Aszczu póki co wchodzi pomału w etap "weź mnie, błaaaagam" i zobaczymy jutro na agility jak sobie będzie dawać radę...
W sobotę na treningu psom nie przeszkadzała bardzo bardzo (trzeba ją było im zabrać z widoku), ale ćwiczyć to tak sobie chciała. Jak to określiła nasza trenerka: "skacze, bo mnie lubi i ja ją o to ładnie proszę, ale funu w tym nie widać"
Pocieszam się, że w zeszłym roku było tak samo... A na następne zajęcia biorę dla Aszczu majciochy coby nie brudziła przeszkód.