|
|
|
|||||||
| Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
![]() |
|
|
Thread Tools | Display Modes |
|
|
|
|
#1 | |||
|
Gorthan's WeReWoLf
|
Jak zauwazyla Joanna, pisalam o zachowaniach wyjsciowych psow, a Asaurus o nastepstwach. Musimy to chyba obgadac przy piwie i herbatce, bo tak to sie nigdy nie dogadamy
Dla mnie zachowanie wyjsciowe psa to to, ktore obserwuje sie po jego przybyciu do domu, a czasem nawet wczesniej. Nie zauwazylam u zadnego z naszych psow jakichs oznak stresu po oddzieleniu od matki i pierwotnego stada. Jesli stres byl, to na tyle niewielki, ze niezauwazalny, wiec raczej nie wplywal na postepowanie psa. Zachowanie jakie mialam zaprezentowane na dzien dobry (opisane wyzej) bylo caly czas, do momentu rozpoczecia przez nas pracy z psem i od czasu do czasu nawraca w zlagodzonej pierwotnej wersji - jesli sie odpusci. U Strzygi trzeba caly czas walczyc z instynktem zucia kotow - 9 razy oleje, a za 10 nosi w pysku. A propos wyliczen Asaurusa - podejscie do tematu bardzo ciekawe. Nie do konca sie jednak z nim zgadzam. U szczurow, moze taki schemat sie sprawdza. Sami mielismy dwa szczury - ten pierwszy - Ray - byl nasz, a kolejny nalezal juz do Ray'a i mielismy z nim mniejszy kontakt. U psow - zwlaszcza u wilczakow, ktore bardzo mocno wiaza sie zarowno z ludzmi jak i z reszta psiego stada - jest silniejsza chec wspolpracy niz u szczurow. Szczur "przezyje" bez czlowieka majac swoje stado - wilczak juz niekoniecznie. Szczur to szczur - jest bardziej niezalezny niz pies. Mam wrazenie, ze za bardzo porownujesz zachowanie wilczakow do szczurow. Moim zdaniem jest miedzy nimi bardzo duzo roznic. Ale to tylko moje zdanie. Moim zdaniem kwestia kontaktu, posluszenstwa i nauki - to kwestia osobnicza - wplywa na nia zarowno wychowanie jak i charakter, a nie tylko liczby czy uczenie non-stop. Zeby dobrze wychowac psa nie musimy poswiecac mu 8h dziennie. Owszem w pierwszych miesiacach trzeba poswiecac 24h, ale potem ten czas nauki sie zmniejsza. Owszem trzeba miec oczy dookola glowy, ale nie trzeba non stop psa uczyc i sie nim zajmowac - zwariujemy i my i pies. Strzyga pojawila sie u nas po Zmorze, a jest posluszniejsza i bardziej przywiazana. Co nie zmienia faktu, ze jako jedyna potrafi wylamac i zapolowac bez wyrzutow sumienia Quote:
Quote:
Quote:
|
|||
|
|
|
|
|
#2 | |
|
Senior Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 1,265
|
Quote:
Wilczak 5 metrów od nas jest jeszcze pod naszym nadzorem. Tyle bo nie więcej ma możliwość oddalić sie od nas w mieście. Znam to z autopsii chodząc bez smyczy. W momencie kiedy zwiększa się odległosć jego słuch słabnie i bardziej staje się podatny na czynniki zewnętrzne. Jeśli do tego dojdzie spóźniona reakcja głosowa to głuchnie całkowicie. Pogoń za kotem ogranicza się do kolejnych 10-15 metrów. Jest drzewo, klatka, piwnica. Może faktycznie masz wtedy wrażenie, ze wilczak dał się odwołać bo szybko przychodzi. Idąc na rozległy teren z psem z miasta na początku nie oddali się od Ciebie za daleko do mometu jeśli tego terenu dostatecznie nie pozna. Potem to wygląda różnie w zaleznosci od predyspozycji osobnika. Mając do czynienia z psem, który mieszka na terenie wiejskim sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ten pies zna teren doskonale. Jeśli na dodatek do całej sytuacji dochodzi Ci jazda konna to nie jesteś w stanie dostatecznie dobrze kontrolować psa i konia. Wtedy pewne reakcje będą do tyłu . Nie masz szans . Wiem powiesz mi teraz to po co bierzesz psa jak jezdzisz konno. Właściciel powinien być odpowiedzialny . Ja też to znam bo mieszkałam w mieście, a teraz mieszkam na wsi. Na wszystko składa się tyle różnych czynników i wiele jest od nas niezaleznych. |
|
|
|
|
|
|
#3 | ||||
|
Gorthan's WeReWoLf
|
Zrozumialam, jak najbardziej.
Quote:
Cale zycie mieszkalam w Warszawie, ktora jest baaaardzo duzym miastem. Ze wszystkimi psami bez wzgledu na rase chodzilam bez smyczy, najczesciej w kagancu, zeby nikt sie nie czepnal. Z Jabberem mieszkalismy 10minut od centrum i jakos chodzil bez smyczy po podworkach, parkach i drogach. Nie byl trzymany na odleglosc 5m, ale chodzil, gdzie chcial pod warunkiem, ze odmeldowywal sie co jakis czas. Nauczyl sie na lince i w 90% sie stosowal. Na te 10% bylo zabezpieczenie w formie kaganca. Odwolanie bylo bez wzgledu na odleglosc - czy z 5 czy 100m. Przez odwolanie rozumiem przerwanie wachania, burczenia, pogoni lub polowania, a nie powrot, kiedy pies skonczy robic swoje lub sam sie nagrodzi. To nie jest juz odwolanie. Quote:
Quote:
Jesli wiem, ze moge miec opozione reakcje lub chce dac psu wiecej luzu - dostaje na pysk kaganiec. To samo radzilam przy Barinie - to najprostszy sposob. Quote:
|
||||
|
|
|
![]() |
| Thread Tools | |
| Display Modes | |
|
|