![]() |
Quote:
|
Quote:
Widziałaś Tadka po wypadku,potem był kolejny atak...może się wystraszyłaś,że suni będzie trzeba nowego domu szukać?.... Nie martw się my staniemy na głowach żeby mała nie musiała już domu zmieniać,tym bardziej że wiesz,że jest dla mnie jak dziecko. Teraz tylko na wyniki czekamy i trzymamy kciuki sami najwyraźniej... |
Oktawia, nie sami trzymacie kciuki. My trzymamy za Was kciuki i z całego serca życzymy Wam i Larce żeby wszystko było ok. :)
|
Quote:
na ile to prawda, niewiem, ale po takiej informacji odechciało mi się tam jechać w ogóle :) wilczak jest psem kłopotliwym, więc wcale się nie dziwię, ze ludzie zmieniają zdanie, jednak dziwi mnie nieodpowiedzialność. ostatnio pewna pani oddawała do schroniska kota, bo przeprowadzała się z domu do mieszkania... wg niej to wystarczający powód do tego, by pozbyć się zwierzaka, który towarzyszył jej kilka lat. na dodatek ta osoba kucha zwierzęta... ale widocznie mniej, niż komfort życia w bloku.... odpowiedzialność, to przygotowanie psa za młodu do różnych sytuacji życiowych, które moga się przytrafić. to, że dziś siedzimy w domu z psem 24godz na dobę, nie znaczy, ze przez kolejne 15 lat tak będzie, i nie zaisntieje sytuacja, gdzie pies będzie musiał zostawać na pół dnia sam, więc należy psa od małego przyzwyczajać do czasowej samotności, lub pozostawania pod opieką innej osoby, a nawet w innym domu, bo wypadki chodzą po ludziach... to, że dziś jeździmy autem nie znaczy, że zawsze tak będzie, i dobrze jest nauczyć go jeździć także autobusem na wszelki wypadek. to, że mieszkamy bez dzieci, nie znaczy, ze zawsze tak będzie, i należy psa oswoić z dziećmi. jeśli nie mamy mieszkania, pracy, domu, należy się liczyć ze zmianami w tym zakresie i pomyśleć, czy to już pora brać dużego psa, któremu trzeba poświęcić wiele czasu, bo może się trafić okazja ciekawej pracy zagranicą, itp itp, możnaby wymieniać w nieskończoność. planując wzięcie psa, rozważałam, co może się w moim życiu przytrafić, i co wtedy zrobię, mając psa. zdecydowałam się na niego, gdy na każdą sytuację, jaka może się przytrafić, miałam gotowe rozwiązanie. troche to przypominało grę w szachy: problem jaki może się przytrafić: hospitalizacja. rozwiązanie: pies pojedzie pod opiekę rodziców. problem rozwiązany. kolejny problem: hospitalizacja, gdy rodziców nie będzie... a pobliski hotelik dla psów zostanie zlikwidowany: pies nauczy się zostawać w kojcu, ktoś z rodziny przyjedzie, będzie go dożywiał, poił i wyprowadzał. problem w razie odmówienia pomocy: pies pojedzie na stacjonarne szkolenie, jeśli będzie w zaawansowanym wieku, wynajmnę osobę do opieki nad psem. oczywiście nawet rozważając w ten sposób, nie można przewidzieć wszystkich życiowych okoliczności, jednak takie rozważenie "co, jesli?" powoduje, że wiele sytuacji nie jest dla nas potem zaskoczeniem czy problemem nie do rozwiązania, lub zwyczajnie przesunie w czasie wziecie psa, dopóki nie będziemy na większość nietypowych sytuacji przygotowani. |
Jesli chodzi o tego kota... to z kotami jest trochę inaczej. Kot przyzwyczajony do mieszkania w domu z ogrodem, nie nadaje się do życia w mieszkaniu. Skończyło by się to tragicznie, skokiem z balkonu, dachu, parapetu... byle by wydostać się na zewnątrz. Meczył by się okrutnie i zamiałczał na śmierć rozdrapując futryny okienne, niemniej powinna szukać dla kota nowego domu w inny sposób niż oddawanie do schroniska...
|
A o tym też wiem, że gdzie niegdzie nie można wwozić hybryd, ale dzisiejszy wilczak to już nie jest hybryda.
|
Quote:
|
Quote:
a w zasadzie głupki.. ;P |
Quote:
Nieprawda, że "z kotami jest trochę inaczej" i "się nie nadaje". Przede wszystkim kot (tak samo, jak i pies, zasada obowiązuje identyczna) u odpowiedzialnego człowieka bez opieki w ogóle nie wychodzi na dwór, nieważne, czy mieszka w bloku, czy w domu z ogrodem. Więc warunki się dla niego mocno nie zmieniają, na spacery chodzić można. Po drugie większość kotów tzw. wychodzących da się odzwyczaić od wychodzenia - tak jak większość wilczaków z lękiem separacyjnym da się przyzwyczaić do zostawania samemu. Że to pracy wymaga? Jasne. Nikt nie powiedział, że tylko z psem można pracować... Po trzecie u odpowiedzialnego opiekuna skok z dachu/parapetu/balkonu jest niemożliwy, bo od tego są siatki i inne zabezpieczenia okien, żeby nie narażać życia kota. Po czwarte kot związany z opiekunem będzie z nim chciał być wszędzie, w każdych warunkach. Wszystkie moje koty (sztuk 4) po stresującej podróży przez kilka krajów (2,5 tys. km) potrzebowały ok. 15 minut, żeby w obcym miejscu poczuć się u siebie. Bo ja tam byłam. Ja rozumiem, że w pewnych okolicznościach oddanie zwierzaka - jakiegokolwiek gatunku - może być rozwiązaniem słusznym dla niego. Czasem lepiej pozwolić odejść, i to się tyczy nie tylko TM... Ale w większości przypadków takie decyzje to tylko nieodpowiedzialność ludzi. |
Behemotka, historia miała ciąg dalszy. Kot uciekł ze schorniska przed zamknięciem w klatce, po kilku dniach wrócił do starego domu, skąd został zabrany przez jego właścicielkę do nowego mieszkania. Narazie zakończenie tej historii jest szczęśliwe, mam nadzieję, że właścicielka nie próbuje jeszcze raz odwieźć kota do schroniska. Co do siatek, to przypomniała mi sie jedna sytuacja, gdy mieszkałam na 4 piętrze, nie miałam wówczas zwierząt. Sąsiadka miała kota a nie miała siatki. Raz w środku nocy obudziło mnie zwierzę, które skakało po szafach i zrzucało kwiatki i ozdoby, na końcu wskoczyło mi na łóżku. Myślałam, że umrę na zawał, dopóki nie zaświeciłam światła i nie zobaczyłam kota sąsiadki, który wszedł do mnie przez okno :D
|
Maria, kot to jeszcze nic- znajomy Witka miał królika, który zawsze zeskakiwał na balkon piętro niżej jak sąsiedzi jedli na nim śniadanie i kradł zieleninę ze stołu :D
|
Nie wiem, czy to takie śmieszne... W jednym i drugim przypadku zwierzak za każdym razem mógł się zabić albo zostać kaleką. Jak prawie przed maskę samochodu wyskoczył kumplowi pies i tylko ostry unik + hamowanie uratowało zwierza przed potrąceniem i zapewne śmiercią, do śmiechu mi ani odrobinę nie było :roll:
Quote:
|
Quote:
jeśli chodzi o hamowanie przed zwierzętami, to szczerze mówiąc, staram się wyeliminować u siebie ten odruch na rzecz rozsądku, po tym, jak w naszej okolicy kobieta chcąc uniknąć rozjechania kota, uderzyła w dwójkę dzieci, po czym jedno zmarło na miejscu. zadziałał u niej odruch, bo przecież nie postawiła na uratowanie kota kosztem życia dzieci, a czasem poprostu lepiej nie reagować, dla swojego i dobra innych, choć takich ekstremalnych przypadków zapewne jest mniej, niż psychopatów, którzy nawet nie zwolnią widząc z daleka biegajace po ulicy małe zwierzę. widziałam w necie gwizdki ultradźwiękowe, które przyczepia się na masce samochodu, podobno z daleka odstraszają zwierzęta, ale oprócz tych zwierząt, które są na drodze, są jeszcze zwierzęta zabezpieczone przed wejściem na drogę, którym ten dźwięk napewno przeszkadza czy może wypłoszyć, więc nie zamontowałam tego jeszcze, bo niewiem co o tym sądzić, czy to nie wyrządzi wiecej szkód zwierzętom niż korzyści? a. dodam jeszcze, że mam w oknie siatki przeciw komarom. mój kot ucieka przez nie lub włamuje się do domu kiedy chce. niewiem jakie inne siatki zakłada się na okna, aby zabezpieczyć je przed wychodzącymi kotami? |
Quote:
Można zabezpieczyć okna, można wietrzyć tylko pomieszczenia zamknięte w tym czasie dla kota, można na czas wietrzenia zapiąć zwierza w szelkach. Jeśli komuś zależy na zdrowiu i życiu futra, to żaden kłopot trochę się postarać i zapewnić mu sensowne środowisko bytowania. Szkoda, że dbanie o bezpieczeństwo kota to często wciąż kosmos i fanaberia :( |
All times are GMT +2. The time now is 06:58. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org