U nas definitywnie skończyło się dopiero jak łóżko w ramach przeprowadzki wylądowało na piętrze

(na schodach bramki antydzieciowe - ale na szczęscie na suczysławę też działa

)
Wcześniej zganialiśmy ją z łóżka (i machanie palcem i mówienie "No no nie wolno działało albo jako zaproszenie do zabawy, albo rzeczywiście schodziła skruszona - im była starsza tym bardziej działało). Za to miała posłanie koło łóżka, więc jak zwieszałam rękę to ją mogłam głaskać.
Za to na kanapie miała pozwolenie na leżenie.