Bezpośredniego przykładu nie mam, ale tata mojego Varga, gdy w domu pojawiło się mało dziecko, to potraktował je jako członka stada - rzecz jasna, a gdy nie widział chłopca "na wyciagnięcie łapy" (

) to zaglądał do wszystkich mijanych wózków z dziecmi, szukając tego "swojego"