Milva (bo tak ją sobie nazwałyśmy

) została przeniesona do izolatki i jakiś czas temu urodziła. Jedno ze szczeniąt zostało przyduszone przy porodzie, jedno zostało przy matce, ale kometa z dogomanii twierdzi, że Milva nie ma już żadnych szczeniąt [?]. Ostatnio w schronie było ponoć parwo...
Prawdopodobnie po świętach wybierzemy się do schronu (dzięki uprzejmości Bożenki

) , zobaczymy co słychać u suczki, może pozwolą nam ją wreszcie wyciągąć z boksu i wreszcie wyczeszemy te martwe kudły i porobimy jakieś sensowne fotki, żeby ruszyć z ogłoszeniami. Jeśli uporamy się z naszymi długami za hotelowanie psów (wiem, jak to brzmi, ale tak się kończy brak komunikacji międzyludzkiej, niestety...

) spróbujemy znaleźć dla suni jakiś DT.
Kilka fotek z listopada:

/W tle koleżanka, Surykatka - super suka, może ktoś chce młodziutką ONkę?

/
I mój mały kłapciuszek. Jednak to oko nie jest tak ciemne, jak się wydawało
Przy okazji chciałabym życzyć wszystkim wilczakowcom spokojnych, zdrowych świąt i życzę Wam, żeby następny rok był lepszy i dla nas i dla naszych czworonożnych przyjaciół, zwłaszcza tych w potrzebie.