Quote:
Originally Posted by Gaga
i w kurczakach i w cieletach i krowach i swinkach...Bez tej chemii i farmakologii byloby to wszystko mniej oplacalne.
|
Jeśli sądzicie, że w kupnych jarzynach i owocach nie ma chemii, to jesteście w błedzie

Jesli ktoś lubi gorzko-kwasny smak odczyników chemicznych, to polecem sałatę produkowaną hydroponicznie (bo chyba trudno w tym przypadku mówić 'hodowaną') w Holanadii :P
Polska żywnośc i tak nie jest najgorsza....W pełni się zgadzam ze zdrowo-rozsądkowymi argumentami Margo. Ja w lecie jestem wegetarianką, a w ziemie jadam niewielkie ilości mięsa, ale nie z powodów ideologicznych, tylko dlatego, że nie przepadam za mięsem. Ale nasz budżet nie wytrzymałby letniej diety w zimie, gdy papryka, selery naciowe, bakłażany, cukinie, pomidory itd. są tak drogie, jak są.
Znajoma pani dietetyk powiedziała mi kiedyś, że jedzeniem rządzi mechanizm uzywania, tzn. im mniej/więcej się czegoś je, tym mniej/więcej z czasem się to lubi...

Jeśli je się cokolwiek (np. mięso) wbrew swoim przekonaniom, to wystarczy przestać jeść na jakiś czas (owszem, bywa trudne

) a gust kulinarny zmieni się sam.... .
Swego czasu przestałam jadać czosnek, słodycze, słodzić kawę i herbatę, za to polubiłam pieczone pory, żólty ser itd. To naprawdę działa!!!
Ale oczywiście nie proponuję tego naszym ulubionym pieskom