| 
				 hmmm do przodu 
 
			
			W zasadzie to nie mam dużego doświadczenia ale pare faktów da się zauważyć :-)
 Wiem że zaczynać trzeba na tzw trasach przelotowych  pomiedzy punktami posikowymi i wtedy wzmacniać ciągnięcie  warto aby to było średnio płaskie miejsce bez kopnego śniegu.
 
 Odpowiedni jest powrót do domu psy wykakane i odświeżone punkty psiej deklinacji. A jak jeszcze na horyzoncie pojawi się znajomy głos .... mocno trzymać --- i mocne narty :-)
 Polecam stałe trasy spacerowe naa początek zwłaszcza z biegówkami - wtedy wiemy co nas może spotkać po drodze.
 
 Ja osobiście "daje się wywieśc w pole" z duża przyjemnością i razem ścigać sarenkę zająca :-)  Ale to na nartech tourowych gdzie nie trzeba się specjalnie martwić po czym się jedzie :-)
 1 Problem jest taki że pas bez trzymania w kroku szybko wspina się pod pachy i jest niewygodnie.
 2. Trzeba miec jakąś szybką zapinkę (możliwie nie małą) po swojej stronie aby odplątać linkę jak przejdzie pod którąś z nart.
 Nie nalezy przestawiać nart podnosić nart ipt. łatwo wtedy o kontuzję i wywrotkę a i pieskowi może się dostać.
 Łatwiej jest odpiąć i zapiąć
 
 Ktoś napisał o tempie to istotna sprawa ... to "pierwsza prędkość kosmiczna w galaktyce wilczaka" jak się ją osiągnie ( kłus mniewięcej) to to pies jakby woli iśc dalej niż wąchac i zatrzymywać się oczywiście zawsze może się zdarzyć jakaś niepodziewana psia kometa ( czyt. kupa sik) i stoimy . Ja staram się iść dalej tylko pilnuję aby nie przejechać linki , biorę ją bo ręki i daje sygnały że nie czekam - robie hałas itp . To może nie podziałąć na  stromym podejściu jak idziemy a tourówkach bez fok  lub na biegowych sladowych.
 
 Oczywiście pies musi akceptowac uprząż bo inaczej ściagnie ja przez głowę i d..a
 Pozdrawiam :-)
 |