![]() |
Ze'ev już trzeci dzień sam z siebie włazi do tego transportera żeby spać w ciągu dnia więc wygląda na to że to dobra droga. Metalowej klatki nie chcę bo taką już ma, i z nią właśnie jest problem. Ale klamka zapadła, muszę odesłać ten transporter i zobaczyć czy mi zwrócą kasę. Jak tak to trza się szarpnąć i kupić tą największą:
http://www.doggiesolutions.co.uk/sky...mpaign=product |
Jeśli to w czymś pomoże to dodam, że u nas też zaobserwowałam taką pewną prawidłowość, iż Bystra woli ciasne klatki... im większa tym czuje się mniej pewnie i się bardziej stresuje. W ciasnej klatce czy ciasnym bagażniku jest całkowicie spokojna i idzie spać. Pełny relaks. W dużym bagażniku lub klatce non stop wierci się, piszczy, jęczy i zrzędzi.
|
Mi sie wydaje ze klatka na pare godzin, jak nie ma upalow moze byc taka mala jak opisujesz. Tyle ze on jeszcze urosnie. Zeby dorosly czw swobodnie stal, lezal i obracal sie to juz musi byc olbrzymie, nieporeczne pudlo.
|
Witam!
Wandal był u nas całe 6 miesięcy - za namową innych kupiliśmy klatkę. Byłam za tym bardziej ja, niż Tomek.... Zaczęliśmy przyzwyczajać nasze psisko do klatki... Po kilku dniach przydarzyła się sytuacja kryzysowa: Michał zachorował i musieliśmy jechać z nim nocą na pogotowie... My do lekarza a pies do klatki.... Wróciliśmy po 30 - 45 minutach. Pies (miał wtedy 9 miesięcy) na wolności! Klatka rozerwana, pogięta = pies szczęśliwy... To nie była klatka za 100 zł:( Na szczęście producent, kiedy dowiedział się CO wyszło z klatki, oddał pieniądze i polecił ślusarza oraz pręty f10.... Zrezygnowaliśmy z klatki, buty chowamy, śmieci wyrzucamy.... Pies zostaje teraz nawet i na 8 godzin sam i na szczęście dla nas (i jego) strat nie ma. Nie twierdzę, że tak będzie i jest zawsze, ale udaje się nam ograniczyć straty w pokoju do minimum (reszta pomieszczeń - zamknięta). Tylko, że teraz Wandal spędza dnie na stole - najwyższy punkt obserwacyjny w pokoju. Klatka była duża - pies miał w niej miejsce na "wyprostowanie" łap. U nas "dźwignią" uruchamiającą szarą komórkę w tym wielkim łbie jest kaganiec. Klasyczny, miękki kaganiec - jak coś zjadł / zniszczył zapinaliśmy psu kaganiec a zniszczoną rzecz układaliśmy przed nosem.... (najtrudniej było z kablami od kolumny...) Na pewno pies przyzwyczai się do sytuacji, kiedy zostaje sam, gdy zrozumie, że ZAWSZE wracacie... Powodzenia |
Quote:
Quote:
|
a ma ktoś projekt na klatkę dla wilczaka, żeby zamówić u ślusarza bez pojęcia o wilczakach?
|
Quote:
Tak naprawdę taka klatka to żadna filozofia, wystarczy sklep z metalowymi częściami i znajomy spawacz. |
hmmm...
wolałabym nie dawać do wymyślenia zamknięcia... szczególnie że ze spawaczem mam jeszcze pewną barierę językową.... więc jeżeli ktoś dysponuje precyzyjnym projektem klatki z instrukcją wykończenia, żeby pies krzywdy sobie nie zrobił.... itd |
Quote:
|
a jak masz zamek to co robisz na górze i na dole żeby pies nie odgiął i nie wsadził łapki i sobie nie przyciął?
ja pytam poważnie. muszę mało błyskotliwemu ślusarzowi wytłumaczyć jak zrobić mi bezpieczną klatkę i to w dodatku z problemami komunikacyjnymi... |
Nic nie robię, to są żelazne przęsła, nie ma opcji żeby chociaż drgnęło ;) To samo tyczy się prętów, nawet nie próbuje ich podgryzać bo wie że to a) nieprzyjemne, b) kompletnie bez sensu. Odległości między prętami wynoszą u mnie na drzwiczkach 7cm, a na reszcie klatki 10cm. Podłoga jest z deski, która ma grubość 2cm. Cała klatka ma wymiary 78cm szerokość, 90 wysokość i 106 długość.
Gdybym robiła jeszcze raz to zrobiłabym trochę szerszą, ale wtedy była pod wymiar miejsca w którym miała stać. |
i podłoga z deski jeszcze w całości?
jejku ja jakaś przewrażliwiona jestem... w domu miał taką rozkładaną ale z grubych prętów została domowo wzmocniona po tym jak klatka stała cała, zamknieta a wilk obok ... hudini-wyciskał się narożnikiem górnym... |
Tak, w całości. No własnie to jest problem rozkładanych, jak wszystko jest zespawane to nie ma opcji żeby cokolwiek się złożyło ;)
W sklepowej klatce Sahir skupiał się na rozwaleniu klatki, natomiast w tej niszczy to co jest w jej wnętrzu, wyładowuje swoje frustracje na posłaniu, kocyku itp. Prętów nie tyka. |
Witajcie!
Teraz i my możemy napisać coś z własnych, najświeższych doświadczeń. Dwa tygodnie temu przywieźliśmy do domu Tavishi (Morelka z Atropa Bella Donna). Mieszkamy w mieście i pracujemy poza domem, więc od początku zakładaliśmy przyzwyczajenie psa do klatki. Kupiliśmy klatkę metalową, składaną z wewnętrzna przegrodą, którą można ograniczać przestrzeń. Przyzwyczajanie do klatki rozpoczęliśmy już pierwszego dnia pobytu Tavishi w naszym mieszkaniu, czyli kiedy akurat skończyła 8 tydzień. Na wstępie założyliśmy, że klatka nie jest karą dla psa i nawet jeśli psoci i rozrabia, nie daje nam zjeść w spokoju, itd. - w żadnym wypadku nie idzie do klatki. Klatka jest jej azylem i miejscem pieszczot :wink: . Pierwsze pobyty w klatce odbywały się na zasadzie: kocyk psa i zabawki w klatce, nasze koszulki, skarpetki :rock_3 i smaczki. Okazało się, że uwielbia wołowe uszy, więc dostawała je do klatki - jeśli wynosiła odbierałem jej ucho i wrzucałem do klatki, po kilku razach sama stwierdziła, że lepiej siedzieć z uchem w klatce. Ponadto pies jeśli tylko zasnął, był przenoszony do klatki lub czasami, kiedy była bardzo zmęczona, udawało się ją zachęcić do położenia się tam, a ja siedziałem z boku i czekałem aż dobrze uśnie (jeśli odszedłem wcześniej, zawsze szła za mną...). ZAZNACZAM, że wziąłem dwa tygodnie urlopu aby wprowadzić Tavishi w nasz świat i wszystko było wielokrotnie powtarzane każdego dnia... Pies od samego początku również w nocy był zamykany w klatce - pierwsza noc była całkiem spokojna, ponieważ Tavi była najprawdopodobniej bardzo zmęczona po podróży... Ale już druga noc, pomimo wymęczenia psa wieczornym spacerem - była masakrą: wycie i gryzienie klatki. Ewa zasugerowała nam, że może powinniśmy przybliżyć ją na tyle do łóżka (stoi w sypialni), aby mogła polizać rękę, ale ja stwierdziłem, iż skoro od początku stoi w większym zasięgu, to nie będę się cofał. Zrobiłem coś innego: podniosłem trochę materiał, którym przykryta jest klatka z myślą, że może psu pomoże więcej kontaktu wzrokowego (możliwość obserwacji)... Trzecia noc był już całkiem dobrze przespana. Natomiast trzeciego dnia poszliśmy o krok dalej i po wrzuceniu ucha do klatki - zamknąłem drzwiczki - no i początkowo była konsternacja: ucho czy wyjście, no a później walka z klatką :? wycie, gryzienie i drapanie... Dzięki Ewie nabyliśmy wcześniej książkę "Sygnały uspokajające" i zgodnie z tekstem usiadłem bokiem do klatki, a głowę odwróciłem jeszcze bardziej od psa, i tak siedziałem i czekałem... szarpanie skończyło się po około 40 minutach - wcześniej przerywała swoją złość na kilka sekund, ale ja założyłem, że wypuszczę ją dopiero jeśli spokój potrwa przynajmniej kilkanaście sekund i pies nie będzie się rzucał w klatce jeśli ruszę się w jej stronę. W końcu spokojnie usiadła i patrzyła na mnie. Dostała smaczek do pyszczka przez kratki i otworzyłem klatkę bez dodatkowych emocji z mojej strony, nie chwaliłem psa, ale wziąłem natychmiast na dwór. W ten sposób przez tydzień doszliśmy do etapu, w którym Tavi zostawała w klatce przez dwie godziny, a ja siedziałem w kuchni i zajmowałem się swoimi sprawami (w tym czasie również po zamknięciu i przed otwarciem klatki trzaskałem drzwiami wejściowymi i przekręcałem klucz symulując wejście/wyjście). W drugim tygodniu zacząłem rzeczywiście wychodzić z domu, każdego dnia wydłużałem wyjście o godzinę. Obecnie Tavi (skończyła 10 tygodni) bez problemu wieczorem wchodzi do klatki (zawsze dostaje gryzak jako zachętę) i wie, że nadchodzi pora spania: obserwuje nas jak się kładziemy następnie sama usypia. W ciągu dnia bez problemu zostaje sama w klatce na 7 godzin. W tym przypadku po naszym wyjściu odbywa się wycie od 5 do 20 minut i zajmuje się swoimi sprawami, czyli w większości spaniem, bo miejsca w klatce ma tyle, by mogła się jedynie wygodnie wyciągnąć. W klatce ma kilka "niezniszczalnych" zabawek i czasami wyładowuje swoją frustrację na nich - szybko zrozumiała, że gryzienie klatki nie ma sensu. Z moich obserwacji wynika: 1. im wcześniej pies będzie przyzwyczajany do klatki, tym lepiej, 2. woda w klatce nie ma sensu, pies bez problemu wytrzymuje - oczywiście trzeba myśleć gdzie stoi klatka - u nas w najchłodniejszym miejscu, 3. dobre są odpowiednie zabawki, na których pies wyładuje swoją złość, a nie będzie szarpał drutów, 4. miejsca w klatce powinno być tylko tyle, ile pies potrzebuje do wygodnego spania, 5. warto przeczytać "Sygnały uspokajające" :rock_3 dzięki Ewa!, 6. klatka musi być dla psa jedynie pozytywnym doznaniem, 7. pies bez problemu nauczy się zostawania w klatce, ale wymaga to wiele pracy i wysiłku - polecam urlop 2 tygodnie minimum ;) 8. odniosłem również wrażenie, że nie jest dobre nagradzanie psa wybuchem radości za uspokojenie się w klatce, lepiej spokojnie otworzyć klatkę i zabrać go na dwór... Mamy jeszcze wiele innych spostrzeżeń, ale już mniej istotnych, więc nie ma co się rozpisywać - faktem jest, że przez dwa tygodnie bez większych problemów udało nam się przyzwyczaić szczeniaka do spania w nocy i zostawania w dzień w klatce. Jeśli ktoś będzie chciał poznać więcej naszych spostrzeżeń, to z chęcią odpowiem na ewentualne pytania. Wilczakowe pozdrowienia! |
Rzadko piszę na forum, raczej poczytuję, ale po przeczytaniu Twojej wypowiedzi jakoś nie potrafię się powstrzymać :) Nie chcę Cię zniechęcać i mam nadzieję, że dalej pójdzie Wam tak gładko i z takimi szybkimi postępami (w końcu to Kalinkowe dziecię), ale... myślę że Wasz wilczak może w najbliższym czasie nauczyć Was nie wyciągać zbyt szybko wniosków :) Życzę powodzenia i dużo cierpliwości :)
|
Quote:
Po zastanowieniu się mogę jeszcze dodać, że warto nauczyć się rozróżniać kiedy pies chce wyjść bo ma taki kaprys, a kiedy chce się załatwić i odpowiednio reagować, czyli czasami wstawać o 4 rano i na dworek :lol: Tavishi od samego początku daje nam popalić :lol: ale wieczna praca i konsekwencja zdaje się, że popłaca w każdym przypadku ;) tak czy siak będziemy informować o sukcesach i porażkach na bieżąco :) |
Wg mnie bardzo dobrze podeszliście do tematu. Przede wszystkim zachowaliście konsekwencję i nie poddaliście się, gdy młoda protestowała, a wiem dobrze, że nie jest to łatwe, bo "serce się łamie", no i jeszcze (w przypadku niektórych) dochodzi presja wizji wkurzających się na hałasy sąsiadów. Brawo!
Z tego co wiem, właściciele Matiqa też sobie bardzo szybko i sprawnie poradzili z klateczką. :) |
Quote:
Jeśli i wtedy będziesz umiał rozróżniać, będę Ci mówić >Miszczu<! :lol: Quote:
|
Dobrze sobie radzicie :) Konsekwencja i cierpliwość ;)
A jak byście się rozmyślili to wiecie gdzie ją odwieźć tudzież podrzucić na wycieraczkę :twisted: |
Quote:
A w temacie, całkiem normalne podejście do tematu klatki ale gratki za konsekwencje, dobrze że skutkuje. U nas tez się sprawdziło w przypadku młodej suni. Aczkolwiek teraz próbuje troche swoich sił, więc znowu mocno kształtujemy pozytywne skojarzenia z klateczką. życzę dalszych sukcesów. |
All times are GMT +2. The time now is 02:09. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org