Człowiek w "trudnych do życia warunkach" twardnieje. Byłam miastowa i miałam sumienie miastowe /nawet udawałam, że tęczowa szynka z marketa nie jest ze świni a jeśli,nie daj Boże!, już -to humanitarnie zabijanej/ -gdy stykasz się z naturą w jej prawdziwym kształcie otwierają Ci się oczy, że może Twoje spojrzenie na świat nie jest jedyną prawdą objawioną. Ja taki moment miałam, gdy na moich oczach wiejski smark 6-7-letni skręcił kark małemu gołąbkowi, bo "tatul powiedzieli", że z niego nic nie będzie... Nie wiem jak inni by zareagowali, ale ja wtedy miałam realne wspomnienie śniadania między zębami...Nie wiem czemu /

/, ale do tej pory tych ludzi nie lubię, chociaż nic mi złego nie zrobili...
Magda, jest takie dziwne słowo >Wolność< -ja na dzień dzisiejszy właśnie to pojęcie uosabiam /i nie jestem ewenementem -wielu miastowych*, którzy uciekli z miasta wiedzą o czym piszę/. Ale "wolność" nie w tym kształcie przeinterpretowywanym chętnie przez innych na swoje egoistyczne potrzeby... Nie samowola, nie egoizm, nie "róbta co chceta", nie "jakim mnie Panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz"... Jest jeszcze inne znaczenie tego słowa....
Błagam! Nie mów o prawowitych mieszkańcach tych ziem, tych ostoi, "tych pagórków leśnych i tych łąk zielonych".....Ja się cieszę, że moje niuniusie, to nie niuniusie -mam psa z genami wilka, nie yorka z chowu klatkowego. Wiem, na co go stać -staram się być ostrożna, ale nie spętam go w okowy przepisów i zasad humanitaryzmu.
...
*-ja nas nazywam "szczury uciekające z tonącego okrętu".... szczur to mądre zwierzę...
....
Grin, masz wiele racji w swoich słowach /zgłębię je później -zaraz muszę lecieć/. Co do kotów, to łajzy są sto razy większe od psów. Naszą łajzę wysterylizowaliśmy na "dzień dobry", karmimy /mimo, że stodołowa i "na" myszy/ na max-a a i tak łowi....Grin, my mieszkający na wsi a będący z miasta bardziej się staramy niż "autochtony" -im to dopiero wisi....