Bardziej chodziło mi o rzeczywiste odjechanie na taką odległość, aby zdecydowała się Ciebie dogonić. No, ale jak się nie da, to się nie da
"Kierat" powiadasz? To Chey sam go sobie wymyślił, w lesie, na wąskich ścieżkach, ustawia się przede mną i jedziemy sobie spacerowo w jego tempie.
Sama jazda w terenie to jest radocha, egzamin niestety już nie bardzo, bo ani pobiegać z innymi psami, ani luzem..bleee

Dlatego po SVP1 daliśmy sobie spokój z kolejnymi egzaminami, ma byc fun, dla obu stron

To, że wilczak (przyzwoicie, normalnie wybiegany) zrobi bez trudu SVP1, to nie ulega wątpliwości, to nie jest dla niego jakiś specjalny dystans, nawet woda na mecie nie budzi większego zainteresowania

Na naszym egzaminie, gdy powtarzaliśmy trasę (złe oznakowanie, zmiana trasy i kilka osób się pogubiło), kawałek prowadził nas Oskar, który wtedy sędziował. Rzucił nam wtedy na trasie, że moglibyśmy spokojnie robić SVP2, ale nie wolno przeskakiwać dystansów. I chyba ważniejsza jest świadomość możliwości naszego psa niż papierek zaliczeniowy