Żarłoczność u nas ustała, jak młody przestał rosnąć. Przez blisko 6 lat był bardzo ekonomiczną wersją psa do karmienia. Niestety ubiegły rok (2 x babeszja) i zaraz potem chemiczna kastracja spowodowały totalne zablokowanie ośrodka sytości w mózgu

Efekt? Dobiliśmy do 53 kg (jego norma to 45) i powrócił szaber podczas naszej nieobecności: sucha bułka, zmasakrowana lodówka itp

Nie wiem dlaczego olśniło mnie tak późno (ale lepiej późno, niż wcale) z warzywkami. Weszliśmy na mieszanki warzywne
spadzistej
i ku mojej radości widzę powrót do normy. Jednocześnie warzywka zapychają burego tak, że skończyło się jojczenie wiecznie zagłodzonego psa

Pokuszę się o lekką prowokację, że mogę chyba już nie zamykać lodówki na kłódkę, na czas naszej nieobecności?

(
ale to ciiii...żeby Cheyu nie usłyszał)