Wolfdog.org forum

Wolfdog.org forum (http://www.wolfdog.org/forum/index.php)
-   Wychowanie i charakter (http://www.wolfdog.org/forum/forumdisplay.php?f=29)
-   -   Burczenie (http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=22460)

Rona 10-09-2012 11:09

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438239)
Skoro tak naprawdę kara była słowna to po co ta gleba ?
Nie wystarczą same słowa skoro pies wie że jest karany ?
Gleba bardziej ukarze psa jak słowa ?

Dajcie spokój, ja nie umiem glebować psa, nie mam na to siły fizycznej, nawet gdybym chciała, to nie dałabym rady :lol: Raz widziałam prawdziwe glebowanie i wierzcie mi, byłam w lekkim szoku! 8)

Lorka robi waruj na komendę, ja staję na nią okrakiem i przykładam rękę do jej głowy, właściwie bez ucisku, bo sama kładzie się płasko. Nie ma w tym przemocy, siłowania się, robię to wyłącznie wtedy jak mi się szarpnie do obcej suki albo wystraszy kastrata i wszystko trwa może 20-30 sekund. Raczej chodzi mi, żeby się uspokoiła i żeby dotarło do niej, że mi się jej zachowanie BARDZO nie podoba.

I tak najgorszą karą dla Lorki jest jak przestaję do niej mówić, nie widzę, nie słyszę, totalnie sukę ignoruję . Ale tej kary używam niezmiernie rzadko, właściwie tylko wtedy gdy JEJ bezpieczeństwo przez NIĄ jest zagrożone.

avgrunn 10-09-2012 12:09

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438247)
Uważam że w takiej sytuacji można by odprowadzić własnego psa kawałek dalej od drugiego samca, jeśli nasz jest mocno nakręcony to najlepiej przywiązać go do drzewa,płotu itp (bo po co się z nim szarpać ) stanąć przy nim i poczekać aż się uspokoi. A w przyszłości wystarczy że staniesz w miejscu i będziesz trzymać psa krótko na smyczy.


Odprowadzenie Urcia gdzies obok gdy burczy jak dzikus na samca jest niemozliwe, wystarczy ze lekko napne smycz a on wystrzela, dlatego kombinuje jak moge, stad jak pisalam pomysl lapania za pychola, dzieki temu nie napinam smyczy, a on na moment zauwaza ze nie jest sam i zwykle wystarczy to by sie posluchal i bysmy w miar spokojnie mogli gdzies odejsc.
A kiedy on sie fiksuje na samce to prawie nigdy nie mam mozliwosci przywiazania go, a do tego w Poznej pokazal ze przywiazanie go do drzewa gdy ja jestem kilka metrow obok a na przeciwko jest samiec daje nic, a wrecz nakreca go bardziej, tak sie nakrecil na Ulvara ze byl w stanie rozerwac zapinke od obrozy i wystrzelic. Musialabym sie schowac a i tak nie gwarantuje to ze nie wykorzysta sytuacji.

Powtorze, glebe stosujemy nad wyraz rzadko, poki co dziala wziecie za pysk, wiec korzystam z tego, ale jesli bede musiala go zglebowac to zrobie to.

Moze Ty nie masz takiego problemu z psem, coz ja mam, on jest w takim wieku gdy mu hormony buzuja, kazdy samiec jest konkurencja a kazda suka jest do pokrycia, taka jest natura a ja musze wybrac jak sobie z tym poradzic by bylo nam latwiej.

Gaga 10-09-2012 12:15

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438249)
Sytuacja z wczoraj: siedzę przy biurku i jem markizy. Leluta ostatnio ma braki cukru w organizmie i ogromną chcicę na słodkie /ostatnio wcinała owoce.... a cukier i owoce, to wiadomo.../. Najpierw przy mnie usiadła i patrzyła. Potem trącała łapą i pyskiem. Ok -dostała, ale było jej mało. Zaczęła robić się namolna, to ja poburczałam. Wtedy ona burknęła, a ja jej na to odburknęłam niecenzuralnie chociaż "bez nerw", to ona na fotel obok biurka i nos -azymut na miseczkę. To ja jej znowu burk , a ona na biurko i nos nad miseczkę -chyba zbyt "lajtowo" bluzgłam. Oooooo..... tego było za wiele.... każę jej zejść -ona nic, pomagam zejść -ona burczy z niezadowolenia.... Koniec końców "wpieprzyła" resztę markiz......na biurku. Ale Ludzie! Jak potem całowała!!!!!!!

Czytam i...nie rozumiem, czy w efekcie suka wylądowała samowolnie na biurku i wtrąbiła ciastka?:shock:

Quote:

Originally Posted by Grin
Samo przeczekanie stanu "nakręcenia" (trzymając psa lub przywiązując) też nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem problemu. Po pierwsze dlatego, że takie darcie, wyskoki, szarpanie, to bardzo "fajne" spuszczenie pary dla psa, co w efekcie daje efekt samonagrodzenia. Poza tym zauważmy; w takiej sytuacji (gdy nasz pies się drze, skacze, szarpie), właściciel tego "przeciwnika" najczęściej go zabiera od naszego "agresora" (pomijam, że tamten wcale nie musi mu ustępować ;) ), zatem nasz "niuniuś" dostaje informację, że "wygrał starcie", bo jego działanie odniosło skutek; przeciwnik odchodzi; "aleee go nastraszyłem". :twisted:
Wydaje mi się, że jednak jakoś trzeba blokować takie zachowanie. Osobiście wątpię, żeby glebowanie było tu najlepszą metodą, ale z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że sami go nie stosując, nie wynaleźliśmy też innego 100 procentowo skutecznego sposobu.

Świetnie opisane jak działa 'nauka' u psa; pokozaczymy na sznurku, spuścimy parę i jest dobrze! Niestety, tak to właśnie działa. Fakt-granica między takim cyrkowaniem a tylko demonstracją innemu psu swojej pozycji, jest bardzo cienka. Wyłapać i uzgodnić z psem co jest dopuszczalne, a co nie, to mozolny proces, trudniejszy o tyle, że zawsze nauka odbywa się w wirze emocji.
Osobiście nigdy glebowania nie stosowałam i nigdy tego nie zrozumiem. I to nie ze względu na 'krzywdę', a czas jaki ta czynność zajmuje. Dla mnie (a widziałam z boku kilkanaście razy) dawno jest po reakcji na sytuację, za to rozpoczyna się czysto ludzkie w pojęciu, rozciągniete w czasie, dziwne misterium przewalania, przygniatania...oba osobniki zasapane i...zero efektu. Za jakiś czas pies znów próbuje. Ale dla fanów zapasów z psami-pewnie to może być fajne:)

Skuteczność reprymendy działa dokładnie tak samo, jak klikanie. Musi być w punkt. I działanie musi być takie, aby wybiło psa z rytmu. Szybki strzał i sekundę później cały arsenał psich, naturalnych sygnałów-odwróćenie bokiem lub tyłem, odejście łukiem, przyblokowanie kolanem po łopatce. Z moich osobistych doświadczeń (mówię o sytuacji stroszenia się dwóch samców do siebie) najlepiej sprawdza się odwrócenie delikwenta od wroga i zwiększenie dystansu. Zmuszenie go do podążania za sobą - na wykonywanie komend w takim momencie bym nie liczyła:twisted: Najtrudniej jest gdy pozwoli się obu psom na wbicie w siebei wzroku - pierwsze, co warto zrobic to przerwać to wpatrywanie, wtedy jest szansa na dotarcie do psa. Co z tego, że pies grzecznie siedzi, jak cały jest świdrującym spojrzeniem i mamy 100% pewności, że po spuszczeniu poleci do wroga? To niczego nie uczy.Brak burczenia w takim momencie nie jest naszym sukcesem.

Galicja 10-09-2012 12:18

Quote:

Originally Posted by pawmagdul (Bericht 438237)
Jestem co do tego przekonany :))) Mi chodzi o to by osoby mniej wciągnięte w temat i nie znające osób które to piszą nie przeczytały tego dosłownie i nie reagowały na każdy pomruk psa kopniakiem !!!!

Paweł, może jest tak że trafił Ci się super pies, taki bezproblemowy, albo z nie wielkimi problemami, bardzo bym się cieszyła, i trzymała kciuki by tak zostało mu w dorosłym życiu. NAPRAWDĘ!!! Są takie psy! Ale mówię ostatnio "głośno NIE" na to że tylko o takich pisze się na forum, i coraz mniej jest pytań , zwracania się z problemem i tego że najwięcej mówią osoby mające szczeniaki.... NIe dlatego że myślę że wiedzą mniej , ich poglądy są równie ważne, mnie brakuje w dyskusjach głosów osób które mają więcej niż jednego wilczaka, albo takich które mają je już lata....a nowi są pełni entuzjazmu, nie zawsze jeszcze skonfrontowanego z rzeczywistością...
Osobiście miałam u siebie przegląd większości charakterów wilczaków, jak już pisałam nie jeden raz tutaj , pierwszy najgorszy ;) Dona była moim poligonem doświadczalnym, była jednym z tych "wredniejszych" i dużo mnie pracy kosztowało by stała się świetną suką, przyjacielem rodziny, i psem który zdobywa laury na wystawach. Przerobiłam z nią większość szkół w Krakowie, dlatego teraz wiem które mogę polecić a które nie, w końcu SAMA doszłam do tego jak nasze relacje mają wyglądać i było już ok. Nie miałam wsparcia w hodowcy, środowisko było jeszcze niewielkie (to były czasy ! ) jak zaczynałam przygodę z wilczakami rodził się miot A z Peronówki....:) :) Brakuje mi czasem tamtej atmosfery , że można było zapytać o wszystko i nie dostawało się zaraz po uszach. a co z innymi charakterami? Blitz NIGDY nie skarciłam, w żaden sposób, w jej przypadku szkolenie klikerowe była strzałem w 10tkę! była na nim mega skupiona, szybko łapała komendy... Zula była zachwycona ;)ale co wilczak to inny charakter. W daniu "po pysku" nie widzę nic złego, jeśli tego środka użyjemy odpowiednio, jeśli wychowujesz psa od małego, odpowiednio , nie skoczy Ci do gardła......
I jeszcze jedno wspomnę...bo to temat troszkę pokrewny, polecam lekturę tego tematu : http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13848 Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, podziwiam ją za odwagę którą się wykazała pisząc ten tekst oraz za "całokształt " Właściwie takie posty powinny być lekturą obowiązkową przed kupnem szczeniaka.

avgrunn 10-09-2012 12:43

problem jest taki ze ludzie boja sie pisac o problemach bo to ich stawia w zlym swietle, bo ktos pomysli ze oni sobie nie radza i nie zasluguja na wilczaka, bo jak sie cos napisze to potem sa pretensje sie stosuje taka metode a nie inna.
Coz my nie jestesmy idealni, popelniamy bledy i sie z tym nie kryje.

Gaga 10-09-2012 12:49

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438262)
problem jest taki ze ludzie boja sie pisac o problemach bo to ich stawia w zlym swietle, bo ktos pomysli ze oni sobie nie radza i nie zasluguja na wilczaka, bo jak sie cos napisze to potem sa pretensje sie stosuje taka metode a nie inna.

To też, ale na polu rywalizacji hodowli i repów nie bez znaczenia jest to, co się później wysyła w świat. Nigdy nie wiesz, czy 'konkurencja' nie zacznie opowiadać, że masz agresora nie do opanowania.
Magda przywołała 'stare, dobre czasy'...tak, wtedy było 'normalniej'...echh....

Puchatek 10-09-2012 13:02

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438259)
Czytam i...nie rozumiem, czy w efekcie suka wylądowała samowolnie na biurku i wtrąbiła ciastka?:shock:



Hmmmm......:roll: Zrozumiałaś doskonale, ale "zbanalizowałaś" sytuację. :p

U nas jest tak, że psy zalegają na łóżkach/kanapach/fotelach, więc nie burczę na nie, gdy się tam moszczą. Ta sytuacja była nietypowa i.... błyskawiczna. Gdy Laila siedziała na fotelu gapiła się na ciastka, ja jej tłumaczyłam, że może się gonić, bo swoją porcję już zjadła, ona pomrukiwała, puszczała mi oczka, trykała nosem w ramię, a ja nic, że niby twarda jestem jak skała. W końcu dziecko nie wytrzymało /przecież każdy z nas ma swoje granice/, zrobiło skok w górę jak sprężyna i na czterech wylądowała przy klawiaturze /w sumie zawsze coś -mogła ją przecież rozwalić/ z pyskiem nad ciasteczkami. Jak ona oblicza te skoki, to ja nie wiem, ale precyzyjna jest cudownie. I w tym momencie przeżyłam szok, spojrzałam groźnie i wydałam komendę by zeszła. Ale ona była lepsza w tej konfrontacji: załatwiła mnie spojrzeniami i uśmiechem z lekko złożonymi uszami. Miała, co prawda, problem z powstrzymaniem śliny zezując na markizy, ale udawałam, że nie widzę. 8) No i skokietowała mnie, larwa, obrzydliwie.... uległam. :p Zero konsekwencji, stanowczości, zasady poszły w pinezkę się rąbać..... Ale wyraz szczęścia na mordzie -bezcenne!
Tak więc.... wtrąbiła ciastka na biurku! Ale uwierz, Laila całuje wspaniale. :twisted:I albo będę miała cały dziób w liszajach, bo nie wiem w co się wcześniej lizała, albo nie będę miała, bo ślina psów działa antyseptycznie...
To w zasadzie był wyjątek, ale u nas regułą jest uleganie nieszkodliwym /!/ wyjątkom.
Inaczej byłoby nudno....... ;-):lol::lol::lol:
O Panie Buczku, ależ jestem niepedagogiczna! /Ale za to bardzo ludzka z tymi swoimi błędami i potknięciami/ :rock_3

avgrunn 10-09-2012 13:05

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438264)
To też, ale na polu rywalizacji hodowli i repów nie bez znaczenia jest to, co się później wysyła w świat. Nigdy nie wiesz, czy 'konkurencja' nie zacznie opowiadać, że masz agresora nie do opanowania.
Magda przywołała 'stare, dobre czasy'...tak, wtedy było 'normalniej'...echh....

zazdroszcze ze kiedys bylo inaczej, wiele sie nasluchalam o tych starych czasach :) , ale coz teraz jest jak jest :(

Wiesz, po Poznej gdy Urcio burczal jak dzikus, gdy ze spotkania ma na WD tyle zdjec w kagancu, pewnie wiele osob sobie swoje pomyslalo jaki to on okropny, spoko, ja jestem na to przygotowana, niech na niego gadaja mnie to zwisa, ja bede robic swoje, kto go poznal to wie jaki jest, poza tym gdyby nie to burczenie to nie mialabym na co narzekac, a bez narzekania na niego byloby dziwnie ;) kto mnie zna wie o czym mowa ;)

Grin 10-09-2012 13:08

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438267)
...Urcio burczal jak dzikus...

He,he... widzę, że (pół)braciszkowie mają sporo wspólnego (niestety). :D Rozumiem Cię, bardziej niż myślisz. :D
Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438266)
zasady poszły w pinezkę się rąbać.....

:D
E tam, zasady to już sobie poszły wcześniej, w momencie gdy ona żebrała na siedząco, a Ty uległaś, zamiast ją odesłać "w czorty", czyli na miejsce. :D Ale skoro robisz to z pełną świadomością i taki macie swój "styl obcowania", który (jak widzę) obie strony rozumieją, akcpeptują itd., to nie ma co tu nad tym dywagować. :p

Gaga 10-09-2012 13:12

Chciałam dopytać, bo jesteśmy w temacie 'pacyfikowania' różnych psich numerów.
Więc się zdziwiłam. Ale już mam pełną jasność. Co do podejścia pedagogicznego-moje zdanie jest takie, że masz to, co akceptujesz i co chcesz. netah wyeliminował skakanie i łapanie zębami w zabawie-bo mu to przeszkadzało, ja miewam te zabawy cały czas (choć z wiekiem wyraźnie rzadziej). Kogoś oburza spanie psa w łóżku-u mnie to normalne. I tak samo z włażeniem na stół i wyjadaniem z talerza - to Wasze zasady i nie budzą mojego oburzenia, mimo, że u mnie w domu to się nie zdarza:)
Wolnoć Tomku...:)

Quote:

Originally Posted by avgrunn
Wiesz, po Poznej gdy Urcio burczal jak dzikus, gdy ze spotkania ma na WD tyle zdjec w kagancu, pewnie wiele osob sobie swoje pomyslalo jaki to on okropny, spoko, ja jestem na to przygotowana, niech na niego gadaja mnie to zwisa, ja bede robic swoje, kto go poznal to wie jaki jest, poza tym gdyby nie to burczenie to nie mialabym na co narzekac, a bez narzekania na niego byloby dziwnie ;) kto mnie zna wie o czym mowa ;)

Często niestety działa powiedzonko 'zapomniał wół, jak cielęciem był' :) To, o czym wspomniała Magda - dziś jest spora grupka ludzi, którzy z wilczakami przeżyli ładne parę lat. Nie ma nic cenniejszego niż doświadczenie życiowe, u ludzi i u psów. Gdybym dzisiaj, jako osoba bez wilczaka, dołączyła do naszej stolicznej grupy spacerowej-mogłabym być czasem zdziwiona, czasem zniesmaczona, czasem przerażona. Ale mając za sobą ponad 7 lat życia z burym widzę, że bez wyjątku, każdy przechodzi te same schody co my:) Najtrudniejszy okres (który jest i Waszym udziałem) dojrzewania samca, trudności w okiełznaniu jego wybryków, poskromienia tryskającego uszami testosteronu, chwile frustracji, złości i...irracjonalnych zachowań. Wszystkie, absolutnie wszystkie zachowania, które czasem zdarza mi się widzieć-były na naszej liście.
Czytając forum widzę, że zjawisko (trudnego okresu i prób radzenia sobie z nim) jest powszechne. To po prostu trzeba przejść, jak się da-najrozsądniej, co wcale nie jest łatwe. Ale najpiękniejsze jest to, że widzisz jak każdy szuka swojej ścieżki, próbuje znaleźć odpowiedni (do swojego i psa charakteru) sposób na wyjście z tych trudnych chwil.
I boli, gdy jakiś pies dostaje 'łatkę' tylko dlatego, że razem z przewodnikiem są na początku właściwej drogi, bo za 2-3 lata te bure będą psami, przy których kolejni amatorzy rasy wpadną po uszy i koniecznie będą chcieli mieć wilczaka - zupełnie nieświadomi tego, co ich przejściowo czeka:)
I tak-gdyby udało się wyeliminować te durnowate, pobieżne opinie, często krzywdzące i ludzi i psy - o wiele łatwiej byłoby odnaleźć złoty środek tym, co aktualnie go szukają.

A ponieważ pozwoliłam sobie nieco wywlec naszych towarzyszy weekendowych szaleństw, to na koniec słowo uznania dla nich, bo to ludzie, którzy naprawdę bardzo się starają i mimo, że czasem sami nie widzą rezultatów, to ja daję najświętsze słowo honoru - widać efekty!

avgrunn 10-09-2012 13:16

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438270)
He,he... widzę, że (pół)braciszkowie mają sporo wspólnego (niestety). :D Rozumiem Cię, bardziej niż myślisz. :D

no coz burczydla mamy w domu ;), ale wiesz, wole by on burczal jak glupi na samce niz panicznie bal sie ludzi, badz byl do nich agresywny. Jest kontaktowym psem, ma swoje lubie/nie lubie, ale jest otwartym psem bardzo lubiacym mizianie, lubi dzieci choc w naszym otoczeniu ich nie ma, ma swoje lepsze i gorsze dni. Ale ostatnio nie raz dostalam cegi za to ze wciaz na niego narzekam choc nie mam na co, mam nadzieje ze tak zostanie i jesli burczenie ma byc jego jedynym problemem niech tak bedzie, mam tylko nadzieje ze choc tyci odpusci :)

Puchatek 10-09-2012 13:25

Oj, Gaga, Gaga..... :lol:
U nas psy nie jedzą z nami z talerzy i nie łażą po stołach(*) -w końcu jakieś zasady muszą istnieć... 8) /nawet u mnie/
Co innego "mycie wstępne" w zmywarce przed jej włączeniem lub ta konkretna sytuacja z biurkiem. To był zaskakujący wyjątek i dlatego Laila "wybiła mnie z rytmu". I muszę sprostować/zaprotestować: SAMA -RĘCZNIE karmiłam ją ciastkami!

....
(*)-chociaż stół na tarasie to specyficzne miejsce i fajny z niego widok..... :roll:od czasu do czasu młoda lubi się na nim uwalić, gdy bladym świtem siorbię przy nim kawę zaciągając się "śniadaniem".......;-)
...
Taaaak.... obie akceptujemy siebie i się rozumiemy. Jesteśmy na poziomie: ja jej puszczam oczko a ona się uśmiecha.... Wilczaki są super!!!

Grin 10-09-2012 13:28

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438272)
no coz burczydla mamy w domu ;), ale wiesz, wole by on burczal jak glupi na samce niz panicznie bal sie ludzi, badz byl do nich agresywny. Jest kontaktowym psem, ma swoje lubie/nie lubie, ale jest otwartym psem bardzo lubiacym mizianie, lubi dzieci choc w naszym otoczeniu ich nie ma, ma swoje lepsze i gorsze dni. Ale ostatnio nie raz dostalam cegi za to ze wciaz na niego narzekam choc nie mam na co, mam nadzieje ze tak zostanie i jesli burczenie ma byc jego jedynym problemem niech tak bedzie, mam tylko nadzieje ze choc tyci odpusci :)

Tak, to też mogę potwierdzić; tak naprawdę to nasz główny i w tej chwili chyba jedyny poważniejszy problem. Dla samców Łowca jest parszywy, ale ludzi kocha (chyba że na to nie zasługują :D ), to trzeba przyznać.

makota 10-09-2012 13:47

Ależ się wątek rozwinął, istna kopalnia doświadczeń - za jakiś czas będę miała co czytać :shiny

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438251)
Tak, ale najlepiej aranżować takie ćwiczenie w miejscach spacerowych, tak żeby dla psa się to wydawało "normalnym" spacerowym spotkaniem. Na ćwiczaku (o czym wielokrotnie wspominano) psy zachowują się inaczej.

Z tym można by dyskutować. Po pierwsze mnie uczono, że w takich sytuacjach krótkie trzymanie psa odnosi przeciwny skutek; wręcz go nakręca do jeszcze większego "darcia się" i wyrywania do drugiego psa. Oczywiście; najlepsza w takim przypadku - luźna smycz jest w praktyce trudna do zastosowania, dlatego też (i z wielu innych względów) ten problem nie jest łatwy do rozwiązania.
Samo przeczekanie stanu "nakręcenia" (trzymając psa lub przywiązując) też nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem problemu. Po pierwsze dlatego, że takie darcie, wyskoki, szarpanie, to bardzo "fajne" spuszczenie pary dla psa, co w efekcie daje efekt samonagrodzenia. Poza tym zauważmy; w takiej sytuacji (gdy nasz pies się drze, skacze, szarpie), właściciel tego "przeciwnika" najczęściej go zabiera od naszego "agresora" (pomijam, że tamten wcale nie musi mu ustępować ;) ), zatem nasz "niuniuś" dostaje informację, że "wygrał starcie", bo jego działanie odniosło skutek; przeciwnik odchodzi; "aleee go nastraszyłem". :twisted:
Wydaje mi się, że jednak jakoś trzeba blokować takie zachowanie. Osobiście wątpię, żeby glebowanie było tu najlepszą metodą, ale z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że sami go nie stosując, nie wynaleźliśmy też innego 100 procentowo skutecznego sposobu.

Otóż to, świetnie to opisałaś ;-)

Niemniej jednak - tu chyba nadal sprawdza się teoria, że ile psów, tyle metod. Jeden lepiej zareaguje na odciągnięcie go od drugiego samca smaczkiem i wykonywanie komend, innego z testosteronowego amoku lepiej wyrwie psztyczek w nos, krzyknięcie, czy odwrócenie głowy od przeciwnika ;)
Chyba każdy musi po prostu ze swoim psem dojść do tego w jaki sposób radzić sobie w takich sytuacjach.

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438249)
...............

Makota, "Cad" jest prosty, jak konstrukcja cepa.... włóż w to serce, a pójdzie "jak z płatka"... tyle domów jeszcze do zaprojektowania.... może zafundujesz nam nową JESZCZE piękniejszą Nową Hutę......
...

A czy ja mówiłam, że trudny? :rock_3
Robić się nie chce po prostu...

Gaga 10-09-2012 14:07

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438273)
Oj, Gaga, Gaga..... :lol:
U nas psy nie jedzą z nami z talerzy i nie łażą po stołach(*) -w końcu jakieś zasady muszą istnieć... 8) /nawet u mnie/
Co innego "mycie wstępne" w zmywarce przed jej włączeniem lub ta konkretna sytuacja z biurkiem. To był zaskakujący wyjątek i dlatego Laila "wybiła mnie z rytmu". I muszę sprostować/zaprotestować: SAMA -RĘCZNIE karmiłam ją ciastkami!

Ależ ja naprawdę nie krytykuję! (btw-mycie wstępne to i u nas rytuał:)). Całkiem serio uważam, że to nasze święte prawo ustalać SWOJE zasady w domu i nic nikomu do tego. Jeśli na ten przykład (lekko z kosmosu) akceptujemy, że pies 'próbuje' właśnie szykowanych potraw-to jedyne o czym musimy pomyśleć, to znajomi, którzy są zaproszeni na obiad-czy również to zaakceptują:D

Grin 10-09-2012 14:15

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438278)
Jeśli na ten przykład (lekko z kosmosu) akceptujemy, że pies 'próbuje' właśnie szykowanych potraw-to jedyne o czym musimy pomyśleć, to znajomi, którzy są zaproszeni na obiad-czy również to zaakceptują:D

A muszą wiedzieć? ;) :D :D

Gaga 10-09-2012 14:31

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438279)
A muszą wiedzieć? ;) :D :D

Zobaczą:) Moi goście (niezapsieni) są uprzedzani o futrze, które może przyozdobić ubrania, o tym, że pies może się wmeldować obok nich na kanapę. Oczywiście dbam o ich komfort i dobre samopoczucie, ale 'psie' rodziny mają swoje przyzwyczajenia i daleko bardziej posuniętą tolerancję dla zwierzakowych nawyków, co czasem może się spotkać ze zdziwieniem (ale najwyżej ponownie nie przyjdą:twisted:)

pawmagdul 10-09-2012 15:04

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
Paweł, może jest tak że trafił Ci się super pies, taki bezproblemowy, albo z nie wielkimi problemami, bardzo bym się cieszyła, i trzymała kciuki by tak zostało mu w dorosłym życiu.

Jak każdy mam i będę miał z psem problemy, oby jak najmniejsze :) I mam świadomość że wszystko przede mną bo Kurt to gówniarz. A co do moich wypowiedzi w tym wątku to wyłącznie zacytowałem zdanie fachowca (co zresztą wyraźnie zaznaczyłem).

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
I jeszcze jedno wspomnę...bo to temat troszkę pokrewny, polecam lekturę tego tematu : http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13848 Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, podziwiam ją za odwagę którą się wykazała pisząc ten tekst oraz za "całokształt " Właściwie takie posty powinny być lekturą obowiązkową przed kupnem szczeniaka.

Dokładnie jak piszesz "lektura obowiązkowa". Dziękuję.

Gaga 10-09-2012 15:45

Wróciłam i ja do tego wątku sprzed lat, starsza o kolejne lata z wilczakiem i wśród wilczaków i zjawiła mi się nowa refleksja. Trochę z boku wątku Forasa (mam nadzieję, że u Ani i Forasa wszystko w porządku), trochę z obserwacji mieszanego stada, z którym mamy przyjemność spacerować i trochę z tematu 'rola zabaw w rozwoju zwierząt'. Mam nadzieję, że jeśli Ania czyta, to mi wybaczy nawiązania do ich traumatycznych przeżyć.
Pojawia się we wspomnianym wątku motyw komunikacji z psem na poziomie kontrolowanego tonu głosu i suchych poleceń. I zastanawiam się, jak duży ma wpływ na kształtowanie zachowań naszych psów-zabawa. Czysty, durnowaty czasem stan głupawki, robienia rzeczy pozornie bez sensu, które mają po prostu podnosić poziom endorfin. Na ogół zestawiamy musztrę z mizianiem i ciumkaniem do psa, a to są skrajności (swoją drogą, w procesie wychowywania psa szalenie ważne są wyraźne granice czasowe miedzy reprymendą i późniejszymi wyrazami 'miłości' - zbyt szybkie przejście z jednego stanu, do drugiego może u psa wywołać skojarzenie z zachowaniem submisyjnym, co zdecydowanie stawia nas na niepożądanej pozycji). Pośrodku zaś jest miejsce na zabawę, irracjonalne zachowania, nagły wzrost energii (znane wszystkim 'kółeczka szczęścia')...po prostu czyste wygłupy. Być może jest tak, że możliwość pobycia w takim stanie, pozwala organizmowi na uporanie się ze stresem, napięciem i w efekcie na uzyskanie równowagi. A to z kolei skutkuje bardziej przewidywalnym, zrównoważonym psem:)
Obserwuję własnego psa, który wyraźnie gaśnie bez towarzystwa i w zaskakujący sposób młodnieje gdy ma możliwość beztroskiej zabawy. Obserwuję nasze spacerowe stado, które ponad pilnowanie hierarchii przekłada wygłupy. I to się dzieje tylko między nimi ('czujący się miszczem' i pokazujący to każdemu samcowi Chey nie ma problemów aby półtoraroczniaki czy dwulatki wskakiwały mu na głowę, żeby się pod nimi kłaść i dawać zagryzać czy ganiać w berka).
Wszyscy trąbimy o socjalu, szkoleniu, a może tak dodać do tej listy obowiązkowe zabawy? Takie czyste, durne i pozornie niczemu nie służące?
Ja widzę wyraźny wpływ tych zabaw na późniejsze zachowanie Cheya, jak w weekend 'spuści parę' w wygłupach, nie miewa wyjść z domu z ogonem na sztorc i miną "komu by tu wtrąbić".

makota 10-09-2012 16:52

Mądre co piszesz :)
I chyba wszyscy tak naprawdę gdzieś w głębi duszy o tym wiedzą... ale faktycznie nie mówi się o tym jak pozytywny wpływ na psa może mieć takie "spuszczenie pary" podczas wygłupów i zabaw... najwyższy czas to zmienić :)
Także zamiast siedzieć na forum i "marnować czas" wszyscy wióra na dwór pobawić się z psem, i to już - raz, dwa! :cool:

anula 10-09-2012 17:23

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438258)
on jest w takim wieku gdy mu hormony buzuja, kazdy samiec jest konkurencja a kazda suka jest do pokrycia

To i tak masz lżej, ponieważ Biesiak wyrywał sie kryć i chłopaków i dziewczyny (głównie te nieletnie), a chłopaków to nawet chętniej :twisted:

Puchatek 10-09-2012 18:08

Spryciula..... :lol:
Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438288)
(...)wszyscy wióra na dwór pobawić się z psem, i to już - raz, dwa! :cool:

Pomyślał by kto, że o nasze zabawy z psami chodzi....:twisted:
Chcesz nas pogonić od tematu, bo nie masz czasu czytać i się wypowiadać. Jak są kolejne posty, to kusi wejść w temat, a jak cisza, to spokojnie można popracować w AutoCad-zie.....;)
Poćwicz silną wolę, a my tu jeszcze "potrukamy". :shiny
Temat tak pięknie ewoluŁuje.....
...
Ja teraz spadam -koszenie to mordęga, ale samo się nie zrobi.....
Ale Wy się nie krępujcie -w przerwie nadrobię lekturę, bo coraz bardziej pasjonująca. :lol:

.................................................. ..................................................

Anula, ostatnio usłyszałam piękne określenie na pewne "preferencje": vaginosceptyk.
Może Bies po prostu chce być "na czasie"........8) /"żeby życie miało smaczek......."/

makota 10-09-2012 18:17

Quote:

Originally Posted by anula (Bericht 438290)
To i tak masz lżej, ponieważ Biesiak wyrywał sie kryć i chłopaków i dziewczyny (głównie te nieletnie), a chłopaków to nawet chętniej :twisted:

Hahah, to chyba właśnie lepiej, że taką miłością pałał do całego świata, bez wyjątków :shiny

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438291)
Spryciula..... :lol:

Pomyślał by kto, że o nasze zabawy z psami chodzi....:twisted:
Chcesz nas pogonić od tematu, bo nie masz czasu czytać i się wypowiadać. Jak są kolejne posty, to kusi wejść w temat, a jak cisza, to spokojnie można popracować w AutoCad-zie.....;)
Poćwicz silną wolę, a my tu jeszcze "potrukamy". :shiny
Temat tak pięknie ewoluŁuje.....

Rozgryzłaś mnie :lol:

Rona 10-09-2012 18:21

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438291)
Poćwicz silną wolę, a my tu jeszcze "potrukamy". :shiny
Temat tak pięknie ewoluŁuje.....

To ja od razu worek pokutny powinnam włożyć , bo wczoraj wieczorem od kompa odciągnęłam :oops: Pocieszam się że Nitka i tak musiała wyjść na spacer, więc sobie sunie przy okazji nieco poszalały!

netah 10-09-2012 18:44

"Kółeczka szczęścia"?
Świetne określenie. Czasami mam tylko obawę, że w lesie kiedyś Beryl nie wyrobi i pieprznie w drzewo. Glebę zaliczył nie raz, kiedy "poślizg" przestał być kontrolowany. I nie pomógł czterobutowy napęd.
Oprócz tego mamy zabawę w udawaną walkę - ale nie wiem czy to najmądrzejsze pod przyszłościowym kątem. Próbuję go trzepnąć w kark jedną lub drugą ręką tak aby nie złapał mnie zębami i tak, aby zabawa nie przekroczyła pewnych granic. Pełno zmyłek, podskoków, jednym słowem szaleństwo.
Co do żarcia, to jednak obowiązują dość surowe reguły. Czeka grzecznie aż zjemy i z reguły udaje obojętność leżąc spokojnie, ale wystarczy, że ktoś wstanie od stołu, to on też jest od razu na nogach.

Gaga 10-09-2012 19:17

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438298)
Oprócz tego mamy zabawę w udawaną walkę - ale nie wiem czy to najmądrzejsze pod przyszłościowym kątem. Próbuję go trzepnąć w kark jedną lub drugą ręką tak aby nie złapał mnie zębami i tak, aby zabawa nie przekroczyła pewnych granic. Pełno zmyłek, podskoków, jednym słowem szaleństwo.

Zależy jak jesteś dobry, bo on z pewnością coraz szybszy i zwinniejszy, a to oznacza te kurtki wymieniane co sezon i takie tam....poszarpane rękawy:twisted:

Quote:

Co do żarcia, to jednak obowiązują dość surowe reguły. Czeka grzecznie aż zjemy i z reguły udaje obojętność leżąc spokojnie, ale wystarczy, że ktoś wstanie od stołu, to on też jest od razu na nogach.
Nie przypominam sobie abyś był u mnie gościem....skąd więc znajomość zachowania Cheya przy obiedzie?:ehmmm

netah 10-09-2012 19:53

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438301)
Zależy jak jesteś dobry, bo on z pewnością coraz szybszy i zwinniejszy, a to oznacza te kurtki wymieniane co sezon i takie tam....poszarpane rękawy:twisted:

Póki co jestem lepszy, ale po 5 minutach mam dosyć.

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438301)
Nie przypominam sobie abyś był u mnie gościem....skąd więc znajomość zachowania Cheya przy obiedzie?:ehmmm

Wychodzi na to, że niektóre wilczaki jednak są takie same... Przynajmniej w niektórych zachowaniach :-))

Rona 10-09-2012 19:55

A zdarza się Wam grać z burymi "w łapki"? U nas sucza sama inicjuje tę zabawę, gdy leży na kanapie i nagle kładzie łapę na ręce. Człowiek błyskawicznie przykrywa ręką łapkę, a ona z powrotem na górę... itd w coraz szybszym tempie, aż któreś wypada z gry. Świetnie się przy tym bawimy! :)

Gia 10-09-2012 20:13

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438305)
A zdarza się Wam grać z burymi "w łapki"? U nas sucza sama inicjuje tę zabawę, gdy leży na kanapie i nagle kładzie łapę na ręce. Człowiek błyskawicznie przykrywa ręką łapkę, a ona z powrotem na górę... itd w coraz szybszym tempie, aż któreś wypada z gry. Świetnie się przy tym bawimy! :)

Znamy i kochamy :)

Bajka 10-09-2012 20:29

Quote:

Originally Posted by Gia (Bericht 438308)
Znamy i kochamy :)

My też! My też!:):)

netah 10-09-2012 22:02

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438258)
Odprowadzenie Urcia gdzies obok gdy burczy jak dzikus na samca jest niemozliwe, wystarczy ze lekko napne smycz a on wystrzela, dlatego kombinuje jak moge, stad jak pisalam pomysl lapania za pychola, dzieki temu nie napinam smyczy, a on na moment zauwaza ze nie jest sam i zwykle wystarczy to by sie posluchal i bysmy w miar spokojnie mogli gdzies odejsc.

Tiaa, napięcie smyczy to nie najlepszy pomysł. Jest to wręcz hasło do ataku. Do niedawna skutkował tzw. "strzał", czyli gwałtowne szarpnięcie smyczy i natychmiastowy luz. Ale od pewnego czasu nie pomaga. Jest "strzał", luz i głowa z powrotem w wiadomym kierunku, następnych pięć i za każdym razem to samo. Da się to zwalczyć w warunkach treningowych kiedy panujesz nad otoczeniem i masz partnera, który stara się zapanować nad swoim samcem. Ale jak na wsi podlatuje urwany ze sznurka kundel i skacze z zębami, to jedynym wyjściem jest puścić burego żeby sobie sam poradził.

netah 10-09-2012 22:09

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438271)
netah wyeliminował skakanie i łapanie zębami w zabawie-bo mu to przeszkadzało, ja miewam te zabawy cały czas (choć z wiekiem wyraźnie rzadziej).

Pół biedy z wymianą garderoby, ale jak Beryl zaczął się tak bawić z chrześniakiem żony na spacerze (powtórzę: galop, wyskok i łaps za ramię), to momentalnie to ukróciliśmy.

avgrunn 10-09-2012 22:13

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438317)
Do niedawna skutkował tzw. "strzał", czyli gwałtowne szarpnięcie smyczy i natychmiastowy luz. Ale od pewnego czasu nie pomaga. Jest "strzał", luz i głowa z powrotem w wiadomym kierunku, następnych pięć i za każdym razem to samo.

Tez zesmy tak robili bo na szkoleniu nam radzili, to byl blad, teraz to odkrecamy bo szarpanie smyczy jest bez sensu, ani nie pomaga, ani nie jest komfortowe dla psa ani dla mnie, niestety po tylu miesiacach jest tak gleboko zakorzenione ze to pierwsze co przychodzi mi na mysl, dlatego walcze ze soba.
Coz szukam innej drogi by dogadac sie z Urciem, mam nadzieje ze to nad czym teraz bedziemy pracowac pomoze tez w walce z jego namietnym burczeniem. Poczekamy, zobaczymy :)

Gaga 10-09-2012 22:19

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438319)
Pół biedy z wymianą garderoby, ale jak Beryl zaczął się tak bawić z chrześniakiem żony na spacerze (powtórzę: galop, wyskok i łaps za ramię), to momentalnie to ukróciliśmy.

No dobór partnerów to podstawa, zdecydowanie:) U nas niby dzieci to sama rozkosz, Chey stoi i zadowolony przyjmuje głaski, ale jak dzieciaki zaczynają biegać to on by się włączył, a to już może nie być zabawne dla dzieciaczków.:evil:
Więc tego typu zabawy zostawiliśmy na użytek własnego grona. W sumie cały wic z zastopowaniem, z możliwością szybkiego przerwania tych wygłupów, co czasem nie jest łatwe, bo pies nakręcony a oczy czarne i szalone:)

netah 10-09-2012 22:29

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
Paweł, może jest tak że trafił Ci się super pies, taki bezproblemowy, albo z nie wielkimi problemami, bardzo bym się cieszyła, i trzymała kciuki by tak zostało mu w dorosłym życiu. NAPRAWDĘ!!! Są takie psy!

Ja nadal uważam, że Beryl sprawił nam o wiele mniej problemów, niż wszystkie te, które przeczytałem zanim zaczęliśmy wspólną drogę. Byłem przygotowany na dużo więcej i nadal jestem, bo to na razie tylko 14 miesięcy. Ale mimo to nie uważam że jest to pies bezproblemowy.

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
Ale mówię ostatnio "głośno NIE" na to że tylko o takich pisze się na forum, i coraz mniej jest pytań , zwracania się z problemem i tego że najwięcej mówią osoby mające szczeniaki.... NIe dlatego że myślę że wiedzą mniej , ich poglądy są równie ważne, mnie brakuje w dyskusjach głosów osób które mają więcej niż jednego wilczaka, albo takich które mają je już lata....a nowi są pełni entuzjazmu, nie zawsze jeszcze skonfrontowanego z rzeczywistością...

Rzeczywistość jest taka, że na przestrzeni czasu, psiego przedszkola i aktualnej szkoły do której chodzimy zmieniliśmy swoje podejście do Beryla, w niektórych rzeczach na dużo bardziej restrykcyjne, a w niektórych wyluzowaliśmy, bo całkiem niepotrzebnie prowokowały napięcia. Dzisiaj jestem mądrzejszy o masę bezkrwawych starć i jedną bliznę na własne życzenie, o którą mogę mieć pretensję wyłącznie do siebie.

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
I jeszcze jedno wspomnę...bo to temat troszkę pokrewny, polecam lekturę tego tematu : http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13848 Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, podziwiam ją za odwagę którą się wykazała pisząc ten tekst oraz za "całokształt " Właściwie takie posty powinny być lekturą obowiązkową przed kupnem szczeniaka.

Już to kiedyś czytałem, ale wtedy Beryl był szczeniakiem, a ja miałem gówno nie pojęcie o tym jak powinny wyglądać nasze relacje. Dobrze czasami przeczytać coś po dłuższym czasie.

Po analizie wszystkich postów nie zdobył bym się na stwierdzenie, że trzymanie wilczaka twardą ręką niesie takie skutki a ciamkanie i pełen luz (albo też luz kontrolowany, ale jednak w dość szerokich granicach) niesie skutki inne. Wygląda na to, że i tak i tak można się dochować super przyjaciela. Inny pies... inne podejście... efekt ten sam.

makota 10-09-2012 22:42

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438317)
Tiaa, napięcie smyczy to nie najlepszy pomysł. Jest to wręcz hasło do ataku.

To jasne, że jak sami psu zbudujemy "męską postawę", to nie ma się co dziwić jego "męskim zaczepkom" :p
Ale z szarpnięciami też trzeba uważać, bo w niektórych przypadkach chcąc wyeliminować agresywne wyskoki, można zupełnie niechcący uwarunkować psu, że "jak ten drugi pojawia się na horyzoncie to dzieje mi się coś nieprzyjemnego w szyję... to na pewno przez niego, nienawidzę go!" i nakręcić go na przeciwnika jeszcze bardziej :lol:


Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438322)

Po analizie wszystkich postów nie zdobył bym się na stwierdzenie, że trzymanie wilczaka twardą ręką niesie takie skutki a ciamkanie i pełen luz (albo też luz kontrolowany, ale jednak w dość szerokich granicach) niesie skutki inne. Wygląda na to, że i tak i tak można się dochować super przyjaciela. Inny pies... inne podejście... efekt ten sam.

Amen :)

Edit:
Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438322)
Już to kiedyś czytałem, ale wtedy Beryl był szczeniakiem, a ja miałem gówno nie pojęcie o tym jak powinny wyglądać nasze relacje. Dobrze czasami przeczytać coś po dłuższym czasie.

Ano, dobrze przeczytać coś takiego po jakimś czasie drugi raz.
Ja też kiedyś trafiłam na ten wątek, kiedy przewijałam się tu jeszcze jako gość-duch i po lekturze byłam szczerze przerażona i tylko utwierdziłam się w moim nabytym już wcześniej przekonaniu, że wilczaki to bestie "z piekła rodem" - i ja owszem bardzo chętnie kiedyś podejmę wyzwanie... ale kiedyś, kiedy będę już na coś takiego gotowa (czyt. będę "nadczłowiekiem" :twisted:)

W międzyczasie poznałam wilczaki na żywo, na spacerach, obserwowałam mniej więcej w życiu codziennym z właścicielami i trochę rozwiało to moje wcześniejsze "wątpliwości"... także naprawdę ciekawie było przeczytać to dzisiaj drugi raz z perspektywy czasu ;-)

netah 10-09-2012 22:47

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438323)
Amen :)

Heheh, ale wiesz, że mój wilczak też sika? I nawet od skończenia 12 miesięcy podnosi łapę?

Proszę nie podejmuj rękawicy, bo jej nie rzucam. Tak mi się przypomniało. :-))

makota 10-09-2012 22:49

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438325)
Heheh, ale wiesz, że mój wilczak też sika? I nawet od skończenia 12 miesięcy podnosi łapę?

Proszę nie podejmuj rękawicy, bo jej nie rzucam. Tak mi się przypomniało. :-))

Dobrze, będę grzeczna ;)

netah 10-09-2012 23:14

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438320)
Coz szukam innej drogi by dogadac sie z Urciem, mam nadzieje ze to nad czym teraz bedziemy pracowac pomoze tez w walce z jego namietnym burczeniem. Poczekamy, zobaczymy :)

Tajne? Mam nadzieję, że nie... zdradzisz cudowną receptę... hę?

Predator 11-09-2012 01:16

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438322)
Po analizie wszystkich postów nie zdobył bym się na stwierdzenie, że trzymanie wilczaka twardą ręką niesie takie skutki a ciamkanie i pełen luz (albo też luz kontrolowany, ale jednak w dość szerokich granicach) niesie skutki inne. Wygląda na to, że i tak i tak można się dochować super przyjaciela. Inny pies... inne podejście... efekt ten sam.

Skoro temat taki szeroki to pozwolę sobie wtrącić swoje 3 grosze jako tata :lol: młodego wilczaczka :rock_3
Powyższe stwierdzenie wydaje się prawdziwe ale po mojej obserwacji właścicieli różnych ras widzę jedno - dla większości trzymanie "twardą ręką" to BICIE(nie glebowanie) psa bez opamiętania a "pełen luz" to rób co chcesz, jak chcesz, komu chcesz... ogólnie patologia na całego. Rona wtrąciła na początku zdanie które wydaje mi się kwintesencją tego co oznacza wychowanie choć oczywiście i nagrody i kary należy stopniować...więc wg mnie czasem "twarda ręka" a czasem "z miłością" :lol: ale to zależy od zbyt wielu czynników żeby można to ubrać zero jedynkowo...

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438112)
Masz rację :)
Bo pozytywnie szkolić trzeba! Ale jest różnica między szkoleniem, a wychowywaniem. Nie ma powodu, aby całkiem rezygnować z sensownych, konsekwentnych i zrozumiałych dla pas kar gdy łamie on ustalone przez "Alfy" zasady, skoro wilki w stadzie też wychowują młode metodą kija i marchewki.

Pozdrawiam ;)

Rona 11-09-2012 06:48

Quote:

Originally Posted by Predator (Bericht 438331)
"pełen luz" to rób co chcesz, jak chcesz, komu chcesz... ogólnie patologia na całego.

Taaa... w niedzielę na Błoniach skoczyła na mnie z radości przemiła nowopoznana 16 mies. wesoła wyżlica. Skakała na wszystkich psiarzy i nie psiarzy, ludziska pobłocone spacerowały, ja nawet wywróciłam się od tego jej impetu. Pan ani nie przeprosił, ani jej nie skarcił, musiała to za niego zrobić Lorka ;-) Zrobiła błyskawiczne "rytualne glebowanie bez przemocy" z mocnym burknięciem, a chwilę później dalej razem w zgodzie biegały. Wyżlica potem już nie zbliżała się do mnie, stąd wnioskuję że musiała coś mocnego usłyszeć :p

I jak tu nie uczyć się od psów!!! :rock_3

PS. Pan zdążył pochwalić się, że wyżlica po szkoleniu jest!:twisted:

makota 11-09-2012 07:21

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438332)
PS. Pan zdążył pochwalić się, że wyżlica po szkoleniu jest!:twisted:

No ba, nie wypada mieć przecież psa, który nie byłby po jakimś szkoleniu :rock_3

netah 11-09-2012 07:46

Chyba się kiedyś musimy wybrać na te legendarne błonia. Aczkolwiek bez owiec, to już nie ta sama łączka. Wrócą?
To dopiero było wyzwanie dla... słabo reagujących na przywołanie.

netah 11-09-2012 07:56

Quote:

Originally Posted by Predator (Bericht 438331)
Powyższe stwierdzenie wydaje się prawdziwe ale po mojej obserwacji właścicieli różnych ras widzę jedno - dla większości trzymanie "twardą ręką" to BICIE(nie glebowanie) psa bez opamiętania

To widocznie każdy ma trochę inne doświadczenia. Wg mnie i tego co obserwuję "twarda ręka" to nie bicie, ale żelazna konsekwencja. To niedopuszczanie, żeby pies zmienił sobie komendę z siad na waruj bo mu tak wygodniej, lub poszedł sobie gdzieś z waruj bo mu się znudziło albo coś zapachniało. Musi wrócić do wydanej komendy i albo szybko zrobi to sam albo mu pomogę.
Nie nazwał bym też biciem krótkie i szybkie trzepnięcie delikwenta z liścia, delikwenta który pokazał ząbki, lub namolnie próbuje skakać po mnie skoro sobie tego nie życzę. I głęboko mam jego szkolenia skoro się nie potrafi zachować ani on, ani tym bardziej jego właściciel.
Biciem psa bez opamiętania nazwałbym lanie smyczą psa w kagańcu. Tylko co tym można osiągnąć oprócz strachu przed jego zdjęciem? Psy trochę jak ludzie (tylko proszę - nie zarzucaj mi Gaga, że to porównuję), każdy ma inny próg wytrzymałości po przekroczeniu, którego będzie się bronił i wykorzysta taką broń jaką ma.

Predator 11-09-2012 09:39

netah tak po prostu napisałem o mojej obserwacji po już chyba tysiącach rozmów które przeprowadziłem w tym jakże krótkim czasie posiadania małego potworka :twisted: Natomiast odnośnie liścia to z tym naprawdę powinno się uważać(pominę czy taką karę pies rozumie czy nie) bo gdybyś mojego synka strzelił z liścia po tym jak warknie to gwarantuję Ci, że jechałbyś do szpitala na przyszywanie palców :lol: - poza tym to kochany wilczaczek ;)

ps. z powyższego nie wyciągaj wniosków, ze sobie na takie zachowania z jego strony pozwalam bo tego NIGDY nie robiłem i nie robię. W chwili obecnej każde spięcie ma dużo łagodniejszy przebieg niż na początku - od 2-3 mc chyba zrozumiał, że jestem bardziej upierdliwy, wredny, (wymieniać można by długo :rock_3) od niego...

Pozdrawiam ;)

Gaga 11-09-2012 10:13

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438336)
Psy trochę jak ludzie (tylko proszę - nie zarzucaj mi Gaga, że to porównuję), każdy ma inny próg wytrzymałości po przekroczeniu, którego będzie się bronił i wykorzysta taką broń jaką ma.

Dlaczego miałabym?:) Ja się czepiam tylko nieuzasadnionej antropomorfizacji:)
phi...;p

netah 11-09-2012 10:26

Quote:

Originally Posted by Predator (Bericht 438340)
Natomiast odnośnie liścia to z tym naprawdę powinno się uważać(pominę czy taką karę pies rozumie czy nie) bo gdybyś mojego synka strzelił z liścia po tym jak warknie to gwarantuję Ci, że jechałbyś do szpitala na przyszywanie palców :lol: - poza tym to kochany wilczaczek ;)

A to też nie jest wcale przesądzone. Ten sam pies różnie reaguje na różne osoby. Jedną w takiej sytuacji upierdzieli, a drugiej może pokazać brzuszek, plus cała gama w tak zwanym "pomiędzy". Nie masz gwarancji ale też ja sobie też jej nie przyznaję.

Quote:

Originally Posted by Predator (Bericht 438340)
ps. z powyższego nie wyciągaj wniosków, ze sobie na takie zachowania z jego strony pozwalam bo tego NIGDY nie robiłem i nie robię. W chwili obecnej każde spięcie ma dużo łagodniejszy przebieg niż na początku - od 2-3 mc chyba zrozumiał, że jestem bardziej upierdliwy, wredny, (wymieniać można by długo :rock_3) od niego...

Pozdrawiam ;)

Posądzanie mnie o wyciąganie pochopnych wniosków jest raczej pochopne :-))

Rona 11-09-2012 11:52

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438335)
Chyba się kiedyś musimy wybrać na te legendarne błonia. Aczkolwiek bez owiec, to już nie ta sama łączka. Wrócą?
To dopiero było wyzwanie dla... słabo reagujących na przywołanie.

Mam nadzieję, że nie wrócą :p Kilka razy pogadałam sobie z bacami, więc wiem, przez co biedni przeszli. Nieodpowiedzialne mamusie, które wrzucały do stada 2-3 letnie szkraby żeby "pobawiły się z owieczkami":p, podczas gdy z drugiej strony nieodpowiedzialni właściciele wpuszczali obce borederki żeby sobie "popracowały" między przerażonymi owcami, :twisted: Kilka razy omal nie doszło do wypadków, bo stado spanikowanych owiec działa mniej więcej jak rozpędzony TIR. Na próżno bacowie tłumaczyli idiotom (bo trudno ich inaczej nazwać), że owce i psy pasterskie to zgrany zespół a jego członkowie znają się jak łyse konie i wzajemnie sobie ufają! Na to była odpowiedź, że BC to rasa pasterska i nadaje się do zaganiania :stupid

Ileż tam było wezwań różnych służb - ludzie donosili do SM i do TOZ że jakaś owca utyka, że psy są przywiązane na łańcuchach (gdyby nie były, to psia krew lałaby się równo!), że wody w miskach brakuje, itd. Kontrola za kontrolą, bacowie co chwilę musieli tłumaczyć się, że nie są wielbłądami. Żeby było zabawniej owce nie chciały skubać brudnej miejskiej trawy, więc trzeba im było przywozić czystą :twisted: Cepelia na kółkach!:twisted: Na szczęście po (przegranych!) wyborach Jacek Soska im odpuścił i mogli wyjechać 2 tygodnie wcześniej 8) Do pierwszych śniegów wielkie połacie Błoń śmierdziały niemiłosiernie, a właściciele drżeli, że psy zarażą się motylicą.
Dlatego o owcach mi nawet nie wspominaj:twisted:

Co karcenia psów.... znacie pewnie wierszyk "wy nie wiecie, a ja wiem, jak rozmawiać trzeba z psem" 8)
Każdy właściciel wychowując psa wypracowuje sobie kod porozumiewania się z nim, dlatego powtórzę to, co kilka lat pisałam w którymś z tematów - nie ma uniwersalnych rad, bo nie ma uniwersalnego języka.

Poza tym każdy z nas inaczej reaguje, inne rzeczy jest w stanie tolerować, a inne odpuszczać. Mnie tam zerwanie komendy aż tak nie przeszkadza, żebym musiała za to psa karać (oprócz okazania lekkiej dezaprobaty) , bo sama nie znoszę komend, ale np. mruczenia przy misce czy kości bym nie zdzierżyła. Może mruknąć przez sen jak ją przesuwam, ale za ostry warkot na obcą sukę ZAWSZE dostaje reprymendę, a za grzeczne przejście na luźnej smyczy pochwałę i mizianko za uchem. Nigdy nie wyskoczyła do człowieka, więc nie było potrzeby reagować, ale jestem w 100% pewna, że tego bym też suce nie darowała. Oczekuję od burej, że nie będzie żebrać, a jeśli spróbuje, to jedno NIE wystarczy, żeby sobie poszła. Może sobie leżeć na naszej kanapie, ale na ciche i grzeczne "zjeżdżaj" jest błyskawicznie na podłodze. itd.

Tak, jak Gaga pisała: każdy nas ma inne wyobrażenia o "grzecznym psie" i bez sensu jest autorytarnie narzucać swoje innym. :)

Grin 11-09-2012 12:09

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438350)
Mam nadzieję, że nie wrócą[...]
o owcach mi nawet nie wspominaj:twisted:

Ło matko i córko, to to było na serio? :shock: :D
Naprawdę chciałabym wiedzieć (albo z drugiej strony może jednak nie), jaki jest tok rozumowania (?) kogoś, kto wpada na taki pomysł. :D :D
Nie wiem czemu, ale jakoś dziwnie kojarzy mi się to z próbami uczynienia na siłę z naszej ulicy Mariackiej "centrum kulturalnego" Katowic. :D :D

Puchatek 11-09-2012 12:38

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438350)
nie ma uniwersalnych rad, bo nie ma uniwersalnego języka.

Bo pies nie taśmowy szablon.
Na szczęście! :p

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438350)
każdy z nas inaczej reaguje, inne rzeczy jest w stanie tolerować, a inne odpuszczać.

Noooooooo.
To też w jakimś tam stopniu zależy od ludzkiego poziomu potrzeby dominacji i bycia słuchanym. Czynników działania jest wiele.....

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438350)
mruczenia przy misce czy kości bym nie zdzierżyła.

Chyba nikt by nie zniósł....Ale to się, na szczęście, eliminuje "krótko i na temat" w szczenięctwie.

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438350)
każdy nas ma inne wyobrażenia o "grzecznym psie" i bez sensu jest autorytarnie narzucać swoje innym. :)

>>Co komu do domu, gdy chata nie jego<< :twisted:
Aczkolwiek fajnie poznać czyjeś zdanie -uczymy się całe życie. Chociaż ja osobiście wolę się uczyć od "starych wyjadaczy" /tych z doświadczeniem w realu -od nich nawet narzucanie jest ciekawą nauką :p/, niż od młokosów pokolenia Y..... chociaż słucham.... czasami tak pięknie opowiadają kocopały..... prawie jak ja, gdy "fazuję" pure-nonsense-ami...... :lol:


...
Dzisiaj trochę burczę, bo mam nieuzasadnioną antropomorfizację w kierunku likantropii....;-)

avgrunn 11-09-2012 12:40

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438327)
Tajne? Mam nadzieję, że nie... zdradzisz cudowną receptę... hę?

jak okaze sie cudowna to zdradze :)

Grin 11-09-2012 12:43

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438354)
jak okaze sie cudowna to zdradze :)

To ja też poproszę; nawet jak nie okaże się cudowna. :D W takim wypadku może coś się da zmodyfikować wspólnymi siłami. :p

avgrunn 11-09-2012 12:48

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438355)
To ja też poproszę; nawet jak nie okaże się cudowna. :D W takim wypadku może coś się da zmodyfikować wspólnymi siłami. :p

jak troche czasu minie to napisze co i jak, bo teraz dopiero wprowadzam i nie wiem czy bedzie na Smrodziacha dzialalo, na niego zwykle standartowe metody nie dzialaja, wiec chyba dlatego mamy radosny misz masz. Troche musimy poodkrecac poprzednie szkolenie, zmotywowac go, zobaczymy :)

Grin 11-09-2012 12:58

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438356)
jak troche czasu minie to napisze co i jak, bo teraz dopiero wprowadzam i nie wiem czy bedzie na Smrodziacha dzialalo, na niego zwykle standartowe metody nie dzialaja, wiec chyba dlatego mamy radosny misz masz. Troche musimy poodkrecac poprzednie szkolenie, zmotywowac go, zobaczymy :)

To czekamy w takim razie cierpliwie. Czasem człowiek się "zafiksuje" na coś i nie dostrzega innych rozwiązań.

avgrunn 11-09-2012 13:03

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438357)
To czekamy w takim razie cierpliwie. Czasem człowiek się "zafiksuje" na coś i nie dostrzega innych rozwiązań.

Dokladnie, czesto przez to nie mozna isc dalej, a nam szkolenie dla szkolenia nie wystarcza, chcemy robic wiecej a do tego musze inaczej z nim zaczac pracowac, no i zlikwidowac to jego lajzostwo do samcow. Duuzo roboty przed nami :p powinno byc ciekawie ;)

Joanna 11-09-2012 13:24

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438358)
zlikwidowac to jego lajzostwo do samcow. Duuzo roboty przed nami :p powinno byc ciekawie ;)

Pisz pisz bo to BARDZO ciekawe. Schrzanionych rzeczy pewnie nie naprawię (i nie zamierzam) - łatwiej pomanipulować mi otoczeniem niż swoimi złymi nawykami . Ale chętnie poczytam i spróbuję zrozumieć.
Szkoda, że Przemek się nie odzywa w temacie...

Rona 11-09-2012 13:26

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438351)
Ło matko i córko, to to było na serio? :shock: :D
Naprawdę chciałabym wiedzieć (albo z drugiej strony może jednak nie), jaki jest tok rozumowania (?) kogoś, kto wpada na taki pomysł. :D :D

Jak to jaki? Dac ludziom "igrzyska" i wygrać wybory! :twisted: Co sobotę i niedzielę J.S w paradnym kowbojskim stroju, na koniu w towarzystwie baców w strojach organizacyjnych osobiście zaganiał owce przy wtórze towarzyszącej im kapeli góralskiej. Wszystko w świetle kamer. Za nimi ciągnęły tłumy krakowian tęskniący za wsią sielską i anielską, którzy jak się potem okazało, jednak na J.S. nie zagłosowali 8) Były też pokazy dojenia krów, warsztaty produkcji oszczypków itp. Połowa Błoń została wynajęta na kilka mies. ponoć za 3 tys zł, a spore dopłaty z UE miały pokryć inne wydatki (np. zakup kapelusza kowbojskiego?). ;)
Raz nawet to przedstawienie zepsułam, bo podeszłam i spytałam Głównego Organizatora przed kamerą lokalnej TV kto będzie sprzątał po owcach :p, Dowiedziałam się że w UE nie ma wytycznych na temat sprzątania po owcach, więc nikt.:twisted:

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438351)
Nie wiem czemu, ale jakoś dziwnie kojarzy mi się to z próbami uczynienia na siłę z naszej ulicy Mariackiej "centrum kulturalnego" Katowic. :D :D

Haha, ostatnio taksówkarz w Katowicach opowiadał nam jak to mieszkańcom Mariackiej szklanki same biegają po stołach od dyskotekowego dudnienia! :twisted:

Rona 11-09-2012 13:36

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438356)
jak troche czasu minie to napisze co i jak, bo teraz dopiero wprowadzam i nie wiem czy bedzie na Smrodziacha dzialalo, na niego zwykle standartowe metody nie dzialaja, wiec chyba dlatego mamy radosny misz masz. Troche musimy poodkrecac poprzednie szkolenie, zmotywowac go, zobaczymy :)

Pisz, pisz, masz spore szanse na wilczakowego Nobla! 8)

Grin 11-09-2012 13:49

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438360)
podeszłam i spytałam Głównego Organizatora przed kamerą lokalnej TV kto będzie sprzątał po owcach :p, Dowiedziałam się że w UE nie ma wytycznych na temat sprzątania po owcach, więc nikt.:twisted:

He z wytycznymi UE widać jest tak jak z Face Bookiem; nie masz konta, nie istniejesz, nie ma wytycznych - nie ma problemu :D
Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438360)
Haha, ostatnio taksówkarz w Katowicach opowiadał nam jak to mieszkańcom Mariackiej szklanki same biegają po stołach od dyskotekowego dudnienia! :twisted:

Zapewniam Cię, że samo dudnienie to pikuś w tym całym ukulturalnianiu. Prawdziwą... kulturę można tam zobaczyć wybierając się po zmroku, jak ktoś ma mocne nerwy oczywiście...
Ale przynajmniej już wiem, czemu jedna i druga sytuacja (i słusznie) wydawała mi się podobna...

Puchatek 11-09-2012 14:14

Quote:

Originally Posted by Joanna (Bericht 438359)
chętnie poczytam i spróbuję zrozumieć.

Ja też! :p
....
Avgrunn, Szanowny burczy i to jego jedyne wyrażenie uczucia dezaprobaty?.... nie planuje czegoś więcej?
Bo wspomniałaś o kagańcu.....
I czy ma tę "skłonność" do wszystkich samców bez względu na ich wiek?
Jaki ma stosunek do podrostków /->Ozzy/?
Wiesz..... chciałabym się mentalnie przygotować na ich pierwsze spotkanie ;-)
....

avgrunn 11-09-2012 14:32

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438361)
Pisz, pisz, masz spore szanse na wilczakowego Nobla! 8)

ehh, gorzej bedzie jak to nic nie da, zobaczymy... uzbrajam sie w cierpliwosc i do roboty - za jakis czas napisze jak nam idzie, a pewnie sie okaze ze to zwykle duperele, ktore w jakims momencie przeoczylismy :) badz po prostu wczesniej obralismy zle priorytety.


Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438364)
Ja też! :p
....
Avgrunn, Szanowny burczy i to jego jedyne wyrażenie uczucia dezaprobaty?.... nie planuje czegoś więcej?
Bo wspomniałaś o kagańcu.....
I czy ma tę "skłonność" do wszystkich samców bez względu na ich wiek?
Jaki ma stosunek do podrostków /->Ozzy/?
Wiesz..... chciałabym się mentalnie przygotować na ich pierwsze spotkanie ;-)
....

Jasne ze planuje i kilka razy mu sie udaly te jego plany, szczescie w nieszczesciu ze on lapie za futro i slini i na tym z jego strony sie konczy, przynajmniej jeszcze...
Kaganca z reguly mu nie zakladam, niestety w Poznej nie mialam zamiaru miec oczu dookola glowy, wiele psow latalo luzem i do niego podchodzilo, czasem prowokowalo, a chcialam by byl wsrod psow i ludzi, wiec dostal namordnik dla bezpieczenstwa swojego i innych. W domu na spacerach miastowych jest tylko na smyczy bo nie ma tutaj jakiejs wielkiej pasji "mordowania" najczesciej burknie jest fuj i jestesmy w stanie isc dalej, kiedy na wspolnych spacerach jest luzem to ma namordnik w razie wyskoczenia jakiegos samca, a w kagancu i bez smyczy jest taki kochany i trzyma sie bliziutko :)

Z Ozzym nie wiem jak sie zachowa, w Poznej byl Mandzur, ktory ma 10 miesiecy, balam sie ze bedzie chcial go zjesc ale Urcio wzial go za dziewuche i robil do niego podchody. Urcio ma kilku swoich ulubiencow, lubi Narsila, Sheytana, troszke fochuje na swojego Vukusia, ale to ustawimy do pionu, no i bez wzajemnosci kocha Zorana i Imbusa :) ale wczoraj sie cieszyl na doroslego bordera, a jakies czas wczesniej na wystawie na prawie rocznego bullteriera, wiec ja nie wiem jaka jest zasada u niego. Trenerka mowila ze on nie jest agresywny i ze tak naprawde to nie jest jakis wielki problem, po prostu musimy na teraz zmienic priorytety.

netah 11-09-2012 15:00

Quote:

Originally Posted by Rona (Bericht 438350)
Mnie tam zerwanie komendy aż tak nie przeszkadza, żebym musiała za to psa karać (oprócz okazania lekkiej dezaprobaty) , bo sama nie znoszę komend, ale np. mruczenia przy misce czy kości bym nie zdzierżyła. Może mruknąć przez sen jak ją przesuwam, ale za ostry warkot na obcą sukę ZAWSZE dostaje reprymendę, a za grzeczne przejście na luźnej smyczy pochwałę i mizianko za uchem.

Gwoli wyjaśnienia - nie karzę jakoś specjalnie psa za zerwanie komendy. Po prostu jeśli sobie poszedł do go odprowadzam spokojnie na miejsce i usadzam do poprzedniej pozycji. Jeśli zmienił komendę z siad na waruj i nie zadziała powtórka z odległości (ciekawe, czemu przy nodze jest grzeczny) to podejdę i szarpnę mu delikatnie za obrożę nawet jak wstał tuż zanim podszedłem.

Mruczenie przy misce niestety pozostało... kłaniają się błędy młodości. Tzn. nie ma problemu z karmieniem z ręki, nie ma tez mruczenia jeśli od początku posiłku jestem przy misce i drapię, i głaskam, i takie tam. Ale jak dam i sobie gdzieś pójdę a potem wrócę, to już zamruczy... ale i tak mu wsadzam rękę do żarcia.

Grin 11-09-2012 15:15

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438367)
Mruczenie przy misce niestety pozostało... kłaniają się błędy młodości. Tzn. nie ma problemu z karmieniem z ręki, nie ma tez mruczenia jeśli od początku posiłku jestem przy misce i drapię, i głaskam, i takie tam. Ale jak dam i sobie gdzieś pójdę a potem wrócę, to już zamruczy

Bo jak wydzielasz jedzenie, ewentualnie towarzysz mu przy misce od początku, to wtedy jedzenie jest Twoje; jak odejdziesz, to już jest jego, a ponieważ nie ma jeszcze do Ciebie wystarczającego zaufania, że mu żarcia nie zabierzesz, woli burknąć, jak się zbliżasz do niego.
Aha, nie chcę powielać wątków, które tu już obszernie ujmują problem oduczania warkotów przy miskach, ale są lepsze metody, niż ta (przynajmniej wg mnie).
Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438367)
ale i tak mu wsadzam rękę do żarcia.

Lepsze, bo efektywniejsze i służą zdobyciu psiego zaufania (nie muszę warczeć, bo pańcio mi żarcia przecież nie zabierze), a nie tylko pokazaniu mu, że nic sobie nie robimy z jego warczenia.

Gaga 11-09-2012 15:20

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438366)
Z Ozzym nie wiem jak sie zachowa, w Poznej byl Mandzur, ktory ma 10 miesiecy, balam sie ze bedzie chcial go zjesc ale Urcio wzial go za dziewuche i robil do niego podchody. Urcio ma kilku swoich ulubiencow, lubi Narsila, Sheytana, troszke fochuje na swojego Vukusia, ale to ustawimy do pionu, no i bez wzajemnosci kocha Zorana i Imbusa :) ale wczoraj sie cieszyl na doroslego bordera, a jakies czas wczesniej na wystawie na prawie rocznego bullteriera, wiec ja nie wiem jaka jest zasada u niego.

Klucz jest, tylko trzeba go znaleźć:)
1. (do korekty przez Rybkę) psy dopiero w okolicy 10 miesiąca życia zaliczają ten porządny 'wyrzut testosteronu', który powoduje, że samce przestają je traktować jak szczeniaki. Ta granica jest bardzo umowna, ale np. u nas ładnie się sprawdza- pytam o wiek i wiem czy pozwolić na zapoznanie czy nie. Uwaga! Nie działa u wilczaków:D
2. Narsil (oraz nasz warszawski Banner) to wilczaki, które oprócz braku ochoty na durne bójki, do perfekcji mają opanowane pokazywanie postawy pasywnej wobec innych. Są w tym tak mądre, wyważone, czytelne i skuteczne, że dorosły samiec napnie się i...zostawia je w spokoju:)
3. Mowa ciała innych psów. Tu przegwizdane mają husky, malamuty (ogony nad grzbietem), fajnie mają bullowate bo ich styl poruszania się przypomina pląsy zapraszające do zabawy. Reszta-standard książkowy-w zależności jak podejdą, takie będzie przywitanie. Dowolny samiec, który się zatrzyma i poczeka aż Chey podejdzie, wytrzyma to - ma w Cheyu przyjaciela. Włos mu z głowy nie spadnie (no chyba, że linieje).
4. Psy gadatliwe: wszelkie szczeki, powarkiwania i generalnie brak ciszy to zły znak. Wkurzają Księciunia:) Oczywiście histeryczne, kłapiące, odskakujące suki mają taryfę ulgową, jego histeryczna baba nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. NO i zbytnie rozentuzjazmowanie - noooo panie dzieju.....to się kwalifikuje do natychmiastowego uciszenia (z liścia i w glebę):)

To są moje obserwacje, które szalenie ułatwiają nam życie.
Dużo nam dały filmy Cesara Milana - watek podchodzenia do płotu. Pozwoliłam na takie podejścia pod warunkiem, że nie ma od razu startu wzdłuż płotu. Okazuje się, że 99 % takich spotkań kończy się w ciszy i w rozejściu się psów. Co więcej - tych zrywów jest znacznie mniej (pojedyncze przypadki). Super sprawa, bo psy bezpieczne i dają radę same się dogadać. Wyjątki-histeryczne suki, które nie przestają szczekać, ale wtedy Chey olewa i odchodzi.

avgrunn - spróbuj sobie zrobić taką listę, to pomaga, bo zawczasu wiesz co może się zdarzyć i jak zareagować. U nas dało to tyle, że często w ogóle nie muszę nic robić:)

netah 11-09-2012 15:39

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438368)
Lepsze, bo efektywniejsze i służą zdobyciu psiego zaufania (nie muszę warczeć, bo pańcio mi żarcia przecież nie zabierze), a nie tylko pokazaniu mu, że nic sobie nie robimy z jego warczenia.

W takim razie czeka mnie studiowanie innych wątków. Thx.

avgrunn 11-09-2012 16:20

Gaga, u nas jest mniej wiecej podobnie, choc wiadomo Urcio jest bardziej drazliwy od Cheitana. Cheitan jest dojrzalym panem, a Urcio to szczyl, ktoremy we lbie glupoty. Tak jak Narsila bardzo lubi, tak do Banera startowal non stop, chlopaki nie mogly nawet luzem biegac razem gdy Uro nie mial kaganca na pycholu, przy kazdej konfrontacji Baner sie zachowywal cudownie olewniczo w stosunku do mojego gnojka.


Netah, a co robisz jak on warczy gdy mu reke wkladasz do miski?

Puchatek 11-09-2012 16:39

I za to Cię Gaga lubię! :lol::lol::lol:
Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438369)
Uwaga! Nie działa u wilczaków:D


To stwierdzenie doprowadziło mnie do głośnego śmiechu, bo jest to najprawdziwsza prawda w kilku aspektach u wilczaka.... Serio,serio! 8)
Już człowiek sobie poobserwuje psy, poistnieje z innymi rasami, wyrobi poglądy i metody, weźmie wilczaka..... i BĘC! Ucz się człowieku od początku.... I jest szok, że przecież działało u innych psów, więc co jest z tym? Ano jest właśnie wilczak, panie dziejku!:twisted:
Cóż, Avgruun.... pożyjemy, zobaczymy. Ale na pewno będzie to niezapomniane spotkanie z kilku powodów... :chaos
Ważne, że jak się Urciowi zbierze na amory, to dzieci z tego nie będzie. ;-)

.........
Z opinią Grin absolutnie się zgadzam. Jest jeszcze jeden aspekt, który kazał mi się szczenięcym burkotem przy misce/kości zająć.... kwestia bezpieczeństwa psa.
Ja sobie nie mogę pozwolić na to by wojować z psem, gdy ten znajdzie na spacerze jakieś coś do zjedzenia. Musi mi to "bez miauknięcia" oddać. Jeszcze biegunkę można opanować, ale braku podstawowej nauki nie mogłabym sobie wybaczyć, gdyby któryś z moich odszedł....
Grin napisała o zaufaniu -to podstawa. Tylko u wilczaka budowaliśmy zaufanie od malutkiego.
Laila kiedyś wbiła sobie w łapę cierń, chciałam jej pomóc, ale warczała i odchodziła -nie wiedziała, co chcę zrobić. Po kilku minutach i zabiegach dała sobie łapę opatrzyć bez warkotu. W tej chwili, gdy coś jej się przytrafi, od razu czeka na pomóc i cierpliwie znosi niedogodności. Chyba w tej kwestii udało nam się doprowadzić do zaufania bezwarunkowego z jej strony. Ja swój "wytrych" do niej znalazłam. :p

jagrafka 11-09-2012 17:20

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438372)
Netah, a co robisz jak on warczy gdy mu reke wkladasz do miski?

Mówię do niego spokojnie, żeby się nie wydurniał i za chwilę przestaje mruczeć.
O sorry, zalogowałem się niechcący na małżonkę.
To ja netah.

Rona 11-09-2012 17:54

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438373)
Chyba w tej kwestii udało nam się doprowadzić do zaufania bezwarunkowego z jej strony. Ja swój "wytrych" do niej znalazłam. :p

Masz rację, cudowna jest chwila gdy do człowieka dociera, że pies mu ufa!!! Tego lata Lor po szaleństwach z Ledą wylądowała u weta z uszkodzoną rogówką, co oznaczało tydzień wpuszczania do oka 3 rodzajów kropelek trzy razy dziennie!
Pamiętałam dobrze co działo się gdy miała coś z okiem w wieku 4 miesięcy - uciekanie, bieganie po ścianach, chowanie po kątach, łapanie, trzymanie w dwie osoby, wyrywanie się... koszmar dla niej i dla nas. :(
Teraz na hasło "chodź zakropić ślepia" z miejsca udawała się w kierunku lodówki, siadała i grzecznie poddawała zabiegom, nawet trzymać jej nie musiałam. Właśnie kontrast uzmysłowił nam w pełni jak bardzo nasze relacje zmieniły się od tamtego czasu. 8)

anula 11-09-2012 18:12

Pozwole sie włączyć do tego wątku z własnymi doświadczeniami.
Bies ma swoje za uszami - ci, co go znają, wiedzą o czym piszę.
1. Jeśli chodzi o warczenie przy misce: dostaliśmy od hodowców psa z pakietem siad + nie warczę na rękę w misce. Wyjątkiem byla kość cielęca w pierwszych miesiącach życia. Do wypracowania bardzo szybko metodą "smak na wymianę" albo "wal się" (w przypadku Maćka trwało to niestety nieco dłużej, widać mam mocniejszą osobowość :wink:[dobrze, że moj maużonek tego nie czyta])
2. Burczenie na innego samca zapoczątkowane w 18. miesiącu życia - walka z tym trwa do tej pory (nie dotyczy samców znanych od dzieciństwa), chociaż widzę pewne postępy, np.: mamy w sąsiedztwie około 1,5 rocznego psiaka (nazywamy go ćwierćwilczak z racji wyglądu i rozmiarów), który często nas odwiedza - przylazi pod bramę, podlizuje się Biesowi, towarzyszy na spacerach, ale próbował ostatnio Biesa dosiąść... No, i tu sie odbylo przedstawienie p.t. Gówniarzu-Nie-Wiesz-Co-Czynisz-Zaprzestań-Dla-Własnego-Dobra!!! Były warki, kotłowanina, glebowanie, ale krew się nie polała, ostatecznie Ćwierćwilczak stanął dęba ze zdziwienia i po chwili namysłu odbył się dalszy ciąg rytualnej, codziennej zabawy z gonitwą i szczypaniem w tyłek oraz kąpielą w jeziorku :). Dla mnie to był znak, że mój pies dojrzewa do tego, żeby mieć (w miarę normalne) relacje z resztą psiego świata. Oczywiście do idealu, czyli naszego poprzedniego psa Felka, mu daleko... Myślę, że to się nie ziści w życiu Biesa, ale cóż - w tym przypadku zadowalają mnie nawet takie drobne osiągnięcia, jak to w stosunkach z Ćwierćwilczakiem :)

PS. Oczywiscie nie opisuje tu metody, raczej rezultat pewnych naszych zachowan. Ale wydaje mi sie, ze w przypadku tych psow (konkretnie wilczaków) znaczenie ma wiek, dojrzewanie, nabierane doswiadczen, a przede wszystkim dom, w ktorym dorastają - pełen akceptacji, ale jednocześnie określający pewne standardy zachowań.
Wydaje mi się, że miłość musi być przede wszystkim mądra - ta zasada obowiązuje w przypadku miłości zarowno do ludzkich dzieci, jak i tych psich członków naszych rodzin.
Ja Biesiaka staram się wychowywać intuicyjnie. Ale zdarza mi się go również rozpieszczać (ostatnio pozwoliłam mu zając puste miejsce na łóżku, wstydze sie bardzo :( )

netah 11-09-2012 18:34

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438372)
Netah, a co robisz jak on warczy gdy mu reke wkladasz do miski?

Bardziej jednak mruczy, niż warczy. Zębów nie odsłania, nie marszczy pyska.

avgrunn 11-09-2012 18:42

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438382)
Bardziej jednak mruczy, niż warczy. Zębów nie odsłania, nie marszczy pyska.

Hmm, a probowales karmic go przez jakis czas z reki, albo z reki ale majac reke w misce?

Puchatek 11-09-2012 19:08

Jeśli chodzi o michę i kości, to mieliśmy metodę łatwą i skuteczną...

Na taki "traktorek" reagowaliśmy w jeden sposób u wszystkich psów /szt.7/:
podaję michę i siadam koło niej, pies zaczyna jeść, a ja na beszczela ręka w michę, on burk, ja mu po nosie i opieprz, on zdziwienie, ja znowu do michy i udaję, że wkładam jego jedzenie do ust, on burk, po nosie i opieprz, on zdziwko, ja michę zabieram i udaję że z niej paszczowo jem, pies nie ma prawa do mnie podejść, stawiam miskę i znowu "wspólne" jedzenie. Do skutku. Dochodzimy do etapu, że podchodzę do miski, pies przestaje jeść i czeka -wie, że mam prawo z miski jeść, że mogę miskę zabrać. Gdy załapie -tydzień przerwy i powtórka "wspólnego" jedzenia przez 2-3 dni, potem 2-3 tygodnie przerwy i znowu "wspólna" micha, potem 2 m-ce i "abarot". Potem po pół roku, potem po 1 roku /w ramach utrwalania/. To samo robimy w przypadku kości.../głupio wygląda gdy my udajemy, że jemy wołowe kości, ale sru tam..../
A-ha: u nas każdy członek rodziny musi tak zrobić, nawet Dzieciaki /ale One najpierw pod okiem dorosłego, potem same/.
Psy błyskawicznie zatrybiły zasadę. To też jakby nauka hierarchii w stadzie: ja mogę, ale ty musisz poczekać, aż pozwolę.
Może to nie pedagogiczne, może głupie, ale u nas się sprawdziło na 500%.

.....
Rona.... 4 miesiące, powiadasz? U nas akcja z cierniem też była mniej więcej w tym wieku Laili.....

makota 11-09-2012 19:10

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438369)
Tu przegwizdane mają husky, malamuty (ogony nad grzbietem)

Nad grzbietem? Husky mają przecież "wilczakowe" ogony... a przynajmniej powinny mieć :rock_3

avgrunn 11-09-2012 19:23

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438389)
Nad grzbietem? Husky mają przecież "wilczakowe" ogony... a przynajmniej powinny mieć :rock_3

Jak widza Urcia to nie maja "wilczakowych" tylko te zakretaski :|

Gaga 11-09-2012 20:07

Quote:

Originally Posted by makota (Bericht 438389)
Nad grzbietem? Husky mają przecież "wilczakowe" ogony... a przynajmniej powinny mieć :rock_3

No tak, racja! gdzie ja głupia, na tej mojej wiosce husky'ego widziałam :banghead

(ale może nie był wzorcowy..)

Rona 11-09-2012 20:38

Quote:

Originally Posted by Bura (Bericht 438388)
Rona.... 4 miesiące, powiadasz? U nas akcja z cierniem też była mniej więcej w tym wieku Laili.....

Quote:

Originally Posted by anula (Bericht 438380)
Ale wydaje mi sie, ze w przypadku tych psow (konkretnie wilczaków) znaczenie ma wiek, dojrzewanie, nabierane doswiadczen, a przede wszystkim dom, w ktorym dorastają - pełen akceptacji, ale jednocześnie określający pewne standardy zachowań.

Zapominacie, że jest jeszcze coś takiego jak osobowość konkretnego psa!

Mała Lorka była wesoła, odważna, namolna, ciekawska, szaleńczo serdeczna ale niedotykalska. Gdy nie spała, miała non-stop na maksa napiętą uwagę. Do ludzi i psów była super dobrze usposobiona, każdy był do zalizania, ale chciała sama kontrolować bliskość fizyczną, więc musieliśmy długo ją "holdingować" zanim zaczęła przyjmować nasze pieszczoty z ufnością i przyjemnością, że o innych zabiegać nie wspomnę.

Kira, na przykład, jest zupełnie inna - uwielbia pieszczoszki, w autobusie czy kawiarni od razu luzik, kładzie się i wypoczywa, nie jest ani trochę strachliwa, ale nie leci się witać z każdym napotkanym człowiekiem - wykazuje przepisowy dla wilczaków dystans. Z psami dobrze się dogaduje, ale im się nie naprzykrza jak Lorka w jej wieku.

Rodzina, ale zupełnie inne charaktery!

netah 11-09-2012 21:06

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438383)
Hmm, a probowales karmic go przez jakis czas z reki, albo z reki ale majac reke w misce?

Karmię go z ręki do dna michy, i wtedy ani mru mru. Ale co któryś posiłek. P

makota 11-09-2012 21:24

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438393)
No tak, racja! gdzie ja głupia, na tej mojej wiosce husky'ego widziałam :banghead

(ale może nie był wzorcowy..)

Ej, tylko żartowałam - wiadomo, że w dzisiejszej erze "rasowych mixów" to już żaden husky na ulicy nie wygląda tak jak powinien niestety... :roll:

avgrunn 11-09-2012 23:21

Quote:

Originally Posted by netah (Bericht 438398)
Karmię go z ręki do dna michy, i wtedy ani mru mru. Ale co któryś posiłek. P

Potrzeba czasu i uporu, mozna sprobowac przez jakis czas codziennie karmic go reka w misce, a potem coraz rzadziej :)

Grin 12-09-2012 09:10

Nie chciałam powielać wątków, ale on i tak się już powielił, zatem nie mam skrupułów. :p
Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438418)
Potrzeba czasu i uporu, mozna sprobowac przez jakis czas codziennie karmic go reka w misce, a potem coraz rzadziej :)

Moim zdaniem to może, ale niekoniecznie musi przynieść oczekiwany efekt, jeżeli poprzestanie się tylko na tym; pies jednak doskonale rozróżnia sytuacje i inaczej się zachowuje, gdy jesteśmy z nim i żarciem od początku "procesu karmienia", od tej gdy odchodzimy i przychodzimy ponownie. Poza tym na pewno inaczej wygląda nauka ze szczeniakiem a inaczej z psem, który już się ociera o dorosłość, a dalej poburkuje przy misce. W tym drugim przypadku na jakiś czas w ogóle bym odpuściła to wkładanie ręki do miski, gdy pies już je. Potraktowałabym to bardziej, jak coś do czego dążymy, a nie jako metodę oduczania warczenia.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dalej karmić go z ręki, robić sesje z kośćmi (trzymasz w ręce, pies ogryza; drugą ręką podsuwasz mu wcześniej przygotowane super pyszne kawałki, ale kości nie zabierasz, po prostu pozwalasz, żeby puścił na chwilę gnata i zjadł z Twojej ręki oferowany przysmak. Taka sesja kończy się wymianą tej ogryzionej kości na drugą - jeszcze lepszą); uczyć (doskonalić) komendy puść, itp.
Właściwie wyznaję zasadę, że pies ma prawo do spokoju, gdy je i nikt "celowo" nie powinien mu przeszkadzać. Z drugiej strony, my też mamy swoje prawa, ;) a że mieszkanie małe, musimy siłą rzeczy nieraz kręcić się koło Łowcy, który gdzieś się ułożył z obgryzanym gnatem, bo akurat tego np. w danej chwili wymagają obowiązki domowe. Nauka tego nie jest trudna, a z miską chyba nawet jeszcze łatwiejsza, bo kości są z reguły bardziej bronione. Ja to robiłam w ten sposób, że zbliżając się do leżącego z gnatem (miski jakoś nigdy nie bronił) Łowcy, zachowywałam pozycję neutralną; zatem nie patrzyłam na niego, przechodziłam koło niego bokiem lub tyłem, nie schylałam się, a jednocześnie byłam zdecydowana w swoich ruchach. Chodzi o to, żeby naszą "wyzywającą" postawą niepotrzebnie nie zestresować psa. Moje zachowanie pokazywało mu, że nie dybię na jego gnata, po prostu robię swoje, on i jego gnat mnie zupełnie nie obchodzą. Co jakiś czas przechodząc w taki sposób, dorzucałam mu do tej kości jakiś przysmak (ale też bez pochylania, tak w miarę "neutralnie"). Ta metoda zadziałała bardzo dobrze. W tej chwili "latam" koło niego, zahaczając niekiedy stopą o tę jego kostyrę, przechodzę nad nim, gdy mi tak wygodniej. itd.
W Twoim przypadku netach; też bym - myślę - tak właśnie robiła, przy czym istotne jest zwłaszcza na początku, żeby podejść na taką odległość, aby to jeszcze nie wywołało burczenia psa (bo jak zacznie burczeć, wtedy dorzucanie mu smakołyka jest co najmniej dyskusyjne). Stopniowo, ale nie za szybko zmniejsza się dystans, przyjmuje pozycję mniej neutralną, aż docelowo (ale to musi trochę potrwać) osiągniesz oczekiwany skutek. Pośpiech jest tu stanowczo niewskazany. :p
Aha; wiadoma rzecz; to że pies toleruje przy żarciu jednego domownika, nie oznacza, że automatycznie będzie tak ze wszystkimi. ;)

avgrunn 12-09-2012 09:42

Ten pomysl z byciem obok psa podczas jedzenia jest bardzo dobry, mnie do glowy nie wpadlo, serio, bo ja jak psom daje zarcie to zawsze krece sie tuz obok bo tyle z tym roboty ze zawsze musze pozmywac, posprzatac, poukladac, tu garnek przyniesc, tam zaniesc, czasem poodkurzam, nieswiadomie przelaze kolo psow ze sto razy. Moze wlasnie to ma wplyw ze nawet te nasze starszaki zarloki daja sobie wszystko z zarciem robic. A jesli chodzi o kosci to Urcio zwykle zaczyna jesc kosc ode mnie z reki, bo jak dam mu i odejde to lajza pojdzie zakopac i czaic sie na kosci reszty psow, a juz naprawde duzo ma tych kosci pochowanych :evil: problem tylko jest taki ze on lubi jak mu kosc trzymam, taki stabilny trzymak na kosci ;)

MagdaW 12-09-2012 10:01

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438251)
Tak, ale najlepiej aranżować takie ćwiczenie w miejscach spacerowych, tak żeby dla psa się to wydawało "normalnym" spacerowym spotkaniem. Na ćwiczaku (o czym wielokrotnie wspominano) psy zachowują się inaczej.

Dokładnie, polecam "szczekające ulice"

Quote:

Z tym można by dyskutować. Po pierwsze mnie uczono, że w takich sytuacjach krótkie trzymanie psa odnosi przeciwny skutek; wręcz go nakręca do jeszcze większego "darcia się" i wyrywania do drugiego psa. Oczywiście; najlepsza w takim przypadku - luźna smycz jest w praktyce trudna do zastosowania, dlatego też (i z wielu innych względów) ten problem nie jest łatwy do rozwiązania.
Jak już zostało wspomniane, każdy pies jest inny i każdy właściciel zna swojego psa i wie (lub jeszcze się uczy) która metoda będzie najlepsza. Jeśli mój pies zaczął się nakręcać na innego psa to zatrzymuję się w miejscu i nie pozwalam mu na ruch, ruszam do przodu gdy się uspokoi a w miedzy czasie próbuje odzyskać z nim kontakt . Zawsze staram się tez być pomiędzy Liskamem a psem mijanym, wtedy jeśli nawet chciałby skręcić do psa to krótka smycz prowadzi go w przód a ruchy mojej nogi blokują jego skręt i oczywiście staram się nawiązać z nim kontakt. Natomiast gdy zacznę się z nim szarpać, trzaskać po pysku, robić gwałtowne ruchy i podnosić głos to wtedy bardziej się nakręca.
Cały czas tez obserwuje jego zachowanie, jeśli widzę że chce wysyłać sygnały uspokajające to wydłużam mu smycz i daje możliwość swobodnego zachowania.

Quote:

Samo przeczekanie stanu "nakręcenia" (trzymając psa lub przywiązując) też nie wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem problemu. Po pierwsze dlatego, że takie darcie, wyskoki, szarpanie, to bardzo "fajne" spuszczenie pary dla psa, co w efekcie daje efekt samonagrodzenia. Poza tym zauważmy; w takiej sytuacji (gdy nasz pies się drze, skacze, szarpie), właściciel tego "przeciwnika" najczęściej go zabiera od naszego "agresora" (pomijam, że tamten wcale nie musi mu ustępować ;) ), zatem nasz "niuniuś" dostaje informację, że "wygrał starcie", bo jego działanie odniosło skutek; przeciwnik odchodzi; "aleee go nastraszyłem". :twisted:
Wydaje mi się, że jednak jakoś trzeba blokować takie zachowanie. Osobiście wątpię, żeby glebowanie było tu najlepszą metodą, ale z drugiej strony uczciwie muszę przyznać, że sami go nie stosując, nie wynaleźliśmy też innego 100 procentowo skutecznego sposobu.
Jedak jakaś metodę stosować trzeba.
Nie upieram się że moja metoda jest idealna ale widzę postępy, wiem jak mój pies zachowywał się półtorej roku temu a jak zachowuje się teraz.


Myślę że z wyskokami do innych psów pomogło mi to jak traktowałam szczeniaka - nie pozwalałam mu na kontakt z każdym mijanym psem tak by się pieski przywitały ;-) Nauczył się tej zasady że nie musi się bawić z każdym napotkanym psem a gdy skończył rok i zaczęły się wyskoki musiałm mu tylko pokazać że zasada nie zaczepiania innych psów dalej obowiązuje. A na szkoleniu i osiedlu poznał wystarczająco dużo różnorodnych psów z którymi mógł się bawić.


ps. chyba trzeba podzielić wątek na kilka mniejszych :)

MagdaW 12-09-2012 10:16

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438429)
Co jakiś czas przechodząc w taki sposób, dorzucałam mu do tej kości jakiś przysmak

Wydaje mi się że to jest najlepsza metoda by przyzwyczaić psa do reki w jego misce, tez tak robiliśmy a efekty były błyskawiczne.

Grin 12-09-2012 10:28

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438438)
Jeśli mój pies zaczął się nakręcać na innego psa to zatrzymuję się w miejscu i nie pozwalam mu na ruch, ruszam do przodu gdy się uspokoi a w miedzy czasie próbuje odzyskać z nim kontakt . Zawsze staram się tez być pomiędzy Liskamem a psem mijanym, wtedy jeśli nawet chciałby skręcić do psa to krótka smycz prowadzi go w przód a ruchy mojej nogi blokują jego skręt i oczywiście staram się nawiązać z nim kontakt. Natomiast gdy zacznę się z nim szarpać, trzaskać po pysku, robić gwałtowne ruchy i podnosić głos to wtedy bardziej się nakręca.
Cały czas tez obserwuje jego zachowanie, jeśli widzę że chce wysyłać sygnały uspokajające to wydłużam mu smycz i daje możliwość swobodnego zachowania.

No to mamy jasność; Ty opisałaś tutaj zestaw działań, które podejmujesz (całkiem słusznie) w celu ZAPOBIEŻENIA nakręceniu się psa do stopnia przez Ciebie nieakceptowanego. Avgrunn natomiast pisała bardziej o tym co robi, gdy wyczerpała wcześniejszy "zestaw działań", a pomimo tego Urcio robi swoje (skąd ja to znam ;) ). Z tym co napisałaś powyżej jak najbardziej się zgadzam.
Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438438)
Myślę że z wyskokami do innych psów pomogło mi to jak traktowałam szczeniaka - nie pozwalałam mu na kontakt z każdym mijanym psem tak by się pieski przywitały ;-) Nauczył się tej zasady że nie musi się bawić z każdym napotkanym psem a gdy skończył rok i zaczęły się wyskoki musiałm mu tylko pokazać że zasada nie zaczepiania innych psów dalej obowiązuje. A na szkoleniu i osiedlu poznał wystarczająco dużo różnorodnych psów z którymi mógł się bawić.

No właśnie; my natomiast jako "wychowankowie Muchowca" przyjęliśmy w szczenięctwie podobnie jak wielu innych właścicieli zasadę "radosnej socjalizacji". Patrząc na to z perspektywy czasu, nie neguję tego całkowicie, ale gdybym miała taką możliwość, na pewno zmodyfikowałabym parę rzeczy. :)

Joanna 12-09-2012 10:52

Quote:

Originally Posted by MagdaW (Bericht 438441)
Wydaje mi się że to jest najlepsza metoda by przyzwyczaić psa do reki w jego misce, tez tak robiliśmy a efekty były błyskawiczne.

Ja tylko chciałabym rozgraniczyć (ze swojego doświadczenia) zachowania
- przy misce
- podczas obgryzania kości
- oddawania kości na komendę

Z miską problemu nie było. "puść" mieliśmy opanowane i domowo i spacerowo (fakt, że Dewi jakoś strasznie na spacerach domowych nie szukała śmieci ale w Warszawie przy Puławskiej pułapki już na nas pozastawiane były więc było gdzie praktykować) ale namęczyłam się, aby suka zaufała nam na tyle, żeby nie burczeć gdy wymyśliłam sobie pogłaskać jej bok podczas gdy ona zjadała gnata.

Rona 12-09-2012 10:54

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438446)
No właśnie; my natomiast jako "wychowankowie Muchowca" przyjęliśmy w szczenięctwie podobnie jak wielu innych właścicieli zasadę "radosnej socjalizacji". Patrząc na to z perspektywy czasu, nie neguję tego całkowicie, ale gdybym miała taką możliwość, na pewno zmodyfikowałabym parę rzeczy. :)

Znam problem i pamiętam ile trudu musieliśmy włożyć (przy Lorki temperamencie!) w nauczenie suki respektowania komendy "nie idziesz tam"! Nie muszę dodawać, że komenda działa świetnie w warunkach utrzymania stosownej odległości między suką, a "tam".:twisted: Teraz systematycznie pracujemy nad zmniejszaniem tej odległości, dostosowując ją zawsze do konkretnej sytuacji. :p

DORA 12-09-2012 10:57

To i ja napisze kilka słow w temacie...
Kazdy z naszych psiakow od małego był karmiony-miska z jedzeniem na podłodze,ja siedzialam obok michy i kazdy kęs wyjmowalam z miski i do pyszczka psiura.Jak za mocno kłapnął zebiskami to lekko palcem pukałam w pyszczek z komendą "delikatnie".Po jakims czasie pozwoliłam na samodzielne jedzenie z miski ale....Jedną ręką mieszałam w misce w żarciu,drugą głaskałam psa po grzbiecie stopniowo przesuwając rękę do pyszczka.Jeśli pies jadł i nie burczał było spokojnym głosem "super pies,dobry pies"a jak burczał znowu karmienie z miski ręką i tak do skutku. Jeszcze jeden szczegół,stawiałam miskę psiaka za każdym razem w innym miejscu na podłodze żeby gówniarz nie pilnował miejsca w którym stoi miska.Moje rece nie wygladaly najlepiej ale to trwalo tylko kilka tygodni i az tak znowu nie boli jak złapanie szczękami przez dorosłego psa pilnujacego swojej michy:rock_3
A z gnatami podobnie,pies gryzie gnatka którego my trzymamy,głaskanie i chwalenie.
Dzisiaj nie mamy zadnego problemu z zabieraniem jedzenia i kosci, czujemy sie bezpiecznie, bo wiemy ze nasze psy nie odgryza reki ktora je karmi:lol:


Kurde ,widze ze po ok dwóch godzinach moj post dopiero sie pojawił...

avgrunn 12-09-2012 10:57

Quote:

Originally Posted by Grin (Bericht 438446)
Avgrunn natomiast pisała bardziej o tym co robi, gdy wyczerpała wcześniejszy "zestaw działań", a pomimo tego Urcio robi swoje (skąd ja to znam ;) ). Z tym co napisałaś powyżej jak najbardziej się zgadzam.

No właśnie; my natomiast jako "wychowankowie Muchowca" przyjęliśmy w szczenięctwie podobnie jak wielu innych właścicieli zasadę "radosnej socjalizacji". Patrząc na to z perspektywy czasu, nie neguję tego całkowicie, ale gdybym miała taką możliwość, na pewno zmodyfikowałabym parę rzeczy. :)

Dokladnie, czasem z nim przejde w miare spokojnie, czasem uda mi sie odwrocic jego uwage, czasem w ogole zleje psa, a czasem sie nie da i sie nakreci i to o tym mowilam, bo to mnie martwi.
Moze to byl blad ze tez stosowalismy ta zasade radosnej socjalizacji, ale coz i tak z perspektywy czasu wole zeby byl jaki jest, burczenie przezyje, musimy tylko wlozyc wiecej energii w likwidacje tego nawyku.

MagdaW 12-09-2012 11:26

Quote:

Originally Posted by avgrunn (Bericht 438454)
Dokladnie, czasem z nim przejde w miare spokojnie, czasem uda mi sie odwrocic jego uwage, czasem w ogole zleje psa, a czasem sie nie da i sie nakreci i to o tym mowilam, bo to mnie martwi.

U nas tez jest rożnie i wszystko zależy od różnych sytuacji, oczywiście najlepiej jest gdy jestem sama z psem i wychodzimy z domu, za to różnie bywa gdy na spacerze jest z nami jeszcze jakiś człowiek tym bardziej inny pies lub gdy wracamy skądś gdzie Liskamm się pobudził lub idziemy droga która zawsze chodzimy by spotkać się z innymi psami itd
Staram się kontrolować stan jego emocji zwłaszcza gdy na horyzoncie widać jakiegoś psa lub gdy mamy minąć jakiegoś szczekacza zza płotem, czasem stanę z nim w jednym miejscu na dłużej by się nawąchał, czasem zanim zbliżymy się do jakiegoś szczekającego płotu to każe wykonać mu kilka komend, czasem go masuje, a czasem wybiorę inna drogę.

Fori 12-09-2012 12:45

Quote:

Originally Posted by Galicja (Bericht 438260)
... Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, ....

Oj, Magda ale mnie speszyłaś swoim postem….A skoro tak ładnie to my się pochwalimy.:)
Po roku karmienia psa z ręki, z ręką w misce, z zabieraniem jedzenia żeby dać lepszy smaczek i trzymania tego, co jadł nadal w drugiej ręce itd., co od czasu do czasu to powtarzamy tak dla sportu, nie mamy obrony miski, wszyscy chodzą spokojnie po mieszkaniu, obok psa, nad psem nie zwracając na niego uwagi.
Kolejnym sukcesem jest to, że mogę mu dać kość!!!, mogę ją trzymać, mogę ją wymienić na coś lepszego, czy nawet zabrać. I znowu nadal wszyscy mogą się poruszać po domu, obok psa, siedzieć przy nim i jest ok.

Drugim sukcesem jest możliwość przytulania psa, głaskania po łepetynie, ukochanym pyszczku, brzuszku. Wróciliśmy też do porannego rytuały, czyli komendy „daj buzi” i lizania mnie po twarzy – nie sądziłam, że aż tak bardzo się za tym wszystkim tęskni.

Zmienił się też sposób komunikacji, rozmawiamy już na zasadzie pieszczotliwych słów, ciumkania, możliwości pogadania „twarzą w twarz”, on jojczy a ja mu odpowiadam „i co u ciebie matołku, no poskarż się jeszcze….”

Tak jak wspomniała Gaga, nieocenioną rolę w tym powrocie do normalności odgrywa zabawa. U nas, o czym już kiedyś pisałam lekiem na całe zło jest rudy kumpel Forsa – Joy.
To ile Joyunio zrobił, jak powoli a skutecznie rozładowywał napięcia w zabawie, radosnej gonitwie, wzajemnych przepychankach i ukochanym zagryzaniu nie da się opisać. Cudownym obrazem jest jak mój pies pozwala młodemu na zagryzanie, podszczypywanie, jak pozwala mu jeść ze swojej miski i spać na swoim legowisku, jak ten trzymający dystans dumny wilczak pozwala na wtulanie rudego łba w brzuszek, przytulanie do pyziora lub spokojny sen plecki w plecki.

Wspólne weekendy, wakacje z rudym zaowocowały niezwykłą przyjaźnią i zwiększoną tolerancja dla innych psów. Mijamy się z nimi na luźnej smyczy, nie ukrywam, że czasami robimy kółko przez trawnik jak widzę, że coś psu się nie podoba i nie przejdziemy spokojnie, ale na komendę „zostaw, to szczeniak” idziemy już na luzie. Bez znaczenia jest fakt czy to pies, suka, dorosły, senior czy faktycznie szczeniak – komenda wystarcza. Mówiąc krótko, nie dopuszczam do konfrontacji, a na powitania z innymi psami pozwalam tylko jak widzę, że oba psy są zrelaksowane i że to będzie dobre spotkanie. Zdarza mi się popełnić błędy w ocenie sytuacji, ale pysio jest teraz spolegliwszy i szybciej słyszy, że ma odpuścić i siedzieć grzecznie przy nodze.

Zaprzyjaźnił się też ostatnio z młodą sunią berneńczyka, której pozwalał włazić na kłąb, zdarza się suni trzymać w pysku jego smycz i ciągnąć burego za sobą i co najzabawniejsze chłopak idzie powoli, spokojnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.


Obserwuję mojego psa, „kółeczka szczęścia” radosne wygibasy, dostaję dziubki, mogę się przytulić, pociumkać i wreszcie znowu mam Przyjaciela, pięknego, mądrego z którym przeszliśmy szmat trudnej drogi, ale idziemy ramię w ramię, łapa w nogę i zgodnie w tym samym kierunku i najważniejsze nadal razem.

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie
Anka z Forasem

Gaga 12-09-2012 12:57

WOW! Warto było powrócić do starego wątku i przeczytać, że mocno się zdezaktualizował.
Aniu-niech to trwa i obojgu daje Wam radość, dzień po dniu:)
Skoro już wolno, to duuuże mizianka dla kudłacza:)

Fori 12-09-2012 13:08

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438468)
Skoro już wolno, to duuuże mizianka dla kudłacza:)

Nie tylko wolno ale nawet trzeba:) Zabawowe endorfinki, plus ogromna porcja mizianka od pańci są nieocenione w takich sprawach jak nasza...i jak widać szmat czasu, emocji, pracy ale ciepły jęzor na twarzy i szorstkie futro w rękach...bezcenne:)

Grin 12-09-2012 13:09

Quote:

Originally Posted by Gaga (Bericht 438468)
WOW! Warto było powrócić do starego wątku i przeczytać, że mocno się zdezaktualizował.
Aniu-niech to trwa i obojgu daje Wam radość, dzień po dniu:)
Skoro już wolno, to duuuże mizianka dla kudłacza:)

Ano. :) Fajnie mieć potwierdzenie, że cierpliwość, konsekwencja i... miłość rzeczywiście działają. :)
Gratulacje!

Rona 12-09-2012 13:19

Quote:

Originally Posted by Fori (Bericht 438466)
Obserwuję mojego psa, „kółeczka szczęścia” radosne wygibasy, dostaję dziubki, mogę się przytulić, pociumkać i wreszcie znowu mam Przyjaciela, pięknego, mądrego z którym przeszliśmy szmat trudnej drogi, ale idziemy ramię w ramię, łapa w nogę i zgodnie w tym samym kierunku i najważniejsze nadal razem.

:cool3 Nawet nie wiesz jak się cieszymy! Czyli jednak sprawdza się reguła, że trzeba zaprzeć się, uprzeć i powtarzać choćby milion razy, aż bure zaskoczy i zatrybi! Oczywiście pod warunkiem, że ma kochającego i cierpliwego pana/panią, którzy się nie poddadzą ! Wymiziaj Forasa od nas i gratulacje dla Was obojga!:)

DORA 12-09-2012 13:49

Nawet najbardziej uparty wilczak zatrybi:)
To tylko Twoja zasługa że sie nie poddałaś mimo wszystko i zawalczyłaś o przyjaciela.Kawał dobrej roboty:)
Pozdrawiamy serdecznie i wymiziaj od nas Foraska:)

Joanna 12-09-2012 14:03

Aniu, jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, poświęcenia i determinacji.
Oby ludzi z takim podejściem jak Twoje, Kasi i Sławka było jak najwięcej.
Mam nadzieję, że taki układ, jak teraz, zostanie już trwale.

Galicja 12-09-2012 15:17

Quote:

Originally Posted by Fori (Bericht 438466)
….A skoro tak ładnie to my się pochwalimy.:)

Nawet nie wiesz jak bardzo uradował mnie Twój post. :) Bardzo się cieszę i oby tak dalej (ale teraz to już chyba będzie tylko lepiej )

Fori 12-09-2012 17:00

Bardzo Wam wszystkim dziękujmy, szczególnie Pyzior za miziańsko:)
Też mam nadzieję że to co najgorsze mamy już za sobą i że przed nami już tylko słoneczne dni, radosny uśmiech i błękit nieba nad głową... ale się rozmarzyłam:rock_3
Wiem jednak, że to nie koniec pracy, obserwacji, wątpliwości i pytań czy czegoś nie przegapiłam, czy nie zaniechałam lub za wcześnie nie odpuściłam.

Super, że są na forum trudne tematy, jak z problemami radzą sobie inni, jakie trudności napotkali i jak je rozwiązują, bo może dzięki temu czyjś pies uniknie smugi cienia a właściciel rozdzierających dylematów co robić, jak reagować, w którą stronę iść i jakimi metodami wrócić na dobrą drogę.
My mieliśmy szczęście bo dało się wrócić, ale pytania o to czy się uda, czy się poddać czy walczyć dalej długo nam towarzyszyły...

Wydawało mi się, że wiem jak wychowywać, szkolić, prowadzić psa, ale rasa mnie przerosła. Jestem tylko człowiekiem i popełniłam błędy za które musiałam zapłacić - najważniejsze, że nie była to najwyższa cena.
Bo czym jest moja zraniona duma, poczucie porażki i wstydu, że sobie nie poradziłam w obliczu życia psa, w obliczu dwóch lat walki o powrót do normalności?

Fori 12-09-2012 21:01

Przepraszam, że jak zwykle zamknęłam Wam dyskusję na dobrze rozwijającym i wielowątkowym temacie, choć nie było moim celem aby tak się stało. To jest powód dla którego tak sporadycznie zabieram głos;)

Pozdrawiam
Anka z Forasem


All times are GMT +2. The time now is 01:11.

Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org