|
|
|
|||||||
| Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW |
![]() |
|
|
Thread Tools | Display Modes |
|
|
|
|
#1 |
|
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
Dobrze. Więc po kolei:
1 i 2. Gdy Freyr przyjechała mieliśmy dwa psy Akire-pseudo Husky i Spinke-powiedzmy,że Bernardyn (obydwa bezpapierowe). Na początku nie miały wielkiego kontaktu, bo obawialiśmy się reakcji Akiry. Najpierw zapoznała się ze Spinką, która jest "przywódcą" w psim stadzie. Ta ją zaakceptowała lecz bez entuzjazmu. Z Akirą poznała się po kilku dniach i od razu było widac niezadowolenie haszczaka (jeż na grzbiecie, burczenie). Jednak tylko ją powąchała i poszła. Psy dośc długi czas nie wykazywały wogóle zainteresowania Młodą w przeciwieństwie do tego jak przyszła Queen. Trzeba jednak przyznac, że po jej uśpieniu bardzo długo były "nieswoje" i wciąż jej szukały. Później było już dobrze, ale Freyr do dzisiaj wie, że z Akirą się nie zaczyna, ale za to ze Spinką można zrobic wszystko, bo ona tylko straszy, ale nic nie robi. 3. Dnia 22.02.2007 r. Freyr, wydostała się poza ogrodzenie i została potrącona przez samochód. Do dziś nie wiadomo jak to zrobiła, ponieważ były zabezpieczenia. Przez godzinę leżała w kałuży ponieważ Straż Miejska nie reagowała na telefony od osób widzących zdarzenie. W końcu jacyś ludzie się zlitowali i zawieźli ją do weterynarzy. Nie wiedzieliśmy nic o tym i dopiero gdy rodzice wrócili do domu okazało się że nie ma psa. Dzwoniłam do wszystkich lecznic i w końcu okazało się że jest w jednej. Wyglądała strasznie, w chwili przyjazdu miała 36,4 stopnie. Temperatura jednak wzrosła, a pies został na noc w lecznicy. Na drugi dzień weterynarze powiedzieli, że są problemy z jej tylnymi nogami i nie może na nich ustać (prześwietlenie nie wykazało żadnych urazów). Tego samego dnia pojechaliśmy do Wrocławia gdzie sprawdzili jej łapy i powiedzieli, że przepiszą leki, a jeśli w ciągu trzech dni nie będzie lepiej zrobimy kontrast. Leki były podawane (steryd w dużej ilości, nivalin, witaminy B). Pies miał zachowane czucie głębokie. W niedziele dała radę ustać sekunde. Weterynarz z Wrocławia powiedział, że w takim razie mamy nie jechać tylko czekać. Później przyjechał inny weterynarz i powiedział, że wygląda to kiepsko. Umówiono nas do Wrocławia do Niedzielskiego. Rodzice pojechali i okazało się (po ponownym zdjęciu RTG), że jest złamany kręgosłup. Do nas należała decyzja, czy chcemy, by operował. Powiedział, że są dwie możliwości : rdzeń jest cały, tylko krąg jest złamany i wtedy są szanse lub rdzeń jest przerwany, a pies pozostanie foczką. Zdecydowaliśmy, że bez względu na wszystko my jej nie uśpimy. Na szczęście rdzeń był cały. Przez kilka tygodni po operacji Freyr nie mogła nawet wstac, by niczego nie uszkodzic. Spaliśmy z nią we dwie osoby na podłodze. Nie reagowała na środki uspokajające więc były to ciężkie przeprawy. Była wtedy bardzo młoda, energiczna i nie wiedziała co się dzieje. Spaliśmy czasem dwie, czasem trzy godziny...Miała też pampersa by nie brudziła się non-stop, a przez niechęc do leżenia na jednym boku i ciągłe próby odwracania się na prawej łapie powstała duża odleżyna. Przewijanie jej i zmienianie opatrunków zajmowało ponad 30 min., a robiliśmy to kilka razy dziennie. W tym czasie Freyr zachowywała się strasznie. Cały czas miała kaganiec, bo każdy miał ślady jej zębów na rękach. Wiem, że było to wywołane ciągłym bezruchem, ale straszne było patrzenie na własnego psa miotającego się i uważanie by nie ściągnął kagańca, bo gryzła dośc mocno. Gdy zaczęła się poruszac uspokoiła się. Minęło już pół roku i wciąż walczymy. Freyr ma lepsze i gorsze okresy. Aktualnie jeździmy do Legnicy na akupunkture i widac znaczną poprawę. Mamy nadzieje, że się uda i dają jej taką szanse. 4. Po operacji psy nie miały dostępu do Freyr ponieważ ta nie mogła się ruszac. Gdy się spotkały, psy były mocno zdziwione, ale nie reagowały agresywnie, poza tym widywały się przez okno na tarasie. Tylko Freyr rozpuszczona przez przebywanie ciągle w domu, przeganiała je ze "swojego terenu".Bardzo nie lubiła obwąchiwania "tyłu". 5. Przyznaje, że przez pewien okres psy były zaniedbywane ponieważ wszyscy byli tak wykończeni, że padli z nóg. Potem to się zmieniło, jednak Freyr głośno przeżywa każde wyjścia psów. Psy aktualnie przebywają częściej w domu, potrzebują kontaktu z nami po okresie gdy do domu nie miały wstępu. Wiadac dużą zazdrośc Freyr, ale Akira potrafi ją ustawic. Haszczakowi wynagrodziłam to wyjazdem na obóz do Rynu gdzie przebywałyśmy razem przez dwa tygodnie i nie czuła się odrzucona tym bardziej, że jest to energiczny, inteligentny pies, który lubi coś robic. 6. Freyr lubi jeśc i nigdy nie musieliśmy jej dokarmiac, jednak nie robi tego zachłannie. Weterynarz mówi, że mamy ją podtuczyc bo jest za chuda. Wbrew temu co mogłoby się wydawac Freyr jest bardzo żywa i na codzień przebywa z psami w ogrodzie. Ma zabandażowane łapy, by ich nie raniła. Gania z resztą, szczeka, wyje...po prostu zachowuje się jak normalny pies. Dodatkowo wychodze z nią wieczorami na spacery do parku, by mogła się wyszalec. Wychodzimy oczywiście na "kocyku", by się nie poraniała. 7. Dla Freyr najlepszą zabawą jest właśnie wychodzenie do parku gdzie spotyka i bawi się z innymi psami (tak to też jest możliwe). Przez długi czas przychodził do niej mały Husky i razem się bawiły. Freyr uwielbia gonienie ludzi (nie śmiac się :P) oraz przeciąganie (łatwiej jej się wstaje). 8. Co do bólu to Freyr go nie odczuwa. Ona tył ma po części bezwładny, nie czuje go więc bólu też nie. Frajer potrafi sama wejśc po schodzach i z nich zejśc bez zrobienia sobie krzywdy. Czucie ma po części zachowane jednak nie w takim stopniu by ją to bolało. 9. Przede wszystkim ucze ją chodzenia na smyczy gdy jedną ręką musze trzymac kocyk, bo nie jest to proste. Na cmoknięcie podnosi się z ziemi, na gwizd idzie za mną. Robiłam to odruchowo i się nauczyła, choc dużo pracy przed nami. Ucze ją też jak tylko mam czas sztuczek. Wiele robic nie da rady, ale coś tam można wymyślic. Umie przybijac piątke, kłaśc się ,robic chrząszczyka, wybierac ręke z przysmakiem...Narvana widziała, że potrafi zostawac i kłusowac :P. Trzeba miec po prostu wyobraźnie... Przepraszam, że tak dużo, ale i tak starałam się streścic wszystko jak najbardziej. Wiem, że pewnie jest troche nieskładnie, ale dużo tego jest. Aha musze pisac c, bo znak polski mi nie wchodzi. Last edited by Macia; 16-10-2007 at 20:40. |
|
|
|
|
|
#2 | ||||
|
Junior Member
Join Date: Dec 2003
Posts: 387
|
Quote:
Quote:
Quote:
Co to jest chrząszczyk? Quote:
maria i wufi (też wredny husky ;o) |
||||
|
|
|
|
|
#3 |
|
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
Znów odpowiem po kolei numerując:
1. Freyr nie staja, biega mając pod sobą tylne łapy. Trzeba jej jednak przyznac, że jest bardzo szybka i wyprzedza reszte. Co do stawanie to ogólnie staje, coraz częściej i pewniej, ale w momencie gdy zauważy coś ciekawego zapomina o "tyle". Kto ją widział wie, że mięsie przednich łap ma jak kamienie, stąd problem by zaczęła używac również tylnych. Po prostu nauczyła się do tego, ale gdy położy się jej dłoń na karku to unosi zadek. Ona już nigdy nie będzie chodzic całkiem normalnie. Po operacji powstała najprawdopodobniej "blizna" na kręgu i impuls od tego mometu nie idzie dalej. Gdyby była człowiekiem nie chodziła by nigdy, ale jako pies ma odruchy automatyczne i to o nie walczymy. Nieważne, że może chodzic całkiem niesoordynowanie, ważne że będzie! 2. To, że nie odczuwa bólu jest skutkiem tej właśnie blizny. Jednak ja nie wierze, że nic nie czuje ponieważ potrafi poczuc muchy chodzące po łapie itp. Freyr miała kilkakrotnie zapalenie pęcherza i widac było, że ją to boli. Kładzie się wtedy, piszczy i wylizuje cały "tył" jakby nie wiedziała dokładnie gdzie ją boli. Jest to bardzo charakterystyczne, ale potrafi też z pełnego biegu "zejśc" po schodach i ja widząc to czuje ból, lecz na niej nie robi to wrażenia. Teraz im dłużej jeździmy do Legnicy tym więcej "odruchów" widzimy. Dlatego mamy nadzieje, że będzie dobrze. Plusem jest też to, że choc podejrzewano na początku porażenie pęcherza Frajer załatwia się sama (wtedy wstaje na cztery łapy i zaczyna chodzic) i umie trzymac całą noc. Na początku jednak trzeba było ją "wysikiwac" bo wstac nie mogła i miała opory przed załatwianiem się w takiej pozycji. 3. Chrząszczyk to pozycja na plecach "kołami do góry". Frajer potrafi to doskonale, choc po wypadku tył nie brał w tym udziału, ale to też się zmienia. Prosze też o trzymanie kciuków za Freyr 26.10 bo ma sterylizacje (taka jest nasza decyzja, bo cieczka już się skończyła, a nie ma po co tego przedłużac). Last edited by Macia; 17-10-2007 at 20:00. |
|
|
|
|
|
#4 |
|
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Maciu mam pytanie, które już od dawna mnie nurtuje. Co takiego stało się Waszej Freyr? Czy to był jakiś wypadek?
|
|
|
|
|
|
#5 |
|
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
Wpadła pod samochód. Dokładniej wszystko jest opisane w moim poście z wczoraj nr 3
|
|
|
|
|
|
#6 | ||
|
Junior Member
Join Date: Dec 2003
Posts: 387
|
Quote:
Quote:
Ja bym się wahała nad zastosowaniem sterylizacji, która obciążona jest niewielką, ale jednak realną możliwością upośledzenia w zakresie bezwiednego oddawania moczu. maria i wufi |
||
|
|
|
|
|
#7 |
|
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
Jednak sterylizacja i tak się odbędzie prędzej czy później, a nie chcemy ryzykowac. Teraz jest czas gdy ktoś będzie z nią non-stop więc nic się nie stanie. Konsultowaliśmy to z naszymi weterynarzami jak i z weterynarzem z Legnicy i nie było zastrzeżeń. Nie chcemy też obciążyc jej zabiegiem gdy już "stanie na nogi", by nie spowodowało to pogorszenia. Na razie sytuacja jest wyśrodkowana i będzie można działac dalej.
Dodam jeszcze, że gdyby nastąpiło porażenie pęcherza Freyr nie załatwiałaby się sama. To nie tak, że robiłaby pod siebie, ale po prostu trzeba by robic to za nią. Weterynarz, który operował mówił nam o kocie,który już chodzi, ale do końca trzeba go będzie wysikiwac. Dobry objawem jest też to, że gdy się załatwia zaczyna chodzic i unosi ogon, bo coś jednak do niej dociera. Last edited by Macia; 17-10-2007 at 20:43. |
|
|
|
|
|
#8 | |
|
Junior Member
Join Date: Dec 2003
Posts: 387
|
Quote:
Pilnuj, byś(cie) miała też niedziele. Odpoczynek, frajda i bezmyślność, bez pilnowania, żeby "wszystko było dobrze". A wetom trzeba zadać odpowiednie pytania, żeby uzyskać odpowiednią odpowiedź. Na dogobserverze był kiedyś wątek na temat niewłaściwego funkcjonowania przepony miednicznej po sterylizacji, i był on prowadzony przez osobę, która się na tym zna. Zresztą, ja też już się na tym znam ;o) nawet nie mając suczki, bo w sieci bardzo wiele można znaleźć. maria i wufi ps. tu jest serwis też emailowych porad http://www.vetserwis.pl/index2.html ps2. wysikiwania można nauczyć. Może wywoływać je wyuczone delikatne muśnięcie lub postukiwanie (w skórę; brzucha albo kończyny). ps3. http://www.vetserwis.pl/kregoslup_pies.html Last edited by maria_i_wilk; 17-10-2007 at 21:03. |
|
|
|
|
|
|
#9 |
|
Junior Member
Join Date: Nov 2005
Posts: 154
|
Co do stresu to teraz nie jest źle. Najgorsze były godziny gdy nie wiedziałam gdzie jest pies, a potem co mu jest. Ciężko było gdy dwie osoby próbowały utrzymac szczeniaka, który gdyby tylko mógł użyłby zębów. Nie mam zdjęc z tamtego okresu (świadomie, by nie pamiętac) lecz pies wygolony od połowy do zera, z blizną, odleżyną i gulką na grzbiecie (powstała na bliźnie, najprawdopodobniej, częśc materiału użyta przy operacji nie została "przyjęta") to było ciężkie. W porównaniu do tego co było, aktualne problemy to nic. Sterylizacja mnie nie przeraża. W tej chwili Freyr jednak zajmuje już tak wysokie miejsca, tak glęboko jest to zakorzenione, że trudno przestac o niej myślec. Może to przez poczucie winy, że coś można było zrobic, by temu zapobiec...
Co do weterynarzy to jeszcze porozmawiamy i będziemy się konsultowac, tym bardziej, że jutro kolejny wyjazd do Legnicy. |
|
|
|
|
|
#10 |
|
Wilcza Saga
Join Date: Jul 2007
Location: Częstochowa/Rzeszów
Posts: 809
|
No, to teraz kolej na mnie
*)Koty zajmują cały dom łącznie ze stołami i innymi meblami. Niestety udają, że nie rozumieją o co nam chodzi. *)Pierwsza wita mnie Cora. A gdzie wtedy jest??? To oczywiste. Skacze na mnie. *)Koty śpią wszędzie, kiedy chcą i jak chcą. Pies śpi ze mną i się rozpycha. *)Viki(kotka) ma 1 kuwetę z Borysem(kocurem), a kotka nr.2(nie ma imienia) ma własną kuwetkę i zamiast żwirku ma w niej chusteczki, ponieważ "nie ma najmniejszej chęci" załatwiać się do żwirku. *)Borysek i Cora bawią się razem, niestety kot musi mieć podcięte pazurki, bo kiedyś drapnął Corę. Zabawa wygłąda tak, że pies łapie kota za ogon oraz podgryza go, a on bije ją po głowie. Kotki bawią się ze sobą, ale tak delikatne i słodko to wygląda. *)To różnie. Raz jedno zaczyna zabawę, raz drugie. *)Był taki czas, że Cora chodziła po meblach(wszędzie gdzie potrafiła wskoczyć). Teraz tylko w zabawie używa przednich łapek. Koty nie naśladują psa. *)Szczenie nie podąża za kotem jak za matką, ewentualnie podąża jak za żywą zabawką. A teraz o zwierzątkach: - Viktoria ma 2,5 roku. Znalazłam ogłoszenie w gazecie po śmierci mojego pierwszego kota Felka - Borys ma 1,5 roku. Wzięłam go z ulicy, gdzie prawdopodebniej się urodził. - Kotka nr.2 ma ponad 2 miesiące znalazłam ją pod pomnikiem kiedy miała 1 tydzień. - Cora nie muszę pisać Jakieś pytania jeszcze??? |
|
|
|
|
|
#11 |
|
Member
|
Wiesz Macia jestem pod ogromnym wrażeniem jestem pewna że ja i moja rodzina nie poradziła by sobie z takim obciążeniem i oby nie musiała
Nasze Gratulacje za twój stosunek do Psa i jego problemów
|
|
|
|
![]() |
| Thread Tools | |
| Display Modes | |
|
|