No ja też miałam taką teorię - że tu o komunikację idzie. I z pewnością ma to duży wpływ, ale na obecną chwilę wybory Czesia wydają mi się dziwne i bezsensowne
Bo np. labradory są fuj, nie aż tak jak sharpei, weimar, czy jakiś "czarnuch", ale ogólnie niezbyt je lubi... nawet suki są dla niego niezbyt interesujące i robi im łaskę, że TYLKO je lekko oburczy, zamiast zglebować
No ale czym w kwestii komunikacji różni się weimar od labradora? Oba są spore, oba mają oklapnięte uszy, dość sztywno noszone ogony. A widać różnice - labrador jest po prostu niezbyt mile widziany, a weimar to śmieć najgorszy, zabić, zabić, zabić drania natychmiast!
Podobna sytuacja w przypadku tollerów i goldenów - golden jest po prostu niezbyt ulubioną rasą Czesia. Czasem oburczy cicho, czasem głośniej, ale w miarę da się go okiełznać, gdy widzi goldena. Natomiast kiedy na horyzoncie pojawi się toller to Cresilowi oczy zachodzą krwią i ma wzrok mordercy
W czym dla niego różnica? W czym?
Oba mają oklapnięte uszy, są kudłate i nawet kolor mają w tej samej "kategorii"
A jednak Czesio widzi ZNACZĄCĄ różnicę
Podobnie sznaucery - trudno cokolwiek wyczytać z pyska, którego nie widać, więc można się od razu spodziewać kłopotów... ale jednak te o maści pieprz-sól nie denerwują Czesia aż tak bardzo, jak te czarne. Na srebrne po prostu poburczy, tak normalnie... a czarnego najchętniej zjadłby na śniadanie
Ale widzę, że pociąg do jak najbardziej wilczych psów potwierdza większość opiekunów wilczaków
Oczywiście nie dotyczy to psów tej samej płci
Ale widać znaczącą różnicę w podejściu Czesia przy spotkaniu np. suki labradora, a suki wilczaka. W ogóle nie ma co porównywać
Labradorka to dla Czesia najwyraźniej brzydula
Natomiast wilczakowe panny to... o matko! Na uszach by stanął jakby trzeba było
A jak w pobliżu nie ma wilczakówien, to zdecydowanie na spacerach wygrywają haszczakowe panny, a nawet akity z zakręconymi ogonami.