![]() |
gryzienie
Demolka gryzie - czasem uważa to za świetną zabawę, czasem nie. Początkowo łapała za ręcę, gdy kazało się jej np. usiąść i wtedy zostawała wywalana na plecy, a część męska stada czasem 'spuszczała jej łomot' jak to 'pięknie' nazywa. Myślę, że to byłwielki błąd, gdyż teraz Demola na szkoleniu, gdy uprę się, że ma wykonać komendę, to potrafi na mnie skoczyći ugryżć w rękę, nogę, pierś, ale nie jest to delikatne łapanie, lecz zostawianie śladów zębów. Ja staram się zachować spokój i ja wyciszyć, jeśli to nie skutkuje, to przeprowadzam musztrę i wtedy pies sięuspokaja i słucha doskonale. Powiedzcie, co mogęzrobić, by naprawićte błędy?
pozdrawiam Joasia posiniaczona |
gdzie Ty teraz mieszkasz? Miasto?
|
tak trudno sie domyslec 8)
|
Bardzo bym chciala zeby to byl Gdansk ale musze miec pewnosc....
Chcesz tej pomocy czy nie? :D |
hmm.. Gdynia
|
Moze byc;) Wiec tak, znam w Gdansku chyba ale to bez roznicy osobe, ktora jesli sie zgodzi to na pewno umie pomoc. Jesli chcesz to napisze do niej i Was skontaktuje, spotkacie sie i zobaczysz...
Zainteresowana? |
Moglabys podac jakies szczegoly, w jaki sposob moze pomoc zanim skontaktujesz?
|
Tak, zle chyba sie przerzuce na PW:) Niejetsm pewna czy rzeczona zyczylaby sobie publiczych opisow, nawet jesli one bardzo pozytywne;)
|
czekam
|
Hm ja rózwnież mogę polecic 2 osoby na 100% z czego jedna jest w stałym kontakcie z wilczakami.
Gaga a tak apropos to ja chetnie tez bym skorzystał bo ostatnio po roznych spotkaniach i radach coraz bardziej naprawiamy się. |
No to wracamy do tematu publicznie, ale to chyba dobrze:)
Sebastian, ja polecilam Dag od Leo. Ale moze zaczniemy inaczej, wiadomo,ze przez internet nikt nigdy jeszcze zadnego psa nie wychowal ale innych doswiadczenia czasem to i owo moga wniesc. Ja co prawda na plac chodze z Mlodym od 2? 3? miesiecy ale juz nauczylam sie jednego: sila i dociskaniem niewiele sie z wilczaka wyciagnie...jak sie czlowiek wkurzy i ryknie ONowi "waruj" to ten sie polozy..ale wilczak? Eee.....wycofa sie, ogluchnie, zacs-uje ale na pewno nie wykona komendy! To swietnie dziala na poskramianie nerwow:) Jak chcesz czlowieku cwiczyc to badz mily dla wilczaka i zaproponuj mu cos ciekawego;) I to staraj sie bo ciagle to samo i bez werwy to nuuuudneeee..... :twisted: Cheitan jest jeszcze mlody ale tak sobie przypuszczam ze gdybym go wziela np na kolce i szarpiac kazala mu chodzic w kolko cwiczac rownaj to po pierwsze nic by z tego nie wyszlo, po drugie kiedys mlody moglby uzyc klow... Fascynuje mnie w wilczakach mowa ciala, one z odelglosci 20 metrow na najmniejszy nasz gest do nich pokazuja cos: strach, uleglosc, zainteresowanie, olewke...no roznie;) Wiec moim zdaniem nauka wilczaka to wielka frajda ale tez i wyzwanie...a sprzymierzencem jest wlasnie ich mowa ciala i bystrosc umyslu:) Ktos sie ze mna zgodzi? Albo nie?:) pozdarwiam Gaga szkolaca |
Mówisz o DG?? to oki . polecam też MM z kliklisty strasznie mi pomogła i pomaga z pracą nad agresja Taro do samców. A kolce i inne wynalazki to przerabialiśmy . Przeszliśmy 4 szkółki i dzieki. Jesteśmy tam gdzie jesteśmy i polecałem już ludkom od Demolki te 2 szkółki i osoby nic wiecej nie zrobimy. ale zapraszam do skorzystanie ale nie chciałbym zebyście odebrali to jako jakieś nagabywanie czy cuś .Naprawde chce Wam pomóc.
|
Tak, mysle o Dag:)
Wiesz Sebastian, ja nie jestem ortodoksyjna wyznawczynia jakiejkolwiek metody, zreszta ci, ktorzy widzieli mnie w sytuacji stresowej z psem to wiedza ze w ruch idie glos, wkurzenie i smigajaca w powietrzu smycz.Ale to jak chce aby pies przestal cos robic, jak chce zeby zaczal to do zaoferowania mam same fajne rzeczy i jak na razie skutki sa obiecujace :wink: NIe ludze sie, ze Cheitan bedzie cale zycie aniolkiem do wszystkich psow , na razie ciesze sie jego kontaktami z innymi psiakami vo sa one zabawowe. Jak dorosnie- zobaczymy.Ale z pewnoscia nie uzyje ani pradu ani kolcow... Na razie uzywamy klikera i psu najwyrazniej sie podoba.:) Ale powtarzam, ze u wilczaka calkiem przydatnym kluczem jest odpowiedz na jego gesty, jak mi stoi juz lekko pochylony i ze stulonymi uszami to po diabla mam go dociskac i przewalac na glebe? Po co maialbym go strzelac w trabe? ( strzal jest dobry jak leci znienacka :twisted: ). Wiec mamy i to i to...ale potykajac sie co chwila starm sie uczyc). Acha! Na szkoleniu jak widze ze mlody traci impet to czasem odpuszczamy, zmieniamy ciwczenia....na szczescie nasza Małgosia wytyka mi bledy i mowi, zebym bardzo dobrego cwiczenia nie powtarzala...bo zle w czloweku siedzi i kusi do powtorki :mrgreen: |
i ma rację lepiej 5 x dziennie po 5 -15 minut i zakończyc sukcesikiem niż utrwalic że mozna zrobic cos żle. No to siuper prawie tak samo myslimy.
|
w kwestii gryzienia mogę się wypowiedzieć, bo można rzec że odniosłam sukces, mały bo mały ale odniosłam.
nie wiem czy pamiętacie jak pisałam wrażenia z pierwszej lekcji z Doną, ja do niej miło i łagodnie "siad" a ona się na mnie po prostu rzuciła, a miała wtedy 2 m-ce, do tej pory mam blizny na rękach...wiem że każdy pies jest inny, na mojego niestety łakocie i zachęty nie skutkowały, wszystko było dobrze do momętu gdy ona miała ochotę coś robić ale wystarczyła min by już jej się odmieniło, a chyba nie o to nam chodzi, niestety na mojego pieska w takich abstrakcyjnych sytuacjach skutkuje tylko " mocna ręka" czyli ona warknie ja jej delikatnie w kyfę z otwartej dłoni, po tyg takiej dyscypliny nauczyła się że na panią się nie warczy. wiem że pewnie teraz wielu z was jest oburzonych... ale wierzcie mi gdybym mogła inaczej to bym tak zrobiła. |
Nie neguje zadnej formy szkolenia, o ile odpowiada psu. Na pewno jestescie zaswkoczeni tym, ze po stanowilam najpierw ukonczyc szkolenie podstawowe, a pozniej rozejrzec sie za innym. Mysle tak dlatego, iz Demolka zaczyna rozumiec, o co w tym wszystkim chodzi - w ciagu jednych zajec nauczyla sie warowac i zostawac - najpierw wyrywala sie, piszczala, ale nagrodki pomogly i... po kilkudziesieciu minutach mogla warowac i warowac bez zadnego przyciskania, a pozniej i kielbaski;) to mi dalo troszke do myslenia, poniewaz mysle, ze ona musi sie po prostu przelamac, zrozumiec, ze OPLACA SIE robic to, o co prosza. A co do innego szkolenia.. powiem Wam, ze poczatkowo zalowalam, ze rozpoczelam to, gdyz Demolka niesamowicie odstawala od grupy (ciagnela, gryzla inne psy, byla niesamowicie pobudzona) i to mnie troc he zrazilo do wszelkich szkolen.. ale pies sie odmienia..
pozdrawiam! P.S. magdaleno skoro to dziala.. powiem, ze z Demolka jest podobnie - jesli nie poczuje stanowczosci, to niestety - nic z tego. Co prawda musi to byc polacone z niezwyklym spokojem i konsekwencja.. |
Quote:
Rady sa jakie sa - jedno trzeba pamietac: nikt jeszcze psa przez internet nie wychowal. I psa trzeba widziec w danej sytuacji, aby cos dokladnie doradzic. Bo powodow danego zachowania moze byc kilka....a wiec i kilka rozwiazan. A rady o niestosowaniu sily pochodza ze zwyklego twierdzenia fizycznego 'akcja wywoluje reakcje'. Jesli zacheta nie skutkuje, to sie ma co najwyzej niewychowanego psa. Stosowanie sily to juz inna polka i zle zastosowane (zly timing, czyli karanie nie w tym czasie co trzeba i nie za to co trzeba, czyli wedlug mniemania psa, gdy wlasciciel jest agresywny bez powodu) prowadzi do odgryzania sie. Maly problem, gdy pies jest mlody, ale gdy pies ma kolo roku to sprawa robi sie najzwyczajniej niebezpieczna. I nie jest to zadne "tak mogloby sie stac" - zapytaj Gage, Ele i kilka innych osob, ktore widzialy na placu wilczaki zza granicy. Znaja min 2 psy, ktorych wlasciciele mocna przyciskaja je do muru i wychowuja ostra reka. Na placu cwicza jedynie w kagancu, bo to jedyne ich zabezpieczenie przed pogryzieniem. Cecha wspolna wlascicieli to wlasnie "twarda reka". Takie same problemy mial wlasciciel Kelta - ogromne problemy z psem. Gdy zmienil nastawienie, to nie tylko pojawily sie efekty, ale teraz Kelt jest nawet okreslany najlepiej cwiczacym psem w Czechach (nie chodzi o zaliczone egzaminy, ale o zwyczajna radosc z pracy)... Quote:
|
Nie wierze, ze wilczaka nie mozna szarpnac kolczatka... Nie wiem, czy to jest powodem tego, ze Demolka mnie łapała (nie do krwi, pozostawaly siniaki, zdarzylo sie to 3 razy na 3. kolejnych dniach szkolenia), ale nie jestem przekonana, ze to jedynie to.
|
Buu takiego landego maial napisalam wczoraj wieczorem a dzis patrze- nie ma :frown:
Lesniczyna, zapytam, od razu mowie ze nie podstepnie a jeno z ciekawosci ( i tej wersji bede sie trzymac :wink: ). Powiedz dlaczego akurat kolczatka? Czy inne obroze: zapinana, z ograniczonym zaciskiem...probowlas? Nie dzialaly? Czy kolczatke zalozylas na szkolenie czy DeMolka juz dawno w niej chodzi? Deklaracja na koniec : mimo iz osobiscie nie lubie kolczatek nie mam zamiaru nikogo scigac za jej uzywanie... pozdrawiam Gaga zadeklarowana |
Jak mowilam, Demola miala wczesniej niestety zupelna swobode i inne obroze nie dzialaja.. Z ustaleniem hierarchii sa pewne problemy, poniewaz nei wszyscy chca/potrafia sie dostosowac i psuja tym wiele..
|
Ojej ! ALe Ty jestes lakoniczna w odpowiedziach :D No trudno. bede Cie ciagnac za jezyk..co znaczy nie dzialaja? Ze np na zwyklej obrozy to jej nie utrzymasz jak ona postanowi gdzies wyrwac? Czy nie wyegzekwujesz polecenia?
Acha i jeszcze, bo mi umnkelo: Quote:
Na pewno to wiesz, i nie chce zeby wyszlo ze sie madrze...ale kiedys i teraz, z Cheitanem juz dostalam taki kubelek wody na glowe...wiec potraktuj to jako chec ostrzezenia przed tym ze cos nad Toba wisi i jak sie przechyli to nie jest przyjemnie :D pozdrawiam Gaga juz osuszona |
Masz racje Gago - pies jest zupelnie inny, gdy poswiczy juz godzinke, a zachowuje sie inaczej po wyjsciu na spacer, ale dzis wieczorem Demola chodzila bez smyczy, wracala na zawolanie, siadala i zostawala bez protestu, gdy kolo niej biegala zabawwa suczka. To powiem szczerze mnie ucieszylo, oczywiscie waruj nie zrobila 8) nie ma co sie dziwic, to zby swieze, by w takiej sytuacji, ale polozylam ja, wychwalilam i zwolnilam. Jej po prostu za kazdym razem trzeba pokazac, ze nie jest sobie pania i ma sie sluchac - jakas krotka musztra i jest nie najgorzej. Ale trzeba ja uspokajac, wyciszac, by nie dostala 'hopla' i nie zaczelo sie skakanie dla zabawy. Bardzo duzo zalezy od mojego zachowania.
Co do obrozy - na krotkiej ciagnie i nie pomoga komendy - na kolczatce dwa razy powiem rownaj z pociagnieciem i pies chodzi juz dalej na luznej smyczy przy nodze.. stad poki nie robi tego automatycznie, pozostaje przy kolczatce. J |
No i prosze jak sie kobieta rozpisala ! Normalnie wyrobilas roczna norme :D
Ja tu widze, ze zaczyna Ci sie podobac ta praca z suka? I suka tez moze juz ja zaczyna lubic( choc moze tego jeszcze nie wie?)...a jak tak to juz kawalek sukcesu:) A na szkoleniu to zarciem nagradzacie? Czy dowolnie: zabawka, jedzonko- co kto woli( znaczy co ktory pies woli) ? Bedziesz pisala ( no raz na jakis zcas przynajmniej) o kolejnych sukcesach szkoleniowych? Wiesz, zeby nie wyszlo ze jak alalrm to piszesz a jak sie uklada to juz nie :wink: pozdrawiam Gaga zaciekawiona |
mozna nagrqadzac tym, co pies lubi - u nas jest to jedzenie, ale np. bokser robi wszsytko na zabawke :wink:
Heh.. mysle, ze teraz Demolka juz zrozumiala, ze im szybciej cos zrobi, tym szybciej dostanie cos dobrego albo ja poglaszcze. To sie po prostu bardziej oplaca 8) Czy mi sie zaczyna podobac? Owszem. Podoba mi sie to, ze pies juz na mnie nie skacze, jak powiem, by usiadla i zostala, to to robi itp. Podobaja mi sie oznaki normalnosci :wink: Szkolilam ONa, wyzly, bylo b. latwo. A tu? jeszcze zaden pies mnei nie ugryzl.. Zobaczymy, co z tego bedzie, nie poddam sie.. |
Quote:
A to co zyskuje sie dzieki kolczatce zalezy od naszego kontaktu z psem. Przekladajac "na ludzki": jesli ide po ulicy i nagle podejdzie do mnie jakis czlowiek i rabnie mnie z calej sily w plecy, to bede sie bronic: odwine sie i nie pozostane mu dluzna (nie mowie o rekoczynach, ale o stosownej odpowiedzi 8) ). Tak samo zareaguje wilczak o mocniejszym charakterze, ktoremu zada sie nieoczekiwany bol kolczatka. Moja reakcja bedzie inna, jesli bede wiedziala, ze tym czlowiekiem jest moj znajomy, ktory ma wlasnie taki dziwny sposob witania sie..... Czyli tak samo spokojny pozostanie wilczak, ktory wie, ze ze strony wlasciciela nic mu jednak nie grozi.... W czym jest problem z kolczatka? W niczym. Problem jest w poziomie naszych szkol - jest on po prostu NIESAMOWICIE denny. Wiekszosc tzw szkoleniowcow wyklada sie na zwyklych ONach. Dobrych szkoleniowcow w CALEJ Polsce mozna zliczyc na palcach jednej reki - reszta to jedynie chalupnicy-partacze. A ich ukochanym pomocnikiem jest wlasnie kolczatka - cudowny zloty srodek na wszystko...bo dziala na wiekszosc ONow...i pozwala aby nazywali sie "szkoleniowcami". Forum czyta Lucka, czyta Pavel i kilku innych Czechow i moga oni potwierdzic, ze juz samo prowadzenie psa na kolczatce jest u nich delikatnie mowiac w zly stylu. Rozmawialam kiedys z Lucka i mowila, ze pierwsze co jej sie bardzo negatywnie rzucilo w oczy na naszych wystawach to wlasnie psy na kolcach. Byla tym strasznie oburzona (a szkoli psy juz kilkanascie lat) - dla nich to tak jak dla nas amerykanskie podcinanie strun glosowych u psow, aby nie szczekaly. Ew uzywanie do wszystkiego obrozy elektrycznej. W zyciu nie spotkalam w Czechach szkoleniowca, ktory by jej uzywal. A niestety poziom szkolenia w Polsce ma sie do poziomu szkolenia w Czechach jak epoka kamienia lupanego do ery atomowej. Podsumowujac: jesli wezniemy pod uwage ilosc wyszkolonych w Czechach wilczakow - i to na wiele wiekszym poziomie niz reprezentuje jakikolwiek z naszych wilczakow - to mozna spokojnie powiedziec, ze kolczatke mozna sobie darowac.... Nie mowie, ze czasem sie nie przyda - wszystko jest dla ludzi. Ale wybacz - dla mnie uzywanie kolcow przy podstawowym szkoleniu posluszenstwa oznacza tylko jedno: trener nalezy wlasnie do grona partaczy... :? |
Aby nie bylo "sucho" - typowym psem kolczatkowym jest Botis. Kolczatka nie pomogla u niego ani troche, a narobila jedynie problemow: spowodowala agresje wobec ludzi. Takze wobec wlascicieli. Nie zapobiegla ciagnieciu na smyczy, bo pies nieuczony chodzenia kolo nogi bedzie ciagnal bez wzgledu na to czy ma kolce czy nie - po pewnym czasie po prostu do nich przywyknie. A wtedy co? Naostrzyc kolce, aby robily dziury, do ktorych pies juz tak latwo nie przywyknie?
I wlasnie pierwsze co zrobilismy to bylo wlasnie zastapienie kolczatki obroza. Zamiast kary pojawila sie nagroda (oczywiscie sa rzeczy, ktorych mu nie wolno). I spokojnie moge pozwolic innym osobom, ktore go ostatnio widzialy o tym, aby potwierdzily, ze problem Botisa w zasadzie zanikl - nie ma juz Killera. Nie boje sie, ze na kogos sie rzuci, czy kogos pogryzie. A teraz pracujemy nad jego oddawaniem jedzenia, bo i tu chlopak ma tyly... 8) |
Quote:
Quote:
|
Quote:
po pierwsze kiedy coś się uczymy najpierw kilka razy mówię komędę i w 99% to wystarczy, dopiero kiedy takie polecenia nie skutkują używam kolczatki i nie z całej siły tylko delikatnie zaznaczam to co ma wykonać. teraz z Dony zrobił się już mądry piesek, idąc z nią ulicą nie obawiam się jej reakcji jest spokojna i opanowana, kolczatka owszem dynda na jej szyi ale obrócona na lewą stronę, zmieniam ją tylko w takich sytuacjach kiedy sama nie jestem pewna zachowania psa, kolczatka mi bardzo pomaga...prowadząc dwa duże psy w 9 miesiącu ciąży nie można sobie pozwolić na to że coś im obu odbije i pociągną mnie nie wiadomo po jakich krzaczorach :wink: |
Quote:
W jednym z powazniejszych przypadkow (ostra agresja pojawila sie u doroslego, milego dotad psa) "winny" okazal sie rak mozgu. Niedlugo potem pies niestety zakonczyl zywot. :| Ale to odgryzanie czesto widzialam u wloskich CzW - tam jednak wine ponosi strachliwosc psow, ktore po prostu wysiadaja psychicznie w wielu nowych sytuacjach i "przyparte do muru" zaczynaja odgryzac sie wlascicielom. Wszystko poprzedzal jednak ogromna ilosc CSow - u takich psow trzeba wszystko robic duzo wolniej - zamiast rzucania na gleboka wode trzeba je stopniowo przyzwyczajac do nowych sytuacji, szkolic pomalu i spokojnie. Jak sie przesadzi, to pies zwykle wlasnie sie odgryzie.... Mozliwe, ze podobnie bylo z Dona. To bylo zbyt duzo nowych rzeczy, z ktorymi sie jeszcze w zyciu nie spotkala. Mozliwe, ze to wlasnie sprawa braku socjalizacji.... Ale nawet brak socjalizacji to troche malo, aby wytlumaczyc prawdziwy atak z tak blahego powodu... :| |
Quote:
Nie zmienia to faktu, ze trener, ktory na wstepie nakazuje uczestnikom kursu zakup kolczatek moze sobie od razu przyszyc naszywce "jestem wielki PSEUDO-szkoleniowiec". To taki nasz narodowy ginacy gatunek - jego odpowiednikiem jest zachodni "pan z pilotem w reku", ew "pan elektryk". 8) Wybacz, ale jeszcze nie spotkalam aby jakikolwiek PRAWDZIWY kolczatkarz reprezentowal chocby podstawowy poziom wiedzy o psychice psow. Nie mowiac juz, ze jesli sie nie uda psa wyszkolic kolczatka to kazdy z nich wysiada. Oczywiscie zachowuja wtedy twarz twierdzac, ze trafil sie im glupi pies.... Ciezko im jest zrozumiec, ze pies okazal sie inteligentniejszy od nich.... :twisted: |
Quote:
nie wiem co spowodowało wtedy jej reakcję, nigdy wcześniej nawet na mnie nie zawarczała, tak jak już mówiłam sama byłam zszokowana, później próbowała jeszcze swoich sił kilka razy, przy moim stanowczym sprzeciwie ustępowała, tak jakby zrozumiała że to nie ona tu rządzi. to tak jak z miską czy kością, na początku gdy się zbliżałam (jak miała te 1,5 m-c) warczała, ale gdy zauważyła że ja sobie z tego nic nie robię, zabieram jej kość i oddaje, doszła do wniosku że to nic złego i teraz mogłabym jej jedzenie z pyska wyjmować. |
Ale wracajac do sprawy...gdzies na poczatku bycia Cheitana u mnie opislaam sytuacje, w ktorej dopadlo nas male nieporozumienie. W jego efekcie mlody probowal ( lekko nieskutecznie) odgryzc mi sie w ucho...skad sie to wzielo? Cheitan zdaje sie wpadl do pokoju,w ktorym staly rowery, zaczal obgryzac pedal, ja go chcialam stamtad wyprosic i stalo sie tak, ze mlay zamiast grzecznie wyjsc zrobil w tyl zwrot i myk pod fotel. Zezlil mnie i w ostatniej chwili zlapalam go za tylne lapy jak smigal pod fotel, chcac ..no wlasnie nie wiem...uciec przede mna? Zaznaczam, ze ja wtedy bylam w srodku remontu i przeprowadzki, reakcje maialm takie bardziej gwaltowne i mlody poczul sie zbyt docisniety...psychicznie ale tez i nie chcial abym go zlapala. Gdy go wyciagalam spod fotela odwinal sie z zebami do ucha. Nic starsznego sie nie stalo, pamietam za na sekunde zlaplaam go za kark i zmienilam mu pozycje na horyzontalna..ale przezywalam to nastepne dwa tygodnie...
W kazdym razie to zachowaie szczeniaka bylo nie bez przyczyny! Poczul sie zagrozony, moje emocje byly dla niego w tamtej chwili zbyt duzym obciazeniem i byc moze na chile spanikowal... Chce powiedziec, ze jakby sie zastanowic: nie istnieje zachowanie , w ktorym pies uzywa zebow bez przyczyny. No nie i juz. Cos musialo reakcje wywolac....wtedy nie do konca wiedzialam dlaczego Cheitan tak zareagowal...dzis, z perspektywy czasu jest to dla mnie bardziej jasne :wink: Magda: sprobuj sobie przypomniec wszystkie zdarzenia, ktore wtedy mialy miejsce...moze znajdziesz przyczyne zachowania DOny? W koncu, z tego co slyszalam Dona jest bardzo milucha suka :wink: |
Czytam sobie ten wątek i myślę, jak fajnie mieć starego wilczaka starego typu i wyszkolić go może nie idealnie, ale adekwatnie do potrzeb bez tej całej wielkiej wiedzy szkoleniowej! Opieralam się wyłącznie na starej, malej ksiażeczce Smyczynskiego...
A teraz, po latach wygląda to tak: Przychodzi psisko do pokoju staje przy mnie i piszczy namolnie. Dobrze wiem, czego chce, bo ze spaceru właśnie wróciła, wodę w misce ma, a w pysku nie trzyma misiaczka do zabawy. Więc ja do niej: Dobra pozwolę ci wskoczyć na fotel, ale wpierw przynieś swój kocyk. Psica dalej piszczy: Nie wiem gdzie jest, nie chce mi się szukać, ty pościel mi na fotelu, zajmij się mną. Ja na to stanowczo Oj nie, ja jestem tu panią, więc jak chcesz na fotel to jazda po kocyk. Cisza…. słyszę obrażone człapanie na swoje miejsce. Za pól godziny wraca i zaczyna marudzić - sytuacja się powtarza. No to w końcu idę na kompromis – Dobra, jak przyniesiesz kocyk, to pójdę zrobić kolacje (tu strzyżenie uszami i przechylanie łebka) i może cos przy okazji wysępisz…. Tup, tup, tup biegiem na rajd po mieszkaniu…. Za chwile wraca cala dumna z kocykiem w pysku – oczy błyszczą, ogon do góry… Ale gdybym wtedy natychmiast nie dała jej nagrody…. Oj, cale szkolenie by szlag trafił… :cheesy: :cheesy: |
Rona-super :mrgreen:
|
hm.. mysle, ze nasza trenerka rozumie psychike psow, bo wypowiada sie o niej logicznie i pokazuje nam zastosowania w codziennosci. Co do kolczatki, to nalozylismy ja w ostatecznosci i teraz juz jest pora, by ja zdjac - trenerka bardzo za tym optuje, ale ja jakos nie bylam przekonana.. - mam nadzieje, ze bede umiala z nia postepowac na miekkiej obrozy... Bo powiem, ze kolczatka jest heh wygodna. IWem, ze sie oburzyliscie na to, co powiedizalam, ale niestety sklania do lenistwa, bo mniej sie od siebie wymaga, ale od jutrzejszego szkolenia bedzie miekka - troche juz poznalam jej reakcje i sprobuje to wykorzystac.
|
Quote:
Kiedys na ulicy ktos bardzo blisko strzelil korkiem i Tine ponioslo ze strachu, omal mi sie nie wyrwala prosto pdo samochód... Od tego czas dla jej bezpieczenstwa używam łancuszka, ktory zreszta najczesciej wisi luzno.. |
hm.. wiec musze kupic mniejszy, bo jest niedopasowany.. bardzo chce sprobowac na zwyklej obrozy/lancuszku, to zadna sztuka, gdy pies chodzi dobrze na kolczatce..
|
sztuka to to gdy pies chodzi bez wszystkiego i jest przy właścicielu bo go ceni bardziej niż kaczki, inne psy i końskie chałwy. Nie martw sie my tego etapu ostatniego tez jeszcze nie osiągnęliśmy ale jak osiągniemy to chyba bedziemy Buddą w 2 postaciach. Ale kolczatka , łańcuch dal mnie to samo. Nie żebym był fanatykiem i kogoś oskarzał bo trafiałem na rózżnych mądrali od szkolenia ale wróciłem do miekkiej i jest nam wszystkim z tym dobrze a nawet lepiej. :mrgreen: Lepiej od razu uczyc dobrze.
|
masz racje, zde lepiej od razu.. moe poszlam na latwizne.
|
DeMolka chodzila dzis na szkoleniu na miekkiej obrozy i okazalao sie, ze kolczatka nie jest potrzebna. Sprawa 'rownaj' wymaga dopracowania, gdyz mloda na mnie nie patrzy.. ale tutaj otrzymalam juz wskazowki :)
|
:klatsch :klatsch :klatsch
|
hmm
moje bydle kochane, gdy wydam jej komende np. waruj, to zrobi to, lecz gdy powtarzam ćwiczenie, już próbuje łapać za rękęlub wręcz to robi, wydajac przy tym dziwne odgłosy :wink: , a warujac stara sie mnie zlapac za stope i polozyc na niej lape. Jak to zwalczyc? Na pewno przejmujac kierownictwo w stadzie, ale pies mnie juz tak wykończył nerwowo, że pewnie zachowuję się przy nim niespokojnie i przestała mnie szanować... i problemy się powiększają. Cyba więc zanim do psa, to tabletki uspokajające 8) Co prawda jak złapięją za kufę i popatrzę głęboko w oczy to robi bez zastrzezeń... :twisted: |
moze ktos ma konkretne rady?
|
Nikt mi nie poradzil.. ale sytuacja sie bardzo poprawila. Mala juz praktycznie ustapila - przepuszcza w drzwiach, b. rzadko wyprzedza gdy idziemy na smyczy, siada, waruje i przychodzi b. szybko. Czasem mnie proboje patrzac w oczy i szczekajac z lekkim warczeniem wtedy, gdy leze lub siedze tak, ze jestem na poziomie jej glowy. Od razu ustepuje, gdy wstane lub wydam rozkaz.
Czasem jednal proboje mnie wyzwac - patrzy i warczy, najczesciej wtedy, gdy nieopatrznie wdam sie z nia w zabawe silowa lub, gdy schowana jest pod lozkiem. Co o tym myslicie? |
A jak zachowuje sie reszta Demoli? Uszy, ogon?
A co na to fachowcy? Chocby ci polecani przez Gage? |
edit:
Po przemyśleniu tego, co napisałem w moim poscie doszedlem do wniosku, ze zaden ze mnie ekspert od wilczakow i nie mnie sie tu wymadrzac. |
Gaga podawala?
Drapichruscie mysle, ze nie masz racji. |
Quote:
Quote:
Daphne to wyjątkowa optymistka :mrgreen: i u niej łapanie za rękę jest oznaką tego, że kogoś lubi, ale u leśniczyny z tego co pisze, jest inna sytuacja, tto jest inne łapanie za rękę, oznaka dominacji. Poza tym Dafinka nie burczy, gdy kogoś "gryzie"... ;-) |
Quote:
|
śmiem równiez zgodzic sie z innymi że objaw łapania za rękę przez Demolę jest przez Ciebie Drapichruście żle odczytany. Dziewczyny są bliżej prawdy.
|
Uszy? Położone. Kłądzie je, podkula ogon i warczy.
Stawia, warczy i szczeka tylko wtedy, gdy nieopatrznie pobawię się z nią np. szmatką dając tym samym pole do pokazania siły.. (moja głupota) |
Ojej! To ja natychmiast kasuje wszystkei moje foty gdzie Chey ze skulonymi uszami i szalenstwem w oku szaprie sie ze mna :mrgreen:
Ale powaznie, Lesniczyno- dawalam Ci namiary na Dag, pamietasz? Ogolnie uwielbiam szarpac sie z psem ale wiem ze to ja i moje psy. ta zabawa nie niesie ze soba nic zlego pod warunkiem ze relacje sa ok, jest zabawa jest koniec zabawy i niekoniecznie wyegzekwowany na sile. Wystarczy ze cos co jest w spim pysku przestaje sie ruszac i zrobiona komenda "pusc" . Nie upatrywalabym tez na sile wszedzie czahacej sie dominacji bo mozna popasc w obled i zacac bac sie wlasnego psa :cheesy: Zabawy powinno sie dostosowac do siebie i psa. Jak jestescie kumple to sie bawcie jak nie- uczcie sie jak byc kumplami :wink: Zastanawia mnie to lezenie i podchodzeni psa..u nas czesto tak jest, ze ktos lezy a pies podejdzie wsadzi ns w oko, polize, pozaczepia...nie zrywamy sie i nie wydajemy rozkazow bo po co? Albo olewamy psa albo podejmujemy zabawe lub mizianko;) |
Quote:
Ale - mloda jestem i glupia, wiec.... Mloda czesto jak ma glupa podlatuje do nas, robi "luf" - uszy sa polozone, zeby schowane, ogon przy podlatywaniu czesto podniesiony, ale w trakcie "luf" zazwyczaj sie macha. Co do przeciagania sie - jesli obie to lubicie (a z tego, ze sie "zapominasz" wnioskuje, ze lubisz :D) moze sprobujecie na tej podstawie zbudowac jakas wiez miedzy saba? Umiejetnosc wspolnej zabawy? Moze na poczatek delikatnie i bez zbytnich emocji? Takie bardziej wspolne noszenie niz przeciaganie I wlasnie z "pusc", ktore spokojnie i lagodnie konczy zabawe, po ktorej sobie np. maszerujecie na cos pysznego do kuchni? A jesli Demola przesadzi (tzn. poczujesz sie niezbyt komfortowo), konczysz zabawe i kropka. Im wiecej bedziecie razem robic - chocby takich rzeczy - tym latwiej bedzie wam zakreslic wspolne granice i reguly gry. Przyklad konski - kobylka jest bardzo "przylepna", tzn. ma bardzo mala swoja prywatna strefe. Dodatkowo jest dosc "twarda", czesto manifestuje to "przepychaniem sie". No to sobie lazimy wspolnie (tzn. bardzo "lopatologicznie" ja prowokuje sytuacje, w ktorych bedzie miala okazje na mnie wlezc glowa, klatka piersiowa, zadem czy lopatka), zatrzymuje sie, cofam, przelazimy przez ciasne bramki itd. Nie powiem, baba czasem ode mnie zarywa - musi nauczyc sie moich sygnalow: jak gwaltownie odwracam glowe tzn., ze jest za blisko, jak unosze reke, TO ZNACZY, ZE JEST ZA BLISKO!, a potem juz wylapuje klapa. W efekcie jak sie zatrzymuje, kobylka potrafi sie cofnac tak, aby zachowac dystans, jaki jej wczesniej okreslilam. Fakt, to ja tutaj jestem "alfa" i koniec kwestii. Albo ona sie podporzadkuje, albo ja "zatluke". Psy sa troche bardziej skomplikowane... Zdaje sobie sprawe, ze z Demola nie bedzie latwo i ze nie powinno sie probowac wyciszac psa przeciaganiem (ojej, jak to smiesznie brzmi), ale jesli sprobujesz nie reagowac gwaltownie na jej gwaltowne zachowanie moze bedzie ciut lepiej? Jak przez 2 dni mialam w domu szalona suke (lancuchowa, szurnieta mieszanka bernardyna z kaukazem - istna dzicz kudlata, wulkan energii i prob roznych) staralam sie jej nie szarpac (nawet, gdy skakala na mnie usilujac wyrwac mi z rak gruszke, ktora wlasnie jadlam), nie krzyczec na nia - im bardziej byla gwaltowna, tym ja staralam sie byc bardziej spokojna. Po przyczytaniu sygnalow uspokajajacych wiem, ze moglam sprobowac ziewania, wolnych ruchow itd. Pomagalo. Pozwalam na uwalanie mi na kolanach lba, zaczepienie lapa czy nosem - to, moim zdaniem, nie domiacja a szukanie kontaktu. Jesli mam ochote, to sie powyglupiamy, jesli nie, glaszcze od niechcenia i "jestem zajeta, spadaj", ale nie karce za to (karce=wydaje komende, odganiam, burcze itd) |
Podczas porannej kapieli, niczym Arystoteles zostalam oswiecona mysla, ktora musze sie podzielic :wink: Lapanie za reke, za przedramie to jest samo fajne co wilczak daje, najczesciej w polaczeniu ze skakaniem. Aby sie nie rpozpisywac przytocze tylko odpowiedz Margo na moje pytania jak tego oduczyc, bo juz mnie jeden lekarz spytal niesmialo dlaczego mam tak posiniaczone rece :D Skakanie- ok, ale tolapanie to nieco boli...
Margho mi odpisala: ale czy na pewno chcesz usunac oznaki sympatii? :mrgreen: |
Wydaje mi sie, ze mowimy o dwoch roznych rzeczach. Lapanie za reke jest typowo wilczym przejawem sympatii, ale ostrzegawczy chwyt za reke, ktoremu towarzyszy z reguly warczenie czy szczerzenie zebow to wlasnie sygnal "zostaw mnie!!" wydawany przez psa czujacego sie mniej pewnie. Gdyby chodzilo o dominacje to pies mialby uszy postawione, ogon w gore i podciagniety przod warg.
|
Quote:
Bo szczekanie i warczenie to raczej emocje w zabawie - pamietam zaprzyjaznionego potwora, dla ktorego najlepsza zabawa bylo zlapanie go za skore po bokach karku, uniesienie calego psa i szarpanie nim na boki. Ryczal przy tym i czasem sie nawet szczerzyl i lapal za rekawy (Dewi lapie mocniej, jak sie rozbryka), przy czym mozna mu bylo w kazdej chwili dac calusa w nos. Moze czasem, w chwilach smialosci, Demola zachowuje sie jak przyslowiowy belg w zabawie? Joasiu, Przemeku, co Wy na to? Co nie znaczy, za czasem nie pokazuje Lesniczynie, kto tu ma aspiracje do rzadzenia (lapanie za reke przy waruj chocby). |
hm..
Przemku, właśnie o tym myślałam - Demola może warczeć ze strachu - to przy jej charakterze bardzo prawdopodobne, muszę więc zachowywać się spokojniej, bo potęguję jej lęk. A w innych sytuacjach, gdy ona jest nastawiona na 'pokazanie' kto jest ważniejszy? Jak się wtedy zachować? Czy jest to możliwe, by pies w pewnych sytuacjach bał się mnie, a w innych próbował swoich sił? |
Quote:
Quote:
Mam porownanie Botisa i innych naszych psow. To co dla innych jest zabawa dla niego moze byc bardzo stresujace. Quote:
|
Przyczyna nieporozumień z Demolą odkryta
Otóż wiem już, dlaczego Demolka tak mie denerwowałą (czasem robi to nadal) - po prostu mamy bardzo podobne charaktery. Pewnie dlatego 'wolalabym', by pies byl spokojniejszy, latwiejszy do przewidzenia, bardziej pewny siebie :wink: a tu bestyjka identyczna. Coz - pies nie ma rownowazyc niedostatkow - od tego sa mezczyzni :wink:
Ale fakt jest faktem, ze odkad zaakceptowalam ja taka, jaka jest i nie oczekuje od niej juz usposobienia ONa, to rozumiemy sie o wiele lepiej.. nie mam juz do niej pretensji za cos, co lezy w jej naturze 8) |
Przyczyna nieporozumień z Demolą odkryta
Quote:
|
Hłe, hłe, hłe. :D "Okryliśmy" sposób na naszą małą piranię. Jak nas łapie za rękę badź łydkę (czy za co tam akurat ma ochotę), mówimy mu... siad :twisted: i on siada, bo wie, że za siad jest nagroda :lol: , potem już ma na tyle odwróconą uwagę, że raczej do gryzienia nie wraca, a zresztą jest czas, żeby bestyji pod mordę pluszaka podetknąć. A jak morduje kota, to lepiej niż zdzierać płuca na "fuj", które w tym przypadku i tak nie działa, lepiej zawołać "Łowca do mnie", a on puszcza kota i przybiega. :shock: :D
|
Mi często się zdaża "gryźć" z moimi psami :twisted: One mnie podgryzają (całe szczęście nie tak mocno jak się kotłują między sobą) a ja je ciągnę za łapy, za uszy, za futro, wywałam na plecy itd. Zabawę mamy pierwsza klasa, śmieszne są kiedy przychodzą do mnie i zapraszają do zabawy - stoją przedemną kłapią zębami (przy czym wydają coś w formie szczeknięcia) i uciekają, za chwilę wracają i znów to samo. Z dwoma nie jest już tak łatwo, ale raz Maja pomaga mi i "gryziemy" Licha, a następnym razem z Lichem "gryziemy" Majkę.
|
:) Fajne są takie zabawy.
My też nie zamierzamy z nich rezygnować. Jednak trzeba przynać, że u takiego kilkunastotygodniowego szczeniaka gryzienie jest upierdliwe; :D Nie ma toto ani wyczucia co do tego, jak mocno można ugryźć, ani co do tego gdzie, ani kiedy skończyć zabawę. A jak się nakręci, to... :shock: Myślę, że z czasem się tego wszystkiego nauczy (wszystkie się w końcu uczą prawda? :) ). Już teraz jest lepiej niż było na początku. Btw; dzisiaj przyszła go odwiedzić moja mama i stwierdziła, że "takiego psa to ona by nie chciała nawet przez 5 minut :lol: i że nasz Tobi (mieszaniec pudla) przy nim to był aniołek". :lol: |
All times are GMT +2. The time now is 17:03. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org