Wyciągam temat.
Nie łudzę się - zima zbliża się powoli (mimo ładnej pogody na dziś).
Jako, że nie chcę zimą zalegnąć w domu i obrastać tłuszczem

wpadłam na pomysł właśnie tych całych nart, z Misterną oczywiście.
Pytanie do speców (i nie tylko

); jakie narty najlepsze. Z tego co tu wyczytałam, dobre wydają się być te tourowe, jakiekolwiek one są, ale niby są krótsze od zwykłych, więc jak było napisane, zmniejsza ryzyko wpadnięcia na psa.
No i tereny też mamy jakie mamy - nierówności, górki, kamienie itd. więc znów wg poniższego, lepsze są tourowe.
Chciałabym wiedzieć jak to do końca wygląda, jakie kupić te narty, żeby były dopasowane (specjalne rozmiary do wielkości człowieka itp) i co jeszcze ze sprzętu (szelki, pas i smycz mam).
Nie mam zielonego pojęcia o tych sprawach, więc poproszę o tłumaczenie łopatologiczne
Kolejna rzecz: to cholerne ciągnięcie przez psa.
Garuda tak słabo ciągnie, chyba że ma gonić wilczakowe stado.
Myślałam o dwóch sposobach "nauki". Jedna, że przykładowo ja mam psa do siebie przyczepionego, a Grzesiek jest na wysokości Rudej przypiętej do smyczy i razem "ciągną".
Druga - nagradzać tylko za to, kiedy pociągnie, w sensie jeśli się zatrzyma albo będzie leźć koło mnie - zatrzymuję się i stoję, dopóki nie zajarzy, że ma iść prosto, ale obawiam się, że mogę zapuścić korzenie w lesie...
Osobiście wolałabym po prostu sanki zimą, no ale to już wyższa sprawa. Chyba, że ktoś z trójmiejskich miałby ochotę o tym pomyśleć i spróbować?