Quote:
Originally Posted by Gaga
i na koniec : takie "zawody", nawet najbardziej zabawowe i nieoficjalne fantastycznie ukrecaja leb wlasnemu hurra-optymizmowi i rozbuchanemu samozachwytowi...bo to, ze na placu szkoleniowym albo na spacerze moj ulubieniec jest super i juz oczami wyopbrazni widze nas na podium Mistrzostw Swiata i Galaktyki - nie oznacza, ze tak jeswt naprawde i warto czasem miec okazje do zejscia na ziemie...co niniejszym wykonalismy 
|
U nas poszlo w inna strone....

Zamiast spasc na ziemie, okazalo sie, ze jest lepiej niz oczekiwalismy. I nie chodzi o wyniki, ale o dokonane obserwacje....
1) pies nieprzygotowany do zawodow (chodzi oczywiscie o symulantke Jolke) nie zapomina zbyt szybko, tego, czego sie nauczyl...

Jedza zapomniala nawet na spotkaniu, ze boli ja noga....wiec teraz ma przechlapane, bo szybko trzeba nadrobic zaleglosci w szkoleniu...
2) gratulacje dla Marzeny, ze udalo sie jej tak poprowadzic Ali, ze nie dosyc, ze przyszla na zawolanie (przeciez w sumie obcej osoby), ale nawet cwiczyla chetnie (teraz wiadomo, ze Cheitanek jest jednak po Ali

)

(o tym, ze zostala na odlozeniu, to juz nawet nie wspominam)
3) okazuje sie, ze z Botisa tez beda ludzie...

Bo Killer zamiast ganiac za ludzmi i psami cwiczyl chetnie i nawet wiedzial co sie od niego wymaga. A to dobrze rokuje na przyszlosc....
4) Balrog - tu bez zadnych zaskoczen: on zawsze byl z tych grzecznych (lub nawet "zbyt grzecznych"). Zawsze o wiele lepiej lapal komendy szkoleniowe niz te "domowe": "nie nos kity w gore", "nie prowokuj Botiska"....