Tak z tymi ludźmi, to nigdy nie wiadomo

Ta rodzina jednak wydaje się być o.k. w razie podjęcia decyzji o oddaniu młodego, zostałam zaproszona (inicjatywa wyszła od tej Pani) do ich domu.
Rodzinka wraz z jeszcze jednym pieskiem kastratem, domem i terenem dużym, a co najważniejsze młody praktycznie nie pozostawał by sam czyli prawie jak
u nas

Chyba jednak wiem jak się, to skończy, bo choć to nie wilczak, to już "synuś" też Agusi....