Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Nauka zostawania samemu w domu (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=20768)

hedeon 06-10-2012 20:09

Ze'ev już trzeci dzień sam z siebie włazi do tego transportera żeby spać w ciągu dnia więc wygląda na to że to dobra droga. Metalowej klatki nie chcę bo taką już ma, i z nią właśnie jest problem. Ale klamka zapadła, muszę odesłać ten transporter i zobaczyć czy mi zwrócą kasę. Jak tak to trza się szarpnąć i kupić tą największą:


http://www.doggiesolutions.co.uk/sky...mpaign=product

anija 06-10-2012 20:31

Jeśli to w czymś pomoże to dodam, że u nas też zaobserwowałam taką pewną prawidłowość, iż Bystra woli ciasne klatki... im większa tym czuje się mniej pewnie i się bardziej stresuje. W ciasnej klatce czy ciasnym bagażniku jest całkowicie spokojna i idzie spać. Pełny relaks. W dużym bagażniku lub klatce non stop wierci się, piszczy, jęczy i zrzędzi.

jefta 07-10-2012 07:41

Mi sie wydaje ze klatka na pare godzin, jak nie ma upalow moze byc taka mala jak opisujesz. Tyle ze on jeszcze urosnie. Zeby dorosly czw swobodnie stal, lezal i obracal sie to juz musi byc olbrzymie, nieporeczne pudlo.

Irmina 07-10-2012 21:32

Witam!
Wandal był u nas całe 6 miesięcy - za namową innych kupiliśmy klatkę. Byłam za tym bardziej ja, niż Tomek.... Zaczęliśmy przyzwyczajać nasze psisko do klatki... Po kilku dniach przydarzyła się sytuacja kryzysowa: Michał zachorował i musieliśmy jechać z nim nocą na pogotowie... My do lekarza a pies do klatki.... Wróciliśmy po 30 - 45 minutach. Pies (miał wtedy 9 miesięcy) na wolności! Klatka rozerwana, pogięta = pies szczęśliwy... To nie była klatka za 100 zł:( Na szczęście producent, kiedy dowiedział się CO wyszło z klatki, oddał pieniądze i polecił ślusarza oraz pręty f10.... Zrezygnowaliśmy z klatki, buty chowamy, śmieci wyrzucamy.... Pies zostaje teraz nawet i na 8 godzin sam i na szczęście dla nas (i jego) strat nie ma. Nie twierdzę, że tak będzie i jest zawsze, ale udaje się nam ograniczyć straty w pokoju do minimum (reszta pomieszczeń - zamknięta). Tylko, że teraz Wandal spędza dnie na stole - najwyższy punkt obserwacyjny w pokoju.

Klatka była duża - pies miał w niej miejsce na "wyprostowanie" łap.
U nas "dźwignią" uruchamiającą szarą komórkę w tym wielkim łbie jest kaganiec. Klasyczny, miękki kaganiec - jak coś zjadł / zniszczył zapinaliśmy psu kaganiec a zniszczoną rzecz układaliśmy przed nosem.... (najtrudniej było z kablami od kolumny...)

Na pewno pies przyzwyczai się do sytuacji, kiedy zostaje sam, gdy zrozumie, że ZAWSZE wracacie...
Powodzenia

maillevin 25-10-2012 18:25

Quote:

Originally Posted by Irmina (Bericht 440293)
Pies (miał wtedy 9 miesięcy) na wolności! Klatka rozerwana, pogięta = pies szczęśliwy... To nie była klatka za 100 zł:( Na szczęście producent, kiedy dowiedział się CO wyszło z klatki, oddał pieniądze i polecił ślusarza oraz pręty f10....

Niestety sklepowe klatki nie są dla psów, które próbują z nich wyjść.

Quote:

Originally Posted by Irmina (Bericht 440293)
Na pewno pies przyzwyczai się do sytuacji, kiedy zostaje sam, gdy zrozumie, że ZAWSZE wracacie...

Myślę, że mój pies doskonale rozumie, że wrócę. Nie może pojąć tylko tego jakim prawem ja wychodzę a on nie. Na obecnym etapie ja już nie widzę strachu w jego zachowaniu, za to bardzo wyraźnie widzę złość i frustrację.

spadzista 25-10-2012 18:30

a ma ktoś projekt na klatkę dla wilczaka, żeby zamówić u ślusarza bez pojęcia o wilczakach?

maillevin 25-10-2012 19:10

Quote:

Originally Posted by spadzista (Bericht 441897)
a ma ktoś projekt na klatkę dla wilczaka, żeby zamówić u ślusarza bez pojęcia o wilczakach?

Myślę, że wystarczy pokazać pierwszy lepszy kojec (np. taki http://www.kojcedlapsow.com/files/ko...eco%5B1%5D.jpg) i podać odpowiednie wymiary oraz zażyczyć sobie z podłogą, bo technika spawania jest raczej ta sama ;)

Tak naprawdę taka klatka to żadna filozofia, wystarczy sklep z metalowymi częściami i znajomy spawacz.

spadzista 25-10-2012 19:22

hmmm...
wolałabym nie dawać do wymyślenia zamknięcia...
szczególnie że ze spawaczem mam jeszcze pewną barierę językową....
więc jeżeli ktoś dysponuje precyzyjnym projektem klatki
z instrukcją wykończenia, żeby pies krzywdy sobie nie zrobił....
itd

maillevin 25-10-2012 19:24

Quote:

Originally Posted by spadzista (Bericht 441905)
hmmm...
wolałabym nie dawać do wymyślenia zamknięcia...

Moja klatka jest zamykana na zwykły, stary zamek do drzwi :) Podobnej budowy do tego, tylko duuuuużo starszy http://i.st-firmy.net/93wdhwl/zamek-tomark-spj.jpg

spadzista 25-10-2012 19:33

a jak masz zamek to co robisz na górze i na dole żeby pies nie odgiął i nie wsadził łapki i sobie nie przyciął?
ja pytam poważnie.
muszę mało błyskotliwemu ślusarzowi wytłumaczyć jak zrobić mi bezpieczną klatkę
i to w dodatku z problemami komunikacyjnymi...

maillevin 25-10-2012 20:17

Nic nie robię, to są żelazne przęsła, nie ma opcji żeby chociaż drgnęło ;) To samo tyczy się prętów, nawet nie próbuje ich podgryzać bo wie że to a) nieprzyjemne, b) kompletnie bez sensu. Odległości między prętami wynoszą u mnie na drzwiczkach 7cm, a na reszcie klatki 10cm. Podłoga jest z deski, która ma grubość 2cm. Cała klatka ma wymiary 78cm szerokość, 90 wysokość i 106 długość.
Gdybym robiła jeszcze raz to zrobiłabym trochę szerszą, ale wtedy była pod wymiar miejsca w którym miała stać.

spadzista 25-10-2012 20:26

i podłoga z deski jeszcze w całości?
jejku ja jakaś przewrażliwiona jestem...
w domu miał taką rozkładaną ale z grubych prętów została domowo wzmocniona po tym jak klatka stała cała, zamknieta a wilk obok ... hudini-wyciskał się narożnikiem górnym...

maillevin 25-10-2012 20:29

Tak, w całości. No własnie to jest problem rozkładanych, jak wszystko jest zespawane to nie ma opcji żeby cokolwiek się złożyło ;)
W sklepowej klatce Sahir skupiał się na rozwaleniu klatki, natomiast w tej niszczy to co jest w jej wnętrzu, wyładowuje swoje frustracje na posłaniu, kocyku itp. Prętów nie tyka.

eMMki 25-06-2013 15:07

Witajcie!
Teraz i my możemy napisać coś z własnych, najświeższych doświadczeń.
Dwa tygodnie temu przywieźliśmy do domu Tavishi (Morelka z Atropa Bella Donna). Mieszkamy w mieście i pracujemy poza domem, więc od początku zakładaliśmy przyzwyczajenie psa do klatki. Kupiliśmy klatkę metalową, składaną z wewnętrzna przegrodą, którą można ograniczać przestrzeń.
Przyzwyczajanie do klatki rozpoczęliśmy już pierwszego dnia pobytu Tavishi w naszym mieszkaniu, czyli kiedy akurat skończyła 8 tydzień.
Na wstępie założyliśmy, że klatka nie jest karą dla psa i nawet jeśli psoci i rozrabia, nie daje nam zjeść w spokoju, itd. - w żadnym wypadku nie idzie do klatki. Klatka jest jej azylem i miejscem pieszczot :wink: . Pierwsze pobyty w klatce odbywały się na zasadzie: kocyk psa i zabawki w klatce, nasze koszulki, skarpetki :rock_3 i smaczki. Okazało się, że uwielbia wołowe uszy, więc dostawała je do klatki - jeśli wynosiła odbierałem jej ucho i wrzucałem do klatki, po kilku razach sama stwierdziła, że lepiej siedzieć z uchem w klatce. Ponadto pies jeśli tylko zasnął, był przenoszony do klatki lub czasami, kiedy była bardzo zmęczona, udawało się ją zachęcić do położenia się tam, a ja siedziałem z boku i czekałem aż dobrze uśnie (jeśli odszedłem wcześniej, zawsze szła za mną...). ZAZNACZAM, że wziąłem dwa tygodnie urlopu aby wprowadzić Tavishi w nasz świat i wszystko było wielokrotnie powtarzane każdego dnia... Pies od samego początku również w nocy był zamykany w klatce - pierwsza noc była całkiem spokojna, ponieważ Tavi była najprawdopodobniej bardzo zmęczona po podróży... Ale już druga noc, pomimo wymęczenia psa wieczornym spacerem - była masakrą: wycie i gryzienie klatki. Ewa zasugerowała nam, że może powinniśmy przybliżyć ją na tyle do łóżka (stoi w sypialni), aby mogła polizać rękę, ale ja stwierdziłem, iż skoro od początku stoi w większym zasięgu, to nie będę się cofał. Zrobiłem coś innego: podniosłem trochę materiał, którym przykryta jest klatka z myślą, że może psu pomoże więcej kontaktu wzrokowego (możliwość obserwacji)... Trzecia noc był już całkiem dobrze przespana. Natomiast trzeciego dnia poszliśmy o krok dalej i po wrzuceniu ucha do klatki - zamknąłem drzwiczki - no i początkowo była konsternacja: ucho czy wyjście, no a później walka z klatką :? wycie, gryzienie i drapanie... Dzięki Ewie nabyliśmy wcześniej książkę "Sygnały uspokajające" i zgodnie z tekstem usiadłem bokiem do klatki, a głowę odwróciłem jeszcze bardziej od psa, i tak siedziałem i czekałem... szarpanie skończyło się po około 40 minutach - wcześniej przerywała swoją złość na kilka sekund, ale ja założyłem, że wypuszczę ją dopiero jeśli spokój potrwa przynajmniej kilkanaście sekund i pies nie będzie się rzucał w klatce jeśli ruszę się w jej stronę. W końcu spokojnie usiadła i patrzyła na mnie. Dostała smaczek do pyszczka przez kratki i otworzyłem klatkę bez dodatkowych emocji z mojej strony, nie chwaliłem psa, ale wziąłem natychmiast na dwór. W ten sposób przez tydzień doszliśmy do etapu, w którym Tavi zostawała w klatce przez dwie godziny, a ja siedziałem w kuchni i zajmowałem się swoimi sprawami (w tym czasie również po zamknięciu i przed otwarciem klatki trzaskałem drzwiami wejściowymi i przekręcałem klucz symulując wejście/wyjście). W drugim tygodniu zacząłem rzeczywiście wychodzić z domu, każdego dnia wydłużałem wyjście o godzinę.
Obecnie Tavi (skończyła 10 tygodni) bez problemu wieczorem wchodzi do klatki (zawsze dostaje gryzak jako zachętę) i wie, że nadchodzi pora spania: obserwuje nas jak się kładziemy następnie sama usypia. W ciągu dnia bez problemu zostaje sama w klatce na 7 godzin. W tym przypadku po naszym wyjściu odbywa się wycie od 5 do 20 minut i zajmuje się swoimi sprawami, czyli w większości spaniem, bo miejsca w klatce ma tyle, by mogła się jedynie wygodnie wyciągnąć. W klatce ma kilka "niezniszczalnych" zabawek i czasami wyładowuje swoją frustrację na nich - szybko zrozumiała, że gryzienie klatki nie ma sensu.
Z moich obserwacji wynika:
1. im wcześniej pies będzie przyzwyczajany do klatki, tym lepiej,
2. woda w klatce nie ma sensu, pies bez problemu wytrzymuje - oczywiście trzeba myśleć gdzie stoi klatka - u nas w najchłodniejszym miejscu,
3. dobre są odpowiednie zabawki, na których pies wyładuje swoją złość, a nie będzie szarpał drutów,
4. miejsca w klatce powinno być tylko tyle, ile pies potrzebuje do wygodnego spania,
5. warto przeczytać "Sygnały uspokajające" :rock_3 dzięki Ewa!,
6. klatka musi być dla psa jedynie pozytywnym doznaniem,
7. pies bez problemu nauczy się zostawania w klatce, ale wymaga to wiele pracy i wysiłku - polecam urlop 2 tygodnie minimum ;)
8. odniosłem również wrażenie, że nie jest dobre nagradzanie psa wybuchem radości za uspokojenie się w klatce, lepiej spokojnie otworzyć klatkę i zabrać go na dwór...
Mamy jeszcze wiele innych spostrzeżeń, ale już mniej istotnych, więc nie ma co się rozpisywać - faktem jest, że przez dwa tygodnie bez większych problemów udało nam się przyzwyczaić szczeniaka do spania w nocy i zostawania w dzień w klatce.
Jeśli ktoś będzie chciał poznać więcej naszych spostrzeżeń, to z chęcią odpowiem na ewentualne pytania.
Wilczakowe pozdrowienia!

Agni 25-06-2013 17:02

Rzadko piszę na forum, raczej poczytuję, ale po przeczytaniu Twojej wypowiedzi jakoś nie potrafię się powstrzymać :) Nie chcę Cię zniechęcać i mam nadzieję, że dalej pójdzie Wam tak gładko i z takimi szybkimi postępami (w końcu to Kalinkowe dziecię), ale... myślę że Wasz wilczak może w najbliższym czasie nauczyć Was nie wyciągać zbyt szybko wniosków :) Życzę powodzenia i dużo cierpliwości :)

eMMki 25-06-2013 19:15

Quote:

Originally Posted by Agni (Bericht 456091)
Rzadko piszę na forum, raczej poczytuję, ale po przeczytaniu Twojej wypowiedzi jakoś nie potrafię się powstrzymać :) Nie chcę Cię zniechęcać i mam nadzieję, że dalej pójdzie Wam tak gładko i z takimi szybkimi postępami (w końcu to Kalinkowe dziecię), ale... myślę że Wasz wilczak może w najbliższym czasie nauczyć Was nie wyciągać zbyt szybko wniosków :) Życzę powodzenia i dużo cierpliwości :)

Ależ nie zaprzeczam :) i wcale nie twierdzę, że było łatwo do tej pory - podkreślam wyraźnie (może tego nie czuć w tekście), ale wszystko jest związane z ciągłą pracą przez dwa tygodnie, mozolnie, dzień w dzień... i liczymy się z tym, że sytuacja może się radykalnie zmienić któregoś dnia... zwyczajnie opisałem dotychczasowe doznania :)

Po zastanowieniu się mogę jeszcze dodać, że warto nauczyć się rozróżniać kiedy pies chce wyjść bo ma taki kaprys, a kiedy chce się załatwić i odpowiednio reagować, czyli czasami wstawać o 4 rano i na dworek :lol:

Tavishi od samego początku daje nam popalić :lol: ale wieczna praca i konsekwencja zdaje się, że popłaca w każdym przypadku ;) tak czy siak będziemy informować o sukcesach i porażkach na bieżąco :)

Grin 25-06-2013 19:20

Wg mnie bardzo dobrze podeszliście do tematu. Przede wszystkim zachowaliście konsekwencję i nie poddaliście się, gdy młoda protestowała, a wiem dobrze, że nie jest to łatwe, bo "serce się łamie", no i jeszcze (w przypadku niektórych) dochodzi presja wizji wkurzających się na hałasy sąsiadów. Brawo!
Z tego co wiem, właściciele Matiqa też sobie bardzo szybko i sprawnie poradzili z klateczką. :)

Puchatek 25-06-2013 19:22

Quote:

Originally Posted by eMMki (Bericht 456098)
warto nauczyć się rozróżniać kiedy pies chce wyjść bo ma taki kaprys, a kiedy chce się załatwić

Teraz małe, to jeszcze nie zna się na sztuce kamuflażu /czyli robieniu Opiekuna "w Karolka" :lol:/..... Ale poczekaj... ono szybko rośnie... 8)
Jeśli i wtedy będziesz umiał rozróżniać, będę Ci mówić >Miszczu<! :lol:
Quote:

Originally Posted by eMMki (Bericht 456098)
tak czy siak będziemy informować o sukcesach i porażkach na bieżąco :)

:)

Gia 25-06-2013 19:35

Dobrze sobie radzicie :) Konsekwencja i cierpliwość ;)
A jak byście się rozmyślili to wiecie gdzie ją odwieźć tudzież podrzucić na wycieraczkę :twisted:

Elentia 25-06-2013 19:43

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 456100)
Teraz małe, to jeszcze nie zna się na sztuce kamuflażu /czyli robieniu Opiekuna "w Karolka" :lol:/..... Ale poczekaj... ono szybko rośnie... 8)
Jeśli i wtedy będziesz umiał rozróżniać, będę Ci mówić >Miszczu<! :lol:

:)

u nas robienie "w Karolka" zaczeło się ok 5 miesiąca więc jeszce trochę mają czasu ;)

A w temacie, całkiem normalne podejście do tematu klatki ale gratki za konsekwencje, dobrze że skutkuje. U nas tez się sprawdziło w przypadku młodej suni. Aczkolwiek teraz próbuje troche swoich sił, więc znowu mocno kształtujemy pozytywne skojarzenia z klateczką.

życzę dalszych sukcesów.


All times are GMT +2. The time now is 02:09.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org