Bursztynku,
Ja ze swoim ciemnym zlem zaczelam od razu, tzn od chwili, gdy z rak Margo wyladowala na moich kolanach w samochodzie. I nie wyobrazam sobie tego inaczej. Szybko tez Mloda wyladowala w przedszkolu "pozytywno-zarelkowym". Ja zbyt malo wiem o psach (nie jestem p. Mrzewinska

) i jestem nie dosc systematyczna, by pracowac z Dewi wylacznie w domu.
A dlaczego zaczelam od razu? Bo, moim zdaniem, pies jest w stanie (i LUBI) uczyc sie nowych rzeczy od "pierwszych" chwil swojego zycia. Bo wspolna praca buduje wiez miedzy Toba a Twoim stworzonkiem, bo jest fajna zabawa i zabija nude (lezenie bezczynnie na kanapie jest dla Dewi atrakcja wylacznie wtedy, gdy ja jem sniadanie i moze poudawac, ze jej to nic nie obchodzi). A czego uczyc, to zalezy wyalcznie od Ciebie i od Twoich potrzeb. Trudniej (w naszej rzeczywistosci szkoleniowej) odpowiedziec sobie na pytanie "jak uczyc". Nawet jak trafisz do dobrej szkoly, musisz uwazac, chocby na "prawa wiekszosci" - ja po miesiacu w przedszkolu ucieklam z krzykiem, bo grupa byla zlozona z typowych "nudziarzy", co to w kolko na rownaj moga chodzic goooooodzinami. I przenioslam sie (w ramach tej samej szkoly) do innej grupy o inaczej prowadzonych zajeciach. Za miesiac bede mogla powiedzeic, czy wybor byl wlasciwy
Pozdrawiam i - jesli masz ochote - do zobaczenia. W koncu Sochaczew nie jest jakos szczegolnie daleko od Warszawy!