Ostatniej nocy zdarzył się cud!
Tinula przespała całego swojego 14 Sylwestra - nie trzęsła się jak galaretka, nie płakała z bólu, a nora w szafce pod umywalką pozostała nieużywana.... Kiedy po północy fajerwerki szalały (a mieszkamy niedaleko Rynku, więc było BARDZO głośno) psisko leniwie przeniosło się z jednego pokoju do drugiego, (gdzie mniej okien, więc i ciszej), zwinęło się w kłębek i ponownie zasnęło.
Mamy dwie teorie - albo z wiekiem po prostu przyzwyczaiła się do Sylwestra, albo - co jest bardziej prawdopodobne

- na starość pogorszył jej się słuch i wystrzały nie "kaleczą" jej uszu.... To potwierdzałoby teorię weta, że Szara nigdy nie
bała się huku, tylko miała nadwrażliwe uszy, jak to się zresztą zdarza wielu psom.
Już sama nie wiem czy cieszyć się, że Antosia pozbyła się udręki, czy smucić, że głuchnie na starość...