Tegoroczna zima pełna jest niespodzianek, tereny zalewowe nad Wisłą przeistoczyły się w idealnie gładki i śliski lód i Chey, który uwielbia łazić po lodzie...tym razem wymiękł

Zero możliwości utrzymania się na nogach

nie było nawet jak wbić pazurów dla lepszej przyczepności

jedyny ratunek w odrobinkach śniegu na lodzie

nieopatrzne wejście (wślizg) na lód

próba okiełznania nieprzyjaznej nawierzchni...
a na koniec.. miły mieszkaniec (tymczasowy) nadwiślańskich terenów: