Maluchy już takimi maluchami nie są

Dziś próbowałam zmierzyć Vigo ale nie dało rady

poczekam na spokojniejszy dzień. W każdym bądź razie łapy ma chyba rozmiaru dorosłego psa - grubaśne i wielkie. W ogóle cały się robi wielki. Charakterek też ma niczego sobie

ale kocha wszystkich ludzi i oczywiście każdy napotkany piesek to najlepszy przyjaciel (nawet jeśli ten się odgryza). A w sobotę wredna pani zafundowała pieskowi traumatyczne przeżycie - zaczęliśmy psie przedszkole. Zajęcia trwały godzinkę, psiur wytarmosił się z innym szczeniorem, troszkę się pouczyliśmy a po powrocie padł - dosłownie. Wczołgał się po czterech schodkach, wszedł do mieszkania i w przedpokoju jak stał tak padł i spał przez pół dnia

W niedzielę też były zajęcia ale wrócił z nich już w pełni sił. Vigo szkolenie jak na razie bardzo polubił, szybko łapie i jak widzi mięsko wykonuje komendy w mig. I oby mu tak zostało