Quote:
Originally Posted by trunksia&witgor
I stoję jak ten kołek koło leżącego i obgryzającego trawkę psa  A odległość smyczy chyba jej nie przeraża na tyle żeby wstać i udać się za mną
A Łowca też taki nie przekupny? Czy też macie jakiś patent na zwabienie go do domu?
|
Z tego co mówiła Margo; to typowe u szczeniaka; jak spuszczony luzem - leci za właścicielem, jak na smyczy - dostaje "porażenia".
Łowca cały czas "jest na smaczkach". Owszem wcina je chętnie, ale to też nie jest panaceum na wszystko. No i trzeba pamiętać, że gdy jest gorąco i pies dyszy, wtedy mniej "pracuje nosem". Warto wtedy zaopatrzyć się w smaczki pachnące bardziej intensywnie.
Co do patentu odnośnie przychodzenia; to raczej nie patent, tylko proces w którym osiągamy raz lepsze raz gorsze rezultaty.
Cały czas stosujemy żelazną zasadę, że kończąc spacer to nie my przywołujemy psa, tylko staramy się sami do niego podejść.
A w takiej sytuacji jak wczoraj, gdy zastosował bierny opór; po prostu usłyszał swoje i tyle.

Nasza pani prowadząca szkolenie radziła, żeby w takich wypadkach zamknąć oczy i po prostu zrobić dwa kroki.

Oczywiście tego absolutnie nie można stosować w przypadku Waszej suczki. U niej to tylko kwestia czasu. Może spróbuj dłuższą smycz?
Odejdź od niej, a potem radośnie przywołuj do siebie?