Quote:
Originally Posted by Just
Oczywiście, że to święte prawo właściciela, ja nawet gdy oddawałam koszatniczki (kupiłam przypadkiem samiczkę w ciązy i któregoś dnia bęc - pieć maluszków) to przeprowadzałam "wizję lokalną". I również sama wybrałam dla nich domki.Więc pod tym względem w ogóle się nie dziwię właścicelom, że los szeniąt ma dla nich duże znaczenie.Tylko chyba bym się załamała, gdybym pojechała po psiaka a tu klapa - nie nadaję się.
|
taki wariant odpada

bo przed tym kiedy zabiores maliucha spotkas sie z hodowca i suka i maliuchamy nie jieden raz

jiesli juz JIEDZIES po szczieniaka to juz znaczy ze "testy zdalas" bo nikt (oproc nie ktorych liudzi z dalekej zagranicy) nie ma takiego wariantu-ze spotkaja sie tylko przy odbiore szczieniaka-przed tym duzo czasu i mozliwosci na spotkania ktore musa byc bo inaczej jak ty bedzies wiedziec ze chcec maliucha od tych rodzicow czy od tego hodowcy? bo dla mnie hodowca-to rodzina -a nie ten ktory oddaje maliucha i zabiera forse