SIEROTKA był u nas raptem tydzień i dał radę
zasłużyć na ksywkę FRANKENSTORM
Zgarnęliśmy go z ulicy, gdy biegał "na sygnale" między posesjami, usiłując znaleźć w płotach szczelinę, aby dostać się do ludzi ....
Zziębnięty, wygłodniały, z podbitym okiem, 4-5 miesięczny szczenior miał czerwoną obróżkę, co dawało nadzieję, że może znajdziemy adres właściciela. Adresu nie było, bida wylądowała u nas.
Nie tracił czasu, aby się zregenerować
- zrobił to natychmiast
Eury wylądowal na gołych dechach, bo Młodemu spodobało się na miękkim posłaniu ...
Polubił też Eurysiową starą świnkę, aportowal pięknie i ... nieustannie
Eury zadowolony nie był, bo gnojstwo nie dawało mu spokoju ani w domu, ani w ogrodzie
Eury, pokaż jak pobawić się na takiej plamce śniegu?
Tak...
Eury, nie uciekaj...
Eury, baw się ze mną...
Energia sierotki i to, że już za nim nie nadążamy
tak nas zmotywowało, że migiem oblepiliśmy ogłoszeniami 3 okoliczne wsie - w sklepach, aptekach, na poczcie miła psia gęba wabiła "ofiary"
.
I stał się CUD - znalazł się Właściciel !
Frankenstorm nazywa się Dżoki, dzieci wychodząc z posesji nie domknęły furtki i szczenior ruszył sam zwiedzać okolice.
Opiekun został odpowiednio pouczony
i obiecał, że z wdzięczności za "ocalenie".... będą nas odwiedzać
Przypomniały nam się czasy, gdy takim potworkiem był Eury.....
i zdecydowanie wolimy go w wersji dojrzałej.