Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Burczenie (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=22460)

netah 06-09-2012 20:43

Burczenie
 
Mam pytanie czy i jak pacyfikujecie burczenie burego odbywające się w ramach dezaprobaty dla aktualnie podejmowanych działań teoretycznie wyższego stopniem. Burczenie bez zmarszczonego pyska i bez wystających zębów.

Przykład 1.
Nie chcę wyjść z klatki, czyli mojego legowiska, ostatniego bastionu obrony. Ktoś mi do niej włazi, żeby mi zapiąć smycz więc burczę, mimo, że ten ktoś się tym nie przejmuje i robi swoje.

Przykład 2.
Mam muchy w nosie i mimo, iż widziałem z 20 metrów optyczną komendę "siad", nie chciało mi się jej zrobić - przecież wszyscy wiedzą, że umiem. A ten przyłazi i składa mnie jak scyzoryk na siłę. No to BURK.

Agnieszka 06-09-2012 21:01

W obu przypadkach zanim zaczęłabym się zastanawiać, jak zareagować na burczenie, próbowałabym raczej szukać innej metody dokończenia działania, i nie dopuszczać do burczenia. To jest w pierwszym przypadku aby pies wyszedł z klatki za pomocą jakiejś super fajnej zabawki tudzież ekstra pysznego żarcia, za drugim podobnie, podkusiłabym go smaczkiem- w jakim wieku jest psiak? - jeśli jeszcze nie jesteś przekonany, że na pewno wykona polecenie z daleka, może najpierw lepiej ćwiczyć blisko, niech z bliska nauczy się wykonywać polecenia na piątkę, a dopiero później wymagać z daleka. "Składać jak scyzoryk" to znaczy?
Pozdrawiam

Bajka 06-09-2012 21:10

Ja nie pacyfikuję:) Pies ma prawo powiedzieć mi, że nie podoba mu się to, czego od niego chcę. To dla mnie sygnał, że coś jest nie tak jak być powinno, mamy nad czym pracować, musimy sobie przemyśleć, co nie gra w naszych relacjach i jak to naprawić, żeby nie dochodziło więcej do burczenia.;)

Swoją drogą, tak trochę odchodząc od tematu konkretnie Was i mówiąc tak ogólnie, karanie burczenia to troszkę jak likwidacja pomarańczowego światła na skrzyżowaniu;) W zasadzie cholera potem wie, kiedy zapali się czerwone;)

Gaga 06-09-2012 21:19

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437964)
Przykład 1.
Nie chcę wyjść z klatki, czyli mojego legowiska, ostatniego bastionu obrony. Ktoś mi do niej włazi, żeby mi zapiąć smycz więc burczę, mimo, że ten ktoś się tym nie przejmuje i robi swoje.

Skoro ten ktoś uważa, że jesteście sobie równi i gra w grę "mój testosteron będzie na wierzchu" to masz rację, że burczysz. Ale wygranych tu nie będzie. Wygrany może być tylko ten, który użyje inteligencji, a nie przepychanek na poziomie psim.:)


Quote:

Przykład 2.
Mam muchy w nosie i mimo, iż widziałem z 20 metrów optyczną komendę "siad", nie chciało mi się jej zrobić - przecież wszyscy wiedzą, że umiem. A ten przyłazi i składa mnie jak scyzoryk na siłę. No to BURK.
Odgryź mu łeb! Serio.

A edit jest taki: pies "umie" to urban legend, stosowana dla właścicieli szczeniaczków i zafascynowanych faktem budujących się możliwości komunikacji. I powie Ci to każdy, kto spędził trochę czasu na ćwiczaku. nawet urodzony na placu szkoleniowym pracuś z serii malinois, border collie czy aussik nie usłyszy, że umie w wieku kilkunastu miesięcy. On to wykona w znanych okolicznościach, przy zachowaniu tych samych elementów zewnętrznych i zachowaniu przewodnika i w trybie pracy (stanie umysłu psa, nastawionego na przewodnika). Bardzo prosto to sprawdzić idąc za jakieś krzaki i wydając komendę tak, że pies nas nie widzi. Zdziwko bywa zabawne :) Latami pracuje się na rzetelny poziom owego 'umienia' i robią to zwłaszcza psi sportowcy na zawodowym poziomie. A Ty masz ledwie młodego wilczaka, który jednak w szkoleniu zachowuje się zupełnie inaczej niż standardowe rasy pracujące. Nie wymagaj od niego wojskowego posłuszeństwa, bo to nie ten etap i jak widzę-brak chyba jeszcze ustalonego i działającego systemu motywacyjnego:) On burczy bo zachowujesz się irracjonalnie i bardzo niekomfortowo dla niego, więc Ci komunikuje, że coś jest nie tak. Zamiast burczenia może zacząć uciekać albo w końcu strzelić zębami. Przyjmij jego komunikat i może spróbuj zmodyfikować sposób wzajemnej komunikacji?

Grin 06-09-2012 22:03

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437964)
Przykład 1.
Nie chcę wyjść z klatki, czyli mojego legowiska, ostatniego bastionu obrony. Ktoś mi do niej włazi, żeby mi zapiąć smycz więc burczę, mimo, że ten ktoś się tym nie przejmuje i robi swoje.

Szczerze mówiąc, to jestem w ogóle zaskoczona taką sytuacją. Wnioskując na podstawie naszych codziennych doświadczeń, nie przypominam sobie, żeby Łowca sam nie "przyleciał" do mnie gdziekolwiek by był na sam dźwięk smyczy branej do ręki, bo przecież oznacza to dla niego wyjście na spacer. Może podpowiedzią byłoby tu ustalenie, w czym tkwi przyczyna niechęci psa?
Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437964)
Przykład 2.
Mam muchy w nosie i mimo, iż widziałem z 20 metrów optyczną komendę "siad", nie chciało mi się jej zrobić - przecież wszyscy wiedzą, że umiem. A ten przyłazi i składa mnie jak scyzoryk na siłę. No to BURK.

Ale po co działasz na siłę? Psa można (a nawet trzeba) skłonić do wykonania komendy, ale wcale nie trzeba tego robić na siłę. Działanie na siłę właśnie wywołuje (całkiem zresztą słuszne) burczenie.

Podsumowując; zadałabym pytanie inaczej; nie jak spacyfikować psa za warczenie, ale jak nie wywoływać tego warczenia.

dorotka_z 06-09-2012 22:06

Quote:

Przykład 1.
Nie chcę wyjść z klatki, czyli mojego legowiska, ostatniego bastionu obrony. Ktoś mi do niej włazi, żeby mi zapiąć smycz więc burczę, mimo, że ten ktoś się tym nie przejmuje i robi swoje.
Wg mnie kluczowe słowa to "ostatni bastion obrony". Czemu pies nie miałby mieć do niego prawa?


Quote:

Przykład 2.
Mam muchy w nosie i mimo, iż widziałem z 20 metrów optyczną komendę "siad", nie chciało mi się jej zrobić - przecież wszyscy wiedzą, że umiem. A ten przyłazi i składa mnie jak scyzoryk na siłę. No to BURK.
Też bym burczała, gdyby ktoś mnie składał jak scyzoryk, na siłę...

Pies widzi komendę, z 20 metrów, to daleko. Oznacza to, ze Ty równiez jesteś daleko. Bardzo trudne zadanie. Trzeba zadać sobie pytanie czemu pies miałby tą komendę wykonać?
Po pierwsze musi rozumieć o co go prosimy a po drugie musi chcieć to zrobic. Musi być motywacja. Może napisz jak zachęcasz psa przy szkoleniu?

avgrunn 06-09-2012 22:24

Ja zwykle na takie burczenie reaguje mowiac "chlopie no co ty?" ale lekkim glosem nie z zadna grozba, to dziala najlepiej, co prawda jak u Grin, Urcio jak slyszy smycz czy widzi obroze to juz szczesliwy lata do mnie. Wiec to jest zwykle w sytuacjach gdy wieczorem zbieramy sie do naszej norki a ten nie chce zejsc z kanapy w salonie bo wlasnie sie tam polozyl, jesli nie reaguje na komende to biore go za obroze i sciagam, wtedy czasem mruknie wiec robie jak wyzej, no bo okazal swoje niezadowolenie ale przeciez nic strasznego nie zrobil.


A co do wykonywania komend, ja tam wole powtorzyc komende niz na sile psa sciskac, a jesli pies nie chce to proponuje jednak powrot do smakow, robienie wszystkiego na sile nie wychodzi nigdy na dobre, moze sie z tego zrobic wieczna walka, a na sile z psem nie ma co bo moze sie zle skonczyc, tym bardziej ze to wilczak , a nie owczarek, ktory wiele wybaczy.

Gipson 07-09-2012 10:27

Ja jestem ciekawy jak "skłąda się psa jak scyzoryk". Robiłem z Larsem rózne rzeczy ale tego jeszcze nie probowałem :D:D:D


PS. Kurde, nie zachowałem chronologii czytania wątków...
Powinienem najpierw przeczytać "smaki" a potem "buczenie".
Pieknie wątki i wpisy sięuzupełniają...

Gaga 07-09-2012 11:32

Quote:

Originally Posted by Gipson (Bericht 437988)
Ja jestem ciekawy jak "skłąda się psa jak scyzoryk". Robiłem z Larsem rózne rzeczy ale tego jeszcze nie probowałem :D:D:D

Całkiem serio są jeszcze 'szkoleniowcy', którzy warowania uczą tak, że ciagniesz psa za łapy do ziemi, a siadu - przez mocny nacisk na zad. Ja widziałam raz reakcję psa na taka naukę warowania - przedramiona przewodnika wyglądały tak, jak Larsikowy nos w ubiegłym tygodniu- no trochę bardziej:evil: Czyli rozkładanie i składanie na scyzoryk - widzisz oczami wyobraźni?

netah 07-09-2012 12:27

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 437992)
Całkiem serio są jeszcze 'szkoleniowcy', którzy warowania uczą tak, że ciagniesz psa za łapy do ziemi, a siadu - przez mocny nacisk na zad. Ja widziałam raz reakcję psa na taka naukę warowania - przedramiona przewodnika wyglądały tak, jak Larsikowy nos w ubiegłym tygodniu- no trochę bardziej:evil: Czyli rozkładanie i składanie na scyzoryk - widzisz oczami wyobraźni?

Tu nie chodzi o naukę, bo w fazie nauki też by mi się to nie podobało. Tu chodzi o moment, w którym pies ma zamiar pokazać gdzie cię ma. Jeśli zna komendę, wykonywał ją wiele razy, widział ją, a dopiero potem odwrócił głowę, to mogę ją powtórzyć raz, dwa, no maksymalnie trzy w połączeniu ze zmniejszeniem dystansu. Więcej nie ma sensu. To jest mój przyjaciel więc za pierwszym razem mogę go ładnie poprosić. Za drugim mogę mu powiedzieć żeby się nie wydurniał bo ma żarcie i dach nad głową. Za trzecim powiem mu to jest rozkaz.
A składa psa do siadu się łatwiej, jeśli oprócz nacisku na zad jedną ręką równocześnie pociągnie się za smycz drugą ręką. :-))

Grin 07-09-2012 12:35

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438000)
A składa psa do siadu się łatwiej, jeśli oprócz nacisku na zad jedną ręką równocześnie pociągnie się za smycz drugą ręką. :-))

No właśnie tak się zastanawiałam; czy to naciskanie ręką na zad sam wymyśliłeś, czy tak Wam "każą" robić szkoleniowcy. Jeżeli to drugie, to pardon, ale nie będę się na ich temat wypowiadać. ;) Są całkiem niezłe inne metody, które "wymuszają" na psie przyjęcie oczekiwanej przez nas pozycji, ale w ten sposób, że nie wywołuje to w nim sprzeciwu objawiającego się burczeniem...
Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438000)
Jeśli zna komendę, wykonywał ją wiele razy, widział ją, a dopiero potem odwrócił głowę, to mogę ją powtórzyć raz, dwa, no maksymalnie trzy w połączeniu ze zmniejszeniem dystansu.

Prawda jest taka, że zgodnie ze sztuką, nie powinieneś ani razu. ;) Tutaj też są inne metody (nie siłowe), które powodują, że nie pali się komendy, przez jej powtarzanie. :)
Ale to powinni wiedzieć szkoleniowcy i dzielić się tą wiedzą...

Gaga 07-09-2012 12:50

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438000)
Za drugim mogę mu powiedzieć żeby się nie wydurniał bo ma żarcie i dach nad głową.

Naprawdę myślisz, że pies to chodząca wdzięczność:)? Z moich doświadczeń pies raczej ma stado, w którym funkcjonuje i w życiu robi wszystko to, co przynosi mu aktualnie korzyść. My mu stawiamy granice i całe życie (delikatniej lub bardziej stanowczo) pilnujemy aby ich nie przekraczał. To taki taniec.


Quote:

A składa psa do siadu się łatwiej, jeśli oprócz nacisku na zad jedną ręką równocześnie pociągnie się za smycz drugą ręką. :-))
SIAD - to jest jedna z najbardziej naturalnych czynności, pies nie musi się tego uczyć. Jedyne co robimy to generujemy ten siad w dogodnych dla nas sytuacjach. Sama czynność nie jest ani dyskomfortowa, ani bolesna, ani trudna. W dodatku to pierwsze, co uzyskujemy od maleńkiego szczeniaczka- za pomocą prostego naprowadzenia, najłatwiejszej komendy-gestu ręką.
Wprowadzanie siły fizycznej do procesu wychowania i szkolenia psuje chęć współpracy i zaufanie. Wiesz, ja raz w życiu na ćwiczaku dałam się ponieść emocjom i w taki właśnie sposób uzyskałam wykonanie komendy. Do dziś pamiętam opieprz, jaki dostałam od trenerki. Zadziało się właśnei w podobnym okresie 'burzy i naporu'. Oczywiście, w życiu (poza ćwiczakiem) nie raz zdarzyło się, że w podobny sposób wymusiłam coś na krnąbrnym małolacie - bo czasem sytuacja jest zaogniona i nie ma wybacz, trzeba gnoja przystopować (nie będę ciumkać ani klikać na psa, który właśnie dorwał się z innym psem, bo tu trzeba działać). Ale to co innego niż proces nauki wykonywania komend-tu na emocje nie ma miejsca, a jeśli oczekujemy współpracy (chętnej współpracy) nie ma też miejsca na rozwiązania siłowe.
Ja bym pominęła etap 'okaż wdzięczność' oraz 'scyzoryk' i jeśli już koniecznie chciałabym poćwiczyć na spacerze-użyłabym linki-lekki impuls pozwala czasem psu odblokować uszy i głowę:)

Z ćwiczeniami jest tak, że sterylne warunki (pies znudzony, nic się ciekawego nie dzieje dookoła) dają nam pewność odniesienia sukcesu, dopiero gdy w drogę wchodzi nam coś, co psa zainteresuje (zapach, dźwięk, inne zwierzę itp) widzimy na ile ważne jest to, co do psa mówimy, na ile respektuje naszą obecność i jakie mamy efekty dotychczasowej pracy.
Najłatwiej i najboleśniej odczujemy to idąc na pierwsze zawody w takim momencie, jak Wy teraz jesteście. Ojjjjj długo się potem liże rany na własnej poranionej dumie:)

avgrunn 07-09-2012 12:53

Czasem nie trzeba sluchac wszystkiego co mowi szkoleniowiec, ja to sobie przesiewam informacje i robie co uwazam, ze jest lepsze dla Smrodziacha, co nie znaczy ze nasze szkolenie jest wylacznie pozytywne, owszem czasem zdarza mi sie z nim ostrzej postepowac, czasem trzeba, ale bardzo rzadko, teraz to glownie w sytuacji gdy burczy jak glupek na inne samce i udaje ze nie slyszy.

netah 07-09-2012 13:20

"Na emocje nie ma miejsca", jest najczęściej powtarzaną maksymą jaką od tychże szkoleniowców słyszę i w pełni się z tym zgadzam. To że czasami wymuszę na psie wykonanie czegoś - nie oznacza, że muszę to zrobić emocjonalnie.
Sterylne warunki?
Hm... z jednej strony staw, z drugiej pola pełne zapachów, z trzeciej strzelnica z której co chwilę słychać bum, bum, z czwartej ruchliwa droga.
Pominąwszy fakt ćwiczenia w 2/3 grupach, po zsumowaniu: około 30-40 psów w różnym wieku o rasach nie wspominając. A ćwiczenia w szeregu w odległościach co metr, półtora. A czasami psy w półkolu leżące od siebie po pół metra.
Gdzie jak nie tam Beryl ma się nauczyć trzymać nerwy na wodzy? Machanie ogonem - dobrze, używanie nosa - dobrze, irokez na całej długości... od biedy dopuszczalny, stalowy wzrok wbity w kolegę z ćwiczaka nie wspominając o dalszym etapie absolutnie niedopuszczalne. Wrażenia z pilnowania psa na przerwie: bezcenne.

avgrunn 07-09-2012 13:31

U nas na szkoleniu jest podobnie, na placu Urciowy ewentualnie mruknie, natomiast w miescie burczydlo na calego, wiec niezaleznie co tam u Was jest w porownaniu z np centrum miasta sa to warunki sterylne, bo to jest cos co on zna i wie jakie sa mechanizmy podczas szkolenia.

Gaga 07-09-2012 13:36

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438006)
"Na emocje nie ma miejsca", jest najczęściej powtarzaną maksymą jaką od tychże szkoleniowców słyszę i w pełni się z tym zgadzam. To że czasami wymuszę na psie wykonanie czegoś - nie oznacza, że muszę to zrobić emocjonalnie.

I nie od parady tak często się to słyszy, bo kontrolowanie emocji nie jest prostą sprawą:) Myśle sobie, że plac szkoleniowy jest miejscem od naprowadzania, kształtowania, utrwalania wg najlepszych wzorców. Obawiam się, że siłowe wymuszania do nich nie należą. To bardziej krytyka w kierunku szkoleniowca, bo to on powinien takie rzeczy przekazywać i tłumaczyć nam, dlaczego te pozornie dobre skróty, finalnie są do chrzanu.

Quote:

Sterylne warunki?
Hm... z jednej strony staw, z drugiej pola pełne zapachów, z trzeciej strzelnica z której co chwilę słychać bum, bum, z czwartej ruchliwa droga.
Pominąwszy fakt ćwiczenia w 2/3 grupach, po zsumowaniu: około 30-40 psów w różnym wieku o rasach nie wspominając. A ćwiczenia w szeregu w odległościach co metr, półtora. A czasami psy w półkolu leżące od siebie po pół metra.
Gdzie jak nie tam Beryl ma się nauczyć trzymać nerwy na wodzy?
Wiesz jak szybko pies zaucza się placu? I jakie to złudne? To jak wejście do klasy-tam można siedzieć pół metra od drugiego psa. Weź te same psy i spróbuj powtórzyć ćwiczenia w neutralnym, obcym miejscu. Z dużą dozą pewności przewiduję, że będą kłopoty :twisted:
Stałe miejsca spacerowe, gdzie pies się specjalnie nie ekscytuje, plac szkoleniowy - to właśnie są sterylne warunki, bo wszystkie bodźce są już dla psa znane i mało pobudzające. Ale chcesz? przyjadę i wprowadzę Wam nowy element-drugiego samca....zobaczysz, jak najprostsze komendy i z minimalnej odległości są najtrudniejsze do wykonania:) Dlatego łazimy do szkoły i tłuczemy te same rzeczy, aby je utrwalić na tyle, żeby te 30% z utrwalenia pozwoliło nam na odniesienie sukcesu w sytuacji, gdy nie panujemy nad otoczeniem.

Quote:

Machanie ogonem - dobrze, używanie nosa - dobrze, irokez na całej długości... od biedy dopuszczalny, stalowy wzrok wbity w kolegę z ćwiczaka nie wspominając o dalszym etapie absolutnie niedopuszczalne. Wrażenia z pilnowania psa na przerwie: bezcenne.
:) Na pewno nie wbijał wzroku na etapie machania ogonem?:)

netah 07-09-2012 13:58

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438008)
Stałe miejsca spacerowe, gdzie pies się specjalnie nie ekscytuje, plac szkoleniowy - to właśnie są sterylne warunki, bo wszystkie bodźce są już dla psa znane i mało pobudzające. Ale chcesz? przyjadę i wprowadzę Wam nowy element-drugiego samca....zobaczysz, jak najprostsze komendy i z minimalnej odległości są najtrudniejsze do wykonania:)

Oprócz mnóstwa wad :-), ta szkoła ma jedną zaletę: skład psów cały czas się zmienia. Nie ma semestru ani liczby godzin, czy wykupionych lekcji. Płacisz i chodzisz aż skończysz, lub zrezygnujesz. W związku z tym co chwilę pojawia się ktoś nowy i tak w każdej grupie są psy na każdym etapie zaawansowania. W I takie które dopiero zaczęły z takimi, które zaraz przejdą do II grupy, a w II takie które za chwilę mają egzamin z takimi, które dopiero przeszły z grupy I. Zawsze są jakieś niespodzianki.

Gaga 07-09-2012 14:04

Nie chciałam powiedzieć, że Wasza szkoła to siedlisko wad:) Ale IMHO wadą szkoleniowca jest nie zwracanie uwagi na pewne rzeczy. To, że się zmieniają uczniowie to dobrze, bo uczy psa, że zmienne okoliczności nie oznaczają końca pracy. Nadal jednak się upieram, że systematyczność ćwiczeń w jednym miejscu ma ogromne znaczenie dla możliwości skupienia się psa (pozornie to atut).
btw-ile psów jest jednorazowo w grupie?

netah 07-09-2012 14:17

Tak jak pisałem. W zależności od dnia w jednej grupie może być od 10 do 20 psów, więc na przerwie jest niezły mętlik. Czasem ktoś przyjdzie jako obserwator - zawsze na jedną, dwie lekcje można zostać zanim się zapłaci i zdecyduje, czy To jest To. Czasem wpadnie ktoś już po egzaminie dla odświeżenia.
Nie staram się reklamować tej szkoły. To że nam pasuje nie oznacza, że musi też innym. Po wypowiedziach korespondentów raczej mam powody uznać, że mało komu by podeszła :-)

Rona 07-09-2012 14:22

A ja zapytam czy w Waszej szkole "nosi się" kolce? Bo dla mnie to jedno z ważniejszych kryteriów.

netah 07-09-2012 14:23

Swoją drogą ciekaw jestem jakimi metodami były szkolone CSv kiedy jeszcze pracowały jako strażnicy granicy?
Czy tu na forum można coś znaleźć na ten temat?

netah 07-09-2012 14:25

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438016)
A ja zapytam czy w Waszej szkole "nosi się" kolce? Bo dla mnie to jedno z ważniejszych kryteriów.

Kolce w sensie kolczatkę? Sorry nie jestem specjalistą od branżowego języka. Na początkowym etapie czytania forum nie wiedziałem co to ONki :-))

Jeśli chodzi o kolczatkę to nie ma ani takiego obowiązku ani zakazu. My akurat nie mamy w zestawie.

Rona 07-09-2012 14:25

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438017)
Swoją drogą ciekaw jestem jakimi metodami były szkolone CSv kiedy jeszcze pracowały jako strażnicy granicy?
Czy tu na forum można coś znaleźć na ten temat?

Na jedzenie! :p Głównie na jedzenie!

Grin 07-09-2012 14:27

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438015)
W zależności od dnia w jednej grupie może być od 10 do 20 psów

A na te 10 - 20 psów ilu trenerów przypada?

netah 07-09-2012 14:29

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438019)
Na jedzenie! :p Głównie na jedzenie!

A jak któryś burkną? :p:p:p

A tak na serio to bardziej na jedzenie, czy bardziej na głodzenie? Pytam poważnie, bo nie mam o tych czasach naszej kochanej rasy bladego pojęcia. Gdzie można uzupełnić luki w wiedzy?

netah 07-09-2012 14:31

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438020)
A na te 10 - 20 psów ilu trenerów przypada?

Z reguły na każdym szkoleniu jest 4 instruktorów dla obydwu grup, czasem trzech, ale pokrywa się to z mniejszą liczbą uczestników.

pawmagdul 07-09-2012 14:33

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438017)
Swoją drogą ciekaw jestem jakimi metodami były szkolone CSv kiedy jeszcze pracowały jako strażnicy granicy?

dokładnie tak jak pisze Roma - metodami pozytywnymi ze sprytnym wykorzystaniem silnego instynktu zdobywania pożywienia, dodatkowo wykorzystywano naturalną poranną i wieczorną aktywność wilków, szkolenia rozpoczynano w młodym wieku i było bardzo intensywne

netah 07-09-2012 14:33

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438016)
A ja zapytam czy w Waszej szkole "nosi się" kolce? Bo dla mnie to jedno z ważniejszych kryteriów.

Jeśli można spytać: dlaczego jest to tak ważne kryterium?

pawmagdul 07-09-2012 14:36

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438021)
Gdzie można uzupełnić luki w wiedzy?

tutaj jest tekst wywiadu z Hartlem:

http://www.vlcak.pl/readarticle.php?article_id=20

avgrunn 07-09-2012 14:36

Bo kolce to w wielu szkolach pojscie na latwizne, nie chce sie popracowac nad psem, a po kolcach zwykle juz nic nie ma


Jesli chodzi o szkolenie na smaki, ja psa nie glodze, ja sie staram mu wepchac kazde zarcie jakies sie da ;) byleby zjadl :)

Rona 07-09-2012 14:45

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438024)
Jeśli można spytać: dlaczego jest to tak ważne kryterium?

Bo kolczatka oznacza przemoc.

Wiem, że czasem stosują ją nawet wybitni trenerzy u dobrze wyszkolonych psów, aby dopracować jakieś elementy przed egzaminami, wtedy trzeba poznać zasady jej stosowania i używać w bardzo określonych warunkach.

Natomiast zgoda trenera na stosowanie jej np. u szczeniaków, zwłaszcza na początkowych etapach szkolenia (sic!) w celu wymuszania posłuszeństwa siłą, to wg mojej wiedzy - brak kompetencji i wyobraźni.

PS. Często bywam na Błoniach i zdarzają się tam czasem ONki kompletnie niesterowalne - zero przywołania, komendy mają gdzieś, a właściciele puszczają je do zabawy z innymi psami w kolcach (!!!). Przy okazji słyszę pochwałę tej czy innej szkoły, że błyskawicznie wytresowała psa bez smaczków, na kolcach! Słyszę że pies ma zdany taki czy inny egzamin i jest gwiazdą ćwiczeniaka. Nasuwa się pytanie jaki ma być cel szkolenia: zdany egzamin, czy dobra komunikacja człowieka z psem?

erendil 07-09-2012 14:47

A ja trochę z innej beczki ale też o burczeniu, co mam zrobić albo raczej jak zareagować/czy też nie reagować, gdy pies którego znam, ale nie mój własny, burczy gdy np. odpycham go delikatnie od swojej suki lub od mojego talerza z jedzeniem? Szczerze mówiąc czasem zastanawiam się czy to burczenie z czasem nie przerodzi się w kłapnięcie mojej ręki.

Gaga 07-09-2012 14:53

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438015)
Nie staram się reklamować tej szkoły. To że nam pasuje nie oznacza, że musi też innym. Po wypowiedziach korespondentów raczej mam powody uznać, że mało komu by podeszła :-)

To nie tak. Pytania padają, bo większość z nas przeszła przez szkolenie, niejednokrotnie w kilku szkołach. To naturalne, że się porównuje i że się dzieli tym, co zdołało się wynieść z własnego doświadczenia.pewne elementy po prostu się powtarzają i czasem w nich tkwi 'gwóźdź programu'.
Ja miałam fajna szkołę do pewnego etapu, później przestała wystarczać, po zmianie zauważyłam więcej rzeczy, które nam utrudniły bardziej niż ułatwiły dojście do celu.

A propos 'głodzenia' o które zapytałeś- funkcjonuje w szkoleniu takie zjawisko jak 'palenie michy'. Aby pies chętniej ćwiczył nie podaje mu się zwyczajowego posiłku o ustalonej porze, cała kaloryczna zawartość wykasowanej michy (może być pod inną, wygodniejszą do noszenia w kieszeni postacią) wędruje na ćwiczenia. Wykorzystuje się po prostu naturalny instynkt-głodny pies chce zdobyć pożywienie, ma motywację więc pokonuje wszystkie przeszkody (komendy) aby zdobyć żarcie i zaspokoić instynkt. Nie oznacza to oczywiście głodzenia psa:) Rzecz bardziej w uzyskaniu potrzeby zjedzenia czegoś. Jeśli pies jest łupowy (jak ONKi np) to od żarcia lepszym motywatorem jest to, co mogą upolować, zdobyć, dopaść, poszarpać - zabawka. Ta wersja, na dłuższą metę, jest znacznie łatwiejsza w szkoleniu:) I pozazdrościć tym, których wilczaki uwielbiają się tak bawić.

Grin 07-09-2012 15:08

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438031)
funkcjonuje w szkoleniu takie zjawisko jak 'palenie michy'. Aby pies chętniej ćwiczył nie podaje mu się zwyczajowego posiłku o ustalonej porze, cała kaloryczna zawartość wykasowanej michy (może być pod inną, wygodniejszą do noszenia w kieszeni postacią) wędruje na ćwiczenia. Wykorzystuje się po prostu naturalny instynkt-głodny pies chce zdobyć pożywienie, ma motywację więc pokonuje wszystkie przeszkody (komendy) aby zdobyć żarcie i zaspokoić instynkt. Nie oznacza to oczywiście głodzenia psa:) Rzecz bardziej w uzyskaniu potrzeby zjedzenia czegoś.

Takie działanie (zresztą w ogóle sensowne szkolenie przy użyciu żarcia) "załatwia" nam też inną sprawę; w naturalny sposób ustawia nas w roli przewodnika stada (bez żadnych ceregieli z teorią dominacji itd itp), który wyznacza zadania, po wykonaniu których (wspólnie) jest nagroda - żarcie, tak jak w naturze prawie. :D
Inna sprawa - nie chodzi o to, żeby szkolony pies głodował, ale trzeba mieć też świadomość, że najedzonemu psu pracować się nie będzie chciało; najedzony pies najchętniej idzie spać, a nie do pracy. :)

erendil; rozumiem, że to pies pozostawiony Tobie pod opiekę? Bo normalnie takie rzeczy powinno się jednak zostawić właścicielowi.

netah 07-09-2012 15:09

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438028)
Bo kolczatka oznacza przemoc.

Wiem, że czasem stosują ją nawet wybitni trenerzy u dobrze wyszkolonych psów, aby dopracować jakieś elementy przed egzaminami, wtedy trzeba poznać zasady jej stosowania i używać w bardzo określonych warunkach.

PS. Często bywam na Błoniach i zdarzają się tam czasem ONki kompletnie niesterowalne - zero przywołania, komendy mają gdzieś, a właściciele puszczają je do zabawy z innymi psami w kolcach (!!!). Przy okazji słyszę pochwałę tej czy innej szkoły, że błyskawicznie wytresowała psa bez smaczków, na kolcach! Słyszę że pies ma zdany taki czy inny egzamin i jest gwiazdą ćwiczeniaka. Nasuwa się pytanie jaki ma być cel szkolenia: zdany egzamin, czy dobra komunikacja człowieka z psem?

Szef tej szkoły powiedział mi ostatnio, że on kolczatkę u jednego ze swoich psów zastosował tylko raz. Może to oznaczać wszystko i nic. Jedna zasada jest pewna - nawet jeśli niektórzy właściciele szkolą swoje psy w kolczatce - na przerwę każdy ma ją zdjąć.
Tu nie ma błyskawicznego szkolenia a i sam egzamin nie jest łatwy jeśli pewne komendy optyczne pies ma wykonać z drugiego końca placu (około 100 m).
Efekty są, nawet porównując Beryla do ONków z którymi zaczynał. Nie jest to bynajmniej zasługa naszych świetnych umiejętności lub Beryla nadzwyczajnej inteligencji. Raczej jest to wynik mniejszej konsekwencji innych przewodników lub tego, że pracują z psem tylko na ćwiczaku.

No i z forum zrobił się prawie czat.

Gia 07-09-2012 15:18

Erendil pewnie miała na myśli sytuację jakie przeżywaliśmy w Późnej ;) Po placu biegało sporo młodych, jeszcze niekonfliktowych psów, które napastowały niektóre pachnące odrobinę suczki :) Jeżeli my mamy sukę na smyczy, na nią wskakuje pies to my jesteśmy najbliżej, żeby psa odepchnąć i zareagować. Właściciel nie zawsze to widzi.

My na ćwiczak chodzimy głodne. Suki jedzą raz dziennie, popołudniu. W zależności od tego czy ćwiczymy rano, czy popołudniu pora obiadowa jest przesuwana na "po" treningu.
Z kolei jeśli chodzi o frisbee, to tu karmimy Kalinkę odpowiednio wcześniej przed treningiem. Żeby nie skakała z pełnym brzuszkiem, ale też żeby nie szukała jedzenia w trawie zamiast ćwiczyć. Kiedy sucz biega za dyskami znacznie trudniej nią sterować na odległość w trakcie najwyższego podniecenia dyskami. Nie mówię oczywiście o wysyłaniu kierunkowym, tylko o poszukiwaniu żarcia przez głodnego psa. A Kalina to wyjątkowo żarta bestia ;)

Gaga 07-09-2012 15:25

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 438035)
Erendil pewnie miała na myśli sytuację jakie przeżywaliśmy w Późnej ;) Po placu biegało sporo młodych, jeszcze niekonfliktowych psów, które napastowały niektóre pachnące odrobinę suczki :) Jeżeli my mamy sukę na smyczy, na nią wskakuje pies to my jesteśmy najbliżej, żeby psa odepchnąć i zareagować. Właściciel nie zawsze to widzi.

Ja bym zdecydowanie poprosiła właściciela o zabranie psa, zwłaszcza jeśli burczy w takich sytuacjach. Tym bardziej że albo agresywny, albo fatalnie zsocjalizowany i kompletnie niewychowany do życia wśród ludzi, skoro w tak normalnych sytuacjach ostrzega burczeniem.
Przepychanki o talerz to już totalny kosmos!:shock:

p.s w przypadku braku reakcji właściciela - u mnie latało by coś w kierunku psa. BO jakoś nie miałabym ochoty bać się ugryzienia;/

Rona 07-09-2012 17:50

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438034)
Tu nie ma błyskawicznego szkolenia a i sam egzamin nie jest łatwy jeśli pewne komendy optyczne pies ma wykonać z drugiego końca placu (około 100 m).
Efekty są, nawet porównując Beryla do ONków z którymi zaczynał. Nie jest to bynajmniej zasługa naszych świetnych umiejętności lub Beryla nadzwyczajnej inteligencji. Raczej jest to wynik mniejszej konsekwencji innych przewodników lub tego, że pracują z psem tylko na ćwiczaku.

Nie odnosiłam mojej wypowiedzi do umiejętności Beryla o których nic nie wiem, tylko do ogólnego podejścia do szkolenia.
Kiedy decydujemy się na jakąkolwiek edukację (nie tylko psią) musimy sobie zadać pytanie jaki jest jej cel? Dobrze, żeby szkoleniowiec go znał, idealnie jeśli ma podobny, albo przynajmniej potrafił uszanować nasz i go realizować.

W zależności od naszych oczekiwań, wieku, zawodu, sprawności fizycznej, stylu życia, mobilności itd. będziemy od burych wymagać różnych rzeczy i trzeba mieć tego świadomość pisząc o szkoleniu.

Podstawy są te same, ale reszta już niekoniecznie i dlatego metoda powinna być dopasowana do psa i do celu szkolenia. Osobiście wolę małe, elastyczne szkoły gdzie naraz ćwiczy kilka psów, jest czas na zadanie pytania, radę, a trener zna psa, zna nasze cele i potrafi główkować. Super ćwiczyło nam się w grupie samych wilczaków, pomimo, że były na różnych poziomach zaawansowania. Ileż problemów Zula pomogła nam rozwiązać dzięki swojemu zdrowemu rozsądkowi i umiejętności czytania psiego języka! Ileż bezsensownych rzeczy burej nie nauczyłam, dzięki prostemu pytaniu: "Jesteś pewna, że to Wam jest potrzebne?" :lol:

Cokolwiek jednak z burym się robi, ważna jest zasada "primum non nocere". Dlatego pytanie po co i do czego ktoś decyduje się szkolić psa powinno być pierwszym pytaniem zadanym przez szkoleniowca. Jeśli trener podchodzi do ONka z "szablonem" najwyżej skończy się na nieposłusznej gwieździe placu szkoleniowego.;) Jeśli jednak przyłoży szablon do wilczaka, a zdarzy się, że akurat nie będzie pasował, to mogą być potem mega kłopoty.

Broń Boże nie namawiam do zmiany szkoły jesli Wam odpowiada, po prostu dzielę się refleksją.

Rona 07-09-2012 18:17

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438021)
A tak na serio to bardziej na jedzenie, czy bardziej na głodzenie? Pytam poważnie, bo nie mam o tych czasach naszej kochanej rasy bladego pojęcia. Gdzie można uzupełnić luki w wiedzy?

Po paru latach przeczytałam ponownie wywiad z ing. Hartlem, przytoczony przez Pawła i w świetle naszej dyskusji rzuciło mi się w oczy zdanie:

Quote:

Originally Posted by ing Hartl
Normalne przyjęte do owczarków niemieckich metody szkolenia dają w stosunku do CV negatywne efekty.

Reszta tutaj: http://www.vlcak.pl/readarticle.php?article_id=21

makota 07-09-2012 18:19

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438000)
A składa psa do siadu się łatwiej, jeśli oprócz nacisku na zad jedną ręką równocześnie pociągnie się za smycz drugą ręką. :-))

A jeszcze łatwiej przesunąć psu nad głową rękę ze smaczkiem w dłoni. Siada sam, a przy okazji uczy się komendy na gest...

...ja nie jestem w 100% "pozytywna", nie uważam, że krzyknięcie na psa to objaw sadyzmu, a awersja w szkoleniu to największe zło świata, ALE z tego co opisujesz to trochę szkoda mi się robi, że nie zwracasz uwagi na potrzeby własnego psa ;)

Nie ma jednej właściwej metody, którą da się wyszkolić wszystkie psy świata. Ile psów, tyle metod... tylko, żeby dopasować metodę do psa, to trzeba tego psa obserwować.
Są psy, które za smaczka dadzą się pokroić, są takie, które nawet na jedzenie nie spojrzą, takie którym służy wojskowa musztra, oraz takie, które zamykają się w sobie nawet przy najmniejszej karze.
Rolą przewodnika jest zauważenie tego JAKI jest jego pies, oraz dopasowanie najlepszej dla niego metody wychowawczej, tak, żeby wszystkim żyło się lepiej ;)

Sam pisałeś, że Wasz Beryl kocha jedzenie - więc czemu nie pracujecie z nim "na jedzenie"? 8)
Na pewno osiągnęlibyście dużo lepsze rezultaty, niż prowadząc taką walkę z psem jak teraz... pies burczy, bo prawdopodobnie nie wie czego od niego chcecie, a to co robicie wydaje się być atakiem na niego, czymś nieprzyjemnym dla niego. Nic dziwnego, że się tak zachowuje.
Nie znaczy to, że macie teraz poddać się psu i ustępować mu w każdej sytuacji, kiedy burknie, ale niewątpliwie jest to dla Was znak, że coś w Waszej relacji jest nie tak i należy znaleźć rozwiązanie tego problemu, bo on może (nie musi) się pogłębić... tym bardziej, że pies jest młody i być może burza hormonów jeszcze przed nim...

Puchatek 07-09-2012 18:32

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 437964)
czy i jak pacyfikujecie burczenie burego odbywające się w ramach dezaprobaty dla aktualnie podejmowanych działań teoretycznie wyższego stopniem. Burczenie bez zmarszczonego pyska i bez wystających zębów.

Niunie "BURK", a ja im luzacko: "p...... się" i robię swoje.... ;-)
.... ot, krótka wymiana poglądów między dwoma gatunkami, z których każdy wie "o co kaman"... :twisted:

pawmagdul 07-09-2012 18:34

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438050)
Nie odnosiłam mojej wypowiedzi do umiejętności Beryla o których nic nie wiem, tylko do ogólnego podejścia do szkolenia.

Ja mogę stwierdzić, bo miałem okazję poznać Beryla, że jest świetnie wyszkolony :)

Gaga 07-09-2012 19:42

To znaczy, że chłopaki sobie radzą, i wróży, że zaistniałe przeszkody wspólnie pokonają:) Ja osobiście chylę głowę przed ludźmi, którzy śmiało mówią, że coś nie idzie i szukają rozwiązań. Sama błądziłam, sama pytałam i wiem jakie są później efekty (jeśli dopuszcza się do siebie, że gdzieś, coś zrobiliśmy nie tak)-dogadanie i radość ze wzajemnego porozumienia.
netah-trzymamy kciuki:)

Grin 07-09-2012 20:49

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438052)
A jeszcze łatwiej przesunąć psu nad głową rękę ze smaczkiem w dłoni. Siada sam, a przy okazji uczy się komendy na gest...

Makota; ogólnie się z Twoim postem zgadzam, ale uściślałam wcześniej (aby nie zaciemniać obrazu ;) ), uściślę więc i teraz;
W wypadku, o którym pisał netah, nie chodziło o samą naukę siadania; w tym konkretnym wypadku chodziło o niewykonanie komendy, która padła, a którą pies już zna. Gdyby ktoś odczytał to co w ww cytacie dosłownie, zrozumiałby (być może), że w takim przypadku najlepiej naprowadzić psa smakiem, aby jednak ją wykonał, a to jeden z podstawowych błędów popełnianych często na początku szkolenia przez niedoświadczonych przewodników demoralizujący psa. :)
Na pewno o tym wiesz, ale forum czytują ludzie na różnym etapie przygody z psem, więc lepiej postawić kropkę nad "i". :)

makota 07-09-2012 21:02

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438058)
Makota; ogólnie się z Twoim postem zgadzam, ale uściślałam wcześniej (aby nie zaciemniać obrazu ;) ), uściślę więc i teraz;
W wypadku, o którym pisał netah, nie chodziło o samą naukę siadania; w tym konkretnym wypadku chodziło o niewykonanie komendy, która padła, a którą pies już zna. Gdyby ktoś odczytał to co w ww cytacie dosłownie, zrozumiałby (być może), że w takim przypadku najlepiej naprowadzić psa smakiem, aby jednak ją wykonał, a to jeden z podstawowych błędów popełnianych często na początku szkolenia przez niedoświadczonych przewodników demoralizujący psa. :)
Na pewno o tym wiesz, ale forum czytują ludzie na różnym etapie przygody z psem, więc lepiej postawić kropkę nad "i". :)

Ja po prostu chyba trochę źle zrozumiałam post netaha - wchodzę na forum z doskoku, bo całe dnie i noce walczę teraz z projektem, więc mi chyba trochę koncentracja spadła :roll:

Ale racja, bardzo dobrze, że mnie poprawiłaś :) - ja odpisałam na szybko pierwszym skojarzeniem, łącząc ze sobą fakty takie jak: "złożyć jak scyzoryk", "łatwiej kiedy dodatkowo pociągnie się smycz do góry", oraz "nie chce nam się pracować ze smaczkami" ;)

pawmagdul 07-09-2012 22:39

wracajmy do meritum wątku .... nie chodzi o komendę tę czy inną .... zapytałem dzisiaj na szkoleniu Kurta osobę która przeszkoliła większość wilczków w Krakowie, czy na warczenie należy jakoś reagować .... odpowiedź brzmiała: "to jest charakterystyczna cecha tej rasy, warcząc po prostu pokazują że im się coś nie podoba, mogą nawet delikatnie łapać zębami, tego się nie da zwalczyć bo to ich natywne zachowanie" .... KONIEC CYTATU :)))

ps: chyba najpiękniejszą cechą wilczaków (a zupełnie nie docenianą) jest ich asertywność .... tak w stosunku do ludzi jak i do psów .... swoim zachowaniem pokazują swoje odczucia .... u nich nie ma miejsca na zakłamanie .....

makota 07-09-2012 23:32

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438063)
wracajmy do meritum wątku .... nie chodzi o komendę tę czy inną .... zapytałem dzisiaj na szkoleniu Kurta osobę która przeszkoliła większość wilczków w Krakowie, czy na warczenie należy jakoś reagować .... odpowiedź brzmiała: "to jest charakterystyczna cecha tej rasy, warcząc po prostu pokazują że im się coś nie podoba, mogą nawet delikatnie łapać zębami, tego się nie da zwalczyć bo to ich natywne zachowanie" .... KONIEC CYTATU :)))

ps: chyba najpiękniejszą cechą wilczaków (a zupełnie nie docenianą) jest ich asertywność .... tak w stosunku do ludzi jak i do psów .... swoim zachowaniem pokazują swoje odczucia .... u nich nie ma miejsca na zakłamanie .....

Czyli należy zignorować problem, a potem z uśmiechem na twarzy przyjąć to, że pies właśnie odgryzł nam pół nosa, bo nie podobało mu się, że chcieliśmy usiąść na własnym fotelu ;-)
Powodzenia życzę 8)

avgrunn 08-09-2012 00:47

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438063)
"to jest charakterystyczna cecha tej rasy, warcząc po prostu pokazują że im się coś nie podoba, mogą nawet delikatnie łapać zębami, tego się nie da zwalczyć bo to ich natywne zachowanie" .... KONIEC CYTATU :)))

dla mnie to jest jakas bzdura, ja jeszcze rozumiem ignorowanie mrukniecia, Smrodziach tez je czasem ma, ale warczec na mnie zaden z moich psow nie bedzie, zaden nie ma prawa w niezadowoleniu zlapac mnie za cokolwiek. Owszem mamy z Urciem swoje zabawy gdzie on sobie jezorem memla moja reke, ale to jest zabawa i zadnego mrukniecia, burczenia czy warczenia przy tym nie ma, jest za moim kompletnym przyzwoleniem, bo to nasz rytual w jednej tylko sytuacji, w innych przy lapaniu jest mu mowione ze nie wolno. Rozumiem ulgi dla wilczaka w niektorych sytuacjach, ale burczenie, warczenie, klapanie zebichami, natretne skakanie, szczypanie musi miec swoje granice i powinno byc zaznaczone jako nieporzadane zachowanie.

makota 08-09-2012 02:23

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438065)
dla mnie to jest jakas bzdura, ja jeszcze rozumiem ignorowanie mrukniecia, Smrodziach tez je czasem ma, ale warczec na mnie zaden z moich psow nie bedzie, zaden nie ma prawa w niezadowoleniu zlapac mnie za cokolwiek. Owszem mamy z Urciem swoje zabawy gdzie on sobie jezorem memla moja reke, ale to jest zabawa i zadnego mrukniecia, burczenia czy warczenia przy tym nie ma, jest za moim kompletnym przyzwoleniem, bo to nasz rytual w jednej tylko sytuacji, w innych przy lapaniu jest mu mowione ze nie wolno. Rozumiem ulgi dla wilczaka w niektorych sytuacjach, ale burczenie, warczenie, klapanie zebichami, natretne skakanie, szczypanie musi miec swoje granice i powinno byc zaznaczone jako nieporzadane zachowanie.

Dokładnie ;)

Dla mnie warczenie to jednak zawsze pewnego rodzaju "problem" - nie licząc oczywiście warczenia, czy burczenia w zabawie.

Owszem, pies ma święte prawo pokazać, że coś mu się nie podoba, bo nie jest maszyną, która ma się dostosowywać do człowieka 24h na dobę, ale moim zdaniem jeśli pies wybiera warknięcie, niż odsunięcie, czy wysłanie CS'ów pt. "proszę przestań!" do właściciela, to jest to wyraźny znak, że w relacji pies-przewodnik coś dzieje, albo zaczyna dziać się źle.

Oczywiście trudno jest generalizować, bo warknięcie warknięciu nierówne...

Jeśli właściciel dobrze zna swojego psa, to potrafi odróżnić burknięcie zabawowe, od burknięcia poirytowanego psa, któremu zwyczajnie w świecie mogło się "wymsknąć", tak jak i nam czasem zdarza się bezmyślnie "warknąć" na kogoś, żeby sekundę później tego żałować
(co więcej, z moich obserwacji wynika, że jeśli pies przez pomyłkę warknie na właściciela np. zaskoczony od tyłu w tłumie ludzi, to zwykle przeprosinom i buziakom po takim wybryku nie ma końca)

Ale co najważniejsze - właściciel umie również rozpoznać "złe" warknięcie, kiedy to pies usiłuje pokazać, że to on ustala reguły i nikt mu nie będzie mówił co ma robić.
Ten trzeci "rodzaj" warknięcia rozgałęzia się jeszcze na dwa: warknięcie teatralne, kiedy pies usiłuje udawać, że mu wolno (mógł zostać na to uwarunkowany, jeśli dotychczas przynosiło ono skutek) lub warknięcie naprawdę agresywne, ostrzegawcze... czyli odsuń się, jeśli ci życie miłe...

Dlatego mnie również BARDZO zdziwiło to, co napisał Paweł... dziwi mnie, że ktoś, kto teoretycznie powinien być autorytetem ośmiela się wypowiadać tak odważne stwierdzenia, bo taka "wiedza" i to poparta opinią eksperta, w niepowołanych rękach może przyczynić się do tragedii.
A później zwykle zwala się winę na psa... :roll:

Rona 08-09-2012 07:24

Burknięcie burknięciu nierówne! Inaczej burknie bury gdy się go przesuwa śpiącego, inaczej gdy śmignie pod stół i mówi "nie wyjdę na zakropienie oka/wyciągnięcie kleszcza", inaczej gdy szczeniak ostrzega, że ma ochotę kłapnąć, inaczej gdy nie podoba się psu ktoś kto chce wejść na teren domostwa, a jeszcze inaczej gdy suka przystojnemu samcowi mówi "podobasz mi się" albo w zabawie :p. I tak dalej!

Są bure które warczą prawie cały czas, bo tak się komunikują z otoczeniem, a są takie które burczą sporadycznie. Jedne warknięcia ignorujemy, innymi się nie przejmujemy, a czasem musimy zadziałać ostrzej i młodego/młodą ochrzanić i wywalić do swojego pokoju (klatki)! Ważne, żeby przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą i nie "zatkać" kanału komunikacyjnego, bo może być przydatny.
Moim zdaniem wystarczy poznać "kod" i kierować się zdrowym rozsądkiem!

Przestańcie więc teoretyzować, bo to trochę tak jakby pytać co zrobić z dzieckiem które płacze.:twisted:

Na marginesie, Lorka długo łapała nas zębami za rękaw (lub skórę na przedramieniu) kiedy czegoś chciała, np wyjść na spacer. Bez sensu było ją za to karać, bo to był jej sposób komunikacji z nami. Przypuszczalnie coś takiego miała na myśli trenerka. Teraz bura znalazła inny sposób - wchodzi do łazienki i hałasuje podrzucając nosem deskę klozetową. :lol: Nie ma to jak "cichy" wilczak 8)

Rona 08-09-2012 07:44

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438070)
Dlatego mnie również BARDZO zdziwiło to, co napisał Paweł... dziwi mnie, że ktoś, kto teoretycznie powinien być autorytetem ośmiela się wypowiadać tak odważne stwierdzenia, bo taka "wiedza" i to poparta opinią eksperta, w niepowołanych rękach może przyczynić się do tragedii.
A później zwykle zwala się winę na psa... :roll:

Myślę, że Paweł wyrwał jedno zdanie z kontekstu i dłuższego wywodu, więc proponuję nie oceniać pochopnie trenerki kimkolwiek jest (podejrzewam, że Kasia lub Zula ;)) :p

avgrunn 08-09-2012 08:25

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438071)

Przestańcie więc teoretyzować, bo to trochę tak jakby pytać co zrobić z dzieckiem które płacze.:twisted:

Na marginesie, Lorka długo łapała nas zębami za rękaw (lub skórę na przedramieniu) kiedy czegoś chciała, np wyjść na spacer. Bez sensu było ją za to karać, bo to był jej sposób komunikacji z nami. Przypuszczalnie coś takiego miała na myśli trenerka. Teraz bura znalazła inny sposób - wchodzi do łazienki i hałasuje podrzucając nosem deskę klozetową. :lol: Nie ma to jak "cichy" wilczak 8)

Alez oczywiscie rozne sytuacje wymagaja od nas roznych zachowan, pisalam ogolnie o tych zlych warknieciach i burczeniach gdy pies ma focha badz zachowuje sie nagannie, podczas zabawy z innym psem niech sobie robi co chce, gdy memla i mruczy pod nosem rowniez, w zabawie tez, ale jak bedziemy ignorowali wszystko bo to taka rasa, to skonczy sie zle. O lapaniu za rece, nogi, cokolwiek, Urcio bardzo dlugo to robil, owszem dla niego to mialo cel, tak jak wital sie z naszymi psami, chcial sie witac z nami, jak wyjezdzalam a on nie mogl ze mna a chcial to lapal mnie za reke i trzymal bym nigdzie nie szla i wiele wiele innych, on w wieku szczeniecym uzywal zebow namietnie, wygladalo to jakby Urciowy poznawal swiat zebami. Jednak trzeba bylo wiekszosc tych sytuacji zlikwidowac bo byly niebezpieczne, dla znajomych, dla nas, dla mojego zdrowia. Natomiast jesli chodzi o sprawy toaletowe :) to Urcio sie wymownie patrzy, nie pisnie, nie mruknie, tylko sie patrzy i zawsze wiem o co chodzi, nie wiem jak ale nawet gdy spie to zawsze sie obudze bo czuje to jego spojrzenie.

Trenerki nie oceniam, bo podejrzewam ze ta rozmowa wygladala inaczej, a nie wylacznie ten cytat, do tego Rona masz racje trzeba wiedziec co pies chce nam przekazac i samemu ukrocac badz nie pewne zachowania, ale wazne by majac wilczaka sie wiedzialo ze na wszystko nie nalezy sie zgadzac, bo rasa.

Rona 08-09-2012 10:12

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438073)
wazne by majac wilczaka sie wiedzialo ze na wszystko nie nalezy sie zgadzac, bo rasa.

Właśnie tak, a nawet więcej! :) Pewnych rzeczy nie wolno odpuszczać z powodu specyfiki rasy... :p

makota 08-09-2012 12:11

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438072)
Myślę, że Paweł wyrwał jedno zdanie z kontekstu i dłuższego wywodu, więc proponuję nie oceniać pochopnie trenerki kimkolwiek jest (podejrzewam, że Kasia lub Zula ;)) :p

Też o nich pomyślałam, więc aż nie chciało mi się wierzyć, że mogłyby powiedzieć coś tak pochopnego. Dlatego też wydaje mi się, że albo Paweł coś źle zrozumiał, albo to zdanie kompletnie wyrwane z kontekstu dłuższej dyskusji, stąd jego bzdurny wydźwięk...

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438071)
Ważne, żeby przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą i nie "zatkać" kanału komunikacyjnego, bo może być przydatny.
Moim zdaniem wystarczy poznać "kod" i kierować się zdrowym rozsądkiem!

Właśnie dlatego tak ważna jest umiejętność rozróżniania tych burknięć :)
Bo zrobienie z psa zombie nieokazującego uczuć to dość ryzykowna zabawa ;)

Galicja 08-09-2012 13:06

[quote=pawmagdul;438063]wracajmy do meritum wątku .... nie chodzi o komendę tę czy inną .... zapytałem dzisiaj na szkoleniu Kurta osobę która przeszkoliła większość wilczków w Krakowie, czy na warczenie należy jakoś reagować .... odpowiedź brzmiała: "to jest charakterystyczna cecha tej rasy, warcząc po prostu pokazują że im się coś nie podoba, mogą nawet delikatnie łapać zębami, tego się nie da zwalczyć bo to ich natywne zachowanie" .... KONIEC CYTATU :)))
Pies nie powinien warczeć na swojego przewodnika w żadnej sytuacji.... moje psy tego nie robią,jedyne wyjątki ma Bidon ,czasem w wyjątkowych sytuacjach mruknie- nie warknie, na co ja kompletnie nie zwracam uwagi i i tak robię swoje. Warczenie psa i zaprzestanie działania ze strony właściciela oznacza że pies mówi jak mają stosunki między nimi wyglądać, a tak nie powinno być.

Rona 08-09-2012 13:21

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438088)
,jedyne wyjątki ma Bidon ,czasem w wyjątkowych sytuacjach mruknie- nie warknie, na co ja kompletnie nie zwracam uwagi i i tak robię swoje.

Otóż to: nie zwracasz uwagi, bo wiesz, że nie mruczy do Ciebie nic złego, tylko coś tam sobie marudzi. 8)

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438088)
Warczenie psa i zaprzestanie działania ze strony właściciela oznacza że pies mówi jak mają stosunki między nimi wyglądać, a tak nie powinno być.

Niezwracanie uwagi to właśnie zaprzestanie działania :lol: Gdyby Bidon warknął na serio, to podejrzewam, że zwróciłabyś mu jednak uwagę na niestosowność jego zachowania :p

Właśnie w tym rzecz, żeby nie działać z automatu, tylko wiedzieć kiedy działać, a kiedy nie zwracać uwagi!8)

Galicja 08-09-2012 13:25

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438089)

Niezwracanie uwagi to właśnie zaprzestanie działania :lol: Gdyby Bidon warknął na serio, to podejrzewam, że zwróciłabyś mu jednak uwagę na niestosowność jego zachowania :p

Gdyby Bidon warknął na serio,dostałby w pysk ;) co zresztą na początku naszej "znajomości " miało miejsce.

Rona 08-09-2012 13:29

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438090)
Gdyby Bidon warknął na serio,dostałby w pysk ;) co zresztą na początku naszej "znajomości " miało miejsce.

Wiem. Chciałam to tylko ująć bardziej elegancko ;) Chłopak musiał poznać reguły panujące w nowym stadzie :)

netah 08-09-2012 18:15

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438089)
Niezwracanie uwagi to właśnie zaprzestanie działania :lol:

Nie zgadzam się. Niezwrócenie uwagi i kontynuowanie działania, które wywołało burknięcie, mruknięcie, czy jakkolwiek to nazwiemy to absolutnie nie jest "zaprzestanie działania". Zaprzestaniem działania byłoby przerwanie tej czynności, które u psa wywołałoby natychmiastowe skojarzenie - Mam cię, wiem co działa.

Kiedyś wyrywałem Berylowi kleszcza z jąder - dopiero co się wgryzał. Też na mnie mrukną jak go zabolało, ale akurat za to nie opieprzałem go, tylko starałem się uspokoić.

netah 08-09-2012 18:21

Quote:

Originally Posted by erendil (Bericht 438029)
A ja trochę z innej beczki ale też o burczeniu, co mam zrobić albo raczej jak zareagować/czy też nie reagować, gdy pies którego znam, ale nie mój własny, burczy gdy np. odpycham go delikatnie od swojej suki lub od mojego talerza z jedzeniem? Szczerze mówiąc czasem zastanawiam się czy to burczenie z czasem nie przerodzi się w kłapnięcie mojej ręki.

Jeśli delikatne odpychanie (chyba ręką?) nie działa, można użyć całego ciała jako blokady. Krok w przód ze zdecydowanym wyrazem twarzy i szeroko rozłożonymi rękoma może załatwić sprawę.
Inna sprawa to pytanie jak daleko był właściciel tego psa i jaka jego była reakcja na tą sytuację.

GRABA 08-09-2012 18:23

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438090)
Gdyby Bidon warknął na serio,dostałby w pysk ;) co zresztą na początku naszej "znajomości " miało miejsce.

Madzia jesteś coool, że o tym piszesz *no przeca przecież trza pozytywnie szkolić8)8)

Ja nigdy nie zapomnę sytuacji, jak na pewnej raciborskiej poznałam Bidona - ledwie odzyskanego:)............ Głasiam sobie go, głasiam.....burczy......, ale nie przestałam go kilać:) A zagadana z ludkami Magda do mnie nagle: "jak zacznie burczeć, to mi powiedz", a ja na to: "już naburczał". No właśnie naburczał wilczaczek, wiedział, że nie odpuszczę i wiedział, że nie mam złych zamiarów:)
Ja jestem zdania, że jak csv dobrze odczyta nasze sygnały, to burczeć przestanie.
No jeśli jest normalny oczywiście:)

netah 08-09-2012 18:31

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438073)
Alez oczywiscie rozne sytuacje wymagaja od nas roznych zachowan, pisalam ogolnie o tych zlych warknieciach i burczeniach gdy pies ma focha badz zachowuje sie nagannie, podczas zabawy z innym psem niech sobie robi co chce, gdy memla i mruczy pod nosem rowniez, w zabawie tez, ale jak bedziemy ignorowali wszystko bo to taka rasa, to skonczy sie zle. O lapaniu za rece, nogi, cokolwiek, Urcio bardzo dlugo to robil, owszem dla niego to mialo cel, tak jak wital sie z naszymi psami, chcial sie witac z nami, jak wyjezdzalam a on nie mogl ze mna a chcial to lapal mnie za reke i trzymal bym nigdzie nie szla i wiele wiele innych, on w wieku szczeniecym uzywal zebow namietnie, wygladalo to jakby Urciowy poznawal swiat zebami. Jednak trzeba bylo wiekszosc tych sytuacji zlikwidowac bo byly niebezpieczne, dla znajomych, dla nas, dla mojego zdrowia.

Beryl w swoim czasie na spacerach też wymyślił sobie niebezpieczną zabawę. Nabiegał od tyłu i z wyskoku próbował złapać zębami za ramię. I musieliśmy to spacyfikować. Gdybyśmy mu do dzisiaj pozwalali na takie używanie ząbków jak za szczeniaka, to mielibyśmy więcej blizn niż skóry. Z kolei ostatnio podczas rowerowych przejażdżek biegnąc obok w galopie zaczął na mnie w pewnym momencie patrzeć jak na jelenia. Gdyby tego nie wyciszyć, to za chwilę zaczął by podskubywać, a dalej wiadomo.

Rona 08-09-2012 19:05

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438102)
Nie zgadzam się. Niezwrócenie uwagi i kontynuowanie działania, które wywołało burknięcie, mruknięcie, czy jakkolwiek to nazwiemy to absolutnie nie jest "zaprzestanie działania". Zaprzestaniem działania byłoby przerwanie tej czynności, które u psa wywołałoby natychmiastowe skojarzenie - Mam cię, wiem co działa.

Masz rację :)

Quote:

Originally Posted by GRABA (Bericht 438105)
Madzia jesteś coool, że o tym piszesz *no przeca przecież trza pozytywnie szkolić8)8)
(...)

Bo pozytywnie szkolić trzeba! Ale jest różnica między szkoleniem, a wychowywaniem. Nie ma powodu, aby całkiem rezygnować z sensownych, konsekwentnych i zrozumiałych dla pas kar gdy łamie on ustalone przez "Alfy" zasady, skoro wilki w stadzie też wychowują młode metodą kija i marchewki.

makota 08-09-2012 19:18

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438104)
Jeśli delikatne odpychanie (chyba ręką?) nie działa, można użyć całego ciała jako blokady. Krok w przód ze zdecydowanym wyrazem twarzy i szeroko rozłożonymi rękoma może załatwić sprawę.
Inna sprawa to pytanie jak daleko był właściciel tego psa i jaka jego była reakcja na tą sytuację.


Dosyć odważna porada, biorąc pod uwagę to, że nie znasz psów wobec których miałaby być stosowana...

...większość psów na coś takiego się cofnie, zacznie wysyłać CS'y, odpuści, albo kompletnie oleje taką postawę, nawet u obcej osoby.
Ale nie daj Boże trafić na lękliwego, lub bardzo dominującego psa i zrobić coś takiego...

erendil 08-09-2012 19:44

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438104)
Jeśli delikatne odpychanie (chyba ręką?) nie działa, można użyć całego ciała jako blokady. Krok w przód ze zdecydowanym wyrazem twarzy i szeroko rozłożonymi rękoma może załatwić sprawę.
Inna sprawa to pytanie jak daleko był właściciel tego psa i jaka jego była reakcja na tą sytuację.

Odpychanie ręką tak. Właściciel zbyt daleko aby zareagować, czasem tego nie widzi, albo uważa że psiak już tak ma bo w sumie nie tylko na mnie tak burczy :) Może to właśnie kwestia takiej komunikacji tego psa.

netah 08-09-2012 19:51

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438113)
Dosyć odważna porada, biorąc pod uwagę to, że nie znasz psów wobec których miałaby być stosowana...

To doradź coś sama zamiast krytykować. Ja nie znam tego psa, ale Erendil zna, więc może uznać radę za głupią, albo z niej skorzystać. Wolna wola.

GRABA 08-09-2012 20:44

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438112)
Masz rację :)
Bo pozytywnie szkolić trzeba! Ale jest różnica między szkoleniem, a wychowywaniem. Nie ma powodu, aby całkiem rezygnować z sensownych, konsekwentnych i zrozumiałych dla pas kar gdy łamie on ustalone przez "Alfy" zasady, skoro wilki w stadzie też wychowują młode metodą kija i marchewki.

UU jak ważne teraz dałaś rozrganiczenie między szkoleniem właśnie a WYCHOWANIEM - wychowanie, to jest, to co dzieje się w naszym stadzie:)

Gaga 08-09-2012 20:45

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438107)
Beryl w swoim czasie na spacerach też wymyślił sobie niebezpieczną zabawę. Nabiegał od tyłu i z wyskoku próbował złapać zębami za ramię. I musieliśmy to spacyfikować. Gdybyśmy mu do dzisiaj pozwalali na takie używanie ząbków jak za szczeniaka, to mielibyśmy więcej blizn niż skóry.

Oj tam, oj tam:) Co najwyżej: siniaki i konieczność wymiany kurtek częściej, niż raz w sezonie:)

GRABA 08-09-2012 21:23

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438129)
Oj tam, oj tam:) Co najwyżej: siniaki i konieczność wymiany kurtek częściej, niż raz w sezonie:)

co tam kurtka, jak się kocha na serio, to się wsio przebaczy:)

makota 08-09-2012 21:27

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438116)
To doradź coś sama zamiast krytykować. Ja nie znam tego psa, ale Erendil zna, więc może uznać radę za głupią, albo z niej skorzystać. Wolna wola.

Ja nie twierdzę, że Erendil nie potrafi wybrać i samodzielnie zdecydować co w takiej sytuacji zrobić i czy z porady skorzystać... ale forum czytają RÓŻNE, niekoniecznie doświadczone osoby i trzeba mieć to na uwadze ;)

A jeśli uważam, że nie mam nic sensownego w danej sytuacji do powiedzenia, to się nie odzywam po prostu.
Trudno jest dawać jakiekolwiek porady, kiedy sytuacja jest tak mało sprecyzowana, a przy okazji dość ryzykowna - bo nie dotyczy relacji między właścicielem, a jego psem, tylko między obcymi sobie 'osobnikami' i to z dodatkiem warczenia, żeby było ciekawiej... ;)

netah 09-09-2012 09:13

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438129)
Oj tam, oj tam:) Co najwyżej: siniaki i konieczność wymiany kurtek częściej, niż raz w sezonie:)

Taaa...
Tylko, że nie opisałem wszystkich szczenięcych sytuacji :-))

netah 09-09-2012 09:23

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438133)
Ja nie twierdzę, że Erendil nie potrafi wybrać i samodzielnie zdecydować co w takiej sytuacji zrobić i czy z porady skorzystać... ale forum czytają RÓŻNE, niekoniecznie doświadczone osoby i trzeba mieć to na uwadze ;)

A jeśli uważam, że nie mam nic sensownego w danej sytuacji do powiedzenia, to się nie odzywam po prostu.
Trudno jest dawać jakiekolwiek porady, kiedy sytuacja jest tak mało sprecyzowana, a przy okazji dość ryzykowna - bo nie dotyczy relacji między właścicielem, a jego psem, tylko między obcymi sobie 'osobnikami' i to z dodatkiem warczenia, żeby było ciekawiej... ;)

Mimo wszystko uważam, że lepiej dać kilka różnych porad, z których nawet niedoświadczony przewodnik zastosuje to co mu będzie się wydawało najlepsze, niż się nie odzywać z powodu braku pełnego obrazu sytuacji. Z tym zawsze będzie problem, bo na forum nie jest łatwo wyłuszczyć wszystko od a do z.

A forum jest właśnie po to, żeby pytać. Przynajmniej ja wyznaję zasadę, że nie ma głupich pytań... a z odpowiedziami różnie bywa. Jak ktoś ma zdobyć doświadczenie nie próbując czegoś nowego w praktyce?

Można wyjść z założenia, że suka sobie sama poradzi z psem - jeśli jego umizgi będą jej nie w smak. Ale startowanie do talerza, to już lekka przesada.

To co doradziłem obserwowałem wielokrotnie i wielokrotnie stosowałem. Nie raz rozdzielałem walczące psy.

makota 09-09-2012 11:46

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438147)
Mimo wszystko uważam, że lepiej dać kilka różnych porad, z których nawet niedoświadczony przewodnik zastosuje to co mu będzie się wydawało najlepsze, niż się nie odzywać z powodu braku pełnego obrazu sytuacji. Z tym zawsze będzie problem, bo na forum nie jest łatwo wyłuszczyć wszystko od a do z.

Niby tak, ale ja przy okazji chciałabym nie narobić ludziom kłopotów, nigdy nie wiadomo kto przeczyta taką radę na "obce psy" ;)

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438147)
A forum jest właśnie po to, żeby pytać. Przynajmniej ja wyznaję zasadę, że nie ma głupich pytań... a z odpowiedziami różnie bywa. Jak ktoś ma zdobyć doświadczenie nie próbując czegoś nowego w praktyce?

Też tak uważam, niemniej jednak nadal jestem zdania, że porada była dosyć odważna. Pewnie, że na forum nie da się opisać sytuacji w 100%, nigdy.
Ale nie mając nawet informacji JAK pies się zachowywał, poza tym, że warczał, można sobie gdybać i teoretyzować, a w dodatku nic dobrego może z tego nie wyniknąć.
Znałam kiedyś psa, który był tak mocno nastawiony na jedzenie (zarówno domowników jak i obcych), że odepchnięty, albo wystraszony taką "dominującą postawą" ugryzłby bez wahania. Dlatego też wolę założyć, że coś takiego MOŻE się stać ;)

Nie napisałam nigdzie, że Twoja rada była głupia. Na zdecydowanej większości psów odniosłaby zapewne oczekiwany skutek, część by się wystraszyła i cofnęła, lub wystraszyła i ostrzegawczo kłapnęła zębami etc., jeszcze inna część zupełnie to olała... ale jest również możliwość, że jakiś pies przyjąłby to wyzwanie i uważam, że ZAWSZE trzeba mieć to na uwadze, radząc cokolwiek komukolwiek ;)


Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438147)
To co doradziłem obserwowałem wielokrotnie i wielokrotnie stosowałem. Nie raz rozdzielałem walczące psy.

Ja też nie raz rozdzielałam gryzące się psy, wielokrotnie, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką... tylko właściwie co to ma do rzeczy? :lol:

Puchatek 09-09-2012 13:26

Tak oto mieliśmy piękny przykład burczenia, które przeszło w fazę niezobowiązującego i neutralnego machania ogonkami..... :)
Jednak nie jest powiedziane, że etap warczenia mamy za sobą:
Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438156)
tylko właściwie co to ma do rzeczy? :lol:

-piękne pokazanie uzębienia "pytające" czy zaczepka będzie przyjęta czy jednak nastąpi zgodne zaznaczenie terenu pod jednym krzaczkiem.....


...................

Makota,Netah -pokonwersujcie jeszcze ;) -muszę pokosić i dokończyć przetwory....przerywniki relaksacyjne mile widziane..... :lol:

Rona 09-09-2012 16:10

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438166)
Makota,Netah -pokonwersujcie jeszcze ;) -muszę pokosić i dokończyć przetwory....przerywniki relaksacyjne mile widziane..... :lol:

Nie kuś dziewczyny, bo się uczy! :p:lol: A zdać musi, bo niedługo nie będzie mieć już czasu na uczenie :rock_3

makota 09-09-2012 16:25

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438176)
Nie kuś dziewczyny, bo się uczy! :p:lol: A zdać musi, bo niedługo nie będzie mieć już czasu na uczenie :rock_3

Nie tyle uczy, co stawia bez sensu kreski w Cadzie :lol:
Ale racja, mam już za mało czasu na forum niestety, co najmniej do wtorku, także muszę się powstrzymywać - ostatnią resztką silnej woli, ale staram się :p
A czasu niedługo nie będzie, oj nie :twisted:

Puchatek 09-09-2012 18:31

OFF :twisted:

Ależ ten WD wciąga..... niektóre forumki już jak blogi, a wolfdorzek /nawet kosztem nauki/ poburkuje/powarkuje i ma się dobrze... :lol:
.................................................. ..............

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438179)
stawia bez sensu kreski w Cadzie

Nie grzesz!!!

"Już dość narzekań i gderań.
I tylko chciej, i tylko spójrz
Jak rośnie w krąg:
Muranów, Mirów, Mokotów, Żerań -
Wspólne dzieło naszych rąk!
Więc chodź i zakasz rękawy.
Do ręki kielnię bierz
I stawaj z nami tu.
Bo to dla niej,
dla naszej Warszawy
Tak codziennie, tak bez tchu."

/w razie potrzeby wstawić "dzielnie" Krakowa/

Architekturka czy inżynieryjka lądowa /lub "pochodne"/? ;-)
.................................................. ............



Joanna 09-09-2012 20:43

Och, jak ja lubię temat burczenia - znany i lubiany z czasów 7-tygodniowej Dewini przy kości. Dużo literek wyczytanych i napisanych minęło .....
Ale nie o tym chciałam.
1)
Spacer w zestawie standardowym - dwie baby, Dewi i Eury.
Eury burczy na Panią Swoją Ukochaną a do mnie nic. Nawet łapanie za ogon mi wybaczył. Ale Danka pogłaskać w ciszy nie może. Przepychanki??
A nie - z obcą babą się po prostu na poważne tematy nie gada ale Pańci trzeba jakoś powiedzieć, że boli cuś i żeby uratowała.

2) Ochrzanię każdego, kto burknie na Dewi za to, że burczy na Igiego. Dzięki temu synalek patrzy, na co wchodzi, w głowie mu nie postoi ciągnąć psa za uszy i robić inne głupoty a ja nie muszę strzępić języka jak zmęczony pies śpi na kanapie - sama mu powie, że TERAZ nie zaglądamy jej do pyska z latarką i nie głaszczemy po łapie. Suk nie musi nawet głowy podnosić. W miarę jak młody mądrzeje burczenie jakoś cichsze...

pawmagdul 09-09-2012 22:52

czytam i czytam .... i nie rozumiem dlaczego wypowiada się tu ktoś kto nie miał wilczaka i nic nie kuma .... widziałem, a może lepiej słyszałem, jak wilczaki gadają .... inne psy szczekają by okazać agresję i warczą jak są złe .... a wilczaki GADAJĄ .... właściciel chyba najlepiej rozumie co oznacza ten z wielu wydawanych dźwięków .... tak jak pisała Rona i Gaga warknięcia są naprawdę różne, i nie każde oznacza "zaraz ugryzę" ....
a co do "walenia w pysk" to jest tak: inteligentny pies może 50 razy będzie zaskoczony i speszony .... a może za 51szym razem odpowie na agresję skoczeniem do gardła ..... i co wówczas ???? .... jakie argumenty nam pozostaną ???? .... strzykawka z trucizną ????
jest stare dobre powiedzenie: " nie wywołuj wilka z lasu" ......

avgrunn 09-09-2012 23:31

pawmagdul, to chyba malo psow widziales, nasz owczarek gada, nasz jamnik gada, nawet jest filmik na YT gdzie Urciowy gada z naszym Zuziem. Moze dlatego gadanie Ura nas nie dziwilo bo juz gadule mielismy ;)

Co do "walenia w pysk" - nie przesadzajmy, ze pies sie do gardla rzuci, tu nie chodzi o bicie psa tylko zaznaczenie ze robi zle, lekki strzal w kufe i powiedzenie fuj moze wybic psa z rytmu. Nie oznacza to ze robimy to za kazdym razem gdy pies burczy/warczy, zwykle wystarczy fuj.

makota 09-09-2012 23:32

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438212)
pawmagdul, to chyba malo psow widziales, nasz owczarek gada, nasz jamnik gada, nawet jest filmik na YT gdzie Urciowy gada z naszym Zuziem. Moze dlatego gadanie Ura nas nie dziwilo bo juz gadule mielismy ;)

"Lubię to" :twisted:

Aaa i jeszcze: Kum kum :wink:

Rona 09-09-2012 23:53

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438209)
a co do "walenia w pysk" to jest tak: inteligentny pies może 50 razy będzie zaskoczony i speszony .... a może za 51szym razem odpowie na agresję skoczeniem do gardła ..... i co wówczas ???? .... jakie argumenty nam pozostaną ???? .... strzykawka z trucizną ????
jest stare dobre powiedzenie: " nie wywołuj wilka z lasu" ......

Paweł, spoko, widziałam te "walnięcia w pysk" w wydaniu Madzi :lol: Na pewno nie da się tego nazwać przemocą, tylko czymś w rodzaju "antykilka", sygnału dla psa, że łamie zasady.

Okazywanie buremu dezaprobaty gdy łamie reguły nie oznacza znęcania się nad nim!

pawmagdul 10-09-2012 00:11

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438212)
nasz owczarek gada, nasz jamnik gada, nawet jest filmik na YT gdzie Urciowy gada z naszym Zuziem. Moze dlatego gadanie Ura nas nie dziwilo bo juz gadule mielismy ;)

No właśnie :))) .....

makota 10-09-2012 00:16

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438209)
czytam i czytam .... i nie rozumiem dlaczego wypowiada się tu ktoś kto nie miał wilczaka i nic nie kuma .... widziałem, a może lepiej słyszałem, jak wilczaki gadają .... inne psy szczekają by okazać agresję i warczą jak są złe .... a wilczaki GADAJĄ ....

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438212)
pawmagdul, to chyba malo psow widziales, nasz owczarek gada, nasz jamnik gada, nawet jest filmik na YT gdzie Urciowy gada z naszym Zuziem. Moze dlatego gadanie Ura nas nie dziwilo bo juz gadule mielismy ;)

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438215)
No właśnie :))) .....

Chyba faktycznie nic nie kumam ;)

avgrunn 10-09-2012 00:41

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438216)
Chyba faktycznie nic nie kumam ;)

ja chyba tez nie bardzo, moze to ta pozna pora ;)

netah 10-09-2012 08:12

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438156)
Niby tak, ale ja przy okazji chciałabym nie narobić ludziom kłopotów, nigdy nie wiadomo kto przeczyta taką radę na "obce psy" ;)

Wiadomo: Erendil :-)

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438156)
Nie napisałam nigdzie, że Twoja rada była głupia. Na zdecydowanej większości psów odniosłaby zapewne oczekiwany skutek, część by się wystraszyła i cofnęła, lub wystraszyła i ostrzegawczo kłapnęła zębami etc., jeszcze inna część zupełnie to olała... ale jest również możliwość, że jakiś pies przyjąłby to wyzwanie i uważam, że ZAWSZE trzeba mieć to na uwadze, radząc cokolwiek komukolwiek ;)

Ja też nigdzie nie napisałem, że była głupia. To był cytat ogólnego powiedzonka. A jakbyśmy tak chcieli zawsze być tacy papiescy... to chyba nikt by się tu na jakąkolwiek poradę nie doczekał.


Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438156)
Ja też nie raz rozdzielałam gryzące się psy, wielokrotnie, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką... tylko właściwie co to ma do rzeczy? :lol:

Na zaczepki nie odpowiadam. Etap piaskownicy mam raczej za sobą :-))

netah 10-09-2012 08:20

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438209)
.... a wilczaki GADAJĄ ....

Heh, gadał to wczoraj Kurt z Berylem... chyba 5 godzin. Beryl jakiś taki bardziej wygadany... a ten zasób słownictwa, fiu fiu.
Najważniejsze że to było trochę tak na niby. Tylko raz na poważnie ich trzeba było rozdzielić.
Ciekawe czy jak Kurt będzie miał parę miesięcy więcej to się postawi na serio?
Wtedy trzeba będzie zapoznawać ich od dupy strony :-))

netah 10-09-2012 08:23

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438209)
.... a może za 51szym razem odpowie na agresję skoczeniem do gardła ..... i co wówczas ???? ....

Wówczas trzeba się będzie szybko decydować, którą rękę można poświęcić. Praworęczni lewą, leworęczni prawą, oburęczni mogą nie zdążyć się namyślić.

pawmagdul 10-09-2012 08:38

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438214)
Okazywanie buremu dezaprobaty gdy łamie reguły nie oznacza znęcania się nad nim!

Oczywiście :)

Obserwowałem ostatnio jak umiejętnie skarciłaś Lorkę. Tak naprawdę kara była słowna, potem położenie psa na komendę, a dopiero na końcu rytualna gleba .... Pies był przygotowany na karę, wiedział że jest karany. Nie było w tym nic z przemocy czy agresji.

pawmagdul 10-09-2012 08:51

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438223)
Najważniejsze że to było trochę tak na niby. Tylko raz na poważnie ich trzeba było rozdzielić.
Ciekawe czy jak Kurt będzie miał parę miesięcy więcej to się postawi na serio?

Pewnie hormony zrobią swoje, choć staram się by miał jak najwięcej pozytywnych kontaktów z różnymi psami. Mam nadzieję że w ten sposób uczy się psiego języka i będzie potrafił więcej konfliktów rozwiązać głosem niż zębami :)

netah 10-09-2012 08:52

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438187)
OFF :twisted:

Ależ ten WD wciąga..... niektóre forumki już jak blogi, a wolfdorzek /nawet kosztem nauki/ poburkuje/powarkuje i ma się dobrze... :lol:

Nie ukrywajmy, że po części jest to Twoją zasługą drogi vel Puchatku.:twisted:Rozpętaniem niejednej pasjonującej dysputy możesz się poszczycić.:rock_3

pawmagdul 10-09-2012 09:09

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438214)
Paweł, spoko, widziałam te "walnięcia w pysk" w wydaniu Madzi :lol: Na pewno nie da się tego nazwać przemocą, tylko czymś w rodzaju "antykilka", sygnału dla psa, że łamie zasady.

Jestem co do tego przekonany :))) Mi chodzi o to by osoby mniej wciągnięte w temat i nie znające osób które to piszą nie przeczytały tego dosłownie i nie reagowały na każdy pomruk psa kopniakiem !!!!

MagdaW 10-09-2012 09:35

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438227)
Oczywiście :)

Obserwowałem ostatnio jak umiejętnie skarciłaś Lorkę. Tak naprawdę kara była słowna, potem położenie psa na komendę, a dopiero na końcu rytualna gleba .... Pies był przygotowany na karę, wiedział że jest karany. Nie było w tym nic z przemocy czy agresji.

Skoro tak naprawdę kara była słowna to po co ta gleba ?
Nie wystarczą same słowa skoro pies wie że jest karany ?
Gleba bardziej ukarze psa jak słowa ?

avgrunn 10-09-2012 10:01

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438239)
Skoro tak naprawdę kara była słowna to po co ta gleba ?
Nie wystarczą same słowa skoro pies wie że jest karany ?
Gleba bardziej ukarze psa jak słowa ?

No niby tak, ale z drugiej strony tez mi sie zdarzalo ze Uro owszem usiadl, owszem sie polozyl, ale wciaz burczal na innego samca, wtedy jest gleba, moze tu bylo podobnie i stad ta gleba po warowaniu.

To jest minus pisania i ze nie mozna dokladnie opisac sytuacji.

MagdaW 10-09-2012 10:09

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438241)
No niby tak, ale z drugiej strony tez mi sie zdarzalo ze Uro owszem usiadl, owszem sie polozyl, ale wciaz burczal na innego samca, wtedy jest gleba, moze tu bylo podobnie i stad ta gleba po warowaniu.

To jest minus pisania i ze nie mozna dokladnie opisac sytuacji.

I co, po glebie już nie burczy ?

avgrunn 10-09-2012 10:09

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438237)
Jestem co do tego przekonany :))) Mi chodzi o to by osoby mniej wciągnięte w temat i nie znające osób które to piszą nie przeczytały tego dosłownie i nie reagowały na każdy pomruk psa kopniakiem !!!!

No ja nie wiem co za geniusz by odebral plaskacza po pycholu jako kopniaka no np w glowe.

Obserwuje swoje psy i widze ze nasza suka, gdy Uro nie reaguje na jej ostrzezenia, bo lubi ja powkurzac, wymierza mu taki "strzal" no ale bardziej w jej stylu :rock_3. Podobnie nasz owczarek, to naprawde wyglada podobnie to tego co my robimy, jest ostrzezenie czyli takie fuj, a jak to nie dziala to klap zebichami. Skoro one to robia i dziala to czemu ja mam z tego nie korzystac.

avgrunn 10-09-2012 10:21

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438242)
I co, po glebie już nie burczy ?

Nie, bo sie uspokaja, lezy tak dlugo az mu przejdzie, jesli znow burknie to wystarczy juz fuj. Ale zaznaczam ze ja stosuje glebe w ostatecznosci, nie lubie tego robic, bo tu jednak jest pewna granica, zanim sie go zglebuje moze sie za bardzo nakrecic, wiec jednak wole go inaczej wyrwac z tego burczenia, jednak czasem sie nie da.
Ale jak bylismy teraz w Poznej specjalnie z nim lazilam tam gdzie bylo mnostwo samcow, bo to byl dobry trening i zauwazylam ze gdy nie dziala slowo to stanowczo lepiej dziala lapanie za kufe lub za kaganiec (gdy go ma) i zwracac jego pychol w moja strone, to lepiej go wybija z tego burczenia, ale gleby nie neguje. Na ta chwile to jest moj sposob dzialania na samcze burczenie, ale wciaz szukam lepszego i mam nadzieje ze mu przejdzie jak burza hormonow sie konczy

MagdaW 10-09-2012 10:41

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438246)
Nie, bo sie uspokaja, lezy tak dlugo az mu przejdzie, jesli znow burknie to wystarczy juz fuj. Ale zaznaczam ze ja stosuje glebe w ostatecznosci, nie lubie tego robic, bo tu jednak jest pewna granica, zanim sie go zglebuje moze sie za bardzo nakrecic, wiec jednak wole go inaczej wyrwac z tego burczenia, jednak czasem sie nie da.
Ale jak bylismy teraz w Poznej specjalnie z nim lazilam tam gdzie bylo mnostwo samcow, bo to byl dobry trening i zauwazylam ze gdy nie dziala slowo to stanowczo lepiej dziala lapanie za kufe lub za kaganiec (gdy go ma) i zwracac jego pychol w moja strone, to lepiej go wybija z tego burczenia, ale gleby nie neguje. Na ta chwile to jest moj sposob dzialania na samcze burczenie, ale wciaz szukam lepszego i mam nadzieje ze mu przejdzie jak burza hormonow sie konczy

Uważam że w takiej sytuacji można by odprowadzić własnego psa kawałek dalej od drugiego samca, jeśli nasz jest mocno nakręcony to najlepiej przywiązać go do drzewa,płotu itp (bo po co się z nim szarpać ) stanąć przy nim i poczekać aż się uspokoi. A w przyszłości wystarczy że staniesz w miejscu i będziesz trzymać psa krótko na smyczy.

A najlepszy sposób na samcze burczenie to trening przy innych psach.

Puchatek 10-09-2012 10:52

...............
"Gleba" to niesamowicie intrygujące zjawisko.... nigdy tego nie stosowałam u swoich psów. Do czasu. Nawet mam wrażenie, że ta "akcja" jest jakby stworzona dla niektórych wilczaków. Może to ten ich "atawizm", pierwotność, pozostałości z zachowań w wilczym stadzie.... nie mam pojęcia... Ale dopiero, gdy to zobaczyłam na własne oczy u wilczaków zrozumiałam...
U naszych: labradora a tym bardziej wilczarza, to w ogóle byłoby nie do pojęcia. Aria reaguje na delikatnego klapsika w perszeronowatą dupę /po tym, gdy stała się niewidoma jest bezczelna i myśli że więcej może.../, a Rumpel i Raja /owczarek niemiecki/ to służbiści reagujący na komendy /chociaż ostatnio mają słuch wybiórczy, łajzy.../. Więc "gleba" w ogóle nie wchodzi w grę. Nawet bym o tym nie pomyślała.
Natomiast Leluszek, to... no właśnie.... to wilczak z silnymi genami wilka.
Ma bardzo sztywny kodeks zachowań dotyczący hierarchii w stadzie. Ja burczę na nią, ona na pozostałe psy /"Osbourne'a" oburcza stale -obserwuję, nie reaguję/. I czasem miewa zapędy: wydaje jej się, że względem mnie może wykazywać się poważną niesubordynacją. Zdarzyło mi się zastosować 2-3 razy "glebę" /w syt. ekstremalnych/ i byłam w szoku -pies ustawił się do pionu błyskawicznie -od razu wiedział o co chodzi. To taki "wpierdziel" bez przemocy. To swoista manifestacja i "przypominacz" -bo przecież w naszym przypadku nie ma mowy o zrobieniu psy krzywdy. To jest coś takiego, jakby wadera ustawiała szczeniaki, gdy zbyt mocno się "rozbrykają". Lub jak stary lew ryknie i machnie łapą młokosa, gdy ten się za mocno "rozkoguci" chociaż jeszcze "mleko pod nosem".
Chyba w przypadku Ozzy-ego kilka razy "gleba" będzie.... hormonki zaczynają działać...
.....
Co do burczenia -piękny temat!
Sytuacja z wczoraj: siedzę przy biurku i jem markizy. Leluta ostatnio ma braki cukru w organizmie i ogromną chcicę na słodkie /ostatnio wcinała owoce.... a cukier i owoce, to wiadomo.../. Najpierw przy mnie usiadła i patrzyła. Potem trącała łapą i pyskiem. Ok -dostała, ale było jej mało. Zaczęła robić się namolna, to ja poburczałam. Wtedy ona burknęła, a ja jej na to odburknęłam niecenzuralnie chociaż "bez nerw", to ona na fotel obok biurka i nos -azymut na miseczkę. To ja jej znowu burk , a ona na biurko i nos nad miseczkę -chyba zbyt "lajtowo" bluzgłam. Oooooo..... tego było za wiele.... każę jej zejść -ona nic, pomagam zejść -ona burczy z niezadowolenia.... Koniec końców "wpieprzyła" resztę markiz......na biurku. Ale Ludzie! Jak potem całowała!!!!!!! :) Następne burczenie /klasycznie/ przerobiłyśmy godzinę później w łóżku, gdy odbierałam jej mojego jaśka. Zasnęła grzecznie po "podmiance" z głową na mężowskim jasieczku....wtedy gdy miziałam ją za uchem mruczała -piękna melodia!
My z Lelutą cały czas gadamy: mruczymy, burczymy,czasem powarkujemy, zdarza się odszczeknąć. Ot, rozgadane z nas babole i bardzo nam to odpowiada.
Wilczaki przecudnie gadają i mają w tym olbrzymi "wachlarz możliwości".... człowiek się z czasem uczy "tembru", miny, czy to razem czy oddzielnie, czy uszko w tą czy w tamtą, czy ze zmarszczonym nosem czy nie. A i suka jest inna i samiec inny. Ozzy zarąbiaszczo marszczy /uśmiechając się/ nos przy poburkiwaniu w zabawie -jest wtedy do "schrupania".... taki podrostek szpanujący na "fafa-rafa"....
Co do decyzji, którą rękę poświęcić przy obcym psie burczącym jednoznacznie, to ja wybieram "dechę" i gaz łzawiący -to sytuacja ekstremalna. I dziwię się, że nie padło tu stwierdzenie o ostrym opierniczu niefrasobliwego właściciela "agresora"....Napisałam "agresora", bo rzeczywiście lepiej przyjąć gorszy scenariusz -ilu z psiarzy jest w stanie na 100% ocenić prawidłowo sytuację względem obcego psa? Co innego, gdy psa się zna /widuje w miarę często/, wie że burkot to max możliwości i chęci -wtedy manifestacja postawą może być dobrym wyjściem.

.................................................. .................................................. ..

Oj, Netah -filutku-komplemenciarzu..... :lol:
Zaraz "rozpętanie", "poszczycić"......:roll:
Ot, takie tam "pogaduchy do poduchy" w przerwach między dzierganiem kuchennych makatek ze "złotymi myślami" a poetycznym filozoWaniem nad "Mein Kampf" w ostatniej drodze pod rękę z "Kosiarzem"..... ;-)
...
Makota, "Cad" jest prosty, jak konstrukcja cepa.... włóż w to serce, a pójdzie "jak z płatka"... tyle domów jeszcze do zaprojektowania.... może zafundujesz nam nową JESZCZE piękniejszą Nową Hutę......
...

Grin 10-09-2012 11:03

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438247)
A najlepszy sposób na samcze burczenie to trening przy innych psach.

Tak, ale najlepiej aranżować takie ćwiczenie w miejscach spacerowych, tak żeby dla psa się to wydawało "normalnym" spacerowym spotkaniem. Na ćwiczaku (o czym wielokrotnie wspominano) psy zachowują się inaczej.
Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438247)
Uważam że w takiej sytuacji można by odprowadzić własnego psa kawałek dalej od drugiego samca, jeśli nasz jest mocno nakręcony to najlepiej przywiązać go do drzewa,płotu itp (bo po co się z nim szarpać ) stanąć przy nim i poczekać aż się uspokoi. A w przyszłości wystarczy że staniesz w miejscu i będziesz trzymać psa krótko na smyczy.

Z tym można by dyskutować. Po pierwsze mnie uczono, że w takich sytuacjach krótkie trzymanie psa odnosi przeciwny skutek; wręcz go nakręca do jeszcze większego "darcia się" i wyrywania do drugiego psa. Oczywiście; najlepsza w takim przypadku - luźna smycz jest w praktyce trudna do zastosowania, dlatego też (i z wielu innych względów) ten problem nie jest łatwy do rozwiązania.
Samo przeczekanie stanu "nakręcenia" (trzymając psa lub przywiązując) też nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem problemu. Po pierwsze dlatego, że takie darcie, wyskoki, szarpanie, to bardzo "fajne" spuszczenie pary dla psa, co w efekcie daje efekt samonagrodzenia. Poza tym zauważmy; w takiej sytuacji (gdy nasz pies się drze, skacze, szarpie), właściciel tego "przeciwnika" najczęściej go zabiera od naszego "agresora" (pomijam, że tamten wcale nie musi mu ustępować ;) ), zatem nasz "niuniuś" dostaje informację, że "wygrał starcie", bo jego działanie odniosło skutek; przeciwnik odchodzi; "aleee go nastraszyłem". :twisted:
Wydaje mi się, że jednak jakoś trzeba blokować takie zachowanie. Osobiście wątpię, żeby glebowanie było tu najlepszą metodą, ale z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że sami go nie stosując, nie wynaleźliśmy też innego 100 procentowo skutecznego sposobu.


All times are GMT +2. The time now is 23:32.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org