My też już dotarliśmy. Te "eurysiowe" imprezy coraz bardziej nam się podobają. Spędziliśmy piękny "biały" weekend w dolinie Wagu, u stóp Gór Strażowskich, czyli w Trenczynie i w pobliskich Trenczyńskich Cieplicach.
Trenczyn dla turystów - to przede wszystkim potężne zamczysko na wyniosłej skale ponad miastem. Była to rodowa siedziba miejscowego oligarchy Mateusza Czaka (XIII/XIVw.), zbuntowanego przeciw królowi węgierskiemu. Niepokonany feudał zyskał przydomek "Pana Wagu i Tatr" i jest przez Słowaków uważany za bohatera narodowego. Na skale, u podnóża zamku - wielka osobliwość i atrakcja miasta - jedyna na terenie Słowacji inskrypcja z czasow rzymskich , datowana na 179 r.n.e., informująca,że założono tu obóz wojskowy, w którym stacjonowali żołnierze Marka Aureliusza po zwycięstwie nad Kwadami.
A na Starówce jest i średniowieczna Brama Dolna zwieńczona ośmiokątną wieżą z zegarem , i ogromny kompleks klasztoru i kościoła Pijarów - zabytek z czasów kontrreformacji , i barokowa kolumna "morowa" św.Trójcy (zazwyczaj kolumny św.Trójcy stawiano w podzięce za uratowanie przed zarazą - stąd ich mnogość i nazwa "morowa"), Dom Żupny z tego samego okresu , i Dom Kata. Jest wreszcie synagoga - jedyna na Słowacji odbudowana ze zniszczeń wojennych.
Trenczyn zwiedzaliśmy z doskoku, bo mieszkaliśmy w oddalonym o 10 km uzdrowisku - byliśmy zatem " u wód " w dodatku termalnych ! No, po prostu w ... kurorcie - w końcu to małe miasteczko należało do najważniejszych uzdrowisk Austro-Węgier. Najcenniejszym zabytkiem w Cieplicach jest łaźnia Hamman zbudowana w stylu mauretańskim (hamman po arabsku znaczy - kąpiel). Mamy z Eurysiem b.ładną fotkę na jej tle.
No i na koniec polski ślad (trzymam się schematu z Ołomuńca) - na jednym z budynków wypatrzyliśmy tablicę pamiątkową z informacją, że w okresie międzywojennym stał w tym miejscu Dom Zdrojowy PONIATOWSKI (może ktoś dociekliwy wyśledzi, który to z Poniatowskich był jego fundatorem?), a częstym gościem bywał w nim Karel Capek - może tu właśnie pisał "Przygody...Szwejka"?
O wystawie wszystko napisała Margo - no, może wprowadzę jedną poprawkę : Eliś wygrał nie o WŁOS, ale o całe FUTRO.

Od Ołomuńca minęły 2 tygodnie - tam Eury był łysawy, w Trenczynie już całkiem "goły".
Bardziej przypominał nietoperza niż wilczaka.

Jadąc na wystawę wiedzieliśmy,że będziemy "robić za tło", ale wcale nas to nie zniechęciło.
Eurego zobaczyło kilku sędziów - dwaj z nich nawet go z zapałem obmacywali (szukali pewnie sierści).

Było wesoło (trochę na wspomaganiu!) - chyba wszyscy dobrze się bawiliśmy.

Tylko Marzena nam cierpiała, ale młodość potrafi pokonać wszystko - więc przetrwała !
MUSZĘ jeszce wspomnieć o występie Krzyśka. W finałach dostał do garści Balroga - starał się jak mógł i obiecał, że następnym razem przegoni wszystkie psy biegnące przed nim i ustawi się od razu przy tabliczce z numerem 1.
Nie wykluczamy, że wybierzemy się do Brna,chociaż z pewnością w tydzień Eurysiowi grzywa nie urośnie.

[/img]