Dziękuję Rybka za założenie tematu.
Varguś miał właśnie naczyniakomięsaka.
Czym jest ta autoagresja, jak to rozumieć?
Zastanawia mnie, czy zawsze jest sens poddawać zwierzę chemioterapii? Varguś miał anemię, mimo to nasz wet (onkolog) zaproponował chemię, jako pewne wyjście, przedłużenie bycia Vargusia z nami. Chemię odstawiliśmy po niecałych 2 tygodniach- Varg osłabł, wyniki morfologii miał jeszcze gorsze. Wiem, że to i tak byłaby kwestia paru dni, tygodnia..., ale może bez tej chemii byłby choć chwilę dłużej? Czy jest sens aż tak wycieńczonemu przez chorobę organizmowi dawać tak silne leki, czy może lepiej pozwolić mu po prostu dożyć swoich dni?
Bynajmniej nie mam żadnych 'pretensji' do weta- żeby to tak nie zostało odebrane- zaufaliśmy mu, ma doświadczenie z tymi paskudnymi chorobami, jest fantastycznym specem.
Pewnie wszystko zależy też od konkretnego przypadku, ale ciekawi mnie Wasze zdanie.
A poza tym nie powinnam w sumie o tym w ogóle myśleć, czasu nie cofnę, ale jednak myślę, bo trochę się z sobą gryzę w dalszym ciągu.
Inna sprawa-
jak często nowotwory są uwarunkowane genetycznie?
Czy jest możliwość, aby je wyeliminować z hodowli drogą doboru psów, które nie są nosicielami?
Pozdrawiam
Last edited by Agnieszka; 16-12-2011 at 12:46.
|