hym... my z Doną co prawda chodzimy na szkolenie, ale do aportowania jeszcze nie doszłyśmy, na razie perfekcyjnie opanowałyśmy, noga, równaj. siad, zostań itd. sama uczę ją aportować ale powiem szczerze że jest to w naszym przypadku skomplikowane.Penny uwielbia to i traktuje jak zabawę, młoda natomiast nic a nic nie czuje blusa, ani patyk, ani jakakolwiek zabawka ją nie kręci. rzucony przedmiot najczęściej jest tylko odprowadzony jej wzrokiem, bez jakiegokolwiek zainteresowania, ba! czasem podbiegnie weźmie do pyska i pujdzie sobie gdzie raki zimują

myślałam że może przez naśladowanie odniosę jakiś efekt ( spokojnie, sama za patykiem nie ganiam) ale gdy Penny aportuje, Dona jedyne co robi to ciągnie ją za ogon