Oj, Spadzista.... taki artykuł dotrze do co dziesiątego, a pozostałych dziewięciu to co?.... Młodzi Jesteście, naiwni. Świat chcecie ratować rozdając kwiatki i "prezerwatywy".... Świat jest brutalny, rządzi forsa i tylko forsa. Jak nie dasz "na odlew", nie zszokujesz, to taki artykuł możesz sobie w Biblię wsadzić, jako zakładkę..../Ale walczcie -do Was należy "tu i teraz"

/
Oj, Spadzista.... fajna z Ciebie Kobitka

, ale dla mnie ten artykuł, to "byleco". Tak, to ja sobie mogę "niuniać" do moich ogonków, a one pokiwają łebkami i .... zrobią swoje, a jeszcze mi "mentalnego" "wała" pokażą.

Takich artykułków są "jeziora" w internecie a oprócz tego "morza" informacji o podłościach ludzkich względem zwierząt i "oceany" cierpień poszczególnych zwierząt. Chcę wierzyć, że w fundacjach są Ludzie podchodzący indywidualnie do każdego "przypadku", ale na bazie obserwacji adopcji u ludzi /i zgotowanej im przepisami "drogi cierniowej"/, moja "wiara" rozwiewa się w >puch marny<.
Obserwując draństwa czynione psom, ja bym się nie opieprzała

i napisała tak:
"Drogi przyszły Hodowco!
Pozbądź się złudzeń, hodowla to:
-odpowiedzialność; powołujesz na świat psy i musisz pamiętać, że ktoś Ci da w mordę, jeśli wciśniesz mu chłam opakowany w sreberko jakości; będziesz miał niezłą jazdę, gdy komuś piesio od Ciebie się znudzi i przywiezie Ci go pod dom -sajgon na maxa; jeśli wyrzuci go do lasu -dla Ciebie to "pół biedy", bo zawsze możesz udawać, że nie wiesz "co za drań to zrobił" i sumienie "czyste".../do czasu.../;
-marny interes; nawet karmiąc ścierwem musisz /na szczęście!/ poszczepić i załatwić papiery /te lewe też kosztują/. Co do ścierwa w miskach -nie opyla się... przyszły frajer jednak oczy ma i zobaczy stan psa....;
-obserwacja otoczenia;
a/ będziesz "producentem", to w końcu środowisko danej rasy Cię "zluka" i napiętnuje, a jak do tego "dołoży swoje" jakaś organizacja "popaprańców miłośników", to policję i Sąd /w końcu i adekwatnych do winy, dzięki Bogu, doczekamy się kar/ masz jak nic na karku;
b/ będziesz walił ściemy w środowisku, to środowisko Cię odtrąci i obłoży ostracyzmem, a opinia Cię załatwi....;
-przede wszystkim bądź uczciwy /cholera, z tym ból!/; Jeśli chcesz zgrywać Hodowcę, to zachowuj się jak Hodowca. Nie pieprz ludziom, że oddajesz psa, bo.... "trele-morele". Graj, jak prawdziwy fachman: pies wypada z hodowli, to go uśpij /to tylko jeden zastrzyk za grosze -flaszka kosztuje więcej/. Gdy oceniasz miot i widzisz, że część szczeniaków jest "do dupy" w Twojej ocenie -uśpij je. No wydaj te parę złotych na zastrzyki -nie bądź kutwa... jeśli utopisz, może się potem śnić po nocach i moralniak, jak nic, a Ty przecież chcesz uchodzić za nieskazitelnego. Gdy Twoja suka jest kiepska /słabe mioty/ -też "pod nóż": po co ma Ci się plątać pod nogami, zawadzać i żreć za friko...
-zrób dobrą kalkulację; zaprzyjaźnij się z hodowcami, wyciągnij od nich informację ile z tego można "wyciągnąć" na czysto. Uwierz: marny grosz... nie opyla się. To zabawa dla filantropów i autentycznych miłośników-popaprańców. Gówno nie kasa, a oprócz tego syf w chałupie -zaszczane podłogi i smród odchodów szczeniaków /a do tego multum zniszczeń/, nawet jeśli są w kojcach na dworze, to i tak "jedzie". Lepiej się pobawić w "futerkowce" -"paranoicy" na punkcie eko-skóry mogą Ci naskoczyć -"elegantasów" jest więcej. I do tego smrodu można się przyzwyczaić, gdy jest sowity ekwiwalent za skóry...
I pamiętaj, potencjalna "Łajzo" /-jeśli myślisz tylko o zysku/ -przyjdzie dzień rozliczeń... Za życia dostaniesz tego "próbkę" od środowiska, które Cię osądzi bez skrupułów, bo MA DO TEGO PRAWO!!! A potem, jeśli Bóg istnieje, masz przeje...e ...-świadkami w "procesie" będą psy, którym zgotujesz "piekło na ziemi" i rany w sercu i duszy.
A jeśli jeszcze, nie daj Boże, kupisz wilczaka, to masz przewalone kompletnie. Zanim go weźmiesz do hodowli, poczytaj po co ten zwierz został stworzony i jaką ma naturę. Dlaczego wypadł z "militarnego planu"... Nie wiesz? To Cię oświecę z mściwą satysfakcją: lepiej go uśpić oseskiem, niż pozbywać się go, gdy dorosły. Bo wilczak, to "specyfika" totalna: przywiązuje się do pierwszego właściciela miłością ogromną, kocha go ślepo, wielbi i odda za niego życie bez wahania. Ta pieprzona rotacja w czekistach czechosłowackich powinna być dla Ciebie informacją, jak ciężko go uczyć nowego domu, nowego opiekuna.
Jeśli chcesz zgrywać przed otoczeniem "miłośnika" i "pasjonata", to musisz mieć w sobie EMPATIĘ i WSPÓŁODCZUWANIE. Bez tego daleko nie pociągniesz. Bo jeśli na dodatek masz jeszcze dzieci, to "gen sukińsyństwa" przekażesz dalej -nasza progenitura uczy się życia "przez" nas...
Dotarło?!"
....
Ooooo, ja bym TAK napisała...

/wklejając odpowiednią rasę, szczególnie psy specyficzne, a fila -m.in.- do takich należy/.
I mam prawo tak napisać, bo to na podstawie moich doświadczeń...
Skromne Ci one, ale umiem wyciągać wnioski i też patrzę oczami psa...
Chciałam mieć hodowlę /i na papierze mam/ altruistyczną, bo od początku wiedziałam, że kasy się na tym nie zarobi, ale: nasycenie rynku, choroby, ODPOWIEDZIALNOŚĆ za powoływane życia /nawet gdy pies jest już u nowego opiekuna/ oraz miękkie serce mi na to nie pozwoliły. Moje miękkie serce doprowadziło do tego, że mam niewidomego psa-mastodonta /"wypad" z hodowli/, że pogrodziłam teren i złożyłam zamki w pokojach, bo moje dwie suki się chcą zabić. I ani przez sekundę nie pomyślałam, by zrobić odstrzał /miłościwą adopcję/ którejkolwiek mojej "córeczki"... Nie pomyślałam o adopcji, bo przede wszystkim myślę, co one myślą i jakie "rany" bym im uczyniła odtrącając je.
.....
Dobrego dnia potencjalni hodowcy i Ci, którzy patrzycie na hodowlę przez pryzmat siebie, a nie oczami tych "mniejszych", które Opatrzność dała nam przede wszystkim do kochania.
.....
P.S. Napisałam to też dlatego, bo w jednym z tematów zostałam źle zrozumiana -"mówiłam" o dramacie psa, nie człowieka...
.....
P.S.2 -zapomniałabym o hodowcach, którzy dzięki hodowli chcą zrobić sobie "awans społeczny" -ale to inna historia, chociaż z serii tych żałosnych...