View Single Post
Old 09-05-2014, 21:16   #16
maillevin
Junior Member
 
maillevin's Avatar
 
Join Date: Aug 2006
Posts: 156
Default

Quote:
Originally Posted by emka View Post
A mam jeszcze takie pytanie, czy może ktoś opanował jak zostawić Wilczaka samego w małym mieszkaniu na 8h?
Opanował raz i teraz jest w trakcie opanowywania drugi raz Mój pies w tym wieku zachowywał się identycznie jeśli chodzi o zostawanie, nierealne było nawet wyjście ze śmieciami bo darł się na cały regulator, sąsiedzi się skarżyli, grozili, wydzwaniali i zgłaszali gdzie się dało itp. Mieszkanie mam mniejsze niż Wasze, a ściany są tak cienkie, że słychać każde kichnięcie więc co dopiero wyjącego wilczaka.

Doskonale rozumiem Wasze odczucia i chęć oddania psa, jeśli jednak chcecie próbować dalej to to nie jest problem nie do rozwiązania, przynajmniej nie w tym wieku. Później może być gorzej.

Ja ćwiczyłam z psem, wydłużałam czas, odczulanie itp. itd. - efekt w zasadzie marny, właściwie to żaden, bo 5-10min po pół roku to nie efekt.
A dalej było tak:
1. klatka, ciężka, spawana,z odpowiednim rozstawem prętów i grubą podłogą - żaden sklepowy badziew, one są dobre dla psów, które nie chcą z nich wyjść. Pies zamknięty w takiej klatce nie powinien się załatwiać.
2. fluoksetyna dawkowana wedle ulotki Reconcilu tj. fluoksetyny dla psów, tyle że o smaku wątróbki, w dawce 1mg na kgmc (zakres dawek to od 0,5 do 2mg na kgmc)
3. pies zostawiany codziennie, tak samo, ignorowanie wycia itp. (chce niech się drze, trudno) - rytuał po prostu,
4. czas tego zostawania był wydłużany, od 1h do 8-9h kiedy pies już po prostu spał w klatce, całkowicie wyluzowany.

Od momentu zostawiania psa w klatce, do zmniejszenia się wycia i wchodzenia przez psa samemu do klatki minęło ok. 1,5msc, po 2msc po prostu kładł się i spał. Oczywiście, żeby nie było zbyt różowo, zostawienie w innych godzinach połączone było z wyciem itp. Miał wtedy półtora roku.

Gdy przestałam pracować odzwyczaił się i problem zaczął się na nowo. Co prawda w międzyczasie udało się wypracować jakieś tam zostawanie luzem w mieszkaniu, ale nie zaryzykowałabym zostawienia go tak na parę godzin (juz raz wylazł mi na parapet zewnętrzny a nie mieszkam na parterze).

Obecnie zostaje sam od kilku miesięcy, początek był tragiczny, pies się wydzierał bez przerwy, szalał w klatce i ogólnie mu odbijało. Nie był to już lęk ale frustracja, w związku z czym, po długim namyśle i konsultacjach ze szkoleniowcami, zdecydowałam się na obrożę antyszczekową - zostawał w niej 2tyg i przestał się drzeć, jednak nie polecam Waszemu psu na tym etapie tego rozwiązania bo zdecydowanie pogłębi mu to lęk. Celem takiej obroży jest przerwanie psu nakręcania się co ma w efekcie ułatwić mu naukę samokontroli, ale to nie zadziała przy spanikowanym psie.

Obecnie jeszcze cudów nie ma, ale już się kładzie w klatce, przestał niszczyć kocyki itp. które w niej ma (taki znalazł sobie zastępczy sposób rozładowywania napięcia - zamiast wycia), wyje raz na parę godzin i niezbyt głośno. Niestety póki co nadal wspomagany farmakologicznie - próba odstawienia się nie udała, zaczął szarpać pręty i histeryzować, ale póki co wszystki idzie w dobrym kierunku więc jest nadzieja, że w przyszłym roku będzie już w miarę normalnie.
Dodatkowo ma założoną obrożę fermonową - naprawdę pomaga, pies jest spokojniejszy, bardziej zrelaksowany.
Ponadto bardzo przydatny jest Skype. Ja założyłam psu jego własne konto z opcją automatycznego odbierania rozmów i kiedy jestem w pracy, czy poza domem w każdej chwili mogę zobaczyć i posłuchać co pies robi, a jeśli chcę włączam mikrofon i go opieprzam za darcie mordki - działa No i taka w sumie oczywista rzecz, ale jak wychodzicie to na luzie, bez nerwów, bez zdenerwowania w głosie czy zachowaniu bo pies to zauważy i będzie mu trudniej zostać.

Pogodizłam się też z myślą, że prawdopodobnie nigdy to nie będzie zupełnie normalny pies jeśli chodzi o kwestię zostawania, ale z tym da się żyć, należy się tylko zastanowić czy się chce i czy jest się w stanie to zaakceptować.

Nie czytałam całego wątku, ale co do podgryzania smyczy czy rozwalania kagańca - po prostu mu na to nie pozwalajcie On się nie rozpadnie, ani nie dostanie żadnego psychicznego urazu jeśli mu jasno zasygnalizujecie, że sobie tego nie życzycie - wiem, łatwo powiedzieć

edit:
mam nadzieję, że autorka się nie obrazi, że to tu wkleję, ale mnie to pocieszyło podczas mojego kryzysu, może i Wam pomoże świadomość, że nie jesteście z tym sami http://baaj.pinger.pl/m/15136696 dodam jeszcze, że autorce również się udało osiągnąć spory sukces w zostawianiu psa, więc naprawdę da się, ale trzeba być świadomym, że niektóre psy mają pewną nieprzekraczalną granicę, na której kończą się możliwości. coś da się zrobić zawsze, nie zawsze tylko jest to to czego się oczekuje.

Last edited by maillevin; 09-05-2014 at 21:25.
maillevin jest offline   Reply With Quote