovala od začátku. Agusia věděla, že stačí napsat a v Čechách se rozjede záchranná akce. Ale Agusia mu sehnala nový domov u tebe v Polsku, takže naší pomoci nebylo třeba. Až když Car pokousal tvojeho muže, tak jsem rychle volala Rudovi, a domluvili jsme přestěhování, dřív než by jej někdo uspal.
To je OK. Do budoucna víte, kde hledat pomoc, když bude nějaký vlčák v problému. Rudu tady zná každý a ví, že pro vlčáka jede i přes půl Evropy. Ať je bázlivý nebo agresivní, všem se snaží pomoct.
Hanka jest offline   Reply With Quote
Old 30-03-2010, 13:54   #9
PawelK
Junior Member
 
PawelK's Avatar
 
Join Date: Aug 2007
Location: Warszawa
Posts: 137
Send Message via Gadu Gadu to PawelK
Default

Quote:
Originally Posted by Puchatek View Post
Jest mi wyjątkowo przykro, bo na tym wszystkim ucierpią kolejne psy szukające nowych domów.
Sytuacja, która została stworzona, utrwali antagonizmy, podejrzenia i zwykłą międzyludzką złość w świecie wilczakowców...
Nic sie nie przejmuj, nikt nie ucierpi, napewno nie psy, moze jedynie kolejne czyjes ego i napoleonskie poczucie wartosci. Kazdy kto bedzie mogl napewno pomoze.
__________________
.:Opinia jest jak dupa - każdy ma swoją:.
PawelK jest offline   Reply With Quote
Old 20-05-2010, 07:16   #10
szasztin
Senior Member
 
szasztin's Avatar
 
Join Date: Nov 2006
Location: Sopot
Posts: 1,787
Default

Nie bardzo wiem czy chodzi o naszego Cara:
http://www.facebook.com/photo.php?pi...3001902&ref=mf

Czy ktos wie co u niego???
szasztin jest offline   Reply With Quote
Old 20-05-2010, 08:56   #11
Hanka
Senior Member
 
Hanka's Avatar
 
Join Date: Nov 2003
Location: Kadaň
Posts: 1,622
Send a message via ICQ to Hanka Send a message via Skype™ to Hanka
Default

Car z Deštné hory je u Rudy. Je naprosto OK a bude moct jít do nové rodiny. Nemá problémy.......
Hanka jest offline   Reply With Quote
Old 20-05-2010, 09:05   #12
szasztin
Senior Member
 
szasztin's Avatar
 
Join Date: Nov 2006
Location: Sopot
Posts: 1,787
Default

Quote:
Originally Posted by Hanka View Post
Car z Deštné hory je u Rudy. Je naprosto OK a bude moct jít do nové rodiny. Nemá problémy.......
Hanka - dziekuje bardzo za informacje
szasztin jest offline   Reply With Quote
Old 21-05-2010, 07:49   #13
Puchatek
Senior Member
 
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
Default

Szasztin-super, że znalazłaś to zdjęcie.
"Hanka - dziekuję bardzo za informacje" -ja też.
Ale mała prośba: czy udałoby się wstawić więcej zdjęć?
I czy nowy Właściciel mógłby też wstawiać zdjęcia?
Puchatek jest offline   Reply With Quote
Old 21-05-2010, 08:01   #14
Hanka
Senior Member
 
Hanka's Avatar
 
Join Date: Nov 2003
Location: Kadaň
Posts: 1,622
Send a message via ICQ to Hanka Send a message via Skype™ to Hanka
Default

Ruda mi fotky slíbil, až je budu mít tak pošlu
Hanka jest offline   Reply With Quote
Reply

Thread Tools
Display Modes

Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 09:52.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org