Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Burczenie (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=22460)

Rona 10-09-2012 11:09

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438239)
Skoro tak naprawdę kara była słowna to po co ta gleba ?
Nie wystarczą same słowa skoro pies wie że jest karany ?
Gleba bardziej ukarze psa jak słowa ?

Dajcie spokój, ja nie umiem glebować psa, nie mam na to siły fizycznej, nawet gdybym chciała, to nie dałabym rady :lol: Raz widziałam prawdziwe glebowanie i wierzcie mi, byłam w lekkim szoku! 8)

Lorka robi waruj na komendę, ja staję na nią okrakiem i przykładam rękę do jej głowy, właściwie bez ucisku, bo sama kładzie się płasko. Nie ma w tym przemocy, siłowania się, robię to wyłącznie wtedy jak mi się szarpnie do obcej suki albo wystraszy kastrata i wszystko trwa może 20-30 sekund. Raczej chodzi mi, żeby się uspokoiła i żeby dotarło do niej, że mi się jej zachowanie BARDZO nie podoba.

I tak najgorszą karą dla Lorki jest jak przestaję do niej mówić, nie widzę, nie słyszę, totalnie sukę ignoruję . Ale tej kary używam niezmiernie rzadko, właściwie tylko wtedy gdy JEJ bezpieczeństwo przez NIĄ jest zagrożone.

avgrunn 10-09-2012 12:09

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438247)
Uważam że w takiej sytuacji można by odprowadzić własnego psa kawałek dalej od drugiego samca, jeśli nasz jest mocno nakręcony to najlepiej przywiązać go do drzewa,płotu itp (bo po co się z nim szarpać ) stanąć przy nim i poczekać aż się uspokoi. A w przyszłości wystarczy że staniesz w miejscu i będziesz trzymać psa krótko na smyczy.


Odprowadzenie Urcia gdzies obok gdy burczy jak dzikus na samca jest niemozliwe, wystarczy ze lekko napne smycz a on wystrzela, dlatego kombinuje jak moge, stad jak pisalam pomysl lapania za pychola, dzieki temu nie napinam smyczy, a on na moment zauwaza ze nie jest sam i zwykle wystarczy to by sie posluchal i bysmy w miar spokojnie mogli gdzies odejsc.
A kiedy on sie fiksuje na samce to prawie nigdy nie mam mozliwosci przywiazania go, a do tego w Poznej pokazal ze przywiazanie go do drzewa gdy ja jestem kilka metrow obok a na przeciwko jest samiec daje nic, a wrecz nakreca go bardziej, tak sie nakrecil na Ulvara ze byl w stanie rozerwac zapinke od obrozy i wystrzelic. Musialabym sie schowac a i tak nie gwarantuje to ze nie wykorzysta sytuacji.

Powtorze, glebe stosujemy nad wyraz rzadko, poki co dziala wziecie za pysk, wiec korzystam z tego, ale jesli bede musiala go zglebowac to zrobie to.

Moze Ty nie masz takiego problemu z psem, coz ja mam, on jest w takim wieku gdy mu hormony buzuja, kazdy samiec jest konkurencja a kazda suka jest do pokrycia, taka jest natura a ja musze wybrac jak sobie z tym poradzic by bylo nam latwiej.

Gaga 10-09-2012 12:15

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438249)
Sytuacja z wczoraj: siedzę przy biurku i jem markizy. Leluta ostatnio ma braki cukru w organizmie i ogromną chcicę na słodkie /ostatnio wcinała owoce.... a cukier i owoce, to wiadomo.../. Najpierw przy mnie usiadła i patrzyła. Potem trącała łapą i pyskiem. Ok -dostała, ale było jej mało. Zaczęła robić się namolna, to ja poburczałam. Wtedy ona burknęła, a ja jej na to odburknęłam niecenzuralnie chociaż "bez nerw", to ona na fotel obok biurka i nos -azymut na miseczkę. To ja jej znowu burk , a ona na biurko i nos nad miseczkę -chyba zbyt "lajtowo" bluzgłam. Oooooo..... tego było za wiele.... każę jej zejść -ona nic, pomagam zejść -ona burczy z niezadowolenia.... Koniec końców "wpieprzyła" resztę markiz......na biurku. Ale Ludzie! Jak potem całowała!!!!!!!

Czytam i...nie rozumiem, czy w efekcie suka wylądowała samowolnie na biurku i wtrąbiła ciastka?:shock:

Quote:

Originally Posted by Grin
Samo przeczekanie stanu "nakręcenia" (trzymając psa lub przywiązując) też nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem problemu. Po pierwsze dlatego, że takie darcie, wyskoki, szarpanie, to bardzo "fajne" spuszczenie pary dla psa, co w efekcie daje efekt samonagrodzenia. Poza tym zauważmy; w takiej sytuacji (gdy nasz pies się drze, skacze, szarpie), właściciel tego "przeciwnika" najczęściej go zabiera od naszego "agresora" (pomijam, że tamten wcale nie musi mu ustępować ;) ), zatem nasz "niuniuś" dostaje informację, że "wygrał starcie", bo jego działanie odniosło skutek; przeciwnik odchodzi; "aleee go nastraszyłem". :twisted:
Wydaje mi się, że jednak jakoś trzeba blokować takie zachowanie. Osobiście wątpię, żeby glebowanie było tu najlepszą metodą, ale z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że sami go nie stosując, nie wynaleźliśmy też innego 100 procentowo skutecznego sposobu.

Świetnie opisane jak działa 'nauka' u psa; pokozaczymy na sznurku, spuścimy parę i jest dobrze! Niestety, tak to właśnie działa. Fakt-granica między takim cyrkowaniem a tylko demonstracją innemu psu swojej pozycji, jest bardzo cienka. Wyłapać i uzgodnić z psem co jest dopuszczalne, a co nie, to mozolny proces, trudniejszy o tyle, że zawsze nauka odbywa się w wirze emocji.
Osobiście nigdy glebowania nie stosowałam i nigdy tego nie zrozumiem. I to nie ze względu na 'krzywdę', a czas jaki ta czynność zajmuje. Dla mnie (a widziałam z boku kilkanaście razy) dawno jest po reakcji na sytuację, za to rozpoczyna się czysto ludzkie w pojęciu, rozciągniete w czasie, dziwne misterium przewalania, przygniatania...oba osobniki zasapane i...zero efektu. Za jakiś czas pies znów próbuje. Ale dla fanów zapasów z psami-pewnie to może być fajne:)

Skuteczność reprymendy działa dokładnie tak samo, jak klikanie. Musi być w punkt. I działanie musi być takie, aby wybiło psa z rytmu. Szybki strzał i sekundę później cały arsenał psich, naturalnych sygnałów-odwróćenie bokiem lub tyłem, odejście łukiem, przyblokowanie kolanem po łopatce. Z moich osobistych doświadczeń (mówię o sytuacji stroszenia się dwóch samców do siebie) najlepiej sprawdza się odwrócenie delikwenta od wroga i zwiększenie dystansu. Zmuszenie go do podążania za sobą - na wykonywanie komend w takim momencie bym nie liczyła:twisted: Najtrudniej jest gdy pozwoli się obu psom na wbicie w siebei wzroku - pierwsze, co warto zrobic to przerwać to wpatrywanie, wtedy jest szansa na dotarcie do psa. Co z tego, że pies grzecznie siedzi, jak cały jest świdrującym spojrzeniem i mamy 100% pewności, że po spuszczeniu poleci do wroga? To niczego nie uczy.Brak burczenia w takim momencie nie jest naszym sukcesem.

Galicja 10-09-2012 12:18

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438237)
Jestem co do tego przekonany :))) Mi chodzi o to by osoby mniej wciągnięte w temat i nie znające osób które to piszą nie przeczytały tego dosłownie i nie reagowały na każdy pomruk psa kopniakiem !!!!

Paweł, może jest tak że trafił Ci się super pies, taki bezproblemowy, albo z nie wielkimi problemami, bardzo bym się cieszyła, i trzymała kciuki by tak zostało mu w dorosłym życiu. NAPRAWDĘ!!! Są takie psy! Ale mówię ostatnio "głośno NIE" na to że tylko o takich pisze się na forum, i coraz mniej jest pytań , zwracania się z problemem i tego że najwięcej mówią osoby mające szczeniaki.... NIe dlatego że myślę że wiedzą mniej , ich poglądy są równie ważne, mnie brakuje w dyskusjach głosów osób które mają więcej niż jednego wilczaka, albo takich które mają je już lata....a nowi są pełni entuzjazmu, nie zawsze jeszcze skonfrontowanego z rzeczywistością...
Osobiście miałam u siebie przegląd większości charakterów wilczaków, jak już pisałam nie jeden raz tutaj , pierwszy najgorszy ;) Dona była moim poligonem doświadczalnym, była jednym z tych "wredniejszych" i dużo mnie pracy kosztowało by stała się świetną suką, przyjacielem rodziny, i psem który zdobywa laury na wystawach. Przerobiłam z nią większość szkół w Krakowie, dlatego teraz wiem które mogę polecić a które nie, w końcu SAMA doszłam do tego jak nasze relacje mają wyglądać i było już ok. Nie miałam wsparcia w hodowcy, środowisko było jeszcze niewielkie (to były czasy ! ) jak zaczynałam przygodę z wilczakami rodził się miot A z Peronówki....:) :) Brakuje mi czasem tamtej atmosfery , że można było zapytać o wszystko i nie dostawało się zaraz po uszach. a co z innymi charakterami? Blitz NIGDY nie skarciłam, w żaden sposób, w jej przypadku szkolenie klikerowe była strzałem w 10tkę! była na nim mega skupiona, szybko łapała komendy... Zula była zachwycona ;)ale co wilczak to inny charakter. W daniu "po pysku" nie widzę nic złego, jeśli tego środka użyjemy odpowiednio, jeśli wychowujesz psa od małego, odpowiednio , nie skoczy Ci do gardła......
I jeszcze jedno wspomnę...bo to temat troszkę pokrewny, polecam lekturę tego tematu : http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13848 Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, podziwiam ją za odwagę którą się wykazała pisząc ten tekst oraz za "całokształt " Właściwie takie posty powinny być lekturą obowiązkową przed kupnem szczeniaka.

avgrunn 10-09-2012 12:43

problem jest taki ze ludzie boja sie pisac o problemach bo to ich stawia w zlym swietle, bo ktos pomysli ze oni sobie nie radza i nie zasluguja na wilczaka, bo jak sie cos napisze to potem sa pretensje sie stosuje taka metode a nie inna.
Coz my nie jestesmy idealni, popelniamy bledy i sie z tym nie kryje.

Gaga 10-09-2012 12:49

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438262)
problem jest taki ze ludzie boja sie pisac o problemach bo to ich stawia w zlym swietle, bo ktos pomysli ze oni sobie nie radza i nie zasluguja na wilczaka, bo jak sie cos napisze to potem sa pretensje sie stosuje taka metode a nie inna.

To też, ale na polu rywalizacji hodowli i repów nie bez znaczenia jest to, co się później wysyła w świat. Nigdy nie wiesz, czy 'konkurencja' nie zacznie opowiadać, że masz agresora nie do opanowania.
Magda przywołała 'stare, dobre czasy'...tak, wtedy było 'normalniej'...echh....

Puchatek 10-09-2012 13:02

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438259)
Czytam i...nie rozumiem, czy w efekcie suka wylądowała samowolnie na biurku i wtrąbiła ciastka?:shock:



Hmmmm......:roll: Zrozumiałaś doskonale, ale "zbanalizowałaś" sytuację. :p

U nas jest tak, że psy zalegają na łóżkach/kanapach/fotelach, więc nie burczę na nie, gdy się tam moszczą. Ta sytuacja była nietypowa i.... błyskawiczna. Gdy Laila siedziała na fotelu gapiła się na ciastka, ja jej tłumaczyłam, że może się gonić, bo swoją porcję już zjadła, ona pomrukiwała, puszczała mi oczka, trykała nosem w ramię, a ja nic, że niby twarda jestem jak skała. W końcu dziecko nie wytrzymało /przecież każdy z nas ma swoje granice/, zrobiło skok w górę jak sprężyna i na czterech wylądowała przy klawiaturze /w sumie zawsze coś -mogła ją przecież rozwalić/ z pyskiem nad ciasteczkami. Jak ona oblicza te skoki, to ja nie wiem, ale precyzyjna jest cudownie. I w tym momencie przeżyłam szok, spojrzałam groźnie i wydałam komendę by zeszła. Ale ona była lepsza w tej konfrontacji: załatwiła mnie spojrzeniami i uśmiechem z lekko złożonymi uszami. Miała, co prawda, problem z powstrzymaniem śliny zezując na markizy, ale udawałam, że nie widzę. 8) No i skokietowała mnie, larwa, obrzydliwie.... uległam. :p Zero konsekwencji, stanowczości, zasady poszły w pinezkę się rąbać..... Ale wyraz szczęścia na mordzie -bezcenne!
Tak więc.... wtrąbiła ciastka na biurku! Ale uwierz, Laila całuje wspaniale. :twisted:I albo będę miała cały dziób w liszajach, bo nie wiem w co się wcześniej lizała, albo nie będę miała, bo ślina psów działa antyseptycznie...
To w zasadzie był wyjątek, ale u nas regułą jest uleganie nieszkodliwym /!/ wyjątkom.
Inaczej byłoby nudno....... ;-):lol::lol::lol:
O Panie Buczku, ależ jestem niepedagogiczna! /Ale za to bardzo ludzka z tymi swoimi błędami i potknięciami/ :rock_3

avgrunn 10-09-2012 13:05

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438264)
To też, ale na polu rywalizacji hodowli i repów nie bez znaczenia jest to, co się później wysyła w świat. Nigdy nie wiesz, czy 'konkurencja' nie zacznie opowiadać, że masz agresora nie do opanowania.
Magda przywołała 'stare, dobre czasy'...tak, wtedy było 'normalniej'...echh....

zazdroszcze ze kiedys bylo inaczej, wiele sie nasluchalam o tych starych czasach :) , ale coz teraz jest jak jest :(

Wiesz, po Poznej gdy Urcio burczal jak dzikus, gdy ze spotkania ma na WD tyle zdjec w kagancu, pewnie wiele osob sobie swoje pomyslalo jaki to on okropny, spoko, ja jestem na to przygotowana, niech na niego gadaja mnie to zwisa, ja bede robic swoje, kto go poznal to wie jaki jest, poza tym gdyby nie to burczenie to nie mialabym na co narzekac, a bez narzekania na niego byloby dziwnie ;) kto mnie zna wie o czym mowa ;)

Grin 10-09-2012 13:08

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438267)
...Urcio burczal jak dzikus...

He,he... widzę, że (pół)braciszkowie mają sporo wspólnego (niestety). :D Rozumiem Cię, bardziej niż myślisz. :D
Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438266)
zasady poszły w pinezkę się rąbać.....

:D
E tam, zasady to już sobie poszły wcześniej, w momencie gdy ona żebrała na siedząco, a Ty uległaś, zamiast ją odesłać "w czorty", czyli na miejsce. :D Ale skoro robisz to z pełną świadomością i taki macie swój "styl obcowania", który (jak widzę) obie strony rozumieją, akcpeptują itd., to nie ma co tu nad tym dywagować. :p

Gaga 10-09-2012 13:12

Chciałam dopytać, bo jesteśmy w temacie 'pacyfikowania' różnych psich numerów.
Więc się zdziwiłam. Ale już mam pełną jasność. Co do podejścia pedagogicznego-moje zdanie jest takie, że masz to, co akceptujesz i co chcesz. netah wyeliminował skakanie i łapanie zębami w zabawie-bo mu to przeszkadzało, ja miewam te zabawy cały czas (choć z wiekiem wyraźnie rzadziej). Kogoś oburza spanie psa w łóżku-u mnie to normalne. I tak samo z włażeniem na stół i wyjadaniem z talerza - to Wasze zasady i nie budzą mojego oburzenia, mimo, że u mnie w domu to się nie zdarza:)
Wolnoć Tomku...:)

Quote:

Originally Posted by avgrunn
Wiesz, po Poznej gdy Urcio burczal jak dzikus, gdy ze spotkania ma na WD tyle zdjec w kagancu, pewnie wiele osob sobie swoje pomyslalo jaki to on okropny, spoko, ja jestem na to przygotowana, niech na niego gadaja mnie to zwisa, ja bede robic swoje, kto go poznal to wie jaki jest, poza tym gdyby nie to burczenie to nie mialabym na co narzekac, a bez narzekania na niego byloby dziwnie ;) kto mnie zna wie o czym mowa ;)

Często niestety działa powiedzonko 'zapomniał wół, jak cielęciem był' :) To, o czym wspomniała Magda - dziś jest spora grupka ludzi, którzy z wilczakami przeżyli ładne parę lat. Nie ma nic cenniejszego niż doświadczenie życiowe, u ludzi i u psów. Gdybym dzisiaj, jako osoba bez wilczaka, dołączyła do naszej stolicznej grupy spacerowej-mogłabym być czasem zdziwiona, czasem zniesmaczona, czasem przerażona. Ale mając za sobą ponad 7 lat życia z burym widzę, że bez wyjątku, każdy przechodzi te same schody co my:) Najtrudniejszy okres (który jest i Waszym udziałem) dojrzewania samca, trudności w okiełznaniu jego wybryków, poskromienia tryskającego uszami testosteronu, chwile frustracji, złości i...irracjonalnych zachowań. Wszystkie, absolutnie wszystkie zachowania, które czasem zdarza mi się widzieć-były na naszej liście.
Czytając forum widzę, że zjawisko (trudnego okresu i prób radzenia sobie z nim) jest powszechne. To po prostu trzeba przejść, jak się da-najrozsądniej, co wcale nie jest łatwe. Ale najpiękniejsze jest to, że widzisz jak każdy szuka swojej ścieżki, próbuje znaleźć odpowiedni (do swojego i psa charakteru) sposób na wyjście z tych trudnych chwil.
I boli, gdy jakiś pies dostaje 'łatkę' tylko dlatego, że razem z przewodnikiem są na początku właściwej drogi, bo za 2-3 lata te bure będą psami, przy których kolejni amatorzy rasy wpadną po uszy i koniecznie będą chcieli mieć wilczaka - zupełnie nieświadomi tego, co ich przejściowo czeka:)
I tak-gdyby udało się wyeliminować te durnowate, pobieżne opinie, często krzywdzące i ludzi i psy - o wiele łatwiej byłoby odnaleźć złoty środek tym, co aktualnie go szukają.

A ponieważ pozwoliłam sobie nieco wywlec naszych towarzyszy weekendowych szaleństw, to na koniec słowo uznania dla nich, bo to ludzie, którzy naprawdę bardzo się starają i mimo, że czasem sami nie widzą rezultatów, to ja daję najświętsze słowo honoru - widać efekty!

avgrunn 10-09-2012 13:16

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438270)
He,he... widzę, że (pół)braciszkowie mają sporo wspólnego (niestety). :D Rozumiem Cię, bardziej niż myślisz. :D

no coz burczydla mamy w domu ;), ale wiesz, wole by on burczal jak glupi na samce niz panicznie bal sie ludzi, badz byl do nich agresywny. Jest kontaktowym psem, ma swoje lubie/nie lubie, ale jest otwartym psem bardzo lubiacym mizianie, lubi dzieci choc w naszym otoczeniu ich nie ma, ma swoje lepsze i gorsze dni. Ale ostatnio nie raz dostalam cegi za to ze wciaz na niego narzekam choc nie mam na co, mam nadzieje ze tak zostanie i jesli burczenie ma byc jego jedynym problemem niech tak bedzie, mam tylko nadzieje ze choc tyci odpusci :)

Puchatek 10-09-2012 13:25

Oj, Gaga, Gaga..... :lol:
U nas psy nie jedzą z nami z talerzy i nie łażą po stołach(*) -w końcu jakieś zasady muszą istnieć... 8) /nawet u mnie/
Co innego "mycie wstępne" w zmywarce przed jej włączeniem lub ta konkretna sytuacja z biurkiem. To był zaskakujący wyjątek i dlatego Laila "wybiła mnie z rytmu". I muszę sprostować/zaprotestować: SAMA -RĘCZNIE karmiłam ją ciastkami!

....
(*)-chociaż stół na tarasie to specyficzne miejsce i fajny z niego widok..... :roll:od czasu do czasu młoda lubi się na nim uwalić, gdy bladym świtem siorbię przy nim kawę zaciągając się "śniadaniem".......;-)
...
Taaaak.... obie akceptujemy siebie i się rozumiemy. Jesteśmy na poziomie: ja jej puszczam oczko a ona się uśmiecha.... Wilczaki są super!!!

Grin 10-09-2012 13:28

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438272)
no coz burczydla mamy w domu ;), ale wiesz, wole by on burczal jak glupi na samce niz panicznie bal sie ludzi, badz byl do nich agresywny. Jest kontaktowym psem, ma swoje lubie/nie lubie, ale jest otwartym psem bardzo lubiacym mizianie, lubi dzieci choc w naszym otoczeniu ich nie ma, ma swoje lepsze i gorsze dni. Ale ostatnio nie raz dostalam cegi za to ze wciaz na niego narzekam choc nie mam na co, mam nadzieje ze tak zostanie i jesli burczenie ma byc jego jedynym problemem niech tak bedzie, mam tylko nadzieje ze choc tyci odpusci :)

Tak, to też mogę potwierdzić; tak naprawdę to nasz główny i w tej chwili chyba jedyny poważniejszy problem. Dla samców Łowca jest parszywy, ale ludzi kocha (chyba że na to nie zasługują :D ), to trzeba przyznać.

makota 10-09-2012 13:47

Ależ się wątek rozwinął, istna kopalnia doświadczeń - za jakiś czas będę miała co czytać :shiny

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438251)
Tak, ale najlepiej aranżować takie ćwiczenie w miejscach spacerowych, tak żeby dla psa się to wydawało "normalnym" spacerowym spotkaniem. Na ćwiczaku (o czym wielokrotnie wspominano) psy zachowują się inaczej.

Z tym można by dyskutować. Po pierwsze mnie uczono, że w takich sytuacjach krótkie trzymanie psa odnosi przeciwny skutek; wręcz go nakręca do jeszcze większego "darcia się" i wyrywania do drugiego psa. Oczywiście; najlepsza w takim przypadku - luźna smycz jest w praktyce trudna do zastosowania, dlatego też (i z wielu innych względów) ten problem nie jest łatwy do rozwiązania.
Samo przeczekanie stanu "nakręcenia" (trzymając psa lub przywiązując) też nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem problemu. Po pierwsze dlatego, że takie darcie, wyskoki, szarpanie, to bardzo "fajne" spuszczenie pary dla psa, co w efekcie daje efekt samonagrodzenia. Poza tym zauważmy; w takiej sytuacji (gdy nasz pies się drze, skacze, szarpie), właściciel tego "przeciwnika" najczęściej go zabiera od naszego "agresora" (pomijam, że tamten wcale nie musi mu ustępować ;) ), zatem nasz "niuniuś" dostaje informację, że "wygrał starcie", bo jego działanie odniosło skutek; przeciwnik odchodzi; "aleee go nastraszyłem". :twisted:
Wydaje mi się, że jednak jakoś trzeba blokować takie zachowanie. Osobiście wątpię, żeby glebowanie było tu najlepszą metodą, ale z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że sami go nie stosując, nie wynaleźliśmy też innego 100 procentowo skutecznego sposobu.

Otóż to, świetnie to opisałaś ;-)

Niemniej jednak - tu chyba nadal sprawdza się teoria, że ile psów, tyle metod. Jeden lepiej zareaguje na odciągnięcie go od drugiego samca smaczkiem i wykonywanie komend, innego z testosteronowego amoku lepiej wyrwie psztyczek w nos, krzyknięcie, czy odwrócenie głowy od przeciwnika ;)
Chyba każdy musi po prostu ze swoim psem dojść do tego w jaki sposób radzić sobie w takich sytuacjach.

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438249)
...............

Makota, "Cad" jest prosty, jak konstrukcja cepa.... włóż w to serce, a pójdzie "jak z płatka"... tyle domów jeszcze do zaprojektowania.... może zafundujesz nam nową JESZCZE piękniejszą Nową Hutę......
...

A czy ja mówiłam, że trudny? :rock_3
Robić się nie chce po prostu...

Gaga 10-09-2012 14:07

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438273)
Oj, Gaga, Gaga..... :lol:
U nas psy nie jedzą z nami z talerzy i nie łażą po stołach(*) -w końcu jakieś zasady muszą istnieć... 8) /nawet u mnie/
Co innego "mycie wstępne" w zmywarce przed jej włączeniem lub ta konkretna sytuacja z biurkiem. To był zaskakujący wyjątek i dlatego Laila "wybiła mnie z rytmu". I muszę sprostować/zaprotestować: SAMA -RĘCZNIE karmiłam ją ciastkami!

Ależ ja naprawdę nie krytykuję! (btw-mycie wstępne to i u nas rytuał:)). Całkiem serio uważam, że to nasze święte prawo ustalać SWOJE zasady w domu i nic nikomu do tego. Jeśli na ten przykład (lekko z kosmosu) akceptujemy, że pies 'próbuje' właśnie szykowanych potraw-to jedyne o czym musimy pomyśleć, to znajomi, którzy są zaproszeni na obiad-czy również to zaakceptują:D

Grin 10-09-2012 14:15

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438278)
Jeśli na ten przykład (lekko z kosmosu) akceptujemy, że pies 'próbuje' właśnie szykowanych potraw-to jedyne o czym musimy pomyśleć, to znajomi, którzy są zaproszeni na obiad-czy również to zaakceptują:D

A muszą wiedzieć? ;) :D :D

Gaga 10-09-2012 14:31

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438279)
A muszą wiedzieć? ;) :D :D

Zobaczą:) Moi goście (niezapsieni) są uprzedzani o futrze, które może przyozdobić ubrania, o tym, że pies może się wmeldować obok nich na kanapę. Oczywiście dbam o ich komfort i dobre samopoczucie, ale 'psie' rodziny mają swoje przyzwyczajenia i daleko bardziej posuniętą tolerancję dla zwierzakowych nawyków, co czasem może się spotkać ze zdziwieniem (ale najwyżej ponownie nie przyjdą:twisted:)

pawmagdul 10-09-2012 15:04

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
Paweł, może jest tak że trafił Ci się super pies, taki bezproblemowy, albo z nie wielkimi problemami, bardzo bym się cieszyła, i trzymała kciuki by tak zostało mu w dorosłym życiu.

Jak każdy mam i będę miał z psem problemy, oby jak najmniejsze :) I mam świadomość że wszystko przede mną bo Kurt to gówniarz. A co do moich wypowiedzi w tym wątku to wyłącznie zacytowałem zdanie fachowca (co zresztą wyraźnie zaznaczyłem).

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
I jeszcze jedno wspomnę...bo to temat troszkę pokrewny, polecam lekturę tego tematu : http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13848 Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, podziwiam ją za odwagę którą się wykazała pisząc ten tekst oraz za "całokształt " Właściwie takie posty powinny być lekturą obowiązkową przed kupnem szczeniaka.

Dokładnie jak piszesz "lektura obowiązkowa". Dziękuję.

Gaga 10-09-2012 15:45

Wróciłam i ja do tego wątku sprzed lat, starsza o kolejne lata z wilczakiem i wśród wilczaków i zjawiła mi się nowa refleksja. Trochę z boku wątku Forasa (mam nadzieję, że u Ani i Forasa wszystko w porządku), trochę z obserwacji mieszanego stada, z którym mamy przyjemność spacerować i trochę z tematu 'rola zabaw w rozwoju zwierząt'. Mam nadzieję, że jeśli Ania czyta, to mi wybaczy nawiązania do ich traumatycznych przeżyć.
Pojawia się we wspomnianym wątku motyw komunikacji z psem na poziomie kontrolowanego tonu głosu i suchych poleceń. I zastanawiam się, jak duży ma wpływ na kształtowanie zachowań naszych psów-zabawa. Czysty, durnowaty czasem stan głupawki, robienia rzeczy pozornie bez sensu, które mają po prostu podnosić poziom endorfin. Na ogół zestawiamy musztrę z mizianiem i ciumkaniem do psa, a to są skrajności (swoją drogą, w procesie wychowywania psa szalenie ważne są wyraźne granice czasowe miedzy reprymendą i późniejszymi wyrazami 'miłości' - zbyt szybkie przejście z jednego stanu, do drugiego może u psa wywołać skojarzenie z zachowaniem submisyjnym, co zdecydowanie stawia nas na niepożądanej pozycji). Pośrodku zaś jest miejsce na zabawę, irracjonalne zachowania, nagły wzrost energii (znane wszystkim 'kółeczka szczęścia')...po prostu czyste wygłupy. Być może jest tak, że możliwość pobycia w takim stanie, pozwala organizmowi na uporanie się ze stresem, napięciem i w efekcie na uzyskanie równowagi. A to z kolei skutkuje bardziej przewidywalnym, zrównoważonym psem:)
Obserwuję własnego psa, który wyraźnie gaśnie bez towarzystwa i w zaskakujący sposób młodnieje gdy ma możliwość beztroskiej zabawy. Obserwuję nasze spacerowe stado, które ponad pilnowanie hierarchii przekłada wygłupy. I to się dzieje tylko między nimi ('czujący się miszczem' i pokazujący to każdemu samcowi Chey nie ma problemów aby półtoraroczniaki czy dwulatki wskakiwały mu na głowę, żeby się pod nimi kłaść i dawać zagryzać czy ganiać w berka).
Wszyscy trąbimy o socjalu, szkoleniu, a może tak dodać do tej listy obowiązkowe zabawy? Takie czyste, durne i pozornie niczemu nie służące?
Ja widzę wyraźny wpływ tych zabaw na późniejsze zachowanie Cheya, jak w weekend 'spuści parę' w wygłupach, nie miewa wyjść z domu z ogonem na sztorc i miną "komu by tu wtrąbić".

makota 10-09-2012 16:52

Mądre co piszesz :)
I chyba wszyscy tak naprawdę gdzieś w głębi duszy o tym wiedzą... ale faktycznie nie mówi się o tym jak pozytywny wpływ na psa może mieć takie "spuszczenie pary" podczas wygłupów i zabaw... najwyższy czas to zmienić :)
Także zamiast siedzieć na forum i "marnować czas" wszyscy wióra na dwór pobawić się z psem, i to już - raz, dwa! :cool:


All times are GMT +2. The time now is 19:10.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org