Kurde, aleście tu ludziska napisali w tym czasie. Wy pracujecie coś czasem? ;)
Quote:
Originally Posted by spadzista
(Bericht 438965)
a próbowaliście ją przestawić? np w miejsce gdzie lubi sypiać.. może cos mu nie pasuje w tamtym miejscu...
|
Przyszło mi to do głowy, tyle że kupowałem klatkę pełen wyrzutów sumienia, czyli największą jaka była. A Ze'eva ulubione miejsca do spania to: pod biurkiem, pod stołem, pod łóżkiem. Czyli nie ma opcji zeby tam postawić klatkę. Generalnie jeszcze do czasu dwa tygodnie temu wszystkie noce i większość dziennych drzemek przesypiał pod łóżkiem, ale go stamtąd przegoniliśmy zagradzając mu wejście bo wpełźnięcie pod nie i wypełźnięcie zajmowało mu dobre 5 minut. A i nam przeszkadzało podskakiwanie w nocy za każdym razem kiedy Zewcio postanowił się przekręcić.
Quote:
Originally Posted by Gia
(Bericht 438968)
W Waszym przypadku w pierwszej kolejności wyrzuciłabym tą klatkę na śmietnik - złe skojarzenia. Kupiłabym nową i raczej obstawiłabym np. Vari Kennel, taki lotniczy, porządny, ale zabudowany i dopasowany do wielkości Zeeva. Skoro nie zostaje w niej na bardzo długo to nie musi po klatce biegać. Ma się zwinąć w kuleczkę i spać.
|
Kurde, to jest genialny pomysł! Aż dziw że na niego nie wpadłem sam :P Wiem dlaczego. Bo myślałem po "ludziowemu" a trzeba po psiemu. Dla mnie wszystkie klatki to klatki, mają służyć zamykaniu czegoś w środku, a dla psa to inny przedmiot, inny zapach, inne miejsce, to zupełnie co innego!!! No to istnieje jeszcze nadzieja...
Quote:
Originally Posted by Gia
(Bericht 438968)
Zaczęłabym naukę od podstaw. Nowa klatka, nowe miejsce, najlepiej w sypialni, po kilku dniach oswajania z otwartą klatką, smaczkami w niej w sypialni, potem totalne wymęczenie psa i zamykanie w klatce na noc. Codziennie na noc, obok łóżka, ręka z łóżka spuszczona, albo głową w stronę klatki, żeby pies czuł bliskość. W tym czasie po każdym spacerze odpoczynek w klatce ze smakiem, najpierw 5 minut, kiedy 5 będzie wytrzymywał spokojnie, to dłużej i tak bardzo stopniowo. Ale nie można się spieszyć, bo jeśli o 1 krok pójdziecie za szybko, to trzeba się będzie cofnąć o 5 kroków. Ja najpierw zamykałam drzwi z sypialni, później wychodziłam w kapciach na klatkę schodową, dopiero później na dwór na 10 minut.
|
No właśnie. Ta klatka co to ją kupiłem za Chiny Ludowe nie wejdzie mi do sypialni, a początkowo tam chcieliśmy ją postawić. Ale taka lotnicza? Jak byśmy wywalili stoliki nocne to może, może.... I biorąc pod uwagę że Zefik woli ciasne przestrzenie to może taką lotniczą polubi bo to jak buda przecież dla niego. Tak jak spanie pod naszym łóżkiem. Tylko czy on tam da radę się wyciągnąć? Bo zdecydowanie lubi się tak rozciągnąć jak śpi na grzbiecie.
Co do przyzwyczajania to tak właśnie robiliśmy/robimy. Stopniowo wydłużany czas, najpierw o kilkanaście sekund, minute, potem dwie. Tak żeby nie zaczął się niecierpliwić. Ale to zdaje egzamin tylko na krótkie okresy do pół godzinki tak. Codziennie jest tak zamykany, czasem 2 -3 razy dziennie, jak mamy wolne. Tak samo podrzucamy jedzonko do zamkniętej klatki, albo jakieś smaczki co jakiś czas do otwartej żeby nauczył się do niej zaglądać. Karmimy go w niej i po jedzonku zostaje zamknięty tak na około 20-30 minut, no i tylko tam może wcinać swoje kosteczki, ale to nawet przy otwartej. Sam tam wchodzi, ale nigdy po to żeby poleżeć, wypocząć, czy spać.
Tylko jak tak zacząć od nowa? Ja rozumiem że zacząć od czasu w którym pies się czuje komfortowo w klatce, ale żadne z nas nie może sobie zrobić wolnego od pracy na 2 miesiące. Możemy zrobić tak że go będziemy go do nowej klatki przyzwyczajać przez powiedzmy 3-4 dni, ale potem nadejdzie ten dzień że będziemy musieli go zamknąć na 6-7 godzin, i następnego dnia tak samo... I co? Trzeciego dnia znów go zamknąć go na pół godzinki tak w ramach treningu?
Ja właśnie nie wiem co go bardziej stresuje. Zostawanie samemu, czy zostawanie w klatce? Bo jak go nawet zamykamy tak treningowo, gdzie nie widzi rytuału wyjścia do pracy więc wie że nie będzie zamknięty na długo, to od razu zaczyna ziać i się ślinić. A jak go zostawialiśmy samego w domu nie zamkniętego w klatce to zastawaliśmy demolkę, owszem, ale zero objawów stresu, odwodnienia, pies szczęśliwy, i widać że spał (łóżko :))
Quote:
Originally Posted by Gia
(Bericht 438968)
Ale w tym wszystkim jest potrzebna żelazna konsekwencja i rutyna.
|
Quote:
Originally Posted by Palpatine
(Bericht 438982)
I jeszcze jedno...najważniejsza jest systematyczność....przynajmniej na początku pracy z zostawianiem psa samego np. 5 dni naszej pracy, dwa dni dla psa...i tak w kółko. Po jakimś czasie będzie wiedział, że to naturalne że zostaje sam.
|
Konsekwencja jeszcze spoko, ale rutyna? Ja mam w miarę regularną pracę, zaczynam rano, kończę popołudniu. Ale Magda jest stewardessą a to nie jest rutynowa praca. Z resztą, gdybyśmy obydwoje pracowali tak samo to może i była by rutyna, ale pies zostawał by w klatce 5 razy w tygodniu na 8-9 godzin, i mielibyśmy dużo mniej dla niego czasu....
Quote:
Originally Posted by DORA
(Bericht 438974)
Spróbuj zostawic właczone radio, ja tak robie zeby zagluszyc odglosy z zewnatrz....
|
A to też jest interesujący pomysł. On chyba jak nie może widzieć co się w okół niego dzieje to strasznie nasłuchuje. Wiem bo jak wstawiam rower do schowka to on reaguje na te dźwięki i zaczyna szczekać i skomleć. Pewnie już skumał że to oznacza że pańcio zaraz wejdzie, chociaż oprócz mnie tego schowka używa jeszcze paru sąsiadów...
Quote:
Originally Posted by DORA
(Bericht 438974)
Po 5 min.powrocie do domu nie wypuszczaj burego z klatki tylko daj mu jeszcze kolejne 15 minut na zaakceptowanie sytuacji czyli-usiadz obok klatki z czyms smakowitym dla burego i daj mu do klatki tylko wtedy, gdy bedzie spokojny.
|
No tak robimy właśnie. Generalnie nie wychodzimy od razu po zamknięciu go, ani nie wypuszczamy go zaraz po powrocie, tylko czekamy tak 5-10 minut. Zero kontaktu wzrokowego do puki się nie uspokoi a otwieramy dopiero jak się położy i grzecznie czeka. Wyjść może dopiero jak padnie komenda "chodź".
Quote:
Originally Posted by DORA
(Bericht 438974)
Pamietaj zeby mlodego duzo chawlic za dobre zachowanie to dziala jak nagroda.
|
:) Dokładnie. Widać że skubaniec się cieszy jak jest chwalony. Idzie potem jakiś taki dumny i zadowolony z siebie. On na smaki daje się trenować ale w domu raczej, poza domem potrafi zignorować jedzenie. Ale nagrody słowne sprawiają mu radość...
Quote:
Originally Posted by dorotka_z
(Bericht 438975)
Kupiliśmy nową klatkę, taką: http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=10303 . Różnica jest taka, że ma tylko jedno zamknięcie, które przesuwa się po szynach. Też dwa razy z niej wyszła, ale to już nasze niedopatrzenie, bo nie dokładnie zamknęliśmy. Oczywiście w miejscach szczególnie narażonych na włam zamontowane sa karabińczyki. Ogólnie konstrukcja jest lepsza niz w klatkach z dwoma drzwiczkami, bo jest bardziej sztywna i trudno tam cokolwie odgiąć.
Jezeli będziemy kupować druga klatką spróbujemy lotniczą - taką o jakiej pisze GIA. Wydaje się fajna, bo jest mocno zabudowana. Niestety psom, które chcą wychodzić nie można zostawiać nc w zasięgu zębów, więc odpada przykrywanie jej czymkolwiek. I tak materiał zostanie wciągnięty do środka a przy okazji moga się wyłamac pręciki.
Aha, my zawsze coś w klatce zostawiamy. Czesem pluszaki do rozszarpania, czasem kości wołowe czy cielęce a na stałe ma kawałek drewna. Chodzi o to, żeby miała co gryźć jak się denerwuje. Wode ma w zawieszanej misce, ale jeżeli pies zostaje mniej niż jakieś 5 godzin to w ogóle nie zostawiałabym wody.
|
No my właśnie taką, dość podobną klatkę mamy. Widzę też że sporym problemem wspominanym często jest wzmocnienie klatki. Nie wiem jak wyglądają te polskie klatki Dog 5 ale na zdjęciach są bardzo podobne do tych dostępnych tutaj. I to czego ja użyłem to plastikowe opaski zaciskowe. Można je kupić na eBay'u albo Allegro za grosze. Ja pościągałem wszystko tymi opaskami, odpowiednio gęsto, w tym dodatkowe drzwiczki, i jak się poobcina końcówki tych opasek to nie ma opcji żeby pies coś z tym zrobił. A na drzwiczki kupiliśmy 4 miniaturowe kłódeczki. Dwie idą na zasuwy, a dwie na drzwiczki u góry i u dołu w połowie ich długości żeby się nie dały wygiąć do środka ani na zewnątrz.
Nawet najsmakowitsze kąski zastajemy nieruszone od czasu jak wyjdziemy, zaczyna je pałaszować dopiero jak zostanie wypuszczony. Tak nas pies trenuje, proszę ja Was. "Chcesz żebym to zjadł? To musisz zrobić sztuczkę: Wypuść mnie" ;)
Quote:
Originally Posted by DORA
(Bericht 438983)
Niczego absolutnie nie sugeruje ale mysle ze wiele psow ma lek separacyjny zwiazany z zostawaniem zupelnie samemu.Wiadomo w dwójkę razniej;)
I jestem na 99%przekonana ze gdyby Zoran był sam,na pewno demolki domu i otoczenia byłyby do dzisiaj.A tak, ma sie kompana do zabawy i "samotnosc we dwoje"czyli czas oczekiwania na ukochanego pana mniej boli :)
|
Taaa... Od początku mieliśmy ochotę tak zrobić, i ta opcja jest wciąż istnieje :) Ale poczekamy jeszcze z rok, zobaczymy jak nam z Ze'evem pójdzie, potem się będziemy zastanawiać.... :)
Quote:
Originally Posted by jefta
(Bericht 439001)
Czy braliscie pod uwage leki przeciwlekowe? Ja zdecydowanie odrzucilam ta opcje w czasie kiedy mielismy takie ataki strasznego, wymeczajacego leku. Dzis zaluje, ze nie sprobowalam, moze oszczedzilabym suni cierpienia. Dzis, po doswiadczeniach z Sexy, po przeczytaniu setek postow na forach o fobiach widze ze to choroba, a choremu nalezalo sie leczenie.
|
Przyznam się szczerze że tak. Nasz znajomy vet zgodził się z tym o ile nie będzie to używane często bo nie ma potrzeby psu wątroby rozwalać. Trochę mnie zaskoczyło że to było jedyne zastrzeżenie. Użyliśmy dwa razy w ciągu może 5-6 tygodni, kiedy Ze'ev miał zostać na długo i nie było nikogo kto mógł by do niego zajrzeć. Powiem że nie sądzę żeby to było żeby to było dobre rozwiązanie. Bez sensu faszerować psa chemią, tym bardziej że po jednym podaniu pies jest otępiały przez dwa dni. Tabletki odpadają. To jedynie środek w ostateczności do zastosowania, w razie ekstremalnej sytuacji. Pies może i się nie stresował, za to ja bardzo.