Quote:
zalozcie kraty i sztaby od wewnatrz i zaspawajcie , do tego najlepiej
zamurujcie ...hehehe .
|
hehehe Sebastian. Ty sie chlopie ciesz, ze wybrales Harrego, a nie Halle!
Odnosnie krat w oknie, to rozwiazanie jest z kolei dla mnie nie do
przyjecia, obsesyjnie nie znosze zakratowanych okien i balkonow (moze w
poprzednim wcieleniu za dlugo na nie patrzylam

))))) Bardziej juz myslalam
o podlaczeniu bateryjki plaskiej do klamek okiennych, aby ja "poszczypalo" w
nos. I byc moze jesli nie znajdziemy innego rozwiazania (ciagle mamy
nadzieje, ze kolezanka na stale - tez duza- pomoze) to bedziemy musieli to
zastosowac.
Cale szczescie, ze nie mamy szyb w drzwiach do pokoi, wymieniajac je podczas
remontu wybralismy modele bez szyb. Tak wiec przynajmniej ten problem
odpada.
Quote:
No nie az tak drastycznie )) Chodzilo o przeznaczenie co najwyzej golych scian pod dewastacje i odizolowanie reszty mieszkania od psa.....
Taka wieksza klatka. No dobrze, a teraz bardziej powaznie ja osobiscie jestem za wszelkimi kontaktami i poradami . Czekam z niecierpliwośscią
Sebastian i Taro
|
Ona ma w tej chwili taka wieksza klatke czyli kuchnio-przedpokoj o pow. ok.
29 m.kw. =A6cian jeszcze nie dewastuje (pomijam zabrudzenia), ale byc moze
dlatego, ze na scianach jest tapeta z wlokna szklanego, ktora jak sie
okazuje jest bardzo wytrzymala - scieramy tylko slady psich lap.
Quote:
demolka. AAA oczywiscie namordnik czytaj kaganiec nic nie pomaga i tak zawsze cos"zmieli" ... nie wiem jak??
|
Kaganiec zjadla - plastikowy byl wprawdzie, wiec to zaden wyczyn, ale w
kazdym razie chwilowo stan zero.
A krata ma byc tez tylko bariera , nie sadze zeby Halla taranowala owo
zabezpieczenie...choc w przypadku Halli wszystko jest mozliwe

))
Naprawde obserwujac to nasze zwierzatko spodziewamy sie po tym psie
wszystkiego. Chyba dlatego ciagle nie zalozylismy w domu internetu, bo
obawiamy sie, ze siedzialaby calymi dniami na wolfdogu

))))
pozdrawiamy
Joanna i cala reszta
p.s. biorac psa do domu nalezy wykonac duza rubryke pt "straty" przynajmniej
na pierwszy rok

)
P.S. Najgorsze (najlepsze ?) jest w tym wszystkim to, ze takich
spektakularnych strat to znowu nie bylo (tfu! oby nie w zlej godzinie), bo
przyrownujac rzeczywiste straty przy Halii do tych, ktore byly przy innych
psach to Haluta to aniolek. Kilka nadgryzionych butow (wcale nie tych
ulubionych, tylko takich co i tak w sumie byly do smieci), dwie okladki i
kilka kartek z ksiazek, jedna plyta DVD (kupiona wraz z czasopismem za 6,90
zl), no dwie obsady skrzynki z kwiatami, kilka nadgryzien koszykow
wiklinowych, aha! zjedzone stare obicie drzwi wejsciowych (i tak bylo
brzydkie) i moje ulubione drewniane zaluzje. No dobra jeszcze niewielka
dziura w manszecie nogawki w piance nurkowej. Coz to jest wobec zjedzonych
ulubionych nowych butow, kilkunastu ksiazek, wydrapanych dwoch dziur w
scianach, poszarpanych ubran (oczywiscie tych najlepszych), przerytych po
stukroc wszystkich roslin w doniczkach itd. co juz przezylam przy
wczesniejszych psach. Szokuje mnie za to pomyslowosc Halli oraz zaciecie do
przeprowadzenia akcji, znacie innego psa, ktoremu chce sie rozsuplywac
wezelki, aby sie wydostac z klatki czy wylezc na parapet? Ona sie nie
poddaje przy niepowodzeniu tylko tak dlugo drazy temat, az osiagnie sukces.
I bynajmniej nie idzie po najmniejszej linii oporu.