|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
|
Thread Tools | Display Modes |
21-12-2002, 11:35 | #1 |
Junior Member
Join Date: Sep 2003
Location: Kraków
Posts: 53
|
dziwne zachowania szamana - brak powitania
Witam
Chciałem sie podzielic z Wami dziwnymi zachowaniami malego wyjca Pies chyba strasznie sie ze mna zrzyl. Chodzi za mna krok w krok kiedy jestem w kuchni kladzie sie tuz obok mnie glowe trzymajac na mojej stopie kiedy ide do lazienki i zamykam drzwi mometalnie staje po drugiej stronie barykady i piszcy aby go wpuscic. Niie jest wstanie zostac w domu bo zaplacze sie na smierc wiec chodzimy razem do pracy gdzie przy okazji socjalizuje sie z innymi ludzmi(w pracy rowniez nie opuszcza mnie na krok) I wszystko jest OK jednak dzieje sie cos dziwnego kiedy zostawiam go w domu(pod opieka) kiedy wracam pies nadwet nie podchodzi do drzwi juz nie wspomne ze nie zamerda ogonem POPROSTU NIE WITA SIE ZE MNA! To samo ma miejsce w pracy. Jesli ja jestem w domu i ktos przydzie mometalnie jest pod drzwiami i cieszy sie jak wariat jak ktos przyjdzie w pracy to samo.Wiec tweirdze ze pies to dziwny a mam doswiadczenie ze zwirzyncem moje poprzednie psy nawet kiedy wychodzilem na 5 minut to po powrocie chcialy oszalec z radosci. Czy mieliscie podobne zachowania Waszych pupili w ich mlodosci? Nie ukrywam jest to dla mnie przykre to ja go karmie biore na spacery traktuje b.dobrze scieram po jego toalecie a tu takie odwzajemnienie to naprawde przykre! No to tyle a Szaman juz umie siadac i od dzis oficjalnie wychodzi na pole! Pozdrawiam Irek i dziwny wyjacy szaman! |
22-12-2002, 15:10 | #2 | ||||
Junior Member
Join Date: Sep 2003
Location: Poznań
Posts: 227
|
dziwne zachowania szamana
Standart...w zasadzie bez komentarza. Zycie z wilczakiem to szkola zycia ...
Quote:
Quote:
Quote:
Quote:
Zalozylismy ze ma koci charakter i jest OK. zycze duzo samozaparcia i wiary w siebie : ) Pozdrawiam Kamila i Fany |
||||
19-05-2006, 22:41 | #3 |
Junior Member
|
Luna zrobiła mi podobnie. Przyjeżdżam, ktoś z domowników wypuścił ją na podwórko, a ona cieszy się jak szalona do sąsiadki która przechodziła obok a z którą Luna nigdy nie miała kontaktu. Potem siku, zapachy, znowu jakiś człowiek, a mnie jakby nie było. Zawsze było inaczej. Cieszyła się tak że prawie chciała mi wejść na głowę. Robiła cyrk jak ją zostawiałam, teraz się uspokoiła, zostaje w domu (nawet na 2-3 godziny) i nic w tym czasie nie niszczy (odpukać). Czyżby pokazywała mi że już jest dorosła i mnie nie potrzebuje? A może to kolejna próba przejmowania przywództwa? Z Aldkiem zrobiła podobnie. Przyszedł z kumplami, to cieszyła się do wszystkich, łącznie ze mną mimo że z nią wcześniej byłam, tylko nie do niego. A kwestia przywództwa między nim a Luną jest wydaje mi się dokładnie ustalona.Więc o co jej chodzi?
|
20-05-2006, 06:56 | #4 |
Member
|
Postanowiłam napisać, chociaż miałam bardzo mało zawsze problemów tego rodzaju z Maxem. Zawsze zakochany w pańci, grzeczny i spokojny. Siła spokoju jak niektórzy co go znają go określają. Tak naprawdę jest psem posłusznym. Nie miałam nigdy doświadczenia z psami ale Max od początku był dla nas "czytelny" i my tacy staraliśmy się być. Zawsze lubił ze mną przebywać a jego tęsknotę za pańcią w Lazne Belohrad też niektórzy widzieli. Jakieś 1,5 miesiąca temu bardzo mnie zaskoczył. W lutym dołączyła do nas Eresh. Max stara się jej na każdym kroku przypominać ze to on rządzi stadem zwierząt (a jest ich trochę), chociaż też widać że stała mu się bardzo bliska. Któregoś dnia wieczorem leżały na podłodze w domu. Ja położyłam się obok Eresh, ona na mnie zawarczała a ja ją pogłaskałam. Max leżąc odwrócił się do mnie swoją tylną częścią ciała. Potem nie chciał do mnie przyjść, kładł się przy nogach mojego męża a nie moich tak jak zwykle. Nie reagował na przywołanie albo bardzo się z tym ociągał Wyglądał na obrażonego faceta. Jak go próbowałam pogłaskać to uciekał i potrafił burknąć. Nie było mowy o cieszeniu się na mój widok. Straciłam swoją pozycję w jego oczach. Tak było 2 dni, Maxowi nie przechodziło, a ja dostałam nerwa. Wyprowadziłam go na podwórze i przeczołgałam go równo przez niezły czas i tak było kilka razy tego popołudnia . Komendy, nieposłuszeństwo, kara. Było mi przykro przewracać go na plecy i karcić, ale pomogło. Pokazałam mu kto tu rządzi. Max zaczął cieszyć się powoli cieszyć że zadawala pańcię swoim zachowaniem. Wróciła mu równowaga, którą tak naprawdę ja mu zaburzyłam. Obecnie dowodzi swoim zwierzęcym stadem. A każde nieposłuszenstwo nawet słodkiej Eresh jest karcone przeze mnie. Są również czułości i nagrody rozdzielane bardzo rozsądnie i sprawiedliwie.Max cieszy się i jest spokojny jak dawniej nawet nie próbuje na mnie burknąć. Jest bardzo oddany i okazuje to na każdym kroku. Na treningu które ostatnio z nim wznowiłam trener powiedział, że zazdrości mi tego psa, który za mną skoczyłby w ogień. Piszę to bo tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy jak łatwo jest popełnić błąd i zrobić krzywdę temu wrażliwemu jednak stworzeniu jakim jest wilczak, burząc jego ustalone wyobrażenie o nas.
Przepraszam Cię Irku ale może on ustala inną hierarchię i oby się nie okazało że to on z Tobą wychodzi na spacer i to Ty powinieneś się cieszyć na jego widok a on może Cię ignorować. Oczywiśćie nie twierdzę absolutnie że to co zrobiłam z Maxem jest panaceum na każdą sytuację. Takie postępowanie w konkretnej sytuacji może być błędem i przynieść szkody. Wszystko zależy od przyczyn, Twojej więzi z psem i jego dotychczasowego wychowania. Ja zadziałałam intuicyjnie, byłam bardzo rozżalona na Maxa i pomogło. Ale rozumiem bardzo Twój problem. Mam nadzieję, że to chwilowe. Pozdrawiam
__________________
http://henrykowka.wolfdog.org/ |
21-05-2006, 18:45 | #5 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Ja to świetnie znam! Tinka bardziej cieszy się z przyjścia każdego z naszych przyjaciół i znajomych, pani która przychodzi sprzątać, sąsiadów których z trudem kojarzy, listonosza, a nawet obcych fachowców, niż nas. A skąd o tym wiemy? Mieszkamy na III p, a ona potrafi z radości zbiec nawet na I p. podczas gdy na nas czeka na III , czasem zamacha ogonem, czasem łaskawie zejdzie dwa lub trzy stopnie, gdy jest w wyjątkowo dobrym humorze, albo wyjątkowo stęskniona
Myślałam zawsze ze to byl wynik naszego błędu z czasow jej szczenięctwa. Kiedy przychodzila do nas 'babcia sąsiadka' poruszająca sią o kulach - chórem krzyczeliśmy "Tinka, nie skacz" i "Tina, na miejsce", tak, żeby przypadkiem jej nie wywróciła, a poczciwa psica wbila sobie do glowy, że dobre maniery= zamachanie ogonem i siad w swoim legowisku. I tak zachowuje się do dziś na nasz widok. Nie znam wilczych obyczajów, ale jakoś intuicyjnie wydaje mi się, że witanie się, lub niewitanie nie ma nic wspólnego z przewodnictwem w stadzie. Tinka jest starą, dość posłuszną suką, nie mamy wątpliwości, co do jej wyobrażeń dotyczących układu sił w rodzinie, a jej relatywny brak entuzjazmu z naszych powrotów przestaliśmy traktować ambicjonalnie. Po prostu cieszymy się, że serdecznie zamacha ogonem na nasz widok, po 10-15 min. z radości przybiegnie z misiaczkiem albo węzełkiem (prezentem od Ewy), położy pysia na kolanach i zamruczy jak kot, nastawi którąś częsć swego psiego ciałka do podrapania albo poliże po ręce, a potem ułoży się w przejściu żeby mieć oko na wszystko... Może witając wylewnie gości chce nas po prostu wyręczyć w obowiązkach gościnnych gospodarzy? |
21-05-2006, 19:15 | #6 |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
U nas przypadki bardzo nie-wylewnego witania pojawiają się wtedy, gdy kogoś bardzo długo (w mniemaniu psa) nie ma - np. jak ja wracam po całej dobie nie bycia w domu, wtedy Varuś tylko łaskawie zamacha ogonkiem i idzie na miejsce... zupelnie jakby był obrażony, że pańci długo w domu nie było i że muszę mieć z tego powodu "nauczkę"...
|
22-05-2006, 07:55 | #7 |
Moderator
|
Moja Harkunia tez tak robila, ale hm... troche inaczej.
To zauwaziliszmi z kolegami na jej pierwsze wystawy: dziewczyna jest ostawiona samotnie gdziesz tam w jakimsz katku, ja wracam do nej a ona...popatrzy na oczy, zrobi "ufff" i juz jest po calym powitaniu. Wszystkie koledzy po kinologii i treningu byly bardzo zdzywione takiego zachowania:jakby pies liubi ale nie zabardzo swoja pancie. I ja tez z takiego zachowania bylam nie zadowolona i dlugo obmyszlalam "moze ja ja urazylam albo cos?". Ale okazalo sie ze to jest dla niej normalka, bo kedy wencej obserwowali koledzy jej zachowanie, widzieli ze ona jest cholernie przerazona ze mnie niema i niesamowicie zadowolona kedy wracam, tylko pokazuje to inaczej-nie tak jak inne "normalne" psy, a po swojemu-wilczemu-patrzy w oczy, podskakuje, podlyzuje moje gardlo. Teras, kedy jej juz 4 i wencej ona juz umie machac ogonkem na powitanie, ale i to robi bardzo krotko, ale ja juz umiem czytac jej myszli i wiem ze ona baaardzo jest stekniona za mna i ze nic wencej na szwiecie nie istnieje dla wilczaka tylko jego rodzina. p.s. a male bestii-piranii, kroliczki z lasu, machaja ogonkami jak retrivery-mozna to widziec na filmikach, jakiesz dziwnie wilczaczki-kochaja wszystkich liudzi i jak zakrecone mierdaja ogonkami. |
24-05-2006, 13:32 | #8 |
VIP Member
|
Powitanie w stylu wilczego stada widac nadal u wilczakow... powoduje ono wiele problemow, bo przypomina to dzika radosc na widok wlasciciela: skakanie, lizanie i tance... Czesto wiec warto mimo wszystko tego oduczyc, bo nie raz konczy sie porwanymi koszulkami i plamami na ubraniu....
Jednak gdy do domu przychodzimy w towarzystwie innych osob to one sa witane - bo to "cos nowego i wartego uwagi". Wtedy rzeczywiscie wlasciciel schodzi jakby na druga pozycje... ale nie ma w tym nic negatywnego..... Gorzej, gdy rzeczywiscie pies wcale sie nie wita. Wtedy mozna sie zastanowic co sie stalo, co jest tego przyczyna...
__________________
|
|
|