View Single Post
Old 05-01-2010, 15:44   #107
Karina
wilczakowa mamuśka ;)
 
Karina's Avatar
 
Join Date: Dec 2009
Location: Łódź
Posts: 497
Send a message via Skype™ to Karina
Default

Quote:
Originally Posted by atah View Post
To Astrunia ma odwrotnie - zupełnie nie ma lęku wobec ludzi, wszystkich gości wita jak swojaków. Z psami też się dobrze dogaduje, natomiast centrum miasta stanowi problem. Astri zatrzymuje się co 2 metry i nasłuchuje, spacer jest spowolniony maksymalnie. Naprawdę już wole jak pies ciągnie - przynajmniej jest szansa na dotarcie do celu o czasie Spotkanie z tramwajem było dużym przeżyciem, ale stres zminimalizowali ludzie, którzy zaczęli zaczepiac że "niuniuniu jaki piesek, czy to husky?" No i prawdziwy stres - szelki, to dramat i nieszczęście psa niepojęte.
Astrunia ma też swoje światełko w tunelu, na wieczorne spacery po lesie zakładamy jej świecidełko do obroży, bo stary wilk to się zawsze odnajdzie a to małe w ciemności nie wiadomo czy kierunku nie pomyli. I Astri robi za czerwona latarnie leśną.
"Siad" i "na miejsce" załapała błyskawicznie, ale podawania łapy to jej nie umiem nauczyć, mimo ze pokazuję Astri prezentacje z Mumkiem - podejrzewam nawet, że to moze taka manifestacja :"nie jestem owczarkiem, zeby sie wygłupiać z podawaniem łapy".
No i ten głód! Jest non stop przeraźliwie głodna. Kombinuje, żeby podkradać jedzenie. Dosyć szybko zlokalizowała wór 18 kilowy z karmą i weszła do niego cała - dobrze że szeleściła przy tym i zauważyłam zanim się nie przejadła! Wczoraj uciekła pod łózko z ćwiartką kurczaka, którą pożarła z kośćmi. Na szczęście jej nie zaszkodziły.
a przychodzi do Ciebie na zawołanie? bo Radochna to na podwórku lata gdzie chce, a jak się ją woła to ma nas w nosie i w otwartym terenie to aż się boję ją puścić chociaż bardzo bym chciała ... może polecicie mi jakieś metody nauki przychodzenia na zawołanie ? na mieście natomiast bardzo piszczy i się trzęsie ze strachu, za dużo się dla niej chyba dzieje, nawet nie bardzo ma ochotę się załatwiać w obcych miejscach. za to na smyczy, mimo wielkiego strachu, ciągnie się jak szalona - nie chce iść normalnie przy nodze no i są momenty, że się plącze i zatrzymuje jak zbliża się do niej "niebezpieczeństwo". co do podawania łapy to Radochna często sama od siebie podawała łapę więc to wykorzystałam a jak bardzo nie chciała podać łapy na zawołanie to po prostu pokazywałam jej o co chodzi biorąc jej łapę w moją dłoń i szybko to załapała najgorzej było z "leżeć". a teraz próbujemy jej nauczyć łapania i przynoszenia nam zabawek, czy też aportowania ale te komendy to już ma zupełnie gdzieś - czasem je wykona, ale to bardzo rzadko. dlatego mam wrażenie, że ona wie o co chodzi tylko jej się po prostu nie chce nawet ciasteczka jej nie kuszą hehe, Radochna też ma taką głodomanię w kuchni to jest prawdziwy szał trzeba ją bardzo pilnować, bo wszystko by wykradła a jaki płacz jest jak my jemy... do wora z karmą też jej się ostatnio zdarzyło wejść xD chyba przeczytała Twojego posta
Karina jest offline   Reply With Quote