Czytalam i z tego co pamietam, to bodaj Jefta z ta wlascicielka pisala, tak samo jak i hodowoczyni, wiec nie mow, ze nikt sie nie podjal...
Poza tym to temat o innym przypadku, innym psie.
Ja juz wczesniej tez pisalam, ze sytuacje sa rozne zyciowe (moze za pare lat, tfu, ja bede musiala oddac Garude? bo powaznie zachoruje?) ale ciagle sie mowi o tym, zeby pisac do hodowcy-no nie wierze, ze sie traci kontakt z dniem zabrania od niego szczeniaka!
I to sie linczuje (a przynajmniej ja), a nie oddawanie psa.
Over