![]() |
Wciągnie na pewno, u mnie na początku leżal naprawdę gruby koc i nie wiem jak, ale przeciągnal do środka ;) Na nowej klatce nie klade juz nic, bo jego irytuje nawet chusteczka polozona na klatke i to wtedy kiedy wcale go w środku nie ma, nie poloży się nigdzie póki nie zrzuci "intruza" z klatki;)
Jedyna opcja żeby zrobić "norę" to albo kupić transporter, ktory pewnie sie szybko rozpadnie, albo obudować klatkę, pytanie tylko czym żeby pies mial dobrą wentylację i nie zniszczyl. |
Quote:
W całym mieszkaniu mamy miękkie wykładziny, wszędzie mu wygodnie. W nocy sypiał pod naszym łóżkiem, ale przegoniliśmy go stamtąd zagradzając wejście. Quote:
|
Moim zdaniem nauczyć można poprzez dwa sposoby a) zostaje regularnie, b) nie zostaje powyżej granicy lęku i jest stopniowo ten czas wydlużany. Chcialabym wierzyć też w c) pies sam zalapuje - ale na 99% to tylko pobożne życzenie...
Wydaje mi się, że po prostu musicie ćwiczyć dalej, a przede wszystkim wymienić te klatkę - u mnie spawana klatka byla strzalem w 10. Wtedy od nowa powinniscie przeprowadzić trening klatkowy, solidnie. Poza tym on jest jeszcze mlody, Sahir w tym wieku tez sie niemilosiernie slinil jak zostawal, do tego zalatwial ze stresu itp., itd. Ostatnio wpadlam też na pomysl, żeby na noc wlaczać mu muzykę relaksacyjną dla psów :lol: Może utrwali sobie skojarzenie muzyka=spanie=spokój i choć odrobinę latwiej pojdzie mu zostawanie (nieszczególnie w to wierzę, ale co szkodzi probowac ;)). |
"obudować klatkę, pytanie tylko czym żeby pies miał dobrą wentylację i nie zniszczył"
Odpowiednio grubą sklejką. Ze szczelinami na górze -w miejscu połączenia "dachu" ze "ściankami" /na bokach i z tyłu/. Odległość między prętami a ścianką/sufitem -długość, na jaka pies może wysunąć pysk + 4cm /tak na wszelki wypadek.../ "Sprawdzone, przemielone, częściowo strawione..." Hmmmmm..... szkoda.... Mam nadzieję, że znajdziecie dobry sposób... |
Też myślalam o sklejce chociaż na "dach", w tej chwili mam tylko na tylnej ścianie bo za klatką są kable i inaczej by się do nich dobral, na razie jest cala, ale jakoś nie mam przekonania jak sobie wyobrażę taki bunkier latem przy 30C...
|
Akriś kocha klateczkę... a próbowaliście ją przestawić? np w miejsce gdzie lubi sypiać.. może cos mu nie pasuje w tamtym miejscu...
ja jeszcze zamykałam jedzenie w klatce - jak pieszcz był na zewnątrz - tak, że dostanie się do klatki było elementem pożądania :-) np jakby cały dzień klatka była zamknięta z mięchem - potem wpuszczamy pieska na pół godziny, dalej na godzinę itd a jak jest po za klatką to w klatce żarcie ... taki mam pomysł... żeby zaczął pilnować aby żarcie się tam nie pojawiło bez niego. A jak wracacie to od razu smaki do klateczki i dopiero po zjedzeniu wypuszczacie... |
W Waszym przypadku w pierwszej kolejności wyrzuciłabym tą klatkę na śmietnik - złe skojarzenia. Kupiłabym nową i raczej obstawiłabym np. Vari Kennel, taki lotniczy, porządny, ale zabudowany i dopasowany do wielkości Zeeva. Skoro nie zostaje w niej na bardzo długo to nie musi po klatce biegać. Ma się zwinąć w kuleczkę i spać.
Zmieniłabym miejsce klatki, absolutnie nie na miejsce skąd może obserwować co się dzieje na zewnątrz, bo tam ktoś się bawi np. i BEZ NIEGO!!! Jak tak może być? Zaczęłabym naukę od podstaw. Nowa klatka, nowe miejsce, najlepiej w sypialni, po kilku dniach oswajania z otwartą klatką, smaczkami w niej w sypialni, potem totalne wymęczenie psa i zamykanie w klatce na noc. Codziennie na noc, obok łóżka, ręka z łóżka spuszczona, albo głową w stronę klatki, żeby pies czuł bliskość. W tym czasie po każdym spacerze odpoczynek w klatce ze smakiem, najpierw 5 minut, kiedy 5 będzie wytrzymywał spokojnie, to dłużej i tak bardzo stopniowo. Ale nie można się spieszyć, bo jeśli o 1 krok pójdziecie za szybko, to trzeba się będzie cofnąć o 5 kroków. Ja najpierw zamykałam drzwi z sypialni, później wychodziłam w kapciach na klatkę schodową, dopiero później na dwór na 10 minut. Zamykałam psa w klatce kiedy odkurzałam, żeby mi kłaków nie roznosiły i nie pałętały pod nogami, na początku suka wyła, po kilku dniach odkurzania z psem w klatce spokojnie mi się przyglądała. Nie zważałam na to czy pies szaleje, czy nie. Ja robiłam swoje po prostu aż to weszło w rutynę. Teraz kiedy odkurzam młoda idzie sama do klatki i siedzi w otwartej, a Kali włazi na kanapę. Wiedzą, że mają mi zejść z drogi po prostu. Potem dopiero wprowadziłabym "prezenciki", czyli razem w kuchni przygotowujecie zawiniątka, Ty przeżywasz jak mrówka okres jakie to pyszności tam chowasz, zawijasz, nakręcasz psa. Potem na jego oczach wrzucasz to do klatki i wychodzisz na spacer. Mandżur w takich sytuacjach szukał pierwszej lepszej trawki, szybko robił co trzeba i pędził do domu do klatki rozpakowywać "prezenciki". Ale w tym wszystkim jest potrzebna żelazna konsekwencja i rutyna. Ja też nie pracuję, więc jestem siłą rzeczy prawie cały czas w domu. Ale i tak codziennie zamykam sukę na jakiś czas, choćby jak idę do wanny i zamykam się w łazience, żeby suka w tym czasie nie narobiła głupot. Był okres, że suki się kłóciły o klatkę, bo Kali już nie potrzebuje klatki, ale za to bardzo by chciała. Młoda teraz np. sama polazła spać do klatki - jak co wieczór, bo pańcio już śpi w sypialni. Trzymam mocno kciuki!!!! Zmiana klatki na kennel transportowy chyba się sprawdziła w przypadku Vapuli ;) Poproszę Paulę, żeby tu zajrzała i opisała swoje doświadczenia. |
i wilczak takiej plastikowej klateczki na plastikowe kołeczki nie rozwali w dym? pytam dla własnej potrzeby
|
to jest gruby porządny plastik ;) Co najwyżej w środku poobgryza, ale moje nie zniszczyły i maluchy lecące samolotem też nie.
edit: poza tym wg mnie znacznie łatwiej wydostać się wilczakowi z metalowej klatki, w kennelu nie ma prętów które da się wygiąć/odgiąć/złamać... oczywiście to nie oznacza, że mamy wrzucić psa na głęboką wodę, tylko zacząć naukę od początku i wyrzucić "potwora". edit2: oprócz plastikowych kołeczków, są jeszcze metalowe śruby do połączenia elementów ;) |
a drzwiczki i ich zamknięcie? ja pytam pod kątem lotu samolotem z moimi 50 kg wilczaka
jeżeli chodzi o zostawanie w domu - ma porządną metalową klatkę - wzmacnianą po pierwszym rozparcelowaniu - i to nie jest taka klatka jak na allegro prosto z chin :-) i on ma tak- zostaje sam tylko gdy na prawdę musi - i wtedy jest ok - ale jak zacznę myśleć o głupotach np. 'o jestem bez pieska to wejdę do sklepu z ciuchami' to od razu jest demolka - on dobrze wie :-) taki mąż :-) |
tak na szybko jak u nas ( bo musimy troche popracować w pracy )
przeczytałem wszystkie posty i powiem wam jak my rozwiązalismy sprawę zostawania. jeździmy razem do pracy :p:evil::rock_3:lol:.mam akurat takie mozliwości trochę w biurze troche w terenie .Ale maxymalnie leże za biurkiem do dwóch godz i póxniej w teren .troche po porcie troche do lasu . nniepowiem czasami zamykamy go na ogrodzie w "w domu baba jagi" ( miał byc domek dla dziewczynek , ale od chwili gdy zobaczyły tam pajaki to przestały tam zachodzić . dorobiłem więc kraty ) na poczatku przez pewien czas dawałem tam mu tylko michę , czasami zachodziłem , czasami dla zasady zamykam na 1/2 godziny na 4 , róźnie . bardziej burzy sie wnusia , że Karlo jest tam zamkniety i samotny :evil:, co przeszkadza mi czasami w jego nauce .Jak gdzieś wyjeżdżamy i juz naprawdę nie możemy zabrać psiaka bo niewypada lub nie mozna to pakuję mu kawałki mięsa do kości wołowej i rzucam jakiś mój ciuch lub wnusia - aby czuła zapach. przyznam się szczerze , że nie myślę co tam wyprawaia albo czy wyje . czasami jak wracamy to go słyszymy jak "śpiewa" lub jest całkowita cisza . Co bedzie jak bedzie musiał zostać np. na 6-8 godzin , niewiem? będę się martwił jak będzie taki muß. |
To co napisała Gia jest chyba najlepszym sposobem
1-zmiana klatki na nowa (zle skojazenia) 2-konieczna zmiana miejsca 4-osloniecie klatki zeby stwozyc cos na zasadzie budy 5-stopniowe wydluzanie czasu zostawania psa w klatce. 15 minut siedzenia obok klatki z psem i 5 minut wychodzenia z domu. Spróbuj zostawic właczone radio, ja tak robie zeby zagluszyc odglosy z zewnatrz kiedy nasze bure zostaja same i zaslaniam okna ,u ciebie wystarczy zabudowana klatka na zasadzie budki. Po 5 min.powrocie do domu nie wypuszczaj burego z klatki tylko daj mu jeszcze kolejne 15 minut na zaakceptowanie sytuacji czyli-usiadz obok klatki z czyms smakowitym dla burego i daj mu do klatki tylko wtedy, gdy bedzie spokojny. W czsie gdy młody zajada smakołyk w klatce Ty mozesz zajmowac sie spokojnie swoimi sprawami . Jak buras skonczy jedzenie stan ze smycza w rece i wypusc go z klatki ale tylko gdy mlody jest spokojny.Nagroda za caly czas jaki zostal w klatce bedzie spacer. Pamietaj zeby mlodego duzo chawlic za dobre zachowanie to dziala jak nagroda. Jeszcze jedno,obojetnie czy jestescie w domu czy Was nie ma stosujcie ten sam rytual zostawania psa w klatce zeby mlody zalapal ze tak ma byc i wtedy nie bedzie wpadal w panike jak teraz. Mam nadzieje ze cos z moich doswiadczen sie przyda. Pozdrawiamy i trzymamy kciuki:) A...i nie zamykajcie klatki jak jestescie w domu,chwalcie gdy tylko mlody sam do niej wchodzi. |
Ja również radzę jak najszybciej zmienić klatkę. Jezeli jest powyginana to wyjścia z niej jest już tylko kwestią czasu. A jak pies raz wyjdzie no to koniec. Wiem z własnego doświadczenia.
Baszti była chyba dobrze przyzwyczajana i na poczatku trochę skomliła i się denerwowała, ale w zasadzie szybko zapanował spokój. Do momentu, kiedy udało jej się z klatki wyjść (klatka cały czas zamknięta, pies na zewnątrz). Od tamtej pory walczyła z klatką nie na żarty i udało jej się wyjść kilka razy. Klatka poszła do piwnicy a pies zostawał luzem. Niestety to tez nie jest dobre rozwiązanie, bo niszczy, ale najgorsze jest to, ze lata jak potępieniec zamiast spać. Jak wracaliśmy do domu była histeria, pies zmęczony a ślady psoej bytności nawet na oknach. Kupiliśmy nową klatkę, taką: http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=10303 . Różnica jest taka, że ma tylko jedno zamknięcie, które przesuwa się po szynach. Też dwa razy z niej wyszła, ale to już nasze niedopatrzenie, bo nie dokładnie zamknęliśmy. Oczywiście w miejscach szczególnie narażonych na włam zamontowane sa karabińczyki. Ogólnie konstrukcja jest lepsza niz w klatkach z dwoma drzwiczkami, bo jest bardziej sztywna i trudno tam cokolwie odgiąć. Jezeli będziemy kupować druga klatką spróbujemy lotniczą - taką o jakiej pisze GIA. Wydaje się fajna, bo jest mocno zabudowana. Niestety psom, które chcą wychodzić nie można zostawiać nc w zasięgu zębów, więc odpada przykrywanie jej czymkolwiek. I tak materiał zostanie wciągnięty do środka a przy okazji moga się wyłamac pręciki. Aha, my zawsze coś w klatce zostawiamy. Czesem pluszaki do rozszarpania, czasem kości wołowe czy cielęce a na stałe ma kawałek drewna. Chodzi o to, żeby miała co gryźć jak się denerwuje. Wode ma w zawieszanej misce, ale jeżeli pies zostaje mniej niż jakieś 5 godzin to w ogóle nie zostawiałabym wody. Niestety nie wiem co mogłabym jeszcze poradzić poza zmianą klatki i codziennym, regularnym ćwiczeniem. Przyznam szczerze, że sama mam tego dosyć. Byłam teraz na psim spotkaniu i wszystkie psy zostawały sobie spokojnie w ulubionych klateczkach. Z Baszti nigdy tak nie będzie, juz o tym wiem :) Życzę cierpliwości i mam nadzieję, że będzie lepiej, bo tak jak piszesz, szkoda psich nerwów. |
Quote:
Nie pomyślałam "po psiemu"... :p W którymś temacie było jeszcze coś o feromonach na "ukojenie".... Rzeczywiście trzeba coś szybko zrobić.... Ze'ev musi autentycznie w tej klatce czuć się bardzo źle skoro w złości aż wyrywa sobie zęby... :? Powodzenia! |
My mieliśmy na samym początku podobny problem. Rozwiązanie przyszło dość niespodziewanie...okazało się, że pies chce mieć do dyspozycji okno "na świat". Po wyniesieniu klatki z pokoju piec większość czasu spędza patrząc przez okno - obserwując to się dzieje na zewnątrz. Niestety musieliśmy mu udostępnić cały pokój...Nagrania dyktafonem i słowa sąsiadów wykazały ogromną poprawę zachowania...dzisiaj gdy pies ma prawie trzy lata pies zostaje nawet na 9h - pomiałczy raz na jakiś czas, ale nie sądzę aby było go słychać nawet na klatce.
I jeszcze jedno...najważniejsza jest systematyczność....przynajmniej na początku pracy z zostawianiem psa samego np. 5 dni naszej pracy, dwa dni dla psa...i tak w kółko. Po jakimś czasie będzie wiedział, że to naturalne że zostaje sam. |
:roll:Hmmm....
U nas demolki,ucieczki,kopanie dziur w ogrodzie,wyrywanie roslin,rozpruwanie siatki w kojcu i wszyskio co najgorsze zakonczylo sie w momencie pojawienia sie drugiego wiczaka w rodzinie:rock_3 Niczego absolutnie nie sugeruje ale mysle ze wiele psow ma lek separacyjny zwiazany z zostawaniem zupelnie samemu.Wiadomo w dwójkę razniej;) I jestem na 99%przekonana ze gdyby Zoran był sam,na pewno demolki domu i otoczenia byłyby do dzisiaj.A tak, ma sie kompana do zabawy i "samotnosc we dwoje"czyli czas oczekiwania na ukochanego pana mniej boli :) A i zeby nie bylo ze nasze bure to typowo kojcowe psiury .Nasze psy mieszkaja z nami w domu. Kojce sa otwarte caly czas(nieraz szukalam psow w ogrodzie i umieralam ze strachu ze daly zrywke a one spokojnie spaly u siebie w budach). |
Quote:
Idąc tym "tropem" powiem: u nas wilczak pozbył się lęku separacyjnego w towarzystwie.... 3 psów. :rock_3 Też niczego nie sugeruję :lol::twisted::lol: |
:lol::lol::lol:
No to jestem zdemaskowana . Ale co dwa psy to nie jeden,a jak pieknie brzmi wycie w stadzie:) |
Ekhmmm...może lekkie doprecyzowanie: dwa wilczaki? Bo kilkanaście przykładów wilczak + inny pies nie dały oczekiwanego rezultatu:) Może właśnie tu tkwi tajemnica sukcesu?:p
|
Quote:
|
All times are GMT +2. The time now is 02:54. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org