Rozumiem Waszą złość. Ale nie rozumiem, jak można pójść do sklepu i kupić dziecku np. chomika. Te biedne stworki tam męczą się naprawdę niemal tak, jak psy.
Niewiele jest sklepów, gdzie zwierzaki są odgrodzone od "zwiedzających" - mają zapewnione chociaż minimum spokoju. Chodź to i tak nie jest to, co należałoby im zapewnić. Bo czy ktokolwiek ma świadomość, że myszy, dla prawidłowego rozwoju, potrzebują b. różnych bodźców (różnorodnego terenu, możliwości częstego eksplorowania nowego otoczenia itp?).
Nie wiem, dlaczego mamy wdrukowane takie "normy" w stosunku do psów czy kotów, a nie mamy w stosunku do żywych istot w ogóle?
Dlaczego nie oburzamy się na widok fretki, zamkniętej w maleńkiej klatce i drażnionej przez wszystkie przechodzące dzieci? Dlaczego nie porusza nas widok szczura, siedzącego jak kupka nieszczęścia w rogu klatki (przecież nie może mieć "domku" bo nie będzie go widać i się nie sprzeda!)....
Chodź może powinnam się cieszyć, że chociaż niektóre widoki nas poruszają....
__________________
|