Quote:
Originally Posted by Nemi
I z brakiem reakcji na strzał - chodzi o to, żeby pies się nie wystraszył. Zareagować może 
|
Straż graniczna mówi, że nie może.
Udało mi się odnaleźć fragment bloga opartego na prawdziwej historii oswajania agresywnego goldena opisaną przez Jacka.
"wtorek, 13 września 2005
Gringo i Straż Graniczna
Zupełnie nie wiem, czemu ten rudy pies do tego stopnia mi w głowie zawrócił, że dzisiaj wsiadłem w samochód i razem z moją przyjaciółką Dagą pojechaliśmy do Straży Granicznej, żeby się spotkać z kandydatem na przewodnika i ze szkoleniowcem. Jechaliśmy w sumie 7 godzin. Gringo znosił to dzielnie. Pogranicznicy na słowackiej granicy przepuścili nas bez problemu sprawdzając tylko książeczke zdrowia psa.
Gringo na miejscu pięknie się przywitał z porucznikiem i bardzo grzecznie wykonywał moje polecenia siad i połóż się. Szkoleniowiec zrobić na nas bardzo dobre wrażenie. Prawdziwy pasjonat i od razu pies złapał z nim świetny kontakt. Poszliśmy na łączkę, gdzie Gringo aportował piłeczkę, przynosił i pozwalał sobie wziąć ją z pyska. W trakcie pogoni za piłeczką pan porucznik wyjął pistolet i oddał dwa strzały. Ja ogłuchłem a Gringo zapomniał po co biegł. Okazało się, że jest to podstawowy test dla psów przeznaczonych do pracy w straży i właściwie utrata zainteresowania pracą w takim momencie dyskwalifikuje psa. Co prawda Gringo byłby przeznaczony do poszukiwania materiałów nielegalnych, ale strzelanie jest podstawowym testem. Więc by tego testu nie przeszedł. Potem porozmawialiśmy sobie miło o szkoleniu psów i obejrzeliśmy jak owczarek belgijski poszukiwał ukrytej piłeczki. No cóż - Gringo przyjechał z nami z powrotem. Nie będzie strażnikiem granicznym.
Śmiać mi się chciało ogromnie jak pan szkoleniowiec powiedział, że Gringo nie przejawia takiej naturalnej pasji aportu. Powiedziałem mu, że trzy miesiące temu on w ogóle nie wiedział po co jest piłeczka i co z nią robić

Fakt, że w ogóle biegł za piłką, a następnie ją przynosił i podawał już uznaję za cud drugiego stopnia (bo cud pierwszego stopnia, to jak komuś głowa odrośnie).
W drodze powrotnej wstąpiliśmy coś zjeść i Gringo pięknie w restauracji leżał przy moim miejscu w ogródku. Za grzeczne leżenie dostał kawałek kurczaka.
Jedynym momentem, w którym Gringo się denerwował i szczekał był widok krów na pastwiskach. Znacznie bardziej szczekał na krowy słowackie, niż na polskie.
No dobra, dość tych relacji, bo jesteśmy okropnie zmęczeni. CZas na chwilę odpoczynku.
I to by było na tyle w temacie Straż Graniczna

Zrobienie z Gringa psa do poszukiwania narkotyków możemy odłożyć ad acta.
19:40, jacol123 ,
Dziennik
Link Komentarze (12) » "
maria i wufi